Rozdział XXXII "Oficjalne rozstanie"
*pov Marek*
Czuję się winny całej tej sytuacji. Gdybym wtedy zareagował szybciej na dotyk tego zboczeńca może Łukasz nie wylądował by tutaj w taki stanie. Ale też byłem przerażony tym wszystkim. Nie wiem, czy Łukasz zrozumie, czy będzie chciał ze mna gadać. Znowu zaczynam się wszystkiego bać. Jestem zwykłym tchórzem.
*pov Łukasz*
Dowiedziałem się, że potrzebuję litr krwi do transfuzji, która ma oczyścić resztę krwi z tych leków, które podała mi Kornelia. Mimo, że jej nienawidzę ciekawie się, czy umarła.
A jeszcze bardziej jestem ciekaw, jakim cudem Marek mnie odnalazł, bo domyślam sie, że to on mnie uratował, bo kto inny?
- Transfuzje przeprowadzą jutro. Dziś jeszcze jesteś za słaby, a to różnie trwa. Czasem piętnaście minut, czasem godzinę. - wytłumaczyła mi Milena
- Znaleźliście dawcę? Czy w szpitalu mieliście? - zapytałem
- Twoja grupa krwi to AB RH-, tylko pięć procent ludzi w Polsce ma taką grupę. A masz szczęście, że Marek taką ma - odparła
- Marek? On tu jest? - spytałem
- Tak, rozmawia z dziewczynami - odparła kobieta
Gdy Milena kierowała sie do wyjścia z mojej sali mój mózg przetworzył, to, co powiedziała.
- Jakie dziewczyny? - spytałem zdziwony
Rozumiem Honey, ale kto tu jeszcze w takim razie jest?
- Mogę ich poprosić do ciebie. Wydaje mi się, że chcesz z nimi porozmawiać - zaproponowała Milena
Propozycja Mileny nie była zła, bo jeśli jest tu ktoś, kto również mi pomógł, to musze wiedzieć kto.
- Poproś proszę najpierw te dziewczyny, z Markiem musze pogadać face to face - powiedziałem
Pogadam z nim, jednak z nim mam więcej do gadania na osobności, niż przy wszystkich.
Po chwili do sali weszła Honey i... Moja młodsza siostra...
Nie wierzyłem własnym oczom, że jeszcze ją zobaczę w życiu, a to ona pomogła Markowi i Honey mnie znaleźć, w sumie tylko ona wiedziała, gdzie jest to mieszkanie. Mogłem się domyśleć, jednak nie kojarze do końca faktów jeszcze.
- Hej brat... - powiedziała nie pewnie
- Dziękuję - rzekłem
Dziewczyna spojrzała na mnie, a jej oczy sie zaszklily. Jest to trudny moment dla naszej dwójki.
- Honey, zostawisz nas samych? - spytałem
- Wejdę za dziesięć minut - rzekła dziewczyna i skierowała sie do drzwi
- Usiądź Lilii - powiedzialem
Dziewczyna usiadła na moim łóżku. Nie wiedziałem nawet, co mówić, o co spytać. Już sama jej obecność tu jest dla mnie wielkim zaskoczeniem i szokiem. Jednak cieszę się, że ją widzę.
- Przepraszam cie za tamtą kłótnie - powiedziała
- Nie masz za co przepraszać - odparłem i chwyciłem ją za rękę
- Czułam, że straciłam brata. Wiem, jak cie bolało przez dwa lata nie mówienie mi, o swojej orientacji - tym bardziej o miłości twojej do Marka - bo wiedziałeś, że jestem homofobem... - powiedziała, a jej głos bardzo sie bardzo zachwiał
- Ale czy ja cie za coś winie? Nie. Jesteś ode mnie młodsza, masz prawo mieć inne zdanie. Jednak jeśli tu jesteś, to coś znaczy - odparłem
Lilli ścisnęła mocno moją dłoń i przetarła łzy. Gdybym nie był taki słaby przytulił bym ją, za ten cały stracony rok czasu.
- Chce sie Łuki pogodzić - rzekła
- Dziękuję - powiedziałem
- Za co? - spytała zdziwiona
- Za szanse, i że spróbujesz zakceptować to, jaki jestem. - odparłem, myśląc o mojej orientacji
- Będziesz teraz rozmawiał z resztą? - spytała
- Boje sie rozmowy z Markiem. Honey ci opowiadała? - spytałem
- Marek opowiadał - odpadła
- Honey też niech ci opowie, bo... Chce porozmawiać z Markiem- rzekłem zestresowany
- Poproszę go - rzekła dziewczyna
To, co zaraz może się stać...
- Łukasz - rzekła dziewczyna
- Tak? - spytałem
- Cudownie nagrywacie na YouTube. I ślicznie wyglądacie razem. - powiedziała
- Dziękuję - odparła
- Powiem ci coś potem - powiedziała i wyszła, a drzwi zamknęły sie za nią
Nie minęło dziesięć sekund, a Marek był juz w środku wyglądał na bardzo zestresowanego. Chce znać prawdę, i albo mi ją da, albo nie mamy, o czym rozmawiać i mówimy sobię dziękuję.
- Jak sie caujesz? - spytał na rozpoczęcie rozmowy
- Lepiej, żyje. Dziękuję, że mnie znalazłeś - powiedziałem
- Wszyscy znaleźliśmy - odparł
Marek nie pewnym krokiem zbliżał sie do mojego łóżka
- Wiesz, ze chce poznać prawdę? - Spytałem retorycznie
- Wiem, jednak... honey ci ją opowie, bo... Ja chce zrobić tylko jedno - odparł chłopak
Spojrzałem zdziwiony na chłopaka. To z jego ustchce usłyszeć prawdę, nie Honey
- Marek ty masz mi to opowiedzieć, wyjaśnić. Nie Honey. Ty. - powiedziałem stanowczo
- No dobrze... - odparł nie pewnie
- Więc słucham - powiedziałem
Chłopak jeszcze ani razu na mnie nie spojrzał. Ma coś do ukrycia?
- Honey na imprezie byla smutna, bo Kornelia miała ją gdzieś, chciałem z nia tylko pogadać - zaczął opowiadać Marek
- I słusznie - rzekłem
- Później chciała, abym poszedł z nią do sypialni, bo ma tam dla mnie prezent. Tym prezentem był ten zbok - Michael - zaczął sie do mnie dobierać... I mnie pocałował co widziałeś - opowiadał dalej chłopak, jednak zaczął mocno płakać
- Nie płacz. - powiedziałem
W tym momencie chłopak wstał z łóżka i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Widać, że ma bardzo duże wyrzuty sumienia z tym, co sie stało. Chyba na wyrzutach mi najbardziej zależało, aby wiedzieć, że to była intryga, że on tego nie chciał, albo broni Boże mu sie to nie spodobało. Jednak widać, że te wyrzuty go wyniszczająca od środka.
- Łukasz to koniec - powiedział nagle
- Jaki koniec? - spytałem
- Zrywam, mimo iż ty to zrobiłeś na urodzinach - odparł dalej mocno płacząc
Poczułem, jakby coś spadło mi na serce, przebiło je, jeszcze raz spadło i roztrzaskało na milion elementów
- Marek, ale wyjasniłeś mi to - próbowałem jakoś opanować ten caly burdel
- Ale to ja zdradziłem, ja sie z nim całowałam, ja nie przyjebałem Kornelii, ja nie zacząłem krzyczeć, ja nie pobiegłem za tobą, ja zjebałem, ja jestem śmieciem! - zaczął krzyczeć Marek nerwowo chcąc
- Nie jestes, to była intryga - próbowałem przetłumaczyć mu
- Zasługujesz na lepszą osobę, taką, która w pore zareaguje - rzekł
- Gdyby nie, bym nie żył - powiedziałem
- Honey by cie uratowała - powiedział
- Marek - powiedziałem
- Koniec Łukasz! Koniec! Bądź szczęśliwy! - krzyknął
Po tych krzykach dziewczyny weszły do sali, a Marek wybiegł. Kierował się do wyjaśnia szpitala, tyle tylko widziałam.
- Co do? - powiedziała Honey, gdy Marek zaczął wybiegać
- Marek! - krzyknąłem
- Zostań z Łukaszem, ja pobiegnę za nim - rzekła Lilli
- Nie wygląda to dobrze - powiedziala Honey
W tym momencie chciałem wstać z łóżka, jednak od razu miałem ciemno przed oczami.
Czy ten koszmar się kiedyś skończy?
****************
Jak bardzo chcecie mnie zabić XD? Dlugi mi ten rozdział strasznie wyszedł, a jakie zwroty akcji kurdi. Jaka jest wasza opinia?
Tym rozdziałem kończymy maraton i wracamy do jednego rozdziału dziennie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top