-Trafiasz do szpitala-

Riddle Roseheart

Kiedy Trey powiedział mu o twoim wypadku Riddle niebezpiecznie zbladł ze strachu. Co się stało? Czy to coś poważnego? Kto za to odpowiada? Twój brat odpowiedział mu, że był to wpadek na miotle. Spadłaś z bardzo wysokiej wysokości i zdołano złagodzić upadek na tyle, że nie straciłaś życia. Zdarzyło się to podczas roku szkolnego, ale nie zatrzymało go to przed opuszczeniem szkoły i odwiedzeniem cię z Trey'em w szpitalu.

Kiedy przybyli byłaś jeszcze nieprzytomna po ciężkiej operacji. Miałaś gips na ręce i nodze oraz kaftan na szyi. To wszystko wyglądało tak poważnie i groźnie. Twój brat i Riddle nie chcieli opuszczać twojego łóżka na krótką chwilę. Twój ojciec musiał co jakiś czas wychodzić z sali do automatu z napojami i przekąskami dla chłopaków. Roseheart był załamany. Cały czas trzymał ostrożnie twoją dłoń jakbyś miała w każdej chwili zniknąć. Dlaczego ciebie coś takiego musiało spotkać?

Z zapartym tchem czekał aż się wreszcie obudzisz. Odmawiał snu, odchodzenia od ciebie. Po prostu czekał. Pierwszy raz w życiu tak zlekceważył konsekwencje opuszczania szkoły a tym samym zasad matki. Liczyłaś się ty.

Kiedy się obudziłaś rozpłakał się. Pocieszałaś go ze swoim bratem i Chen'yą. Byłaś bezpieczna i żywa. Byłaś przy nim z uśmiechem i lśniącymi oczami w jakie lubił się wpatrywać.

Ace Trappola

Gdy usłyszał, że spadłaś z konia podczas wyścigu miał ochotę zadzwonić do ciebie i pogratulować bycia niedorajdą. Jednak kiedy zadzwonił na twój numer odebrała twoja mama i powiedziała, że zostałaś boleśnie poturbowana przez przestraszonego konia na tyle, że musiano przewieść cię do szpitala. Żegnaj szkoło i zdenerwowany Riddle'u, Ace leci do szpitala. Momentalnie spoważniał zauważając jak poważnie to wygląda. Podobno miałaś aż uszkodzone płuca, stąd maszyna pompująca powietrze podpięta do twojego nieprzytomnego ciała.

Momentalnie skarcił się w myślach za początkowe bagatelizowanie informacji. Sam kiedyś doświadczył bolesnego upadku z konia, ale nie aż tak poważnego jak ty. Czuł zażenowanie sobą. Sfrustrowany przepraszał cię gdy był sam na sali. Dużo rozmawiał z tobą gdy byłaś nieprzytomna. Jakby wiedział, że go słyszysz. Pokazywał ci zdjęcia, opisywał je, opowiadał przygody szkolne. Starał się pocieszyć siebie i ciebie.

Miał także nawyk poprawiania twoich włosów, gdy przez przeciąg zasłaniały twoją nieruchomą twarz. Odgarniał je dłonią starannie tak jak były wcześniej. Podobnie jak powyżej nie miał najmniejszego zamiaru odchodzić od twojego łóżka.

Gdy się obudziłaś Ace prawie nie złamał i nie zgniótł twoich kości i płuc kiedy cię przytulał upominając cię jak żałośnie jest spaść z konia i poturbować się aż tak. Nie zrozum go źle, on po prostu wyraża swoją troskę i zmartwienie.

Leona Kingscholar

Co? (Imię) w szpitalu? Zaczekaj, co takiego przespał? Fareena, jego starszy brat, opowiedział mu co się stało z tobą w drodze do szpitala. Gdy szłaś po schodach nagle zemdlałaś i spadłaś na sam dół rozbijając sobie głowę. Miałaś w zwyczaju przekładać pracę na dworze nad odpoczynek i jedzenie, więc zapewne brakowało ci oby dwóch czynników. Stąd omdlenie. Leona nie wiedział czy chce cię złapać i zmuszać na przyszłość do drzemek czy rozszarpać za bagatelizowanie podstawowych funkcji życiowych. Nie mniej na widok twojej słabej postaci w łóżku szpitalnym wyciszył myśli i myślał tylko o jednym. Żebyś wyzdrowiała.

Nie okazywał łatwo swojej ogromnej troski jaką chciał cię otulić tu i teraz. Jednak mimo to non stop przebywał w twojej sali, przysiadywał obok twojego łóżka i sprawdzał podłączone kroplówki. Nie pozwalał dotykać cię lekarzom. O nie, nie na jego oczach, tylko lekarki i pielęgniarki.

Czy mu się to podobało czy nie musiał ustąpić Chece (?), który przerażony o twój stan i w przerwach między płaczem układał się obok ciebie i usypiał ze zmęczenia. Leona był o to zazdrosny, ale nie pozwoli sobie pokazać tak dziecinnej strony.

Gdy się wreszcie obudzisz dostaniesz kazanie od swojej i Kingscholar rodziny o dbaniu siebie. Najefektowniej jednak zrobił to Leona. Siedząc na krześle oparł się o łóżko i zablokował cię przed uciekaniem z niego swoją głową i rękoma. Masz odpoczywać, (Imię). Odpoczywać.

Jack Howl

Jack był obecny przy twoim nieszczęśliwym wypadku. Byliście wtedy na wycieczce terenowej z jego młodszym rodzeństwem. Cudownie się bawiliście, dopóki nie zaczęłaś skarżyć się na okropny ból i wkrótce nie straciłaś przytomności. Jak się okazało po przewiezieniu cię do szpitala zostałaś ugryziona przez jadowitego pasożyta, który wniknął do twojego ciała przez ledwo widoczną ranę na nodze. To był najgorszy okres dla Jack'a. Twój stan był poważny, na jego oczach chudłaś i traciłaś kolory z twarzy. Ten mały robak wysysał z ciebie całe życie.

On i jego rodzina czuwała przy tobie non stop. Trzymali cię na ręce kiedy twoi rodzice załatwiali cokolwiek z lekarzami. Czuli ogromne przywiązanie do ciebie, zwłaszcza Jack. Byłaś w końcu już częścią ich codziennej rutyny.

Siedząc tak przy tobie Jack wspominał sobie wszystkie przygody jakie was spotkały. Było ich tak wiele. To szokujące jak szybko jedna, radosna chwila może przerodzić się w koszmar. Twój przyjaciel w zamyśleniu i niecierpliwości czekał na twoje przebudzenie. Dzięki Bogu zatrucie nie było śmiertelne bo w ostatniej chwili dostałaś zawodowej pomocy medycznej.

Kiedy otworzyłaś oczy przywitały cię okrzyki i merdające ogony całej rodziny twojego przyjaciela. Byli tutaj wszyscy razem z twoją rodziną. Powrót do formy zajmie ci długi okres czasu, ale Jack obiecał, że zajmie się tym dla ciebie.

Azul Ashengrotto

Kiedy został poinformowany o twoim stanie początkowo niedowierzał. Jednak wszystko na to wskazywało. Już wcześniej chciał się do ciebie dodzwonić, ale nie odbierałaś telefonu. Wybierałaś się do jego domu w odwiedziny i zostałaś zaatakowana przez bandę chuliganów. Gdyby nie interwencja przechodnia kto wie jakby się skończyła napaść dla ciebie. Z pośpiechu zapomniał poinformować bliźniaków o wszystkim. Zrobił to dopiero gdy siedział obok twojej zmasakrowanej osoby gdy Jade zadzwonił na jego komórkę.

Azul przechodził atak paniki. Gdyby wyszedł po ciebie kawałek udałoby mu się zniechęcić napastników od ataku samotnej syreny - manty. Dopadały go potworne myśli. Ściskał twoją dłoń w swoich starając się mieć nadzieję na szybką poprawę twojego stanu. Gdy bliźniaki dotarli do szpitala zobaczyli w jak ciężkim stanie jest wasza dwójka. Ty nieprzytomna a Azul z trudem powstrzymywał łzy i stary nawyk samookaleczenia* z dala od siebie. Tak strasznie się obwiniał za twój stan...

Jednocześnie był pełen furii na twoich napastników. Zlecił Jade'owi małe poszperanie w twojej przeszłości. Znajdzie wszystkich twoich oprawców z dawnych lat i ukarze ich odpowiednio swoimi umowami.

Gdy się obudziłaś ze śpiączki po ponad tygodniu cała trójka chłopaków spała przy tobie z ciemnymi półkręgami pod oczami. Nie chcąc ich obudzić robiłaś ostrożne ruchy badając swój teren wzrokiem. Pamiętałaś co się stało. Ostrożnie pogłaskałaś jasne włosy Azula z uśmiechem. Dobrze, że są tutaj w całą trójkę przy tobie...

*- oficjalnie nie wiemy czy Azul okaleczał się, ale moim zdaniem mógł mieć jakiś tik nerwowy dotyczący właśnie samookaleczania.

Jade Leech

Chłopak nie pamięta kiedy ostatnio przeraziło go coś na tyle, że poczuł jak serce podchodzi mu do gardła i przestaje bić. Przypomniał sobie to nieznośne uczucie kiedy był z tobą na wycieczce górskiej. Zdobywaliście jeden z większych szczytów. Na górze stanęłaś na krawędzi i poprosiłaś go o zrobienie ci zdjęcia. I zrobił je. Uwieczniając ostatnią sekundę przed ogromną tragedią jaka was spotkała. Okazało się, że twój chory psychicznie były jest poza ośrodkiem i od kilku dni śledził was podczas wycieczki. Postanowił się zemścić za to jak go zraniłaś i popchnął cię w dół.

Lekarze uznają twoje przeżycie za istny cud. Złapano napastnika i na stałe osadzono go w odpowiednim miejscu. Ty zaś spędzisz następne tygodnie walcząc o normalne życie. Floyd i Azul dowiedzieli się potem o wszystkim. Czuli się tak samo jak Jade. Jednak jego smutek i tak był większy. Byłaś bardziej specjalna dla niego niż dla nich. Jade kategorycznie odmawiał odejścia od ciebie. Czuwał cały czas pomimo braku snu. Nie mógł spać kiedy przed oczami miał ciągle tam sam obraz gdy spadasz z urwiska.

Podczas bycia sam na sam powtarzał ci szeptem żebyś była silna i nie poddawała się. Przeszłaś skomplikowane operacje dzięki którym oddychasz i żyjesz. Musisz dać radę wyjść z tego, obudzić się i jak zawsze przywitać Jade'a uśmiechem, tak? Tak?

Kiedy zaczęłaś się przebudzać twój przyjaciel ożywił się. Pomimo ogromnego zmęczenia był przytomniejszy niż kilka minut temu. Obdarował cię uśmiechem ulgi i euforii. Nie da się opisać jego uczuć. Był po prostu w siódmym niebie widząc, że wreszcie otworzyłaś oczy, ruszyłaś ręką i ustami. Pierwsze słowo jakie powiedziałaś to jego imię.

Jamil Viper

To był szok. Nikt nie spodziewał się że niewinnej córce rolnika coś mogłoby się stać takiego typu. Ale jednak nawet takie okropne rzeczy spotykają cywili takich jak ty. Początkowo Jamil był szczęśliwy, bo przyjechałaś z nową dostawą pod tylną bramę. Tam gdzie zawsze. Musiał coś jeszcze załatwić więc spóźnił się cię przywitać pierwszy i zaprosić do środka. Kiedy otworzył bramę dostał szoku. Oto ty, niewinna (Imię) leżałaś u progu twarzą zanurzona w kałuży krwi. Nieprzytomna, oddech ledwo wyczuwalny. Zabrano cię do nadwornego szpitala.

Najprawdopodobniej zostałaś ofiarą spiskowca przeciwko Al Asim. Musiał cię wziąć za przyjaciela rodziny znającego sekrety, ale nie wiedziałaś nic co chciałby usłyszeć. Więc boleśnie okaleczył i pobił pozbawiając niemal wzroku. Może gdyby Jamil przyszedł wcześniej nie doszłoby do tego... Może byłabyś bezpieczna. Siedząc skulony przy twoim łóżku, trzymając twoją zimną dłoń w swoich modlił się abyś wydobrzała. Ukrywał łzy rozpaczy przed Kalimem i twoją rodziną.

Nie puszczał cię nawet na sekundę. Gładził kciukiem twoją dłoń okazjonalnie rozgrzewając ją oddechem tworząc imitacje twojego ciepła za którym tęsknił. Musiałaś z tego wyjść. Musiałaś...

Gdy się obudziłaś opanowała cię panika. Nic nie widziałaś. Miałaś zamknięte oczy zasłonięte opaską. Nie mogłaś ich narazie narażać na światło inaczej stracisz wzrok na zawsze. Byłaś przerażona i zagubiona, ale głos Jamila powoli uspokajał się. Powtarzał ci jak dobrze że jesteś i żyjesz. Jak bardzo się cieszy z tego.

Vil Schoenheit

W zawodzie w jakim pracowałaś często pojawiała się zazdrość między właścicielami własnych sklepów i suplementów. Nie raz z mamą natrafiałyście na wścibskich kolegów z branży, ale ostatni przypadek był nad wyraz groźny. O wszystkim Vil dowiedział się od twojej matki. Byłaś wtedy w sklepie. Zamykałaś właśnie, twoja mama wyszła wcześniej coś załatwić na zewnątrz. Wtedy zjawił się zakapturzony mężczyzna i rzucił na ciebie zaklęcie. Kiedy twoja rodzicielka wróciła znalazła cię przy wejściu w krwi i piórach.

Wszyscy byli przerażeni. Twój stan równie przerażający co ich obawy. Napastnikiem był zapewne zazdrosny biznesmen któremu coś nie pasowało w waszym biznesie. Rzucił na ciebie groźne zaklęcie powodujące rośnięcie piór w płucach i przełyku. Ostre dudki raniły twoje gardło i ściany oskrzeli. Kaszlałaś i plułaś posoką oraz piórami zanim z bólu i szoku straciłaś przytomność. To musiało być straszne. Vil czuwał przy tobie cały czas po operacji. Nawet w trakcie stał przy sali operacyjnej pocieszając twoją matkę.

Trzymał uparcie twoją dłoń w swoich palcach i przyciskał do swojego czoła. Zamykał oczy ale nie potrafił zasnąć. Nie chciał spać gdy liczy się twoje zdrowie i przyszłość.

Kiedy oprzytomniałaś od razu zastawił ci usta dłonią. Oszczędzaj gardło, (Imię). Wie, że boli cię najmniejszy ruch strunami. Nawet oddychanie jest trudne. Musisz dać sobie czas na wyzdrowienie. Na razie możecie cieszyć się, że się obudziłaś a rozmawiać możecie przez pisemne wiadomości i gesty.

Rook Hunt

To miała być niewinna wycieczka krajoznawcza po dzikich zakątkach wioski Epela. Chodziliście leśnymi ścieżkami szukając czegoś ciekawego. Kiedy indziej szukaliście ukrytych grzybów po deszczu. Właśnie wtedy stało się coś tragicznego. Zapuściłaś się dość daleko w głąb lasu aż znalazłaś siedlisko psotliwych i bardzo złośliwych wróżek. Omamiły cię i zaczęły naprowadzać cię na nie urwisko u którego stóp znajdowały się krzew kolczastej róży. Owładnięta czarem wróżek nie wiedziałaś co cię za chwilę czeka. Rook znalazł cię kiedy czar wróżek przestał działać. Zdążyłaś krzyknąć zanim upadłaś.

Hunt i Epel zabrali cię do szpitala. Byłaś cała poraniona i dalej dość zdezorientowana po uroku wróżek. Majaczyłaś utrudniając ratowanie lekarzom. Wkrótce jednak kompletnie straciłaś przytomność i musiano podpiąć cię do kroplówek. Straciłaś dużo krwi i miałaś niegroźne wstrząśnienie mózgu. Rookowi ciężko było przełknąć fakt, że był to wypadek. Mógł wytropić cię szybciej, zorientować się że zniknęłaś z jego oczy wcześniej. Nie doszłoby do takiej tragedii.

Trzymał twoją dłoń przy ustach. Szeptał do ciebie, że wszystko będzie dobrze i nigdy więcej nie pozwoli sobie na takie zaniedbanie twojego bezpieczeństwa.

Gdy wróciła ci świadomość pierwsze co zrobił to ucałował twoje dłonie ze szczęścia. Byłaś jeszcze lekko zagubiona więc przepuściłaś ten gest. Bardziej skupiona byłaś na twarzach dwójki swoich przyjaciół i rodziców.

Malleus Draconia

Czasami jako członkini rodziny królewskiej masz pewne wyjazdy. Nic nowego. Wiek, szkoła, życie osobiste istnieją ale spotkania służbowe również. Byłaś w jednej z krain gdzie społeczność zmaga się z epidemią smoczej gorączki. Władze owych krajów zagwarantowały ci bezpieczną drogę do ich królestw i przebadały się przed twoim przyjazdem. Niestety to czasami nie wystarczy. Do twojego królestwa zabrano cię po następnym miesiącu, kiedy nie byłaś już zdolna zarażać. Niestety pewne objawy dalej były widoczne. Przede wszystkim nieznośnie wysoka gorączka, zimne poty i majaczenie. Odradzano wizyty twoim przyjaciołom. Ale skoro nie ma zagrożenia zarażenia nie ma powodu do zostawienia cię samej bez nich.

Malleus cierpiał widząc twoje nieprzytomne ciało. Osłabiona, majacząca, blada jak sufit. Nawet jego magia nic nie wskóra przeciwko smoczej gorączce. Najważniejsze zagrożenie już minęło. Trzeba cię teraz kontrolować aby gorączka niespodziewanie nie podskoczyła.

Draconia czuwał przy tobie jak nieodłączny cień. Przez cały przebieg choroby czuwał przy tobie, czasami opowiadał ci coś, trzymał za dłoń gładząc ją kciukiem uspokajająco. Z jego potężną magią czuł się bezbronny. Niestety smocza gorączka to prawdziwe zagrożenie dla każdego maga. Nie ma zaklęcia, eliksiru, ziół które pokonałyby tą chorobę. Można walczyć jedynie w naturalny sposób okładami.

Gdy gorączka spadła i obudziłaś się byłaś zmęczona i wyczerpana znalazłaś obok siebie Lilię oraz Malleusa. Książę spał na krześle trzymając twoją dłoń na kolanach. Lilia opowiedział ci jak uparcie Draconia przy tobie siedział cały ten czas. Z uśmiechem pogłaskałaś jego dłonie.

Sebek Zigvolt

Co ci się stało?! Sebek nie mógł uwierzyć swoim uszom kiedy twoi rodzice powiadomili go o wypadku. Mieliście się dzisiaj spotkać w bibliotece po nowe książki, ale nie zjawiłaś się. Byłaś w szpitalu. Twoi dziadkowie poprosili cię o pewien eliksir na kaszel. Był prosty do wykonania, jednak w pośpiechu do biblioteki dodałaś zły składnik i mikstura wybuchła poważnie cię raniąc. Twój stan był poważny. Nie wiadomo jak Sebek tak szybko zjawił się w szpitalu. Był bardzo zmartwiony o twoje zdrowie.

Sytuacja na prawdę wyglądała poważnie. Byłaś poparzona na twarzy, szyi i rękach. Niektóre oparzenia zostawią po sobie blizny do końca życia. Zigvolt postanowił powiadomić ten jeden raz Lilie i Malleusa że potrzebuje zostać przy tobie. Również się o ciebie martwili, jednak obowiązki w królestwie nie pozwoliły im ciebie odwiedzić od razu. Rozumieli problem Sebeka. Od razu pozwolili mu zostać przy tobie j monitorować twój stan, aby dzielił się z nimi informacjami.

Zigvolt nie spuszczał z ciebie oka. Obserwował twój stan, urządzenia mierzące parametry życiowe, stan kroplówki. Wszystko. Dużo do ciebie mówił. Ostrzegł nawet żebyś nie była załamana swoim wyglądem po obudzeniu. Dla niego dalej będziesz tą samą (Imię) co zawsze.

Kiedy faktycznie się obudziłaś byłaś odrobinę skołowana sytuacją, ale szybko sobie przypomniałaś co się stało. Sebek czuł ulgę jak nigdy wcześniej kiedy otworzyłaś oczy i zaczęłaś mówić. Spytałaś go czy wyglądasz jak spieczona kiełbasa. Zaśmiał się w odpowiedzi i stwierdził, że jesteś smaczną i absurdalną kiełbasą jak już.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top