Właśnie dojechaliśmy na miejsce. Ubraliśmy się w czarne szaty i wielki olbrzym nas odprowadził do hogwartu. Do środka zaprosiła nas Profesor MacDonagald. I kazała nam poczekać. W tym czasie Malfoy do nas podszedł.
- Ty jesteś Harry, Harry Potter ja jestem Draco Malfoy choć nie warto zadawać się z tymi gorszymi.- powiedział. Troche się zezłościłam bo chciał mi zabrać przyjaciela ale Potter sie nie dał.
-Dzięki Malfoy ale sam zadecyduję kto jest gorszy.-odparł z uśmiechem. Cicho parsknęłam śmiechem. No nie moge Draco miał taką minę. No nie wytrzymam. W tym czasie zjawiła się Macdonagald.
-Gdy usłyszycie wezwanie siadacie na stołku. Zapraszam. -Dodała . Weszliśmy do wielkiej sali. I każdy po kolei zostawał odczytywany.
-Star Moonlight!
-Ravenclaw!-krzyknęła czapka po zastanowieniu się.
-Harry Potter.- było słychać tyle szeptów.
- Gryfindor!- krzyknęla tiara.
-Aliss Ravenclaw.- Powiedziała Macdonagald. No cóż pora na mnie.  Usiadłam spokojnie na taborecie i wtedy usłyszałam cichy szept tiary.
- Ona nie pasuje do żadnego z czterech domów. O-on-ona powinna iść do.- i wtedy MacDonagald ją upomniała.
-Ravenclaw!- Szybko powiedziała. Po mniw było wiele inych osób ale te mnie najbardziej zainteresowały: Hermiona Granger- Gryfindor, Ian Hool- Hupplepuf, Tina Grand - Slytherin. Ja sama jestem zadowolona z mojego domu ale nadal zastanawia mnie co chciała powiedzieć tiara.
-Aliss!-wyrwała mnie Star.- Jesteśmy w tym samym domie.
-Wiem też sie z tego cieszę.- po kolacji Dyrektor kazał nam przejść do naszych dormitoriów. Oczywiście zapomnialam przekazać że naszym opiekunem będzie Profesor Flitwick. Hasłem były te słowa: Czarny jak noc.
Gdy weszliśmy do salonu nie mogłam uwierzyć mieliśmy kominek wielką sofe, fotele, stół ale najbardziej interesowały mnie łóżka. Jak najszybciej pobiegłam i ujrzałam pięknie wyścielone łóżka z naszymi bagażami i zwierzakami. Widać Star ma sowe bo na łóżku w klatce siedziała biało- szara sowa.
-To Drina. -Powiedziała za mną przyjaciółka. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Naprawdę bedę się czuła w Hogwarcie jak w domu.