Rozdział 45 "Groźby"
*pov Łukasz*
Gdy już wszyscy ochłoneliśmy z tym wszystkim po około tygodniu przypomniało mi sie moje postanowienie. Przypomnialo mi się, że chce znależć ojca. Jednak nie wiedziałem, jak sie do tego zabrać. Nigdy nikogo nie szukałem na taką skale, nigdy nawet nie szukałem nikogo na siłę. Umówmy się stalker ze mnie żaden. Za to dziewczyny mają ten dar, że wszystko znajdą. Nawet lika sprzed trzech lat pod zdjeciem twojej byłej.
- No, ale czy my wiem cokolwiek o nim? Imię? Gdzie mieszka? No cokolwiek, co może być naszą podporą - mówił Marek
- Wiesz, że ja nic nie wiem. Tyle, co mi Lilli powiedziała - odparłem
- Wiesz, że ona pewnie też nic więcej nie wie. Nie wiem, poczekajmy na nie - rzekł Marek
Położyłem się na sofie i spojrzałem w sufit. Czy ja na pewno chce go odnaleźć? Niszczyć jego spokojne życie? Może będę samolubny w tym momencie. Miałem mieszane myśli i uczucia.
Byłem tak bardzo zamyślony, że nie zwróciłem uwagi, że Marek sie we mnie wtula. Dopiero jego słowa wyrwały mnie z moża myśli.
- Znajdziemy go misiu - rzekł Marek
- Ja nie o tym myślę Maruś - odparłem
W tym momencie moja rękę go mocno objęła. Chłopak patrzył na mnie słodkim wzrokiem, który mówił "będzie dobrze, jestem tu".
- A o czym? - spytał
- O tym, czy niszczyć mu życie - odparłem
- Słuchaj załóżmy, że do niego napiszemy. Napiszemy jasno, że jeżeli nie życzy sobie, aby sie z nim kontaktować odpuścimy. Wtedy będziesz wiedział, jaki jest ojciec - stwierdził Marek
Ucalowalem go w czoło. Zawsze wie, co powiedzieć, żeby mnie pocieszyć.
Po około pięciu minutach do mieszkania weszła Lilli wraz z Honey.
- Mamy poczekać w pokoju obok? - spytała Lilli widząc nas wtulonych w siebie
- To my czekamy na was, ile można robić zakupy? - odparłem
- EJ, kupiłyśmy wam coś, będziecie słodko wyglądać - odparła
Nie chce mi sie na razie ubierać, tego co dziewczyny nam kupiły. Zrobimy później sesję znając Marka.
- Macie może jakiś pomysł, jak możemy znaleźć ojca Łukasza? - zapytał Marek
- Musimy celować w Anglię, tyle wiem - odparła
- No, ale wiesz o co mi chodzi prawda? Każdego ziomka z Anglii będziemy obczaiać? - dodał Marek
- Wiem, o co chodzi. Jednak nie wiem nic więcej - mówiła Lilli
- Nawet imienia? - spytałem
- Przepraszam - odparła
- Nie przepraszaj, to ja nie znam ojca nie ty - rzekłem
- Nie twoja wina - powiedział Marek
- Ale chujowo mi z tym - odparłem
- Wiemy Łukasz, dlatego coś wymyślimy - powiedział Marek
Czuje sie, jak ostatni frajer. Nigdy jakoś bardziej nie patrzyłem na to czy mam tego tate czy tez nie. Jednak, gdy dowiesz sie takiego czegoś, zeeon żyje, to strasznie siada ma psychike. A własną matka nawet nie chce mi nic powiedzieć.
- Obiecałem ci, że go znajdziemy - powiedział Marek i mocno chwycił mnie za rękę
- Wiem kochanie - odparłem
- Chodzicie sprawdzimy znajomych twojej mamy na fejsie. Może go ma jakims cudem. - rzekł chłopak
Nie jest to głupi pomysł...
*pov Marek*
Szukanke na fejsie nie wiele dało, a Łukasz coraz bardziej się załamywał. Nie chciałbym żaby ten chodził przybity.
- Lilii widzisz załamanie Łukasz? - Marek
- No widzę, nie możemy pozwolić, żeby się tym przytlaczal - Lilli
- Przyjdź do mnie na nocke, znajdziemy jego ojca jakoś - Marek
- No dobra - Lilli
- A i słuchaj... - Marek
- ? - Lilli
- Ktoś mi grozi, nie mów Łukaszowi - Marek
- Grozi!? - Lilli
- Tak, wyjaśnię w nocy - Marek
Zaczęło to sie w dniu, kiedy wyszedłem ze szpitala. Przez sekunde myślałem, że to żarty jednak, gdy ktoś zaczął mi wysłać pewne zdjęcia, to skończyło sie robić wesoło. Nie powiem Łukaszowi, bo on ma już dużo problemów. Pogadam na początek z Lilli, która powinna mi doradzić, co robić.
*******************
Jak wam sie podoba rozdział? Dziękuję wam bardzo za tyle wyświetleń. Dziękuję, bo wiem, ze na tyle nie zasłużyłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top