Kate__Writes

Rozpocznijmy więc wywiad. Na jakim kierunku się uczysz?

Jestem studentką trzeciego roku na kierunku edytorstwo i techniki redakcyjne, ale raczej nie wiążę przyszłości z tą jedną, konkretną profesją. Marzy mi się dyplom z mediewistyki, a najbardziej na świecie chciałabym pracować przy tworzeniu filmów.

Jak wygląda twoje otoczenie, gdy piszesz? Coś ci przeszkadza bądź jest niezbędne? Masz może swoje ulubione miejsce do pisania? Słuchasz czegoś lub oglądasz czy jednak preferujesz całkowitą ciszę?

Zdecydowanie najbardziej lubię przestrzeń mojego pokoju, gdzie mam spokój i wiem, że na pewno nikt nie będzie mi przeszkadzał. Wiele razy próbowałam pisać w pociągu albo autobusie, ale zawsze kończyło się to zupełną porażką. Do pisania przeważnie potrzebuję ciszy i całkowitego skupienia na fabule i opisywanych wydarzeniach. Zdarza się, że podczas tworzenia słucham muzyki, przeważnie instrumentalnej albo soundtracku z ulubionych filmów, ale to przy okazji lekkich one-shotów czy scenek rodzajowych.

Jaki gatunek czytanych przez ciebie książek jest twoim ulubionym?

Zdecydowanie najbardziej lubię fantastykę, do której miłość zaszczepiła we mnie moja mama, jeszcze kiedy byłam w gimnazjum, i książki z tego gatunku dominują w mojej biblioteczce. W książkach fantasy najbardziej lubię to, że wchodząc do wykreowanego przez autora świata, czuję się jakbym wróciła do domu po długiej podróży. Motywy, które się w nich pojawiają są mi wyjątkowo bliskie. Od jakiegoś czasu próbuję też powieści historycznych i coraz chętniej sięgam po biografie i literaturę faktu, ale nie ograniczam się tylko do takiej tematyki. Czasem mam ochotę na dobry kryminał, thriller, albo na płomienny romans.

Są jakieś elementy w książkach, które uważasz za nudne i zbyt przerysowane? Może jest jakaś cecha, która denerwuje cię w postaciach bądź schematy fabularne, których masz dość?

Nie przepadam za schematem typowego „bad boy'a" i cichej, nieśmiałej dziewczyny, którzy zakochują się w sobie (najlepiej już w jednym z początkowych rozdziałów) na zabój i pomimo wszelkich różnic, które sprawiają, że taki związek zupełnie nie miałby racji bytu. Bardzo nie lubię też totalnego spłycania fabuły i/lub postaci w literaturze erotycznej (chociaż dobrym erotykiem też nie pogardzę), a ta ogranicza się zazwyczaj właściwie do samych opisów zbliżeń między bohaterami ze szczątkowym zarysowaniem fabuły.

Na jakim sprzęcie piszesz? Telefon? Komputer?

Zdecydowanie najlepiej pisze mi się na komputerze lub na laptopie i to właśnie z tego sprzętu korzystam najczęściej. Telefon służy mi właściwie tylko do zapisywania pomysłów, dialogów czy wyrywków z fabuły „na gorąco", kiedy akurat coś przyjdzie mi do głowy.

Która narracja przemawia do ciebie najbardziej?

Chociaż uważam, że każdy sposób narracji może wiele wnieść do powieści, sama zdecydowanie preferuję pisanie w formie trzecioosobowej. Narracja pierwszoosobowa jest świetna kiedy trzeba oddać myśli i przeżycia wewnętrzne bohatera, ale ta druga opcja daje autorowi o wiele więcej możliwości i pozwala wierniej odtworzyć opisywany świat.

Jakie długości rozdziałów preferujesz względem pisania oraz czytania?

Różnie. Powiedziałabym, że w dużej mierze zależy to od tego co akurat piszę. Jeśli jest to opowiadanie z bardziej skomplikowaną fabułą, większą ilością postaci i wątków do rozpisania, wtedy rozdziały będą dłuższe. W przypadku krótkiej, lekkiej historii będą miały o wiele mniejszą objętość. Jeśli chodzi o czytanie, tutaj, na Wattpadzie zdecydowanie wolę krótsze części, przy długich łatwo się rozpraszam i często przerywam czytanie, a czasem zdarza się, że rezygnuję zupełnie, nawet jeśli opowiadanie mnie zaciekawiło. W książkach papierowych preferuję jednak dłuższe rozdziały, które lepiej pozwalają wgryźć się akcję.

Co sądzisz o lekturach szkolnych? Wzbudziły one w tobie zaciekawienie czy wręcz przeciwnie - odpychają od czytania? Która z lektur jest twoją ulubioną, a którą szczególnie gardzisz?

Przez cały okres podstawówki i gimnazjum właściwie były mi obojętne. Czytało się, bo trzeba było przeczytać. Lektury polubiłam dopiero w liceum, fantastycznie mi się czytało wtedy właśnie te trudniejsze powieści. Może to też kwestia dobrego nauczyciela, który wiedział jak omawiać je później na lekcjach, żeby zaciekawić i pokazać literaturę dawną też od tej drugiej, interesującej strony. Bardzo fascynowało mnie to ile rzeczy literatura może przekazać pod płaszczem fabuły, ile można w niej zawrzeć ukrytych sensów. Z tamtego okresu moimi ulubionymi lekturami są „Chłopi" i „Zbrodnia i kara". A jeśli miałabym wskazać taką, której nie cierpię, chyba byłaby to „Lalka" albo „Emancypantki". Z Bolesławem Prusem zdecydowanie nie polubiliśmy się na studiach językowych.

Opowiedz ogólnikowo o czym piszesz? Masz jakiś gatunek, którego się trzymasz?

Tutaj na Wattpadzie piszę przede wszystkim fanfiction, są to opowiadania związane głównie ze światem Władcy Pierścieni i Gry o Tron, to dwa moje ulubione uniwersa, z którymi jestem najbardziej związana i w których wciąż odkrywam coś nowego, mimo że oba bardzo dobrze już znam. W planach mam również większe opowiadanie autorskie utrzymane w tematyce fantasy. Właśnie tworzenie w ramach tego gatunku sprawia mi najwięcej przyjemności.

Masz postawiony przed sobą jakiś pisarski cel? Pracujesz nad jakimiś projektami?

Pracuję aktualnie nad moim autorskim opowiadaniem, wciąż pozostając w fazie konstruowania fabuły, rysowania drzew geologicznych bohaterów, próbuję nawet stworzyć do niego własną mapę. W planach na pewno mam wydanie książki, bardzo chciałabym kiedyś móc trzymać moje własne dzieło w rękach, ale do tego jeszcze daleka droga.

Którą ze swoich prac uważasz za najlepszą? Darzysz jakąś szczególnym sentymentem czy upodobaniem?

W każde pisane przeze mnie opowiadanie wkładam całe serce, maksimum zaangażowania i przy każdym fantastycznie się bawię, ale oczywiście mam swoich ulubieńców. Największym sentymentem darzę „Szafirka", historię o Brienne Tarth, opowiadającą jej losy jeszcze przed właściwą akcją Gry o Tron i, tak, to z niego jestem najbardziej dumna. Kiedy pisałam pierwsze rozdziały miała to być po prostu lekka, przyjemna historia na wakacje i nie wiedzieć kiedy rozrosła się, przynajmniej w moim zamiarze i odczuciach, do pochwały lata i swego rodzaju studium bohaterów. I właśnie z latem najbardziej mi się ono kojarzy. Drugi w kolejności jest „Oathkeeper", to największe i najbardziej złożone opowiadanie jakie napisałam do tej pory na Wattpadzie.

Czego dotyczyła twoja pierwsza praca? Jak ją oceniasz?

Pierwsze opowiadanie, publikowane jeszcze na blogu, było fanfiction o Legolasie z Władcy Pierścieni. Tworzyłam je jeszcze będąc w gimnazjum i wtedy sprawiało mi ono naprawdę dużą frajdę, sporo się też na nim nauczyłam i na dobre wsiąkłam w świat Śródziemia, w którym siedzę do dzisiaj, ale nie było ono dobre ani pod względem fabularnym, ani stylistycznym. Dopiero z perspektywy czasu widzę, że w fabule było pełno dziur, wiele wątków zostało urwanych i niewyjaśnionych, a nad szczątkowymi opisami dominowały dialogi. Niemniej jednak mam do tej historii jakiś sentyment.

A jak oceniasz swoją aktualną pracę? Dostrzegasz jakieś błędy, które chciałabyś korygować?

Jasne, że tak, błędy popełnia się zawsze, ale teraz staram się je na bieżąco wyłapywać i korygować. Na podstawie moich aktualnych opowiadań mogę powiedzieć, że sama widzę jak bardzo rozwinęłam się jako pisarka, jak bardzo zmienił się mój styl i samo podejście do tworzenia również. Bardzo podoba mi się też to, że zmiany mogę obserwować w obrębie jednego opowiadania. Zawsze odnoszę wrażenie, że końcowe rozdziały są o wiele lepsze i bardziej przemyślane od tych pierwszych.

Co sprawia ci większą przyjemność i na co poświęcasz więcej czasu - przygotowania do książki i planowanie jej czy sam proces pisania?

Obie te rzeczy bardzo lubię i na obie poświęcam z reguły sporo czasu. Uwielbiam przeglądanie książek, na których opieram swoje opowiadania, żeby oddać realia opisywanego świata jak najbliższe temu, co stworzył autor oryginału. Dziką przyjemność sprawia mi szperanie po fanowskich wiki w internecie, żeby wyłapać jak najwięcej szczegółów miejsc, kultur i obyczajów ważnych dla opowiadania, a często też dla moich postaci. Przed pisaniem przeważnie mam ułożony plan na dany rozdział, co nie znaczy jednak, że nie zdarza mi się działać spontanicznie. Czasem już podczas pisania wpada mi do głowy genialny pomysł, który koniecznie muszę zrealizować.

Co powstaje u ciebie na początku? Zarys fabuły? Postać, do której potem starasz się dobrać akcję? A może właśnie świat, a dopiero później wpisujesz do niego postacie i fabułę?

W przypadku fanfików raczej wszystko dostaję na tacy, ale w historiach autorskich... powstaje wszystko na raz. Kiedy mam już obmyślony kawałek świata, pojawiają się postacie, które tworzą tam swoją małą społeczność, kiedy przyjdzie mi do głowy pomysł na postać, zastanawiam się czy mogę ją przyporządkować do jakiegoś miejsca, które mam już gotowe, czy lepiej będzie stworzyć dla niej coś nowego.

Jakie rozpoczęcia książki bardziej do ciebie przemawiają? Bezpośrednie rzucenie czytelnika w wir wydarzeń i dopiero późniejsze, stopniowe wyjaśnianie kto kim jest, gdzie jest i na czym w ogóle polega fabuła [np. środek jakiejś sceny, dialog, kłótnia] czy spokojniejszy początek, gdzie opisujesz bohatera, jego otoczenie i główny zarys tego, co się dzieje?

W książkach bardzo lubię jedne i drugie, w moich historiach preferuję te pierwsze, czyli rzucenie się na głęboką wodę. Lubię z miejsca zaintrygować czytelnika, przyciągnąć i - kiedy już na dobre wsiąknie w opowieść – nie puścić. Lubię snuć z moimi odbiorcami dzikie teorie na różne tematy, a potem obserwować ich reakcje kiedy wszystko stopniowo wyjaśnia się w retrospekcjach albo opowieściach samych bohaterów.

Lepiej czujesz się w dialogach czy opisach? Wolisz pisać sceny bieżące czy jednak przemyślenia i rozważania postaci?

Lepiej i łatwiej przychodzi mi tworzenie opisów. Zależy mi na tym, żeby czytelnik otrzymał jak najpełniejszy obraz świata, który chcę mu przekazać, żeby zobaczył to co ja widzę podczas pisania, każdy najdrobniejszy szczegół mojej małej rzeczywistości i kiedy to się udaje, naprawdę się cieszę z tego cieszę. Zarówno scenom bieżącej akcji, jak i rozważaniom bohaterów staram się poświęcać w opowiadaniach jednakowo dużo miejsca. Fabuła jest ważna, ale przeważnie wszystkie wydarzenia są motywowane działaniami bohaterów i wynikają z nich, a te zawsze mają jakąś motywację. Wszystko to się ze sobą wiąże, a obie te rzeczy wynikają z siebie nawzajem.

Preferujesz krótkie i zwięzłe opisy stawiające na konkrety czy jednak te bardziej rozbudowane, możliwie najdokładniej przekazujące wizję autora?

Jak już mówiłam, zdecydowanie wolę te bardziej rozbudowane. Więcej mogę wtedy przekazać, więcej oddać i pozwolić czytelnikowi wejść głębiej w stworzony przez siebie świat.

Masz jakiś rodzaj scen, które opisuje ci się najprzyjemniej?

Jasne, że tak. Najlepiej pisze mi się scenki rodzajowe, odnoszące się do codzienności bohatera i opisy, ale bardzo lubię też rozmyślania i wewnętrzne rozterki moich postaci.

Preferujesz zakończenia pełne czy otwarte?

Zdecydowanie otwarte. Sama uwielbiam takie w książkach, to że muszę się nad nimi trochę zastanowić, że dają do myślenia i zmuszają do interakcji, że mogę rozważyć kilka wariantów zakończenia, zdecydować się na któreś z nich, albo wręcz przeciwnie, nie muszę wybierać żadnego. Takie same staram się serwować swoim czytelnikom i bardzo lubię też rozmawiać z nimi później na ten temat.

Jak tworzysz postacie? Są one całkowicie fikcyjne czy wzorujesz się na istniejących już osobach? Powielasz jakieś schematy przy tworzeniu ich, czyli mają one jakiś element wspólny czy każda z nich jest zupełnie inna? Lubisz wszystkie, a może są i te, z którymi się nie zgadzasz?

W przypadku fanfiction raczej dostajemy już gotową postać i możemy ewentualnie nagiąć trochę jej charakter do własnych celów. Sama przeszczepiłam Brienne w „Oathkeeper" kilka własnych cech, trochę wzięłam tych, które Martin opisuje w „Pieśni Lodu i Ognia", a których nie udało się pokazać a serialowej adaptacji. Jedyna postać z moich wattpadowych opowiadań, którą stworzyłam sama to Sheila ze „Ścieżek przeznaczenia", a która właściwie w ogóle mnie nie przypomina. Jest zadziorna, często porywcza, szybciej robi niż myśli i często jest niezdecydowana, potrzebuje kogoś kto by nią pokierował, a jednocześnie na dłuższą metę wie do czego dąży i czego pragnie. Ja jestem jej zupełnym przeciwieństwem. Przy jej pisaniu wzorowałam się za to na brazylijskiej aktorce, Marinie Moshen, od której pożyczyłam dla Sheili sporo z wyglądu i sposobu poruszania się. Staram się, żeby moi bohaterowie byli różnorodni, każdy z nich posiada jakąś cechę, która jest tylko jego. Nie wszystkich darzę sympatią, są tacy, których nie lubię, ale paradoksalnie, zdarza się, że pracuje mi się z nimi lepiej niż z tymi „dobrymi" postaciami.

Któraś z twoich postaci jest twoim odwzorowaniem? Jeśli tak, opowiedz o tym, co was łączy.

Żadna z moich postaci nie jest w pełni moim odwzorowaniem, ale najwięcej mamy wspólnego z Brienne, z którą utożsamiałam się już podczas oglądania Gry o Tron i czytania książek. Tak jak bohaterka Martina zawsze w jakiś sposób odstawałam i zdarzało się, że spotykały mnie z tego powodu nieprzyjemności. Obie jesteśmy dość nieśmiałe, nieufne wobec świata i ostrożne w kontaktach z innymi, obie ściśle dążymy do postawionych sobie celów i żeby je osiągnąć dajemy z siebie wszystko. Z Sheilą łączą mnie za to wzniosłe marzenia i może aż nazbyt tendencja do bujania w obłokach.

Jaki masz stosunek do swoich postaci? Nawiązujesz z nimi jakieś szczególne relacje? Są ci bliskie czy jednak potrafisz się zdystansować?

Och, zdecydowanie za często i za mocno przywiązuję się do swoich postaci. Oczywiście wszystkie są mi bliskie, ale są wśród nich tacy bohaterowie, którzy na zawsze mają szczególne miejsce w moim serduszku i wiem, że na pewno ciężko mi będzie się z nimi rozstać kiedy przyjdzie do napisania ostatniego rozdziału opowiadania. Po zamknięciu historii Sheili było mi naprawdę żal, spędziłam z nią całe dwa lata i naprawdę szkoda mi było ją zostawiać, ale był to kawał dobrej opowieści i dostała naprawdę dobre zakończenie.

Czy sprawiają ci trudność sceny brutalne, krzywdzenie własnych postaci i ich zabijanie?

Różnie z tym bywa. Na ogół nie, zabijanie postaci przychodzi mi raczej bez emocji, potrafię się od tego zdystansować, o wiele bardziej nie lubię kiedy muszę bohatera mocno podręczyć. Zdarzało mi się płakać podczas pisania kiedy Brienne przegrywała walkę przeciwko siedmiu uzbrojonym mężczyznom, albo kiedy leżała chora w klasztorze na Cichej Wyspie przez prawie trzy tygodnie płonąc od gorączki.

Jakie cechy często powtarzają się u twoich postaci? Jak przedstawia się ich charakter?

Staram się raczej, żeby każda z postaci miała swój niepowtarzalny charakter. Wiadomo, nie zawsze to wychodzi, ale gdybym miała już coś takiego wskazać to zdecydowanie za często robię z moich bohaterów totalnych wrażliwców, haha.

Jaką ze swoich postaci uważasz za najlepiej wykreowaną? Co ci się w niej podoba? A może z jakąś pracowało ci się najtrudniej? 

Najbardziej dumna jestem z mojej Brienne z „Szafirka". Uważam, że udało mi się dobrze oddać jej charakter, który Martin podał nam w „Pieśni Lodu i Ognia", zwłaszcza że przy tworzeniu tego opowiadania bazowałam raczej tylko na retrospekcjach, które pojawiały się w jej rozdziałach w powieści. Udało mi się nie zrobić z niej (nad)wrażliwej panny, a przy tym zachować w niej tę równowagę cech, inteligencję, upór i umiejętności walki związane z temperamentem, uczuciowością i poczuciem obowiązku. Była nieśmiała i wrażliwa, jak to młoda dziewczyna, skrzywdzona przez najbliższe otoczenie, ale przy tym mogła pozostać silna i waleczna. Przecież to za to Jaime ją pokochał.

Najwygodniej pracuje ci się na postaci jakiej płci i w jakim wieku?

Sama jestem młodą kobietą, więc to zdecydowanie z postaciami kobiecymi najlepiej mi się pracuje. Przy tworzeniu postaci płci męskiej ciągle jeszcze dostrzegam u siebie drobne niezręczności, ale wciąż nad tym pracuję. Nie chcę się ograniczać tylko do żeńskich postaci.

Lepiej pracuje ci się z jednym głównym bohaterem czy kilkoma ważnymi dla fabuły postaciami?

Wolę, gdy ważnych dla opowiadania bohaterów jest kilka. Im więcej osobowości, wątków, historii do opisania, tym lepiej dla samej historii, a dla autora więcej nie tylko pracy, ale też frajdy. Większe możliwości na przyciągniecie do opowiadania czytelnika i większa szansa, że zostanie na dłużej, a może nawet znajdzie w którejś postaci część samego siebie.

Na tym zakończyłam swoją pulę pytań, jednak możesz jeszcze wspomnieć mi - jaka jest twoja ulubiona bajka z dzieciństwa? 

Bardzo lubiłam „Księżniczkę Fantaghiro" i to zdecydowanie jest ta bajka, którą lubię najbardziej do której z przyjemnością wróciłam po latach, żeby przypomnieć sobie czasy dzieciństwa. Dużym sentymentem darzę też Gumisie, a później podobały mi się emitowane w telewizji anime, szczególnie „Kopciuszek" i „Legenda Nezha".






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top