Rozdział 40 "Chce poznać ojca"
*pov Łukasz*
Minęło kilka dni bez matki i mam nadzieję, że tak będzie całe życie.
Jednak mi dalej ciążyła w głowie myśl że matka przez tyle lat znała adres ojca, a nigdy mi o tym nie powiedziała. Powiedziała Lilli na dowidzenia, a mi nie. Chujowo sie przez to czuję. Miałem tyle problemów, a teraz dochodzi ich jeszcze więcej. To już się robi nudne...
Smutno mi, gdyż ja nawet nie wiem, jak mój tata ma na imię. Nie wiem o nim nic, prócz tego, że też jest homoseksualny. Nigdy nie pomyślałem nawet przez sekundę, aby go odnaleźć. Ma w końcu swoje życie, kto wie, czy on chciałby mnie poznać. Jednak po ostatniej rozmowie z matką ta myśl jest na prawde silna. Tylko jak? Gdzie szukać, co robić? Wiem, ze potrzebuję pomocy moich przyjaciół, bo sam nie dam rady.
Dlatego czekam teraz, aż Marek i Honey przyjadą, abym mógł z nimi pogadać.
- Może jednak zjesz coś? Jest już dwunasta, a ty nawet śniadania nie tknąłeś - powiedziała Lilli
- Lilli, jak będę głodny to zjem, dziękuję - odparłem
Przeważnie byłem sam w mieszkaniu, albo co najwyżej był Marek. Jakoś nie mogę sie przyzwyczaić, ze Lilli tu jest. Chociaż i tak wolałem siedzieć z Markiem, bo on też ciągle sam w mieszkaniu, bez rodziców. Jak rozwiąże swoje problemy, to na pewno pogadam z jego rozdzicami.
W tym momencie do mieszkania wszedł Marek wraz z Honey. Wchodzą już, jak do siebie. Z resztą nie przeszkadza mi to, poza tym Marek ma klucze.
- Muszę z wami poważnie porozmawiać - powiedziałem
- Ale coś się stało? - zapytał Marek
- Nie wiem, jak to określić - odparłem
Wszyscy usiedli na kanapie, a ja stałem przed nimi. Poczułem sie jak prezydent z przemową.
- Chce odnaleźć ojca - powiedziałem nagle prosto z mostu
W tym momencie Marek gwałtownie wstał, wyglądał na zszokowamego tym co powiedzialem, bo znał mój stosunek do tej sprawy.
- Mówisz prawde Łukasz? - spytał Marek
- Po co miał bym kłamać? - odparłem pytaniem
- Ale czemu tak nagle? - spytał ponownie chłopak
- Bo chce poznać prawde - odparłem
To wszystko jest zagmatwane, ale nie chce źle dla nikogo, a wręcz przeciwnie chce dobrze. A jeśli ojciec nie będzie chciał mieć ze mna kontaktu zrozumiem. Nie będę, jak moja matka, że go do czegoś zmuszę.
- Całe życie byłem sam, bez rodziców. Chce go odnaleźć - powiedziałem nagle
- Myślę, że gdyby cię kochał to by sie sam odezwał - rzekła Lilli
- Moze sie bał? Może nie znał adresu, moich danych - zacząłem mówić
- On ma racje, ma prawo go poznać - powiedziała Honey
- Jednak wiem, że potrzebuje pomocy - dodałem
Przyjaciele spojrzeli na siebie, gdyż wiedzieli, że to o nich chodzi. Sam, gdybym zaczął szukać działał bym pod wpływem wielki emocji i mógłbym popełniać głupie błędy.
- Zawsze walcze o swoje - powiedziałem
- Od rodziny po miłość - rzekł Marek
- O miłość sie nie walczy - powiedziała Lilli
- Co masz na myśli Lilli? - spytałem
- Jeśli miłość była szczera, nie trzeba o nią walczyć. Jeśli miłość była prawdziwa, to by nie odeszła. Jeśli kto, kto cie kochał potrafił po chwili powiedzieć, że już cie kocha, to znaczy, że jest fałszywy i nigdy cie kochał - rzekła dziewczyna
- Źle doswiadczenia Lilli? - spytałem
- Po prostu znam fałszywe osoby, które zrania obecne miłości - powiedziała
W tym momencie Marek wyszedł wściekły z mieszkania. Co oni ukrywają?
Wyszedłem za nim. Chlopak wyszedł przed blok i oparł sie o mój samochód. Był bardzo blady i smutny.
- Co jest, odkąd pogodziłeś sie z Lilli, jest gorzej niż wcześniej - spytałem chłopaka
- Poczułem jakby mówiła to do mnie, że cie zranie - odparłem
- Nie płacz wydaje mi sie,ze mowila ogolnie - próbowałem uspokoić chłopaka
- Nie zranie cie - rzekł i mocno mnie przytulił
- Wiem - odparłem i również mocno go przytuliłem do siebie
**************
Zrobie kilka zadań z matmy i lecimy dalej z maratonem. Zaczyna się dziać *next rozdział będzie w chuuuuuuu... Dlugi*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top