Demetria1050
Rozpocznijmy więc wywiad. Na jakim kierunku się uczysz?
Hah, i tu wychodzi w końcu informacja ile mam lat i jak stara jestem, patrząc na przedział wiekowy osób, które korzystają z Wattpada. Skończyłam studia, aktualnie już pracuję. Ale od października poszłam na studia podyplomowe na polonistykę, więc można powiedzieć, że jestem jeszcze studentką.
Jak wygląda twoje otoczenie, gdy piszesz? Coś ci przeszkadza bądź jest niezbędne? Masz może swoje ulubione miejsce do pisania? Słuchasz czegoś lub oglądasz czy jednak preferujesz całkowitą ciszę?
Jestem w stanie pisać w prawie każdych warunkach. Najczęściej piszę w salonie albo swoim pokoju na łóżku. Zdarzało się w pociągu, na dworcu, w szkole czy na uczelni, a nawet w pracy. Nie przepadam jak jest całkowita cisza, gdy piszę. Muszę mieć czy to muzykę czy włączony telewizor. Chociaż nie jestem w stanie słuchać polskich wykonawców, bo zdarzało mi się napisać usłyszany tekst piosenki, a nie fragment opowiadania, który akurat miałam w głowie. Nie mam rzeczy niezbędnej, bez której nie mogę pisać, ale był kiedyś moment, gdy robiłam sobie herbatę, bo przerwa na wzięcie kubka, była takich wytchnieniem i pomagało mi kilkusenkundowe oderwanie się od pisania. Przeszkadza mi jak muszę wstać, bo ktoś coś ode mnie chce, ponieważ to jest moment gdzie nie chcę przerwy, a jest ona wymuszana. I to mnie wybija z rytmu.
Jaki gatunek czytanych przez ciebie książek jest twoim ulubionym?
To chyba zależy od etapu w jakim byłam i gdyby mnie spytać o to w gimnazjum, to miałabym duży problem żeby odpowiedzieć na to pytanie. Czytałam wtedy wszystko, co mi wpadło w ręce i opis, okładka oraz przypadkowy fragment zainteresował mnie na tyle żeby wypożyczyć to z biblioteki czy pobrać e-booka. Od typowych młodzieżówek po romanse, kryminały, fantastykę i obyczajówki. W liceum miałam fazę na kryminały i fanfiction. Teraz jest to mieszanka, która zależy od etapu, w którym aktualnie jestem. Ale gdybym miała wskazać ten ulubiony gatunek, to chyba byłaby jednak fantastyka, mimo że Tolkiena nigdy nie przeczytałam, bo nie jara mnie świat, który został stworzony od zera i nie ma w nim prawie żadnych odniesień do rzeczywistości. Ale jednocześnie fantastyka jest taką przepustką, by wejść w ten nieznany świat i zapomnieć na chwilę o tym wszystkim, co nas otacza. Czego kryminały czy romanse nie mają. Tak, okej, powiedzmy, że fantastyka, ale też jakiś wąski jej odłam, jest tym ulubionym gatunkiem.
Są jakieś elementy w książkach, które uważasz za nudne i zbyt przerysowane? Może jest jakaś cecha, która denerwuje cię w postaciach bądź schematy fabularne, których masz dość i odpycha cię to od czytania?
Jeśli chodzi o książki (nie lubię tego określenia na to, co jest publikowane na Wattpadzie) czy historie Wattpadowe to na pewno nudne i zbyt przerysowane są sceny erotyczne pisane często przez osoby, które nie mają odpowiedniej wiedzy na ten temat. Albo po prostu piszą to w sposób zbyt dokładny przez co jest to po prostu niesmaczne. Jeśli patrzymy na książki wydane, to na pewno według mnie nudne i zbyt przerysowane, są często postaci. Główni bohaterowie, którzy są schematyczni. Zdarzają się nudne wątki, które mają na celu tylko spowolnienie akcji i pokazania bohatera w innym świetle, które nie ma znaczenia dla całej historii. Na Wattpadzie odpychają mnie schematy fabularne typu bad boy i szara myszka oraz wątek mafii (powiedzmy sobie szczerze, jest garstka opowiadań, które mają wysoki poziom w tych kategoriach). Jest jeszcze coś, co ciężko usunąć z opowiadań, które mają wątek romantyczny jako główny. To osoba trzecia, która mąci w uczuciach bohatera/bohaterki, wprowadza zamieszanie w akcji, często jest "tą wredną". Nie lubię komplikowania w ten sposób relacji między bohaterami. Co może być trochę dziwne. Denerwuje mnie w postaciach wiele rzeczy. To zależy jak ona jest poprowadzona i czy się z nią w jakimś stopniu utożsamiam, albo w ogóle rozumiem jej postępowanie. Ale nie są to rzeczy, które nie powodują, że przerywam czytanie. Najczęściej to właśnie jej zachowanie, które jest czasami wręcz absurdalne patrząc na całokształt tej postaci i nie powinno mieć miejsca.
Co sądzisz o lekturach szkolnych? Wzbudzały one w tobie zaciekawienie czy wręcz przeciwnie - odpychały od czytania? Która z lektur była twoją ulubioną, a którą szczególnie gardziłaś?
W podstawówce je czytałam, ale to chyba nie był żaden wyczyn, bo wtedy jak ktoś ci mówił, że masz to przeczytać na lekcje, to się czytało i koniec tematu. W gimnazjum zrobił mi się odrzut na lektury po Krzyżakach i Romeo i Julii (nienawidzę lektur pisanych jak scenariusz - z podziałem na role) mimo że czytałam wtedy absolutnie wszystko, co mi się spodobało. Nie przekonywało mnie tłumaczenie, że to lektura, która została starannie dobrana, by pokazać nam najważniejsze wartości czasów, gdy ona powstawała i są to dzieła wybitnych autorów. Będąc na profilu humanistyczno-artystycznym w liceum, miałam świetną nauczycielkę, która na nowo nauczyła mnie czytać lektury i patrzeć na nie pod innym kątem. Ale doznałam załamania jak miałam przeczytać Zbrodnię i Karę. Nie dałam rady. Tak samo było z Lalką, do której chyba tak naprawdę nawet nie podeszłam z taką świadomością, że mogłabym to przeczytać, bo zbyt wiele negatywnych opinii usłyszałam i opracowanie oraz streszczenie było wystarczające, by zdać maturę i móc się wypowiedzieć na temat tej lektury. Z lektur, które przeczytałam i gardzę nimi, bo na własnej skórze przekonałam się jakie są złe to "Sklepy cynamonowe". Ten kto przeczytał, albo raczej próbował, ten zrozumie. Ulubiona lektura w liceum to niezaprzeczalnie "Inny Świat", którego, nawet będąc na rozszerzeniu, nie musiałam omawiać w całości. Ale ja tę książkę połknęłam, co skutkowało tym, że odmieniło mi się spojrzenie bardzo dużo rzeczy związanych z wojną. O, a propo jeszcze wojny i lektur. "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego" też był bardzo zły i wręcz odepchnął mnie na dłuższy czas od literatury wojennej, do której dzięki bogu wróciłam, bo jest dla mnie jedną z lepszych.
Która narracja przemawia do ciebie najbardziej?
Był czas, że czytałam tylko książki, które zostały napisane w narracji pierwszoosobowej. I w takiej pisałam swoje pierwsze miniaturki czy opowiadania. Teraz piszę bardziej w trzecioosobowej i w takiej też czytam. Chociaż nie mam problemu, by lawirować między nimi. Każda ma swoje plusy i minusy. Odrzuca mnie trochę jak autorzy/autorki przeskakują w narracji pierwszoosobowej między różnymi bohaterami. Taki zabieg sama stosuję, ale w Skazanym, ale on jest pisany w narracji trzecioosobowej i traktuję to jako skupienie się bardziej na konkretniejszej osobie, a nie pisanie ogólnikowo o tym, co się dzieje.
Opowiedz ogólnikowo o czym piszesz? Masz jakiś gatunek, którego się trzymasz?
W tym momencie na moim koncie (bogowie, zabrzmiało to jakbym często gęsto usuwała historie, a tak nie jest) znajdują się tylko fanfiction ze świata Percy'ego Jacksona od Ricka Riordana oraz fanfiction z uniwersum "Harry'ego Pottera". Część z nich jest skończona (cała 6 ) część wisi i nie wiadomo kiedy będzie kontynuacja. No i jest oczywiście historia, którą aktualizuję w tym momencie w miarę na bieżąco i można ją nazwać głównym projektem czyli Skazany na życie. Staram się pisać coś co nie jest fanfiction, ale to jest do szuflady czy na konkursy, a nie na Wattpad.
Masz postawiony przed sobą jakiś pisarski cel?
Na pewno skończyć opowiadania, które są opublikowane na moim koncie. Nie wiem na ile to jest realne, ale chciałabym napisać i opublikować wszystkie fanfiction, które mają zrobione swoje osobne foldery z zarysem fabuły. Na ten moment, a jest to dość świeża sprawa, to chciałabym popracować nad powieścią kryminalną, której fabułę, bohaterów i część wątków wymyśliłam w zeszłym tygodniu. Takim typowym marzeniem, a może i celem właśnie większości osób, które coś piszą jest wydanie własnej książki, ale nie chcę robić tego pod własnym nazwiskiem. Pseudonim jest bardzo dobrą opcją dla mnie.
Uchylisz rąbka tajemnicy o fabule powieści kryminalnej?
Jest to historia o Castro, który nie chciał zostać mordercą, ale wystarczyły trzy słowa jego dziewczyny i się nim stał. Ciągle się waham jak poprowadzić całą historię, ale główny bohater nie jest typowym mordercą i ma ogromne wyrzuty sumienia z powodu tego, co zrobił, jednocześnie nie chcąc zapłacić za swoje czyny i naprawdę panikuje, gdy zostaje przesłuchiwany przez policję. No i mam pomysł na zakończenie, które jest jednym wielkim plot twistem rzucającym na całą postać Castro nowe światło i to chyba najbardziej jara mnie w tym pomyśle.
Którą ze swoich prac uważasz za najlepszą? Darzysz jakąś szczególnym sentymentem czy upodobaniem?
Z tych, które są opublikowane? Nie wiem czy taka jest xd Darzę dużą sympatią Prosto w ogień, ale teraz napisałabym to jako dłuższe opowiadanie, mimo że ma to jakiś swój urok w takiej minimalistycznej formie. Patrząc na pierwsze rozdziały Skazanego, nie jest to dla mnie najlepsza praca, bo moja wizja jak one powinny wyglądać po tych dwóch latach się zmieniła. Zawsze, w którymś momencie coś przestaje mi się podobać, inaczej bym napisała poszczególne sceny, poprowadziła wątki i nie jestem zadowolona z żadnej pracy od początku do końca. Sentyment mam na pewno do miniaturek ze świata Percy'ego Jacksona, bo od tego zaczynałam i tam szkoliłam warsztat, które publikowałam na stronie fandomu, bo Wattpad wtedy jeszcze nie istniał, a swój rozkwit miał blog Onet. Upodobaniem darzę Draco ze Skazanego, bo staram się żeby ta postać była dość realna i posiadała głębie i żeby czytelnicy nie czuli, że to jest papierowa postać. Mam nadzieję, że mi się to udaje. Nie wiem czy to nie wynika z tego, że aktualnie piszę Skazanego i to od dłuższego czasu z wieloma przerwami, ale Draco Malfoy, którego wykreowałam nie męczy mnie tak jak robiła to moja inna postać - Rigel z Portretu Trumiennego, która też długo ze mną była. Nie jestem w stanie wskazać najlepszej, ale nie jestem w stanie wskazać tej najgorszej, a to dla mnie chyba dużo więcej znaczy.
Czego dotyczyła twoja pierwsza praca? Jak ją oceniasz?
Przez długi czas upierałam się, że wiem konkretnie, która praca jest moją pierwszą i nie wstydzę się jej, przez co normalnie została opublikowana, a potem przerzuciłam ją na Wattpad. Jakiś miesiąc temu nabrałam wątpliwości, gdy znalazłam stary zeszyt z jakimś okropnym pierwszym rozdziałem historii o Percym i Annabeth. I przypomniałam sobie, że to chyba to była pierwsza praca jaką napisałam. To ogólnie była historia o ich wielkiej miłości, a Annabeth była tam zazdrosną dziewczyną, która urządzała sceny z niczego, przez co specjalnie zniszczyła naszyjnik, który Percy jej dał, a okazało się to darem od bogów. I nie mam pojęcia jaki był pomysł na dalsze rozdziały. Ale dość szybko ogarnęłam, że wtedy nie nadawałam się do pisania czegoś dłuższego i skończyłam na miniaturkach.
A jak oceniasz swoją aktualną pracę? Dostrzegasz jakieś błędy, które chciałabyś korygować?
Mam na ten moment rozkopanych sześć historii i przyznaję bez bicia, niektóre nie są aktualizowane od x miesięcy. Od której historii zacząć? Jak już wspominałam pierwsze rozdziały Skazanego bym zmieniła. Ale z tego jak akcja jest obecnie prowadzona nie żałuję. Bardzo się cieszę, że opowiadanie ma swoich stałych czytelników, osoby, które przeżywają akcję i piszą własne propozycje co może się dziać dalej. Przyznaję też, że Skazany nauczył mnie jak mieć dobry kontakt z czytelnikami i jak wchodzić z nimi w interakcje. Żałuję przeskoku w czasie, który zrobiłam w Wyścigu, co spowodowało, że straciłam chęci, by to opowiadanie skończyć, ale staram się to zrobić dla własnego spokoju i osób, które jeszcze czekają na rozdziały. Przeskok z października do czerwca w opowiadaniu było zbyt duże, co tak naprawdę było pierwotnym planem, który dopiero w trakcie okazał się niewypałem. Ostatni opublikowany rozdział Ślizgona jest kijowy i najchętniej bym cofnęła publikację, czego nigdy nie robiłam na Wattpadzie. Fanfiction, które jest pisane w dość specyficzny sposób jak dla mnie, a szósty rozdział stracił tę atmosferę i klimat. Ale tego jak minimalizować błędy nauczył mnie Portret Trumienny, bo braki w fabule znajdowałam czasami w ostatniej sekundzie, a czasami po kilku miesiącach i stwierdziłam, że planowanie nie jest takie złe, jak mogłoby się wydawać. Oraz, że warto zapisywać sobie ważne informacje.
Co sprawia ci większą przyjemność i na co poświęcasz więcej czasu - przygotowania do książki i planowanie jej czy sam proces pisania?
Zdecydowanie większą przyjemność sprawia mi przygotowanie, szukanie jakiś informacji, smaczków, które mogłabym wykorzystać w fabule, tworzenia charakteru bohaterów, wymyślanie małych scenek, planowanie zakończenia i rozpoczęcia. Sam proces też jest przyjemnością, ale to już jest proces realizacji gdzie ta faza i euforia na dany pomysł jest już mniejsza (nie licząc pierwszych rozdziałów, a patrząc na to, gdy do napisania jest rozdział dwudziesty). Szczerze, to nie wiem na co poświęcam więcej czasu. Wydaje mi się, że to jest rozłożone po równi między tymi dwoma rzeczami.
Lepiej czujesz się w dialogach czy opisach? Wolisz pisać sceny bieżące czy jednak przemyślenia i rozważania postaci?
Patrząc na Skazanego i Ślizgona to muszę powiedzieć (napisać), że w opisach. Bo tam jest ich od groma i jest mało dialogów. W Skazanym może to przez to, że Draco traci głos na jakiś czas i nie jest w stanie się odezwać. Bo ogólnie ja długi czas nie umiałam poprawnie zapisywać dialogów. Nie wiedziałam kiedy postawić kropkę, a kiedy napisać to z dużej litery. I pisałam je gołe (?) jeśli to można tak nazwać. Dużo bardziej wolę przemyślenia i rozważania postaci. Mam wrażenie, że dość słabo mi wychodzą sceny walki czy jakieś dynamicznej sytuacji, ponieważ nie umiem oddać esencji tego. Mam świadomość tego, że czasami chyba zapominam o opisie wyglądu postaci lub przestrzeni. Na marginesie, nie mam pojęcia czy osoby czytające Skazanego byłyby w stanie powiedzieć jak wygląda układ pomieszczeń w domu, w którym akcja dzieje się od 20 rozdziałów? Obawiam się odpowiedzi gdybym zadała takie pytanie pod rozdziałem. Mimo że pisałam o tym kilkanaście razy i wychodzę z założenia, że ja jako autor mam swoją wizję, czytelnicy będą tworzyć własną. Ja tak często mam podczas czytania czegoś.
Masz jakiś rodzaj scen, które opisuje ci się najprzyjemniej?
Cierpienie bohatera czy bohaterki, co brzmi źle, ale tak jest. Nieważne czy to jest ból fizyczny czy psychiczny. Jeśli zacznę to pisać i się odpowiednio wczuję to jestem w stanie rozpisać to na kilka stron. Bardzo przyjemnie pisze mi się również scenki gdzie bohater czy bohaterka, odpowiadają w jakiś sarkastyczny sposób czy odgryzają się osobie, która z nimi walczy. Mimo że jestem fanką opisów, to dialogi i przepychanki słowne są bardzo przyjemne do pisania.
Preferujesz zakończenia pełne czy otwarte?
Otwarte. Takie właśnie planuję w Skazanym. Nie wiem pod jakie można podpiąć zakończenia, które robiłam do tej pory, bo chyba musiałyby stanąć gdzieś po środku. Jako czytelnik lubię zakończenia pełne, zamykające wszystkie wątki i wyjaśniające sprawy. Jako autor nie jestem w stanie zakończyć wszystkiego i podać na tacy czytelnikowi wyjaśnienia na każde pytanie.
Jak tworzysz postacie? Są one całkowicie fikcyjne czy wzorujesz się na na istniejących już osobach? Powielasz jakieś schematy przy tworzeniu ich, czyli mają one jakiś element wspólny czy każda z nich jest zupełnie inna? Lubisz wszystkie, a może są i te, z którymi się nie zgadzasz?
Biorąc pod uwagę, że na Wattpadzie piszę tylko fanfiction to jakiś główny zarys postaci mam w kanonie. Przy tworzeniu OC czy bohaterów niezwiązanych z fanfiction, nie wzoruję się na istniejących już osobach. Mogę czerpać pewne przyzwyczajenia czy nawyki od osób ze swojego otoczenia, ale nigdy całego charakteru. Staram się nie, ale pewnie mi to nie wychodzi i możliwe, że każdy mój bohater ma jakiś czynnik wspólny. Nie przepadam za każdym swoim bohaterem. Rigel czy Melanie z Pomódl się za mnie, mnie wkurzały, ale były stworzone w taki, a nie inny sposób i nie miałam zamiaru upodabniać ich do siebie tylko po to żeby było mi lepiej pisać, bo na potrzeby opowiadania ich charaktery były odpowiednie. Nawet bohaterowie drugoplanowi potrafią mnie irytować. Ale takie pisanie jest wyzwaniem, dość ciekawym i polepszającym warsztat pracy oraz pozwalającym na spojrzenie na osoby w rzeczywistości pod innym kątem, bo pisząc musisz się wczuć w emocje innych osób, a to pozwala potem w realnym życiu na zwiększenie empatii, którą mamy w stosunku do innych.
Jakie cechy często powtarzają się u twoich postaci? Jak przedstawia się ich charakter?
Musiałam pomyśleć co oprócz tego, że często są sarkastyczni, zamknięci w sobie i zależy im tylko na garstce osób, jest wspólne dla wszystkich moich bohaterów. I mam problem, bo naprawdę nie wiem. Chyba tylko właśnie te cechy, a reszta jest już indywidualna.
Jaką ze swoich postaci uważasz za najlepiej wykreowaną? Co ci się w niej podoba? A może z jakąś pracowało ci się najtrudniej?
Tak jak mówiłam (pisałam) Draco ze Sakzanego wydaje mi się w tym momencie najlepiej wykreowaną postacią. Ale to pewnie dlatego, że piszę go teraz obecnie i to od dłuższego czasu. Chociaż zmieniłabym jeden wątek, który też miałby znaczenie dla charakteru i kreacji Draco. I może tego nie widać, bo Kocham cię ma opublikowane tylko jakieś trzy (?) rozdziały, ale Harry tam, a bardziej w mojej głowie i planowanych scenach jest też bardzo fajną postacią, która ma ręce i nogi oraz wie czego chce. Najtrudniej pracowało mi się z Melanie z Pomódl się za mnie oraz Rigel z Portretu Trumiennego. Ta pierwsza jest kobietą z przeszłością, z którą nie potrafi zerwać i zakochaną w mężczyźnie, którego nie widziała od lat. Postać bardzo sentymentalna, uczuciowa i rozgrzebująca przeszłość i mówiąca ciągle o tym samym. Po kilku rozdziałach miałam jej dość, bo męczyło mnie kręcenie się wokół jednego tematu, gdzie po czasie wiem, że główny wątek jaki miał tam być, został przez to stłamszony i prawie go nie ma. Z Rigel wyglądała sprawa tak, że ona w jakieś części ma mój charakter, a z drugiej strony jest zupełnie inna, a te cechy, które posiada są jeszcze bardziej wzmocnione i to daje małą mieszankę wybuchową. Bo ja potrafiłam wściekać się na postać, którą stworzyłam, że zachowuje się w taki, a nie inny sposób.
Lepiej pracuje ci się z jednym głównym bohaterem czy kilkoma ważnymi dla fabuły postaciami?
Przez dłuższy czas pisałam skupiając się tylko na głównym bohaterze/bohaterce. Teraz bawię się i skaczę między kilkoma ważnymi bohaterami w Skazanym, co pokazało mi, że to jest bardzo dobre zagranie. Pozwala to na pokazanie jednej sytuacji z trzech różnych perspektyw, przybliżenie celów i motywacji jakimi kieruje się jeden bohater, a drugi nie ma świadomości tego i odczytuje tę sprawę w zupełnie inny sposób, a czytelnik tego świadomy, bo takie lawirowanie daje mu na to szansę. I mi też, bo łatwiej mi wtedy przekazać niektóre rzeczy i dopracować postać. Pisząc Portret i mając tylko perspektywę Rigel, w pierwszoosobowej narracji w czasie teraźniejszym, miałam, w którymś momencie jej dość, bo nie dawało mi to szansy pokazania, że jej wyobrażenie innych osób może być błędne, że źle odbiera niektóre sytuacje, że sama Rigel jest dość niemiłą osobą.
Najwygodniej pracuje ci się na postaci jakiej płci i w jakim wieku?
Nie mam tego określonego. Równie dobrze pisze mi się z postacią męską jak i kobiecą. Od jakiegoś czasu piszę bardziej męskie, ale sądzę, że nie byłoby większego problemu z przerzuceniem się na postać kobiecą. Wiek... Można to nazwać, że najlepiej pisze mi się młodych dorosłych? Nastolatków, osoby, które mają dwadzieścia parę lat. Nie przeszkadza mi opisywanie młodszych postaci czy dzieci, chociaż rzadko to robię. Wiem, że nie byłabym w stanie wbić się w postać, która ma powyżej czterdziestu lat i dobrze jej wykreować.
Na tym zakończyłam swoją pulę pytań, jednak możesz jeszcze wspomnieć mi - jaka jest twoja ulubiona bajka z dzieciństwa? Oprócz tego dziękuję za poświęcony mi czas i życzę przyjemnego wieczoru.
Smerfy. Chociaż myślałam chwilę czy nie napisać o Gumisiach. Miałam też całą kolekcję kucyków Pony na kasetach. Chociaż najbardziej katowałam po milion razy Króla Lwa, Syrenkę i cała masę innych bajek. Ale moja pierwsza myśl na to pytanie, to były bajki, które leciało na Dobranockę w telewizji. Ja też dziękuję i było bardzo miło :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top