Przyjechał prezydent
Przyjechał prezydent
Zebrał się tłum
Orszak zbrojny go śledzi
Szklane szyby chronią
Gdy przemawia
Ważna osobistość
Więc żołnierze
wszędzie rozstawieni
Robotnicy studzienki plombują
Blokują okna
Czym ważniejszy?
Czemu tak się wyróżnia
Na tle innych ludzi?
Jego żywot równie ważny
Co każdy inny
A był taki jeden człowiek
Zwyczajny, nikt o nim nie słyszał
Wczorajszej nocy przez wroga otruty
Nikt się nie zorientował
Aż do rana
A miał on wojny zakończyć
Świat od nich wybawić
I zrobiłby to pewnie
Gdyby jeszcze żył
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top