•rozdział dziewiąty•

𝐒𝐩𝗼𝐭𝐤𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐩𝗼 𝐥𝐚𝐭𝐚𝐜𝐡

Drzwi od kantorka zasunęły się z hukiem, a zadowolona z siebie Yuuna przeciągnęła się. Sprzątanie hali po treningu poszło zaskakująco szybko, zważając na to, że zazwyczaj starsze siatkarki musiały zaganiać młodsze do pracy, zawzięcie wymigujące się od wszelkich zadań. Co chwila pierwszaki przeszywane były podejrzliwymi spojrzeniami, a Aihara wraz z Watabe pilnowały drzwi wejściowych, do momentu aż podłoga nie lśniła czystością. Palące się do sprzątania dziewczyny nie były częstym widokiem.

— Gotowe? — szarooka zawisnęła nad zmieniającymi obuwie Kaori i Lisą. Pomimo ogarnięcia hali szybciej niż zwykle, i tak były już spóźnione.

— Zaraz będziemy — odpowiedziała fioletowowłosa, kończąc wiązać sznurowadła. Shinohara burknęła tylko, że jej się nigdzie nie spieszy i uśmiechnęła się wrednie do przyjaciółki.

Doskonale wiedziała, że Yuuna nie może doczekać się meczu Kageyamy, trajkotała o nim od momentu opuszczenia klasy, a fakt, że ich własny trening przeciągnął się, doprowadził Yamade do stanu pod depresyjnego.

— Pospieszcie się noo — przeciągnęła zniecierpliwiona czerwonowłosa, tupiąc w miejscu stopami. — Chciałam jeszcze pogadać z Kageyamą i Hinatą przed meczem. No i poznać pozostałych!

— Gdzie wam się tak spieszy?

Przysłuchująca się im od dłuższej chwili krótkowłosa libero stanęła przy młodszych koleżankach, poprawiając swoją sportową torbę przewieszoną przez ramię. Wyglądała zabawnie otoczona z każdej strony przez gigantyczne pierwszoroczne.

— Kageyama zaprosił nas na mecz treningowy, który ma zaważyć na losie jego i Hinaty — odpowiedziała dramatycznie Lisa, już stojąc gotowa obok przyjaciółek.

Mina słysząc padające nazwisko Tobio, od razu się rozpogodziło.

— Idę z wami — oznajmiła i podreptała swoimi krótkimi nogami za pierwszakami.

— Siostra będziemy na hali obok! — Yuuna wychyliła się, zaglądając ostatni raz do środka. Suzuna machnęła tylko ręką, dając znak, że ją usłyszała i uśmiechnęła się.

— Za niedługo do was dołączę! — krzyknęła w odpowiedzi, jednak Yuuna już tego nie usłyszała. Zniknęła na zewnątrz, skąd dochodziły donośnie śmiechy dziewczyn i uspokajający głosik fiołkowookiej.

Starsza Yamada rozpuściła swoje włosy, z westchnieniem ulgi. Głowa bolała ją od ciasno związanego koka. Rozejrzała się, dostrzegając, że w środku pozostało tylko kilka osób. Szybko się zmyły, pomyślała z przekąsem.

— Potrzebujesz czegoś Yamada-san?

Suzuna drgnęła, wyrwana ze swoich myśli. Widząc stojącą przed nią Michimiyę zmarszczyła lekko brwi, lecz szybko jej usta ułożyły się w sympatyczny uśmiech. Rozejrzała się czy ktoś jeszcze oprócz nich został na hali i nie dostrzegając nikogo innego, uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

— Prawdę mówiąc tak, mam do ciebie prośbę Michimiya-san.

— O co chodzi? — Yui przysiadła się do środkowej na ławce, prostując zmęczone po treningu nogi.

— Chciałabym, abyś przekazała wszystkim dziewczyną, nawet tym, które nie przychodzą na treningi, że chce spotkać się jutro na przerwie obiadowej tutaj na hali.

Szatynka przekrzywiła głowę.

— Ale po co?

— Po prostu jest to dla mnie ważne. Możesz to dla mnie zrobić? — Suzuna chwyciła ją za dłoń, patrząc prosto w oczy. Yui nie rozumiała dlaczego i w jakim celu siatkarka chce się spotkać, jednak nie widziała żadnego ale. Skinęła głową i uśmiechnęła się delikatnie.

— Jasne, oczywiście. Nie ma problemu, jutro przerwa obiadowa.

— Dziękuje — Yamada ostatni raz spojrzała na panią kapitan i wstała zgarniając torbę z ziemi, zatrzymała się przed wyjściem z budynku. — To do jutra, Yui!

◇────◇────◇────◇────◇

Mina nie mogła powstrzymać szczęścia jakie wymalowało się na jej drobnej twarzy widząc zdębiałego czarnowłosego rozgrywającego, który przecierał oczy nie mogąc uwierzyć, kto przed nim stoi. Piłka, którą jeszcze chwilę temu trzymał, turlała się mozolnie po parkiecie, a przyglądający się im z boku siatkarze ciekawsko skakali oczami z owej dwójki na pozostałe nieco zdezorientowane dziewczyny.

— Ale wyrosłeś Tobio! — w dwóch susach libero znalazła się przy młodszym chłopaku, chwytając go za oba policzki. — Co ty jesz, że tak cię wyciągnęło? Gdy widziałam cię ostatnim razem byłeś niższy chyba o głowę!

— Ciebie też miło widzieć Mina-senpai — chłopak nie mógł powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu i pochylił się nieco, dając dawnej znajomej łatwiejszy dostęp do jego miękkich włosów, którymi Hirai wręcz uwielbiała się bawić. Od razu zatopiła w nich swoje dłonie.

— Co ja ci mówiłam o nazywaniu mnie senpai? Wystarczy Mina-chan — brunetka zaśmiała się, a policzki Kageyamy zaróżowiły się.

— Nie wiedziałem, że też się tutaj zapisałaś — zmienił szybko temat, prostując się i rozglądając po hali, na której zapanowała zadziwiająca cisza. Uniósł nieznacznie dłoń, dostrzegając Yuunę z zainteresowaniem pochłaniającą każdy milimetr boiska. Pomachała mu energicznie.

— Zbieg okoliczności! Ale cieszę się, że znowu chodzimy razem do szkoły Tobio, brakowało mi tego, jak biegałeś za mną po korytarzach, prosząc, abym pomogła ci w treningach! Byłeś strasznie uroczy, nie miałam serca ci odmówić!

— Mina-san!

— No co — burknęła rozbawiona i wskazała na swoje pierwszaki. — Poza tym, słyszałam, że zaprosiłeś dziewczyny na meczyk. To która wpadła ci w oko?

— Mina-san! — już cały czerwony Kageyama zaczął gwałtownie gestykulować, nie mogąc porządnie się wyrazić. Na szczęście z pomocą przyszedł mu szarowłosy starszoklasista, który położył mu rękę na ramieniu, od razu go uspokajając.

— Przyszłyście obejrzeć mecz treningowy, Mina-san? Nie jesteście zmęczone po własnym treningu? — zapytał Suga, zauważając sportowe torby przewieszone przez ramiona siatkarek, lecz wbrew swoim słowom z powątpiewaniem zerkał na, już nie tak spokojne i nieśmiałe nastolatki, które zostały otoczone przez Hinatę i Tanakę.

Shinohara i Yamada czuły się jak w swoim żywiole. Rudowłosy pierwszoklasista kiedy tylko dostrzegł swoją nową przyjaciółkę popędził w jej stronę, ignorując Daichiego, który starając się utrzymać nerwy na wodzy, nie zdążył złapać ani jego, ani atakującego.

— Yuuna-san! Przyszłaś popatrzeć jak gramy? Pokaże ci jak skaczę! — brązowooki z ekscytacją niemal wbiegł w dziewczynę.

— Shoyo! — uradowana szarooka zagarnęła chłopaka ramieniem i przytuliła go do swojego boku. — Oczywiście, że tak, nie mogłabym przegapić jak moi przyjaciele rozwalają przeciwników!

— Zapewniam cię urocza nieznajomo, że wygrana jest nasza! — chłopak o krótko zgolonych włosach z uwielbieniem patrzył na szarooką, chwytając w swoje dłonie jej odpowiedniczki. — Jak cię zwą, aniele? Ja jestem Tanaka Ryunosuke, drugoroczny!

— Yamada Yuuna, miło mi cię poznać Tanaka-senpai! Mina-senpai dużo o tobie opowiadała i nie mogłam się doczekać was poznać — nie speszona ścisnęła mocnej jego dłonie.

— Słyszeliście to? Chłopaki, anioł nazwał mnie senpaiem! Mogę umierać!

— Będziesz mógł umierać ile tylko chcesz, ale dopiero po meczu.

Spokojny i ciepły głos zabrzmiał zza pleców atakującego, przyciągając tym samym uwagę siatkarek do jego właściciela. Dobrze zbudowany chłopak, z sympatycznym uśmiechem spojrzał na młodsze uczennice. Początkowo Sawamura był zdezorientowany i zły, że nikt nie poinformował go wcześniej o dodatkowej widowni, ale szybko mu przeszło, widząc jedną przestraszoną dziewczynę, kurczowo trzymającą rąbek granatowej bluzy niższej pierwszorocznej.

— Daichi-san! — krzyknął Tanaka, odsuwając się od dziewcząt wystarczająco daleko, aby kapitan przestał wypalać w jego dłoniach dziury.

— Jestem Daichi, kapitan męskiej drużyny siatkówki. Czujcie się tutaj swobodnie. Możecie usiąść na tamtych ławkach pod oknem — wskazał na miejsce zaraz przy wejściu na halę. — I uważajcie tylko na piłkę, jak chłopaki się wciągną, nie patrzą gdzie uderzają.

Dziewczęta ukłoniły się nieznacznie, dziękując trzecioklasiście i postanowiły nie robić większego zamieszania niż już zdążyły zrobić. Młodsza Yamada pożegnała się z Hinatą, obiecując mu, że będzie trzymać za niego kciuki, Lisa rzuciła Tanace komplement, mówiąc mu, że podobają jej się jego włosy, przy czym chłopak omal nie wyzionął ducha, a Kaori uśmiechnęła się blado do Daichiego, który wyjątkowo nie budził w niej dyskomfortu.

Lisa strzeliła gumą balonową i otaksowała wzrokiem wszystkich siatkarzy. Część z nich uciekała od niej wzrokiem, jej znudzone i oceniające oczy krępowały zawstydzonych chłopaków. Nie poświęciła im większej uwagi. Zmarszczyła brwi natrafiając na brązowe tęczówki, skryte za czarnymi oprawkami okularów. Zawiesiła się chwilę na blondynie, tocząc niewypowiedzianą wojnę na mrugnięcia. I wygrałaby, gdyby nie fioletowowłosa.

Wywróciła oczami czując, że jej bluza skończy zaraz cała wynaciągana.

— Kaori puść mnie, nic się nie dzieje — zielonooka odwróciła się do przyjaciółki i chwytając jej twarz w dłonie, pociągnęła ją w dół. Takizawa potulnie się schyliła. — Jesteś tutaj z nami i Miną. Kageyamę i Hinatę znasz, poza tym kapitan wydaje się ogarniętym facetem i panuje nad tą zgrają. Nie stresuj się tak, w porządku?

— Wiesz, że nie lubię poznawać nowych ludzi... zwłaszcza chłopaków — bąknęła.

Shinohara posłała fiołkowookiej ostrzegawcze spojrzenie i chwytając ją za rękę, poprowadziła do wskazanej wcześniej przez szatyna ławki.

Takizawa nieco pewniej rozejrzała się po hali. Była znacznie większa od tej, na której trenuje żeński klub. Siatkarze nie biorący udziału w meczu zajęli miejsca gdzieś niedaleko, aby mieć dobry widok na wszystko, z wyjątkiem jednego ciemnowłosego, który sędziował. Uśmiechnęła się półgębkiem. Przez swoje rozkojarzenie przez przypadek zahaczyła łokciem o czyjeś ramię. W jednej chwili się zestresowała. Musiała zadrzeć głowę, chcąc spojrzeć w twarz zniesmaczonego blondyna, który z widoczną na twarzy złośliwością, zmierzył ją wzrokiem.

— Przepraszam...

— Patrz Hinata, nawet dziewczyna jest od ciebie większa. Gdyby nie długie włosy pomyślałbym, że to facet — ociekający cynizmem przytyk wysokiego blondyna dotarł do uszy przechodzących obok niego pierwszoklasistek. Wydawało się jakby okularnik tylko czekał, aż Kaori znajdzie się wystarczająco blisko, aby mógł wytknąć Hinacie jego wzrost.

Kaori i Hinata oblali się soczystym rumieńcem. Fiołkowooką chciała coś powiedzieć, lecz cofnęła się. Spuściła głowę, chcąc zignorować chłopaka, aby w samotności spalić się ze wstydu.

Za to w Shinoharze zawrzało. Miała ochotę zmyć mu ten wstrętny uśmieszek z twarzy.

— Ha? Coś ty powiedział? — Lisa zakasała rękawy, gotowa w każdej chwili rzucić się siatkarzowi na szyje. Kątem oka zobaczyła jak równie wzburzona libero do nich podchodzi.  — Taki jesteś cwaniak bo matka natura była dla ciebie hojniejsza? O jejku, ale jesteś wielki i straszny, aż cała drżę! Zaczepki na poziomie podstawówki — parsknęła śmiechem, zakładając ramiona pod biustem. Tsukishima zmarszczył brwi z irytacji.

— Ty...

— Tsukishima przestań. Zostaw dziewczyny w spokoju i skup się — Sawamura pociągnął siatkarza na drugą stronę siatki.

Okularnik burczał jeszcze coś pod nosem, jednak pod naciskiem kapitana, stanął obok niego i niższego piegowatego chłopaka. Nie mógł powstrzymać się przed zerkaniem na uradowaną brązowowłosą. Wysyczał obraźliwe epitety, a przestraszony piegus szturchnął go łokciem, aby przestał.

— Odpuść już. Z takimi nie ma co się zagadywać — Mina, która zdążyła zabić w myślach siatkarza na tysiąc różnych sposób za obrażenie Kaori, popchnęła zadowoloną z siebie młodszą uczennice i posadziła wszystkie trzy na ławce. Stanęła przed nimi z poważną miną. Nachyliła się do przodu i uniosła prawie, że niewidocznie kącik ust do góry. — Pięknie mu powiedziałaś, jestem dumna — zbiła z Lisą żółwika. — Ale proszę was, nie róbcie problemów. Nie chcecie zobaczyć zdenerwowanego Daichiego. A zwłaszcza Sugi...

Hirai przeszły ciarki po plecach, przypominając sobie wściekłego Sugawarę, po tym jak Ryu i Noya o mały włos nie przejechali wicedyrektora wózkiem z piłkami.

W środku panował gwar i donośne śmiechy, nikt nie usłyszał, jak ciężkie drzwi zaskrzypiały, a do środka wkrada się smukła postać. Smolisto-czarne włosy zatrzepotały na jej plecach, przez nagły podmuch wiatru, który wdarł się przez drzwi.

— Dużo mnie ominęło? — lekko zdyszana czarnowłosa zwaliła się na ławkę obok siostry, podpierając się na jej ramionach.

— Nic szczególnego — machnęła ręką młodsza. — Mina-senpai i Kageyama-kun mieli spotkanie po latach, już nie dziwię się skąd senpai jest tak świetna w obronie, skoro chodziła do Kitagawy! Ah, jeszcze Lisa prawie pobiła się z tym nadufanym blondasem, ale wszystko skończyło się w miarę pokojowo.

— Zostawić was na dziesięć minut same — westchnęła Suzuna. Czasami brakowało jej sił do młodszych uczennic, lecz nie zamieniłaby ich za żadne skarby świata.

Rozejrzała się wokół siebie. A więc to jest klub Asahiego, pomyślała Suzuna. Każdy z członków wydawał się w porządku, nie mogła zrozumieć dlaczego szatyn nie potrafił się przemóc i wrócić. Przecież by go nie zjedli.

Od razu rozpoznała pozostałych trzeciorocznych, Azumane dokładnie jej ich opisał i nie miała żadnego problemu w powiedzeniu, że dobrze zbudowany szatyn o wielkich i szczerych ciemnych oczach to Daichi Sawamura, kapitan tej zgrai. Bez pośpiechu dyskutował o czymś z nieco węższym w barkach szarowłosym, o sympatycznej twarzy i uroczym pieprzyku pod lewym okiem. Sugawara Kōshi wyczuwając na sobie czyjś wzrok, odwrócił się natrafiając dokładnie na srebrzyste tęczówki Yamady. Malinowe usta środkowej rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, ukazując dwa małe dołeczki w policzkach. Suga również odpowiedział jej tym samym gestem, w końcu poznając tajemniczą przyjaciółkę Asahiego, który nie dał z siebie wyciągnąć żadnych informacji na jej temat, oprócz tego, że miała śliczny uśmiech i oczy w kolorze srebra.

Daichi klepnął go w ramię. Mecz zaraz miał się rozpocząć. Wszyscy zajęli swoje miejsca i wyczekiwali aż kapitan się odezwie.

— Dobra, zaczynajmy! Ja będę w drużynie Tsukishimy.

— Że co!? — jęknął zmartwiony Shoyo. Nie spodziewał się, że będą grać przeciwko kapitanowi! Napewno musiał być dobry, skoro nim został.

— Stawiam na rudego i Yamę, że przegrają — brązowowłosa wyciągnęła jedno tysięczny banknot jenów i podała pewnie uśmiechającej się Minie.

— A ja, że wygrają.

— Dziewczyny! — zganiła je Suzuna. Przysłuchujący się im Sugawara zachichotał cichutko, zajmując miejsce obok zgarbionej fiołkowookiej.

Nieco zdołował się, uświadamiając sobie, że nawet dziewczyny są od niego wyższe. Potrząsnął szybko głową. Nie mógł tak mówić. Dostrzegł jak podle poczuła się Takizawa, kiedy Tsukishima wytknął jej wzrost i zrobiło mu się żal młodszej dziewczyny.

— Nie martw się, Tanaka jest lepszym atakującym — uspokoił Daichi. — Jednak nie będzie łatwo. Nie dam wam żadnych forów.

Złośliwy uśmieszek ponownie tego dnia pojawił się na twarzy środkowego. Poprawił swoje okulary.

— Ten konus i Tanaka... zmiażdżę ich. Znaczy zablokuję. Ah! Tak, chciałbym też zobaczyć przegraną Króla!

— Uważaj, żebyś się przy tym nie połamał dryblasie — Lisa krzyknęła, nie mogła powstrzymać się przed kąśliwą uwagą. Miała straszną ochotę utrzeć nosa temu zadufanemu chłoptasiowi, a wciąż buzujące resztki irytacji w jej żyłach tylko potęgowały to uczucie.

— Możesz powtórzyć? Nie słychać cię tutaj na górze — uniósł dłoń na wysokość swojej głowy i pomacham nią w ostentacyjny sposób.

— Oh? Przeliterować ci? N-i-e  p-o-ł-a-m  s-i-ę.

Tsukishima zacisnął dłoń w pięść i spiorunował  zielonooką wzrokiem. Chciał tylko wkurzyć swoich rywali, żeby się zdekoncentrowali. Jak zwykle Shinohara musiała się wtrącić, rujnując jego plan.

Brązowowłosa bawiła się wyśmienicie. Oglądanie zdenerwowanego, podirytowanego i upokorzonego chłopaka napawało przyjmującą nieopisaną satysfakcją.

— Mina-chan, skąd ty ją wytrzasnęłaś?! — Tanaka ryknął śmiechem, łapiąc się za bolący brzuch. Libero wzruszyła ramionami i przyłożyła palec do ust. Ten pierwszoroczniak działał Tanace na nerwy od początku, a teraz, kiedy poddał jego umiejętności wątpliwością, miał ochotę rozsmarować piłkę na jego twarzy.

Lisa strzeliła balonem, i uśmiechnęła się w najbardziej irytujący sposób na jaki było ją stać.

— Co Tsukishima, zabrakło ci odzywek? Wykułeś je w domu i cię zaskoczyłam? Oj ty biedny, duży słodziaku — powiedziała przesłodzonym głosem. Teraz już nie tylko Tanaka zwijał się ze śmiechu, Mina i Sugawara niemal od razu do niego dołączyli, a Daichi zagryzł policzki od środka.

— Lisa — zaczęła Suzuna drżącym głosem.— Zaraz przez ciebie chłopak zapadnie się pod ziemie ze wstydu, odpuść mu już.

— Ale patrz jak on śmieszne wygląda! — wskazała na niego bezceremonialnie palcem. — Widzisz? Jeszcze trochę i się zarumieni!

— Lisa...

— Oj no dobra... hej, laluniu! —krzyknęła brązowowłosa. — Lepiej to wygrajcie, postawiłam na was tysiąc jenów! Obyś był warty swojej ceny.

Suzuna schowała głowę w dłoniach. Ta dziewczyna miała tak niewyparzony język, że kiedyś się na nim sparzy.

◇────◇────◇────◇────◇

—Tanaka grubasie ubierz tą koszulkę! — Hirai z głową ułożoną na kolanach fiołkowookiej i nogami na udach Lisy, komentowała wyczyny popisującego się przyjaciela.

— Nie jestem gruby, to są mięśnie Mina-chan! Mięśnie! — wrzasnął z desperacją atakujący, napinając swoje bicepsy i sześciopak.

Drugoklasista dopiero zaczął, lecz już było po nim widać, że porządnie się nakręcił. Ennoshita siłą wcisnął na niego z powrotem beżową bluzę i popchnął do grających siatkarzy.

Takizawa bezwiednie przeczesywała kosmyki smolisto-czarnych włosów libero, nie odrywała wzroku od piłki ani na moment, a siedzący z nią ramię w ramię Suga, z zaciekawieniem przyglądał się skupionej twarzy młodszej uczennicy. Jej oczy krążyły z jednej strony boiska na drugą, zawieszały się co chwila na jednym z siatkarzy, aby zaraz przeskoczyć na kolejnego.

— Kaori zaraz wywiercisz w nich dziury jak będziesz tak patrzeć — zaśmiała się Mina,  pomrukując cichutko z przyjemności. Uwielbiała gdy ktoś bawił się jej włosami.

— Przecież nic nie robię — odparła spokojnie fiołkowooka.

Piłka przeleciała nad siatką, prosto w ręce Tanaki, Kageyama zerknął na podekscytowanego rudowłosego, który aż palił się do wyskoku. No dobra, spróbujmy, pomyślał Kageyama.

— Hinata!

Piłka odbiła się od rąk rozgrywającego, pofrunęła w górę, Shoyo wyszczerzył zęby i wybił się. Piłka zderzyła się z dłonią chłopaka z głuchym trzaskiem, ale nie wbiła się w boisko po drugiej stronie. Dwa długie ramiona zatrzymały pędzącą kulę. Yuuna skrzywiła się, widząc jak rudowłosy z niedowierzeniem patrzy na górującego nad nim siatkarza. Nie udało mu się zdobyć punkta, jednak ten skok...zaimponował jej. Nigdy nie widziała, żeby ktoś o drobnej budowie ciała był w stanie wyskoczyć tak wysoko.

Kei otworzył usta, mówiąc coś niższemu chłopakowi, lecz były zbyt daleko, aby go usłyszeć. Yuuna dostrzegła tylko jak dłonie przyjaciela zaciskają się w pieści.

— Niechętnie, ale musze przyznać, że dobrze blokuje — burknęła Lisa, przygryzając paznokieć w kciuku. Wypuściła gniewnie powietrze i oparła łokcie na nogach libero.

— Wcale nie jest tak dobry.

— Co masz na myśli? — Shinohara odwróciła się do skupionej fioletowowłosej, której brwi ściągnięte były w geście zadumy.

— Wykorzystuje tylko swój wzrost — zauważyła Kaori. — Widać, że wie co robi, napewno wcześniej grał, ale nie ma żadnej wypracowanej techniki, ani chęci. Myśli, że wzrostem wszystko załatwi i nikt mu nie zagrozi.

— Ona tak zawsze? — zapytał Koshi, będąc pod wrażeniem analizy dziewczyny. Nie grają nawet pięciu minut, a ona przejrzała Tsukishimę na wylot!

Suzuna pokiwała głową, zaraz wracając do oglądania. Tym razem każdy z siedzących siatkarzy przykładał większą uwagę. Yuuna skrzywiła się, kiedy piłka znowu wbiła się w parkiet za plecami Hinaty. Poczuła szturchnięcie w bok.

— Kageyama czasem nie mówił, że wygrają z palcem w...

— Język — ostrzegła starsza Yamada, posyłając ostre spojrzenie zielonookiej. Uniosła ręce w obronnym geście.

— ...nosie — strzeliła balonem z gumy.

— Jeszcze wygrają, zobaczysz — pewna swego atakująca uśmiechnęła się. — Mają przecież Tanakę-senpai!

— To prawda — poparła młodszą Mina. — Tobio-chan też jeszcze coś pokaże — chytry uśmieszek wykrzywił jej wargi, a oczy rozbłysły na jeden krótki moment.

Shinohara wzruszyła ramionami. To nie tak, że jakoś specjalnie obchodzi ją wynik tego meczu. Cała czwórka bez względu na wynik wejdzie do drużyny, a zakład z Miną był tylko po to, aby wkurzyć blondaska.

Następny serw Yamaguchiego wylądował na siatce. Kageyama wziął piłkę i stanął na końcowej lini. Obrócił ją w dłoniach i odbił od posadzki.

— Dawaj, zabójczą zagrywkę! — wrzasnął Hinata.

— Zabójcza zagrywka? — mruknęła pod nosem Suzuna.

— Pamiętasz, to co wam mówiłam — Mina szturchnęła Suzunę czubkiem buta. — jak tupecik wicedyrektora wyleciał w powietrze?

— Mina-san mieliśmy nikomu o tym nie mówić. Tanaka się wygadał? — szarowłosy przetarł twarz, zrezygnowany.

— A któż by inny?

Narita dmuchnął w gwizdek. Czarnowłosy podrzucił piłkę, wyskoczył i uderzył. Poszybowała prosto na drugą stronę. Daichi przygotowany, zrobił krok w prawą stronę, jakby wiedział dokładnie gdzie piłka poleci. Przyjął ją bez żadnego problemu.

Hinata jednak nie był tak dobry w przyjęciu, piegowaty siatkarz bez problemu zdobył na nim punkt.

— Mówię wam, przegrają. Co nie, Kaori? — powtórzyła Lisa.

— Nie wiem. Nie sądzę, abyśmy mogły to jednomyślnie stwierdzić. Nie zapominaj, że Kageyama nie jest byle kim.

— To prawda, ale przyjęcie jest specjalnością Daichiego — wtrącił się Sugawara. — nie pójdzie im tak łatwo.

Shinohara zatrzymała na rozgrywającym wzrok, mrużąc nieznacznie oczy. Wzruszyła ramionami i robiąc kolejnego balona, wróciła do oglądania.

— Oho — głos Miny zrobił się głębszy, podniosła się i spuściła nogi na ziemię. Poważnym wzrokiem przyglądała się rozmawiającym siatkarzom. Kiedy tylko usłyszała padające przezwisko Kageyamy, wiedziała, że robi się poważnie. — Tsukishima zaraz sobie nagrabi...

Przydomek Króla Boiska, został nadany Kageyamie jeszcze wtedy gdy libero była w trzeciej klasie. Doskonale pamiętała jak ciężko było chłopakowi odnaleźć wspólny język z rówieśnikami i młodszymi uczniami. Była jedyną osobą, przy której Tobio mógł być w pełni sobą i tylko przy niej potrafił się otworzyć. Nie chciała, aby to samo powtórzyło się tutaj, w liceum, z nową drużyną.

— Zaraz mu przywalę — Mina wstała, słysząc jak blondyn nazwał Kageyamę egoistą.

— Mina-san, muszą rozwiązać to sami — Sugawara chwycił ją za nadgarstek. — z czasem może zrobić się jeszcze bardziej nieprzyjemnie, lepiej, żeby już teraz to wyjaśnili.

Hirai zawahała się. Szukała wsparcia wśród koleżanek z drużyny, lecz nie znalazła go, Suzuna i Yuuna pokiwały przecząco głową, Lisa wgapiła się w swoje buty, a Kaori pociągnęła ją z powrotem na ławkę. Musiała odpuścić. Ale tylko tym razem.

— ... Straciłeś pewność siebie? — Kei podparł się dłonią o biodro, biła od niego wyższość nad pozostałymi, a wścibski uśmieszek powiększał się.

— Za dużo gadasz, młody — odezwał się Tanaka, podchodząc do siatki.

— Tanaka — Daichi tak jak Suga, pokiwał głową.

— Wystawił piłkę, ale nikt do niej nie wyskoczył — dokończył Tsukishima.

— Masz rację. Wystawiłem, a nikogo nie było. To było naprawdę przerażajace.

Kageyama zacisnął szczękę. Czarnowłosa ze współczuciem patrzyła na młodszego kolegę. Naprawdę nie chciała, aby przechodził przez to co w przeszłości.

— Byłeś wtedy w gimnazjum, prawda? — Hinata zamrugał głupkowato. — Według mnie, wystawiasz dobrze. Dla mnie to nie ma znaczenia. Prawdziwym problemem jesteś ty i pokonanie was! — wskazał na Tsukishimę.

Daichi i Tanaka zaśmiali się. Sugawara z ulgą i zadowoleniem poklepał zszokowaną siatkarkę po plecach.

— Ten Hinata jest niemożliwy — Mina parsknęła śmiechem. Dobrze, że jednak nie wpadła między nich, jedynie pogorszyłaby sprawę.

Hinata podreptała do wyższego siatkarza z zawziętością błyszczącą w jego brązowych oczach.

— Wygramy z Tsukishimą i będziemy członkami drużyny. Ty zostaniesz rozgrywającym i będziesz mi wystawiał! Czego jeszcze można chcieć?

Ramiona Yuuny zatrzęsły się w spazmatycznym  śmiechu, a Kaori zachichotała pod nosem. Lisa wyszczerzyła się, z satysfakcją chłonąc kolejną porażkę blondyna. Hinata był tak przerażająco szczerym i prostolinijnym chłopakiem, że aż komicznie śmiesznym.

Przyszła kolej na drużynę kapitana. Zdenerwowany Tsukishima, zaserwował. Tanaka przyjął piłkę, podając ją Kageyamie.

Komu wystawić, przeszło mu przez myśl. Tanaka wydawał się jedynym sensownym wyborem.

— Tan—

— Kageyama!

Czarnowłosy odwrócił głowę i otworzył szeroko oczy. Shoyo już tam był. Czekał na niego.

— Jestem tutaj!

Kageyama zrobił to instynktownie. Jego ciało samo z siebie wystawiło piłkę na prawą stronę. Hinata ledwo zdążył jej dotknąć.

— Uff, było blisko, prawie spudłowałem — zaśmiał się. — niestety aut.

— Co to miało być? — rozgrywający wrzasnął.

— Ale zdążyłem! Piłka do mnie doszła! Zapomnij o gimnazjum. Skocze do każdej wystawy, skoczę gdziekolwiek! Dlatego... wystawiaj do mnie!

— Widziałyście to? Widziałyście? — Yuuna potrząsnęła zesztywniałą szatynką. — Mina-senpai, myślisz, że Haruka-senpai też mi tak wystawi?!

Mina nie usłyszała młodszej Yamady. Zafascynowała podążała za piłką wzrokiem, tak dawno nie widziała szybkiej z bliska. Tak jak w gimnazjum, przyprawiała ją o dreszcze. Szybka Tobio była piękna, aż żal, że trwa tak krótko. Kiedyś nie miał komu jej wystawiać. Ale teraz, teraz może w końcu go znalazł. Tą jedną osobę, która sprosta jego oczekiwaniom.

— ...Najwyraźniej ty nie nadajesz się na atakującego.

— Ten gnojek Tsukishima znów startuje do Hinaty! Nie ma już dość? Panoszy się jak księżniczka — warknęła Shinohara. Balon, który robiła pękł, sklejając jej usta i nos.

Libero wzdrygnęła się, wracając do rzeczywistości. Nie polubiła go, blondyn był gorszy niż Haruka ze swoimi humorkami, a to nie lada osiągniecie. Na początku myśłała, że jego wredne odzywki są jedynie strategią, na rozegranie meczu. Gdyby przeciwnicy przestali trzeźwo myśleć, łatwiej byłoby ich ograć. Patrząc jednak teraz, przebywając z chłopakiem dłuższą chwilę, stwierdziła, że jest po prostu wredny i opryskliwy.

— Nie jesteś w stanie tego zrobić. To nie kwestia psychologii, wzrostu nie nadrobisz uczuciami. Gdybyś grał jako libero, to inna sprawa.

Kageyama stanął obok zdesperowanego Hinaty, patrząc prosto w oczy blondyna. Brwi ściągnięte ku sobie nadawały mu groźnego wyglądu. Uniósł dumnie głowę.

— Zburzyć mur dla atakującego...to zadanie rozgrywającego.

Hinata zamrugał i pochylił się, przyglądając Kageyamie z nieodgadnionym grymasem. Pisnął, kiedy chłopak nagle chwycił go za kołnierz koszulki i pociągnął do tyłu.

— Puść. Puszczaj, Kageyama!

Mina odprężyła się, zaciśnięcie mięśnie rozluźniły się, drobny uśmiech zamajaczył na jej drobnej twarzy.

Znalazł go.

Niepotrzebnie się martwiłam, pomyślała Mina, w końcu Tobio nie jest już tym samym małym dzieciakiem co kiedyś...

◇────◇────◇────◇────◇

Czarnowłosa zerknęła na świecący wyświetlacz komórki, drżącej od powiadomień. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, odczytując wiadomość.

— Dziewczyny ja już będę się zbierać — oznajmiła Suzuna, po cichu wstając ze swojego miejsca. Machnęła dłonią szarowłosemu, który kątem oka wyłapał ruch po drugiej stronie boiska i uśmiechnął się do niej. Skinął jej głową i wrócił do oglądania meczu, domyślił się, że dziewczyna nie zostanie do końca.

— Tak szybko? Dopiero się zaczęło! Jak poczekasz jeszcze chwilę, to może zobaczymy udaną szybką!

Yuuna chwyciła siostrę za nadgarstek, robiąc wielkie oczy. Suzuna miała do nich słabość, mimo to zacisnęła pięści i nie dała się podejść.

— Muszę coś jeszcze załatwić. Yuuna widzę cię w domu przed dwudziestą — zmrużyła groźnie oczy. — Albo obejrzę ostatnie odcinki Naruto bez ciebie.

— Nie zrobisz mi tego.

— Nie zrobisz jej tego — poparła przyjaciółkę Lisa.

— Dopiluję, aby wróciły na czas w jednym kawałku — Takizawa dodała, bawiąc się swoimi palcami u lewej dłoni. 

— Ja również pomogę je doczołgać — podniosła rękę Mina.

— Z nieba mi spadłyście dziewczyny. Na razie! — Suzuna uśmiechnęła się szeroko, ignorując zrozpaczony wzrok młodszej siostry.

◇────◇────◇────◇────◇

Hi guys, długo mnie tu nie było... przepraszam za tak długą przerwę, w zamian macie najdłuższy rozdział jaki do tej pory napisałam!

Mam nadzieje, że się podobało❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top