-Mokre koszule-
Riddle Roseheart
W jednej chwili znaleźliście się w wodzie za burtą. Szybko zauważyli to wasi ludzie na pokładzie i przystąpili do ratowania. Mimo wcześniejszej walki teraz pomagaliście sobie w utrzymaniu się na powierzchni.
- Jesteś cała, (Imię)? - spytał pozwalając ci pierwszej wrócić na statek a sam poczekał na drugą linię ratunku. Jako że wypadliście oboje to walka kończy się remisem. Nikt nie wygrywa i nikt nie przegrywa.
Kiedy oboje byliście już na statku wasze załogi przywitały was ze zmartwionymi minami i kocami. Zauważyłaś, że Riddle miał morką koszulę i dobrze widziałaś jego ciało. Szybko jednak zasłonił się kocem z czerwoną twarzą. Zaśmiałaś się z jego zawstydzenia.
Jakby jeszcze przed kilkoma minutami nie było żadnej walki. Twój brat objął was z uśmiechem rozbawienia. Wy na prawdę nie potraficie na serio walczyć skoro wszystko kończy się pokojem.
Ace Trappola
Zanim zorientowałaś się co się dzieje usłyszałaś głośny plusk i byłaś morka. Próbowałaś utrzymać się na tafli wody, ale było to trudne, gdy Ace również miał taki zamiar i ciągnął cię w dół.
- Bierz swój łokieć z dala od mojej twarzy! - krzyknęłaś spychając go z siebie raz na zawsze. Ale zaraz... Skoro ty jesteś w wodzie jako kapitan a Riddle jest dalej na statku... - TRAPPOLA!!
Zanim miałaś okazje podtopić przyjaciela w morzu zostałaś wyłowiona i okryta kocami. Gdy dołączył do ciebie Ace nie darowałaś mu. Tak, podałaś mu ręcznik ale zanim poszłaś negocjować ulgi wobec twojej załogi z Riddle'em owinęłaś ręcznik wokół jego szyi i niegroźnie poddusiłaś zrzucając winę na niego.
Mógł mieć cudowny, płaski brzuch z zarysami mięśni, ale przez niego musiałaś oddać swoje cenne monety jego załodze! A niech diabli przeklną jego mokrą koszulę!
Leona Kingscholar
Ach, this boi nienawidzi wody. Tak samo jak takich beznadziejnych form przegrywania. Choć niekoniecznie przegrał. Jako dwójka kapitanów oboje skończyliście w wodzie. Bitwa zakończyła się remisem. Mogło być gorzej. Ale również zdecydowanie lepiej...
- Leona, pomóż mi! - warknęłaś widząc, że książę stracił motywację i to ty musiałaś wyciągać go na statek.
- To twoja wina, że wypadliśmy a teraz wyciągnij nas z tej wody - wzruszył ramionami nie mając zamiaru ci pomóc.
- Ty bezużyteczna kupo mięśni, rusz się!
Och. Wyzwiska były nowością. Najwyraźniej jego służąca znajduje w sobie odwagę na takie słownictwo gdy jest wkurzona. Ciekawe. Popatrz tylko jak (Imię) stara się ukryć rumieńce po zobaczeniu cudownych zarysów jego mięśni pod mokrą koszulą. Leona nie odpuści ci. Będzie cię torturował tym widokiem.
Jack Howl
Twój niezawodny przyjaciel mógł być w przeciwnej załodze, ale nigdy nie zostawi cię na pastwę losu. Więc kiedy otrząsną się z szoku po uderzeni w wodę od razu pomógł ci wypłynąć na powierzchnie i się na niej utrzymać.
- Wszystko w porządku? - spytaliście się w tym samym momencie. Mimowolnie zaśmiałaś się z tej sytuacji. Jack dalej ubezpieczał cię od ewentualnego utonięcia, więc czułaś odrobinę pocieszenia. Jednak z drugiej strony twoja ciężka walka z Leoną poszła na marne. Przegrałaś z chwilą, gdy wypadłaś za burtę.
Z grymasem na twarzy pojawiłaś się z powrotem na pokładzie, Jack zaraz obok ciebie. Podano wam ręczniki i ze smutkiem przyznałaś się do przegranej. Ostatnie co mogłaś zrobić to wynegocjować jak najmniejszą stawkę dla Leony.
Byłaś raczej przyzwyczajona do budowy ciała Jack'a, ponieważ ćwiczyliście razem. Jego mięśnie nie były dla ciebie obce, ale mimo wszystko nie mogłaś oprzeć się, aby pochwalić jego nieskazitelny sześciopak pod przemoczoną koszulą. W odpowiedzi chłopak jeszcze szczelniej zakrył swoje ciało z rumieńcem.
Azul Ashengrotto
Wtedy nie liczyła się przegrana czy wygrana. Jesteście w wodzie a eliksiry utrzymujące wasze ludzkie ciała dawno przestały działać. Najmniejsza ilość wody zmieniła was obojga ponownie w syrenie formy.
- Co teraz? Nigdy nie pokaże im swojego ciała! - zaprotestował spanikowany Azul gdy trwaliście pod wodą. Był to najgorszy stan w jakim mogliście się teraz znaleźć. Chłopak nigdy nie chciał pokazać ci swojej podwodnej formy, rozumiałaś go. Jednak mimo to serce bolało cię gdy starał uciec przed twoim wzrokiem.
W tajemnicy przed organizatorami Jade przemycił eliksir. Dyskretnie wrzucił go do wody w nadziej, że zobaczycie go i zażyjecie. Nie traciliście czasu. Połowa dla ciebie, połowa dla Azula. Tyle wystarczy. Wasze załogi już widziały najgorsze scenariusze, chcieli się wycofywać, wzywać o pomoc ale wypłynęliście na powierzchnię w ludzkich formach.
Syreny były przyzwyczajone do pewnego stopnia nagości. Pod wodą ubrania są zbyteczne, dlatego widoczne ciało pod koszulą Azula nie wywołało na tobie aż takiego ogromnego wrażenia. No dobra, może odrobinę, bo było to ciało ludzkie a nie syrenie...
Jade Leech
Początkowo przeraziłaś się, bo wynurzyłaś się tylko ty. Po Jadzie zniknął ślad. Zaczęłaś go wołać i nurkować szukając go pod taflą morza. Dziwne. Po chwili wypłynął na powierzchnię w ludzkiej formie. Podpłynęłaś bliżej i pobieżnie sprawdziłaś jego stan. Nic mu nie było. Mogłaś odetchnąć z ulgą.
- Wygląda na to, że przegrałam... - westchnęłaś smętnie.
- Nie do końca. Kapitanem jest dalej ten, kto zaczął bunt - w twoich oczach pojawiły się iskierki nadziei. Wyciągnięto was z wody na pokład. Niestety twoje nadzieje szybko zginęły gdy zobaczyłaś buntownika pokonanego na deskach. Dopiero wtedy pokonany zwrócił ci honor. Jednak nie od razu przyjęłaś swój kapelusz i szable. Uśmiechnęłaś się pod nosem.
-Fufu! Wygląda na to, że mój nowy kapitan przegrał i musi ponieść karę. Cóż za los go spotka w rękach zwycięskiej załogi? - spytałaś zerkając znacząco na Jade'a i Floyd'a. Był to jednoznaczny sygnał "do dzieła, chłopcy". Kiedy odeskortowano z dala od innych buntownika, wynegocjowałaś warunki z Azulem miałaś czas na mały zaciesz. Jade ma perfekcyjne ciało kyaa!!
Jamil Viper
Ach, shit. Here we go again. Wystarczyło spuścić z Kalima wzrok na chwilę żeby wszystko się popsuło. Nikt by się tego nie spodziewał, na prawdę. Niestety po wpłynięciu na mieliznę po zderzeniu z wodą zostałaś ranna. Ostra skała dość boleśnie okaleczyła twoją rękę na szczęście nie doszło do uszkodzenia kości albo przerwania tętnic. Niemniej ból był piekielny w spotkaniu ze słoną wodą morza.
- Chodź, wyciągnął nas - powiedział spokojnie Jamil, aby swoim tonem głosu złagodzić twoją adrenalinę. Nie byłaś przynajmniej tak zdenerwowana dzięki niemu. Spanikowany Kalim szybko rozkazał wyciągnięcie wszystkich ludzi, którzy wpadli za burtę.
Na pokładzie od razu przystąpiono do opatrywania rannych. Nie tylko ty uderzyłaś o skały, były osoby gorzej poszkodowane. Tobą zajął się Jamil. Ostrożnie opatrywał twoją rękę a Kalim starał się pomagać na ile mógł.
Zapomniano o walce, i tak obje załogi zostały uszkodzone. Jako kapitan czułaś się zobowiązana do pomocy swoim, dlatego nie od razu zauważyłaś mokrą koszulę Jamila. Niemniej gdy to zrobiłaś wstrzymałaś oddech, przymknęłaś oczy i podałaś mu ręcznik. Nie chciałaś stracić kontroli nad sobą po zobaczeniu wyrzeźbionego ciała przyjaciela. You need to chill, my girl.
Vil Schoenheit
Tak, jesteście przyjaciółmi. Ale ten dzień był wypełniony kłótniami między wami. Sabotaż Vila to jedna sprawa, która cię zirytowała. Teraz to on był wściekły, bo przez wodę jego makijaż zaczynał się rozmazywać. I wszystko wyrzucił na ciebie, nawet na tafli wody.
- Zasługujesz na to po sabotażu na mnie! - wściekle chlapnęłaś na niego wodą. Zasłonił się i szybko ci oddał krzycząc na ciebie jeszcze głośniej. Zrobiłaś to samo starając się być jeszcze głośniej.
Wygląda na to, że zapomnieliście o walce. I o tym, że oboje przegraliście tak czy siak. Nie reagowaliście nawet gdy rzucano wam liny. Trwaliście w wodzie godzinę po czym zmęczeni wreszcie wróciliście na pokład. W ciszy, napiętej atmosferze między sobą i grymasami na twarzach.
Szybko się rozdzieliliście nie chcąc kolejnej kłótni więc nie miałaś dobrej okazji przyjrzeć się jego mokrej koszuli. A szkoda, Vil ma dobrze wypracowane mięśnie dzięki ćwiczeniom. Może kiedy indziej ci się uda zobaczyć jego płaski, umięśniony brzuszek.
Rook Hunt
- Rook! - krzyknęłaś zdenerwowana, gdy go wypatrzyłaś. Już sama nie wiedziałaś czy być zła na niego czy jednak okazać odrobinę zainteresowania jego stanem. Jednak gdy usłyszałaś jego głośny śmiech i ujrzałaś szeroki uśmiech na jego mokrej twarzy byłaś bardziej zdziwiona niż wściekła.
- Ach, mon amie! Z tobą wszystko robi się ciekawsze i nieprzewidywalne - stwierdził podpływając bliżej ciebie. Czy ten chłopak cieszy się, że wypadliście na burtę? Co?
Niestety jego humor nie udzielił się tobie, ponieważ musiałaś teraz bronić swojego skarbu przez skąpymi rękami Vila. Okryta ręcznikiem już szykowałaś w głowie formułkę do negocjowania.
- Szkoda, że twoje ciało nie może mnie teraz uratować, Rook - westchnęłaś ze smutkiem ostatni raz zerkając na przemoczoną koszulę blondyna. Gdy odchodziłaś do Vila Rook spojrzał na siebie i uśmiechnął się. Jak miło z twojej strony komplementować jego ciało!
Malleus Draconia
Och? Książę skoczył za tobą? Analizowałaś sytuację w wodzie asekurowana przez Malleusa przed zatonięciem. Kiedy spytałaś dlaczego to zrobił nie odpowiedział od razu. Sam wydawał się zaskoczony swoim postępowaniem, ale znalazł wreszcie odpowiedź. Był to odruch. Najwyraźniej niesławny Malleus Draconia instynktownie ochrania cię przed najmniejszymi zagrożeniami. Słodko.
- Dziękuję za ratunek - podziękowałaś na pokładzie z uśmiechem. Ukłoniliście się na przeciwko siebie pokazując szacunek i pokojowy rozejm.
Podałaś kapitanowi suchy ręcznik, którym mógł się wysuszyć. Zamieniliście jeszcze kilka słów i na moment rozstaliście się, abyś mogła oddać mu jego zagubioną beczkę z monetami.
Gdy wróciłaś aby zaraportować wszystko Malleusowi zauważyłaś, że akurat był w trakcie zmieniania ubrań na suche. Miał na sobie jeszcze mokrą koszulę, ale gdy zaczął ją rozpinać zamknęłaś drzwi do jego kajuty i z szybko bijącym sercem udałaś się do Lilii.
Sebek Zigvolt
Sebek to człowiek honoru. Jeśli zrobi coś okropnie złego będzie za to przepraszał czołobitnie. Jeszcze w wodzie gdy tylko się wynurzyliście zaczął siarczyście przepraszać i sprawdzać czy jesteś cała. Wyjaśnił, że był w trakcie walki i został popchnięty przez tego samego osobnika, który zaczął ten piekielny bunt.
- Nic mi nie jest, Sebek. Ty jesteś cały? - spytałaś gdy podpływaliście do lin. Gdy odpowiedział, że wszystko z nim w porządku westchnęłaś z ulgą. Szybko jednak spojrzałaś ostro na pokład. - Niech no tylko dorwę tego buntownika. Zapłaci mi głową na tacy - groźba i ton twojego głosu posłały ciarki na plecach Sebeka. Zapisał sobie w głowie notkę, aby nigdy cię nie zezłościć w taki sposób.
Już wtedy, gdy byliście wyciągani z wody zauważyłaś zarysy mięśni pod koszulą Zigvolta. Komplementowałaś go i szturchałaś w ramię z uśmieszkiem pod nosem. Początkowo starał się nie reagować, ale gdy odrobinę się zarumienił wiedział, że nie dasz mu potem spokoju. Po negocjacjach z wygranym kapitanem zwróciłaś się do swojej załogi.
- Zawiodłam się to mało powiedziane. Aby incydenty takie jak ten nie zdarzały się w przyszłości jeden z was stanie się przykładem konsekwencji mojego gniewu - Wielka Siódemko, czuwaj nad duszą biednego buntownika...
Zamówienie @Lovely-Believer "Kiedy przemoczy mu się koszula".
Wracamy do działania, moje szczurki pokładowe! DJ, zagraj "He's a pirate" z orkiestrą!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top