Rozdział 48 "Oddałby wszystko by..."
*pov Marek*
Na następny dzień już czułem się lepiej. Postanowiłem skontaktować sie z Kordianem, aby jakoś nawiązać kontakt z ojcem Łukasza. Tylko nie dokońca wiem, co i jak napisać.
Na moment chociaż zapomniałem o groźbach i pocałunku z Lilli. Może to, dlatego, że dalej kręciło mnie w żołądku, a może dlatego, że mój mózg psychicznie sobie z tym nie radził. To by w sumie miało sens. Teraz chcialbym sie skupić na Łukaszu. Jesteśmy już tak blisko, aby poznać prawde i jego ojca.
Jestem w sumie znany z YouTube. Może to mi pomoże? Nie jest to głupim pomysłem.
Jednak za niedługo ma tu też być Łukasz, który uparł się, że sie mną zaopiekuję. Nie wiem czym miałby sie opiekować, bo umiem o siebie zadbać, ale nie bede sie z nim kłócić.
W miedzy czasów udało mi sie napisać do Kordiana normalną wiadomość
- Dzień dobry, czy kojarzysz mnie może z YouTube? Jestem Lord Kruszwil, czyli po prostu Marek Kruszel - Marek
Teraz zostało mi tylko poczekać, aż Kordian zaakceptuje wiadomość. Mam nadzieję, że nie będę musiał długo czekać na odpowiedź, bo chyba oszaleje.
- Gdy Kordian odpisze wyślę ci screeny - Marek
- Ok - Lilli
W sumie przez samotną noc w domu stęskniłem sie za Łukaszem. Może będzie w takim razie za niedługo i spędzimy miło czas, chyba, że bedzie faszerował lekami.
Po godzinie od wysłania wiadomości w moich skromnych progach zawitał ukochany Łukasz.
- Lepiej sie czujesz? - spytał
- Tak, o wiele - odparłem
Chłopak przytulił mnie na przywitanie, tak bardzo brakowało mi jego dotyku, jego ciepłego ciała i zapachu.
- Kupiłem ci coś - rzekl chłopak po chwili
- Co takiego? - spytałem
Łukasz wie, że nke lubię, gdy ten coś mi kupuje. Jednak spodziewam sie tu jakiś leków, niż jakiegoś swetra z Gucci.
Chłopak wyciągnął, jakies kolorowe pudełko. Gdy spojrzałem na nie poczułem lekkie zażenowanie.
- Na prawdę kupiłeś mi Marsjanki? - spytałem
- Wczoraj coś o nich mówiłeś, więc stwierdziłem, że to bedzie zastępstwo witaminy C - odparł wesoły
- Wariat. - powiedziałem
- Ale twój - odparł
Chłopak pocałował mnie w czoło i wręczył jednego marsjanka. Zjem go tylko dla niego, jakoś nigdy nie przepadałem za nimi.
W tym momencie poczułem wibracje w telefonie, który miałem w kieszeni. Nie chciałem sprawdzać telefonu przy nim.
- Pójdę do łazienki - powiedziałem
- A ja zrobie obiad - rzekł Łukasz
- Zaraz pomogę - odparłem
Gdy byłem już w łazience od razu wyjąłem telefon w nadziei, że była to wiadomość od Kordiana. I nie myliłem sie.
- Znam, o co chodzi? - Kordian
- Wyjaśnię od początku, ile ma pan czasu? - Marek
- Dużo, proszę pisać, o co chodzi? - Kordian
- Chodzi o to, że jestem przyjacielem Łukasza Wawrzyniaka. Może pan mieć mnie teraz za wariata. Jednak Łukasz to syn pana partnera - Aleksandra - Marek
- Aleksandra opowiadał mi, ze ma syna w Polsce, jednak nigdy nie miał okazji go pokazać przez jego matke. Matke tego chłopaka. - Kordian
- A chciał go poznać? - Marek
- Wiele razy mi mówił, że oddał by wszystko, by go poznać, jednak minęło juz dwadzieścia lat - Kordian
- Łukasz chce poznać ojca - Marek
- Na prawdę? - Kordian
- Tak, czy może mi pan dać do Aleksandra jakiś kontakt? - Marek
- Mam go w znajomych na fejsie, napisz do niego, ja mu pokaże naszą rozmowę - Kordian
Czy poraz pierwszy w życiu coś mi sie udalo?
*************
Jak wam sie podoba rozdział? Przepraszam, że maraton jednak od jutra, ale nagrywanie i montaż troche zajęły mi czasu.
Już jutro film z teorią o Kruszwilu, bedziecie na premierze o 12 na moim kanale? *link na wattpadzie w opisie*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top