Rozdział 96 "Oddałem Ci Całe Serce"
*po Marek*
Odkąd ja i Łukasz się po tym wszystkim pogodzilismy oboje staramy się odbudować zaufanie. Na nic nie naciskam, staram się nie być nachalny, przyjaciele są zdziwieni, że tak łatwo mu wybaczylem. Nie. Ja mu nie wybaczylem. Jeszcze nie, ale będę walczył o moje szczęście. Nie chcę, żeby ktoś skrzywdził ponownie Łukasza, nie mówię tu jako jego chłopak. Mówię tu, jako ktoś kim zawsze dla niego chciałem być. Mówię to jako przyjaciel.
Gdy miłość zawodzi to przyjaźń nadchodzi. Wiem, że śmierć Piotrka nie jest łatwą sytuacją dla Łukasza. Wiem, że miałby tak samo ze mną, gdybym zmienił się miejscem z Piotrkiem. Kiedyś przeboleje tę sytuację, na razie wspieram Łukasza jako przyjaciel mimo, że chłopak powiedział mi "tak, wyjdę za ciebie".
Kocham go, zawsze to robiłem. Zawsze to czułem, jednak nie sądziłem, że nasza miłość to będzie tyle problemów. Jest jeszcze pewna kwestia, którą kiedyś porusze, jednak najpewniej będę najpierw chciał pogadać o tym z Honey. Zawsze peyz mnie była, a ostatnio nawet nazwała mnie sowim małym braciszkiem.
- Łukasz chcesz iść na spacer? - spytałem widząc smutnego chłopaka
- Możemy - odparł "pełen" energii
Chłopak jest w żałobie, jednak nie chce żeby chodził cały czas smutny. W zasadzie to siedział cały czas w domu.
Gdy chodziliśmy po parku Łukasz był nie obecny, smutny i przybity. Wydaje mi się, że dalej w głowie ma ostatnie chwile z Piotrkiem. Nie dziwię mu się, skoro był jedynym, który go widział przed śmiercią.
- Marek - powiedział
- Hmmm - wyszeptalem
- Musze ci coś powiedzieć - rzekł brunet
- Coś się dzieje? - spytałem
Chłopak zatrzymał się i stanął przede mną. Wiedziałem, że to nie zwiastuje nic dobrego.
- Łukasz - wyszeptalem
- Zasługujesz na kogoś lepszego - powiedział trzymając moją rękę na policzku
Czułem się, jakby zegnal się że mną.
Nie pozwolę.
- Łukasz - wyszeptalem
- Mów Maruś - powiedział - Nim się pozegnamy - dodał
*odpalcie Titanica w tle i weźcie chusteczki (rada cioci Wioli)*
- Ty chcesz mnie zostawić? - spytałem
- Nie, że chce. Czuję, że tak będzie dla ciebie lepiej. Odnajdziesz szczęście u kogoś innego - powiedział
- Moje szczęście to ty, dlatego tak o ciebie walczę. Gdy wszyscy na okrągło mówią mi, żebym dał sobie z tobą spokój, to im mówię, że ty mnie już raz wybrałeś, a ja wybrałem cię wtedy w domku, gdy powiedziałeś mi co czujesz - zacząłem mówić, a po chwili panikowac i płakać
- Marek spokojnie - powiedział chłopak
Zacząłem uderzać w niego dłońmi, nie były to silne uderzania, jednak to musiało na prawdę diznwie wyglądać.
- Uspokoj się! - krzyknął chłopak i złapał mnie mocno za dlonie
- Poświęciłem ci całe życie, oddałem ci całe serce nie pytając cię nawet o zgodę, a ty chcesz mnie zostawić - wyszeptalem - Nawet jeśli to teraz zrobisz ja będę dalej o ciebie walczyć - dodałem
Łukasz spojrzał na mnie, a po chwili na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
- Bawi cię to? - spytałem
- Cieszy, że mimo tak okropnego błędu ty dalej mnie kochasz. Bałem się że robisz to z litości - rzekł brunet
- Nigdy nie kochałem cię z litości... Kocham cie jak głupi, i będę kochać.... - powiedziałem
Wtuliłem się w chłopaka, który chyba w koncu uwierzy, że nie chce się na nim zemścić za krzywdy. Nigdy tego nie zamierzałem. Głupi Łukasz... Ja go skrzywdzić... Nigdy...
- Przepraszam. Muszę zacząć wracać do życia - powiedział
- Pomogę Ci - rzekłem
- Nie wątpię - powiedział i pocałował mnie namiętnie.
***×*********
Założyłam książkę na shoty, tu już będą tylko do fabuły 💞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top