Rozdzial 81 "Depresja w sali 112"
*pov Łukasz*
Marek jest na oddziale psychiatrycznym, z jego zdrowiem fizycznym jest dobrze, gorzej z psychiką. Nie potrafie mu niestety pomóc, nie byłem zbytnio nigdy w takiej ciężkiej sytuacji. Mówienie "będzie dobrze" chuja da. Trudno mi jest uwierzyć w to, że ona miała czelność go zgwałcić, że przyszlo jej to tak łatwo. Rozumiem, że Marek nie miał się jak obronić, no miał związane ręce, ale, że nic nie próbował zrobić. Jednak go nie obwiniam, pod żadnym względem, a wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że teraz ta suka bedzie miała conajmniej dwadzieścia pięć lat.
Chce pomóc Markowi, jednak nie wiem jak. On sam nie daje sie dotknąć, z nikim nie rozmawia, czasem mi coś powie. Lekarze stwierdzają u niego swego rodzaj depresji. Gdy wracasz z wojny masz ten rodzaj depresji. Depresja po urazowa, coś takiego. I Marek właśnie ją ma. On cały czas mysli, że to jego wina, że mógł coś zrobić i, co gorsza, że to sie może powtórzyć. Nie rozumie, że nie miał na to wpływu, że był związany. Nie dociera do niego żadne tłumaczenie. A póki on nie da sobie pomóc, to nigdy mu sie nie uda z tego wyjść. Sami zmusić go nie możemy, bo będzie tylko gorzej.
- Będziesz z nim próbował dziś rozmawiać? - spytała Honey
- Jak codziennie - odparłem
- Nie będziesz zły, jak pojadę tylko zawieść Karolinę do domu? - spytała
- No coś ty? Ty też jedź odpocznij. - rzekłem
- A ty? - spytała
- Zostaje, Lilli też tu siedzi, więc sam nie będę. - rzekłem
- Będziemy później - powiedziała i wstała z miejsca - Do zobaczenia - dodała
- Na razie - odparłem
Nikt prócz mnie nie musi tu siedzieć, ja z racji tego, że jestem jedyną osobą, z którą cokolwiek rozmawia muszę tu zostać. Już pomijam fakt, że jestem jego chłopakiem.
- Pójdę do niego - powiedziałem do siostry i wszedłem do sali Marka
Marek leżał w sali 112. To chyba najczęstsza sala, w której był, jeśli chodzi o numer. Nie wiem, czy Marek będzie chciał ze mna rozmawiać, nie zawsze ma ochotę. Dla niektórych ta sytuacja jest śmieszna, czemu? Bo uważają, że ofiara gwałtu, nie zależnie od płci zawsze powinna o tym mówić, zawsze powinna płakać i zawsze powinno być o tym głośno. A on nie siedzi cicho nic nie mówi, to co o związkach homo też tak chętnie mówicie? Nie. Niektórzy tak, niektórzy inaczej przeżywają jakąś wewnętrzną tragedię.
Ludzie to kurwy.
- Marek daj sobie pomóc - rzekłem
Chłopak leżał do mnie tyłem i nic nie mówił. Na pewno nie spał, bo wcześniej jadł, więc raczej nie spał.
- Marek to nie twoja wina, zrozum to w końcu - powiedziałem - Niedługo będzie tu Wiktor będzie chciał cie przesłuchać. Cały czas będziesz uciekał? - spytałem
- Nie zasługuje na życie - rzekł cicho chłopak
Chwyciłem go za rękę i siłą podniosłem do pozycji siedzącej. Chłopak byl wystraszony, bez powodu.
- Na życie nie zasługuje tylko i wyłącznie ta kurwa, a nie ty. Ty masz całe życie przed sobą - rzekłem
- Zostaw mnie samego - odparł Marek
Nim wyszedłem z sali zobaczyłem, że Wiktor rozmawia z Lilli.
- Współczuję chłopakowi, niczym sobie nie zasłużył na taką tragedie - rzekł Wiktor
- Dużo już wycierpiali z bratem - odparła dziewczyna
- Przyznaję - rzekł mężczyzna
- Kornelia może dostać dożywocie? - spytała Lilli
- Nie wiem pani Wawrzyniak - odparł Wiktor
- Wawrzyniak? Znaczy ten, ja jestem siostrą Łukasza, ale mam inne nazwisko - rzekła zdziwiona
- Przepraszam - odparł
- Nic sie nie stało - powiedziała Lilli
- No to pani Lilli chyba muszę mówić - powiedział z uśmiechem
- Nie chciałam być nie miła - odparla Lilli
- Czy ja sie gniewam? - spytał Wiktor
Czy oni ze sobą właśnie kręcą?
- Wystarczy Lilli, wszyscy mówimy do siebie na "ty"- rzekła dziewczyna
- No to Lilli, imię ładne, jak i właścicielka - rzekł Wiktor
Oj Wiktor nie wiesz, w co sie pakujesz. Lilli była, jaka była, ale to moja siostra kolego, piętak, że ona ma osiemnaście, a ty dwadzieścia pięć lat.
- Marek powiedział, że nie jest w stanie rozmawiać. Dasz mu jeszcze jakiś dzień, dwa? - wszedłem nagle, aby przerwać ich rozmowę
- Maksymalnie czas do jutro. Inaczej będę go musiał siłą zabrać, a tak mogę przesłuchać go tutaj - odparł Wiktor
Wiktor oddalił sie do drzwi, a ja musiałem poważnie pogadać z Markiem, jednak nie sądzę, aby to było łatwe...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top