-Zatopiony statek-

Riddle Roseheart

Czas was naglił. Potrzebowaliście zdobyć jak najwięcej monet. Los tak chciał, że spotkaliście się przy zatopionym statku. Fakt był taki, że wasze załogi powoli nabierały do siebie zaufania więc postanowiliście spróbować razem obadać jak wyglądają miejsca zatopionych statków. Po przygodzie na wyspie wiedzieliście, że może być niebezpiecznie.

Po zajściu na odpowiednią głębokość w jedynym magicznym elemencie który był dozwolony, magiczna bańka pełniąca rolę maski tlenowej, zobaczyliście widmowy wrak oblepiony roślinami i koralowcami. Podzieleni na grupy zaczęliście szukać monet w okolicy i wnętrzu statku.

Początkowo nic nie wyglądało podejrzanie. No, może oprócz spokoju. Dotarliście z Riddle'em i Trey'em do ładowni wraku. Jest! Dwie, cudowne, lśniące skrzynie monet! Po jednej dla każdego! Aż wam ślinka ciekła na widok skarbu. Czym prędzej podpłynęliście do skarbu, ale... Podłoga i ściany zaczynają się ruszać? Nie! To ohydne skorupiaki przypominające kraby i skorpiony jednocześnie zaczęły na was nacierać! W dodatku były piekielnie szybkie.

O zgrozo, to zbyt obrzydliwe, szybko się wycofaliście! Kto wie czy te szczypce i kolce nie mają jakiegoś dziwnego jadu! Oby nie, bo zostaliście ukłuci ale przynajmniej żyjecie. Na razie...

Ace Trappola

Ahoj przygodo, wracasz do gry! Zdobyłaś się wreszcie na odwagę, aby wkroczyć do zatopionych lokalizacji na mapie. Wybrany przez ciebie statek był już zajęty przez okręt Heartslabyul, ale nie przejmowałaś się tym teraz. Może załoga Riddle'a posłuży za mięso armatnie dla ewentualnych potworów we wraku?

Po zanurkowaniu w bańkowych maskach nie zauważono żadnej dziwnej aktywności przy wraku. Jeśli coś czyhało na śmiałków zawodów to w środku. Tam zaś łajba była w opłakanym stanie. Gdy wchodziłaś do kolejnego pomieszczenia pod pokładem wraku twoją uwagę przykuło niebieskie światło. Wśród podwodnych ruin zauważyłaś lśniącą postać kobiety. Była piękna i uwodzicielsko kołysała się przed widownią. Za nią czyhał skarb. Widownia, a raczej załoga Heartslabyul została zaczarowana jej wdziękiem, ale ty, stojąca pod innym kątem zauważyłaś jakie niebezpieczeństwo czai się w mroku.

Z pomocą swojej załogi wskoczyłaś między świecącą kobietę a ogromną rybę ze szpilkowatymi zębami wystającymi z paszczy. Pewnym machnięciem szabli przecięłaś wyrostek na którym ryba poruszała świecącą figurę. Twoja załoga odciągnęła skarb, ryba gwałtownie się poruszyła z bólu przygniatając się ciężarem ruin. Wijąca się błyskotka szarpnęła ramię twoje i Ace'a zanim wygasła obumierając.

Skarb jest twój! Jednogłośnie wygrałaś po rozmowie z Riddle'em na twoim statku! Jedyne co ciebie i twojego przyjaciela martwi to ta ślimacząca się rana po pazurach świecącej "kobiety"...

Leona Kingscholar

Najchętniej to by w ogóle nie schodził pod wodę. Ale skąd może mieć pewność, że jego załoga zdoła wyszarpać ewentualny skarb z twoich rąk? Zna ciebie i twoje brudne sztuczki a zależy mu na wygranej.

Podobnie jak na innych lokalizacjach początkowo nic nie wzbudzało podejrzeń. Na zewnątrz. Wewnątrz ogromnego, niemal królewskiego, pirackiego statku znajdywały się dziwne poszlaki. Szkielety stworzeń podobnych do olbrzymich, większych od człowieka dwa razy morsów z kłami jak u słoni. Będąc cały czas czujnymi szukaliście skarbu. Znaleźliście dwie skrzynie na samym dole pod pokładem. Hura!

Zanim jednak dobraliście się dobrze do skrzyń spłoszył was ryk za wami. Prawie krzyknęłaś, ale zastąpiła to wiązka przekleństw. Rozpędziło się na was stado tych samych stworzeń, które widzieliście jako szkielety. Tylko te były żywe i wściekłe. W chaosie udało się wam zdobyć po skrzyni i musieliście uciekać przed stadem olbrzymów. W zamieszaniu rozbiły twardymi łbami niepewny sufit przez który szybko wydostawaliście się w górę ku powierzchni.

Udało się! Jesteście cali i zdrowi! Z pewnymi zadrapaniami i ranami po ostrych szponach potworów, ale wasza odwaga i współpraca przyniosła wam dodatkowe skrzynie. Tylko dlaczego czujesz się tak... Dziwnie?

Jack Howl

Dotarłaś do następnej lokalizacji samotnie. Nie miałaś żadnego niechcianego towarzystwa po drodze i na miejscu. Dobrze. Odpowiada ci to. W skupieniu i przygotowanym planem działania zeszłaś pod wodę z grupą załogi a reszta pilnowała statku. Załoga Savanaclaw przybyła potem gdy byłaś już koło wraku.

Zaskoczyła cię jedna rzecz. Dookoła zatopionej łajby rozmieszczone były gigantyczne muszle różnych kształtów i kolorów. Nic jednak z nich nie wychodziło i na pierwszy rzut oka wyglądały na puste. Nie igrałaś z losem i nie zbliżałaś się do nich. O dziwo widoczny skarb był już przygotowany na środku pokładu. Podejrzane, byłoby to aż tak proste? Nie, skrzynia mieściła się tuż przy jednej z muszli przyrośniętej do pokładu jak pasożyt.

Podstawiłaś bliżej muszli kawałek deski. Błyskawicznie została zaatakowana przez ostro zakończone odnóże skorupiaka. Spojrzałaś na swoją załogę. Postanowiłaś więc znaleźć coś czym mogłabyś przyciągnąć ostrożnie skrzynie do siebie bez zbliżania się. Odnalazłaś po chwili element starych zdobień wykrzywiony jak hak. Zaczęłaś przyciągać do siebie skrzynię. Twoja załoga jednak zwróciła twoją uwagę ku powierzchni. Nadpływała załoga Savanaclaw i... Ogromne cielsko skorupiaka wysunęło się w całości z muszli niemal nie połykając cię pod swoją wielkością.

Cap! Jack w porę wyciągnął cię spod atakującego potwora a ty dalej trzymając narzędzie wysunęłaś skarb za sobą. Wyszłaś z tego cało, jedynie niegroźne zadrapanie ozdabiało twoje i Jack'a przedramię. Niestety najpierw musisz rozprawi się z Leoną o skarb.

Azul Ashengrotto

Współpracujecie. To same plusy. Koniec walki, trzymacie się razem wygra najwyżej ten, który będzie zbierał większą ilość monet w skrzyniach (nie jest powiedziane, że w skrzyniach jest tyle monet. Może być ich 110 a w innej 200). Razem znaleźliście zatopiony statek jeszcze gdy byliście pod wpływem eliksiru.

Zabraliście ze sobą pod wodę swoich ludzi. W pobliżu zatopionego wraku kręciło się wiele ośmiornic ironicznie. Jednak jak sam Azul określił są tutaj, ale są przepełnione strachem. Jakby coś było gotowe je zjeść... Na statku panował spokój. Gdzieniegdzie przepływała kolejna ośmiornica. Skarb znaleźliście w kajucie kapitańskiej. Nic nie wyglądało podejrzanie. Dopóki nie sięgnęliście po skarb...

Wasze nadgarstki zostały pochwycone przez dziwne macki z haczykowatymi zębami. Jeden wbił się pod waszą skórę, ale udało wam się wyswobodzić. Zobaczyliście gigantyczną ośmiornicę, której każde z ramion zakończone było takimi hakowatymi przyssawkami. Wasze załogi starały się odwrócić szybko uwagę bestii, abyście wynieśli skrzynię. Niestety została ona rozerwana przez mięczaka więc wynieśliście na pokład jedynie część obfitego skarbu.

Zawsze to jakaś wygrana. Ale nie byliście usatysfakcjonowani. Chcieliście więcej. Ale najpierw... Czy wyjaśni wam ktoś dlaczego wam tak wesoło nagle? Nie powinno wam być do śmiechu a teraz siedzicie w twojej kajucie nad kupkami monet i zaczynacie chichotać...

Jade Leech

Twoja załoga bała się teraz i ciebie i braci Leech. Dobrze, nie narzekasz. Buntownik był teraz posłuszny jak bezbronny szczeniaczek. Więc gdy postanowiliście wspólnie z Azulem obadać pierwszy, położony niedaleko zatopiony wrak twoich ludzi przeszły ciarki. Nie mogą cię zdenerwować i być nieposłuszni.

Przy statku krążyło duo rekinów. Niepokoiły was one, ale bracia Leech zapewniły, że jeśli się ich nie denerwuje nic nie zrobią. Choć mogą być ciekawskie. Na szczęście nikomu nic się nie stało... Dopóki pewien idiota z Octavinelle nie uderzył rekina w paszczę. Od razu zaczęły ich atakować pozostałe osobniki. Obie załogi były bliżej ukrycia się w statku niż na powierzchni. Z pomocą zwinnego syreniego ciała bracia pomogli tobie i Azulowi ukryć się w środku jako pierwsi. Szukaliście więc w czwórkę skarbu gdy inni albo rozdzielali na inne partię wraku albo walczyli z rekinami.

Jest skrzynia! Wypatrzyłaś ją pomiędzy zrujnowanymi łupami. Jade i ty podpłynęliście bliżej chcąc zabrać monety i wrócić na bezpieczne statki, ale w tym czasie z góry zniszczonych skarbów wyłoniły się dwie, gigantyczne krewetki mutanty! Ich elastyczne i ostro zakończone aparaty gębowe niemal nie wciągnęły was do paszcz, ale dzięki refleksowi udało wam się nie zgubić skrzyni i uciec z małymi ranami na policzkach.

Na szczęście reszcie załogi udało się pozbyć rekinów więc droga ucieczki przed mutantami była czysta. Uszliście z życiem! Ale niestety to Azul zabrał większą część monet, jako rekompensatę za niedawne wydarzenia. O dziwo nie miałaś siły na kłótnie... Tak samo czuł się Jade. Dziwne...

Jamil Viper

Niestety zniszczenia statków po wpadnięciu na mieliznę okazały się większe niż przypuszczaliście, więc aby nadrobić wcześniejsze siły postanowiliście trzymać się razem i dzielić łupy po równo. Kalim dalej przepraszał za każdym razem gdy zauważał twoje rany.

Niemniej gdy zeszliście pod wodę wszyscy skupili się na zadaniu i planie. Potrzebowaliście tej skrzyni i monet. Okolica wraku była raczej spokojna, kręciły się tutaj małe ryby, płaszczki, mięczaki. Nic nadzwyczajnego. Wpłynęliście więc do środka statku. Skarb nie był trudny do znalezienia, był w ładowni. Kalim uznał to za bułkę z masłem, więc on i kilku członków jego załogi zbliżyło się do skrzyni i gdy już miał ją chwycić.

Oboje z Jamilem szarpnęliście go do tyłu. Okazało się, że skrzyni pilnował ogromny wąż zmieniający kolor, więc trudno było go wypatrzeć. Drugim elementem zaskoczenia był fakt, że ten podwodny gigant miał nie jedną a trzy głowy! Chwyciłaś w ostatniej chwili skrzynię ale druga z głów zaszarżowała na ciebie i Jamila. Osłoniliście się rupieciami ale i tak zostaliście ranni w nogi.

Już przy samej powierzchni środkowa paszcza pociągnęła za skrzynie. Niemal nie poszłaś z nią w dół, bo uparta nie chciałaś puścić monet, ale Jamil złapał cię i zmusił do wypuszczenia skrzyni. Byłaś zła, że nie zdobyliście skarbu. Ale byłaś bezsilna... Dziwnie się czułaś, jakbyś nagle wypiła całą beczkę rumu na raz... Najwyraźniej Jamil też czuł takie symptomy...

Vil Schoenheit

Pewna iskierka konfliktu między wami dalej istniała. Dotarłaś na wybraną lokalizację pierwsza i nie zamierzałaś oddawać upatrzonego skarbu pod wodą nikomu. Razem z wyznaczonymi ludźmi zeszłaś pod powierzchnię. Reszta czuwała na statku. Ich obawy wzrosły gdy zobaczyli znajomą łajbę zbliżającą się do miejsca zatopionego wraku...

Już na samym początku napotkałaś trudności. Okazało się, że statek był okupowany przez meduzy. Nie mogłaś rzucać zaklęć, aby utworzyć wokół siebie tarczę, więc przebijanie się między nimi było ciężkie. Wiedziałaś jednak że parasole meduz nie parzą więc ostrożnie odpychałaś je z drugi przedostając się coraz bliżej i bliżej celu. Znalazłaś skarb! Jednak był on położony pod parzydełkami największej meduzy. W dodatku była to meduza syrena. Wydawało się, że śpi dryfując nad skrzynią.

Przystąpiliście więc do ostrożnego odgarniania parzydełek szablami, abyś wreszcie mogła chwycić skrzynię z monetami. Niestety ktoś z tyłu został oparzony przez meduzę i uderzył o coś wywołując huk. Groźna i dzika syrena zbudziła się. Syknęła groźnie na ciebie i twoją załogę. Odruchowo pociągnęłaś skrzynię do siebie ale w pośpiechu zostałaś oparzona. Zaczęliście uciekać!

W drodze na powierzchnię minęłaś się z Vilem i jego załogą. Za wami podążała wściekła królowa meduz. Wycofaliście się wspólnie na swoje statki. Niemal wszyscy zostali poparzeni wtedy przez meduzy. Po otwarciu skrzyni okazało się, że była pusta!

Rook Hunt

Załoga Pomefiore pierwsza dotarła do celu, który ty sobie ustaliłaś. Gdy dotarłaś na miejsce akurat schodzili pod wodę, więc nie tracąc czasu zrobiłaś to samo. Była rywalizacja między tobą a Vilem. Rook za to wydawał się zadowolony na twój widok. Kolejna przygoda z tobą!

Okolica wraku była spokojna. Zagrożenie więc czyha w środku. Wszyscy postanowili się rozdzielić i przeszukać starą łajbę. Każdy, najmniejszy zakamarek. Zgubiłaś wtedy z oczu Vila i Rooka, więc skupiłaś się na własnych poszukiwaniach. Jednak i tak ich znalazłaś na samym dole statku. Ukryłaś się przy innym wejściu do pomieszczenia w którym oni byli. Widziałaś jak znajdują skrzynię przy olbrzymiej roślinie z liśćmi w tygrysie pasy. Mijałaś taką, prawda? Może gdzieś przy niej też jest--

Obejrzałaś się za siebie i hap! Mocne szczęki niemal nie zgniotły twojej głowy. Początkowo myślałaś, że to jakiś podwodny lew, ale zrozumiałaś, że ta roślina to zakamuflowany potwór. Wpadłaś do pomieszczenia, gdy druga bestia strzegąca skarbu rzuciła się na Vila i Rooka. Zaczęli walczyć, aby odzyskać zostawioną w tyle skrzynię, ale nie mieli szans więc musieli się wycofać. To była twoja szansa, więc chwyciłaś skrzynie i ogłuszyłaś nią bestię, która ciebie goniła. Jej kolczasta grzywa zraniła cię gdy uciekałaś.

Monety są twoje! Zwycięsko wróciłaś na swój statek. Znajdowała się na nim również większość załogi Vila, bo było bliżej do twojego statku niż do nich podczas ucieczki. Ale czemu czujesz zawroty głowy? Zauważyłaś, że Rook też ma problemy z równowagą...

Malleus Draconia

Malleus pierwszy dotarł do lokalizacji jaką ty sobie upatrzyłaś. Gdy dotarłaś do oznaczonego miejsca spoczynku wraku zauważyłaś jego statek i część załogi. Nie miałaś pojęcia czy opłaca się schodzić pod wodę i czy książę już nie zdobył skarbu, ale nie zaszkodzi ci spróbować zobaczyć.

Będąc już nieopodal wraku zauważyłaś, że część załogi Diasomni zaczyna szybko wypływać z wnętrza statku. Zwolniłaś przyglądając im się. Najmłodsi wydawali się głęboko przerażeni a na widok twojej załogi zaczęli machać abyście zawracali. Zaniepokoiło cię to bo jeszcze nie widziałaś śladu Draconii i jego najbliższych.

Nagle jednak ze statku wypłynął on i jego niezastąpiona świta... A za nimi dwie syreny z wężami zamiast włosów. Wściekle jadowite oczy i syki posłały ciarki po twoim ciele. Rozkazałaś swojej załodze wracać, bo odgłosy dwóch dzikich syren zaczęły zwabiać więcej osobników z ukrytych ciasnych zakamarków skał. Robiło się ciasno! Byłaś zmartwiona Malleusem i resztą, ale postanowiłaś uciekać na powierzchnię. Nie sposób było uniknąć skrzyżowania spojrzeń z syrenami...

Na pokładach okazało się, że syreny pochwyciły w ostatniej chwili skarb z rąk Draconii. Nie można było ryzykować rozszarpania albo zatrucia jadem węży. Nie długo po wydarzeniach pod wodą wszyscy ci, którzy mieli styczność z syrenami zaczęli dziwnie się zachowywać... Masz halucynację, czy widzisz to na prawdę?

Sebek Zigvolt

Od ostatniego spotkania z Diasomnią starałaś się ich unikać. Z różnych przyczyn, szczerze mówiąc. Tak, byłaś ciekawa jak tam u Sebeka, ale potyczka z Diasomnią? To zniszczy twój statek. Niemniej pełna odwagi ruszyłaś do zatopionej łajby zaznaczonej na mapie. Gdy dotarłaś do niej okolica była spokojna. ani jednego statku w pobliżu.

Wrak był w opłakanym stanie. Prawie pomyliłaś go z obumarłą kolonią koralowców. Nie znalazłaś skarbu na zewnątrz, więc musiałaś wpłynąć do środka niestabilnego statku. Było to niebezpieczne samo w sobie. W tym czasie inna załoga przybyła na miejsce. Część załogi, która została na twoim statku niepewnie zerkała na przybyszy. Ale odnosiłaś zwycięstwo! Znalazłaś skrzynię! Dookoła niej znajdowały się dziwne jaja.

W miarę zbliżania się do skarbu jaja zaczynały się otwierać i... Cap! Wylatywały z nich niewielkie stworzenia, które przywierały do twarzy podduszając ofiarę długim ogonem (coś podobnego do "larw" z "Obcego"). Szybko chwyciłaś skrzynię, ale nawet w pospiechu i chaosie zauważyłaś, że była zbyt lekka. Przeklnęłaś i odrzuciłaś ją na podpływającego robaka. Niestety nie zdołałaś zatrzymać innego i przywarł do twojej twarzy. Nie na długo, bo usłyszałaś znajome krzyki i po chwili potwór wyswobodził się i uciekł od ciebie krwawiąc. Uratował cię Sebek!

Po szybkiej informacji, że skrzynia jest pusta obie załogi zaczęły się wycofywać, ale zaraz za nimi dziwaczne potwory. Większość doświadczyła bliskiego spotkania z nimi, podobnie jak ty. Te małe robaki podały ci coś doustnie, obawiałaś się czy może być to śmiertelne... Widziałaś już wirujący świat przed oczami i wszystko działo się w zwolnionym tempie...

Zamówienie od @Patimiet "Kiedy obie załogi upatrzą sobie ten sam zatopiony statek"

Wymyślanie tych potworów dla każdego osobno jest męczące, myślę, że moja wyobraźnia nigdy nie była tak mocno przepracowana XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top