Myśli
Nieduży pokój z biurkiem, na którym stoi lampka oświetlająca zmniejszający się z każdą minutą stos papierów. Ciche skrobanie długopisu, miesza się z warkotem samochodów, dobiegającym zza uchylonego okna.
Czerwonooki mężczyzna siedzi przy biurku, wypełniając kolejne dokumenty. Tu machnie podpis, tu wypełni kolejny nikomu nie potrzebny papier. Chce dokończyć wszystko do wieczora, aby znowu nie siedzieć po nocach z nosem w dokumentach.
- Scheiße - warknął.
Choć wie, iż wypełnił już sporą część, nie widzi rezultatów. Ogromna góra papierów, które przyniósł i zaczął wypełniać z samego rana, wcale nie maleje.
Mężczyzna zamyka oczy, które po wielogodzinnym wysiłku pieką niemiłosiernie. Chciałby odpocząć, jednak wie, że to niemożliwe.
Musi to dokończyć.
Musi wszystko uzupełnić.
Sięga po kubek kawy, stojący tuż obok niebieskich segregatorów.
"Czarna, jak moje serce" - żartuje w myślach i na kilka sekund unosi w górę kąciki ust.
To wtedy też ponownie atakują go Myśli. Odruchowo chwyta za długopis, będący jego tarczą, przed ich ciosami. Praca potrafi je uciszyć, wie on o tym doskonale. Mimo to, coś go powstrzymuje.
Bo między jego codzienne, natarczywe Myśli, przeciska się jedna, która gości u niego po raz pierwszy. Wygląda zza tłumu i uśmiechając się szeroko, szydzi z niego. Krzyczy, że kiedyś był on potęgą, wystarczyło jedno słowo, aby ludzi skakali za nim w ogień, a teraz nawet nie potrafi sobie poradzić z natarczywymi Myślami.
Nie podoba mu się ta Myśl. I choć po dłuższym zastanowieniu, przyznaje jej rację, nie lubi jej. Chce jej się pozbyć, oddając pracy, jednak nie jest w stanie się skupić. Natrętna Myśl jakby zadomowiła się u niego w głowie. Zbudowała dom, rozgościła się, nie zachowując się tak, jakby miała kiedykolwiek odejść.
Mężczyzna odkłada długopis i zamyka oczy. Denerwują go te wszystkie, zwyczajne Myśli, mimo to ta jedna jest najgorsza. Oplata go, wślizga się do każdego zakamarka jego umysłu. Zagłusza inne i wychodzi na pierwszy plan, nie dając mu odpocząć.
A jednak dzięki tej Myśli, pojawia się kolejna, tym razem z pytajnikiem na końcu. Bo właściwie czemu on je wszystkie ucisza? Stara się zamykać je w klatce i nie dopuszczać do siebie. Nie słyszeć ich głosów, a jedynie bezsensowne słowa zapisane na papierze.
Dlaczego?
Właściwie, to ta Myśl go zaskakuje. Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Zawsze je wszystkie odsuwał od siebie. Nie chciał je dopuścić do głosu. Robi to już odruchowo. I nie widzi w tym problemu.
A jednak zaczyna się nad tym zastanawiać.
Bo musi być powód, dlaczego to robi. Czy sprawiają mu one ból? Nie, nie wydaje mu się. Przyzwyczaił się do nich. Raczej wprawiają go w dziwną nostalgię. Przypominają dawne czasy. Czasy, o których chce już zapomnieć.
Nie widzi sensu w rozpamiętywaniu przeszłości. Było, minęło i nie powróci. A przynajmniej nie takie samo.
Choć zdarzają się przypadki, gdy przypominając sobie wydarzenie z przeszłości, zaczynamy rozumieć swoje błędy, złe decyzje. Orientujemy się, co mogliśmy zrobić dobrze i dlaczego tego nie zrobiliśmy.
Jednak to nie były TE Myśli. Te, które dręczą go już od kilkunastu lat, przypominają wydarzenia z przeszłości, które były jedynie pasem dobrych wyborów. Nigdy, ale to nigdy, by ich nie zmienił.
Bo jego Myśli, to uśmiechy jedynej bliskiej mu osoby, jaką w życiu miał. Wspólne chwile, wspólne wspomnienia, które już nigdy sie nie powtórzą. Towarzyszy im smutek, chowający się za ich plecami, łapiący go, gdy nieuważnie i bezmyślnie się zbliży.
Powinien widzieć, że ludzkie życie ma jedynie początek i koniec. A ten koniec może nastąpić w każdej chwili. Niczym reklamy, pojawiające się w najbardziej emocjonującym momencie filmu. Tyle, że reklamy znikają, by po nich pojawiła się dalsza część. Z ludzkim życiem tak nie jest. Koniec jest ostateczny i nic go już nie cofnie.
Dlatego stronił od ludzi. Ludzkie życie jest dla niego zbyt krótkie. On potrafi żyć kilkaset lat, ale większość z nich nie dożyje nawet stu. Nie chciał czuć takiego rozczarowania, coś, co kształtem przypominało ból.
A jednak tak się stało. Znalazł osobę. Była idealna pod każdym względem. Inteligentna, piękna. Dokładnie go rozumiejąca. Najchętniej nigdy by jej nie opuścił.
Niestety jej koniec pojawił się o wiele za wcześnie. Nie spodziewał się go, nie miał nawet szans się pożegnać. Śmierć przyszła nagle, nie zapukawszy i odeszła od razu, bez pożegnania.
Może właśnie dlatego nie dopuszcza do siebie Myśli? Bo przypominają mu o nagłej rozłące, która przyszła tak szybko, że do tej pory nie przyjął jej do wiadomości?
Musi przyznać, że naprawdę nie czuje tego, że to koniec. Raczej, jakby się na chwilę rozstali, a ona zaraz miała zapukać w drzwi do jego gabinetu, przywitać się oraz przeprosić, że tak długo jej nie było.
Ale to tylko złudne nadzieje, a raczej jej resztki. Delikatnie ocieplają jego zimne serce. Wie, że za niedługo znikną, a w nim zostanie tylko ta przejmująca pustka, przypominająca czarną dziurę - wciągająca całe światło, cały "sens" życia.
Który, jak mu się wydawało, nie istniał.
Bo na pytanie: "Jaki jest sens życia?", nie da się odpowiedzieć. Dla jednych może to być niesienie pomocy bliźniemu, dla innych - zmienianie świata. Każdy człowiek, ma swój "sens" istnienia i choć może być ono krótkie, to zaskakujące, z jakimi skutkami dla innych czy nawet dla całego świata.
Najłatwiej, a zarazem najtrudniej, jest odpowiedzieć, jaki jest sens istnienia ich, personifikacji.
Gdyby zapytać o to jakąś przypadkową osobę z ulicy, pewnie odpowiedziałaby, że żyją oni dla swojego narodu.
Za to, gdy spytamy o to jakąś personifikację, odpowiedź mogłaby być zgoła inna.
Bez nich przecież naród pewnie by sobie poradził. Uważaliby się za swoich, mieli władcę, prawa. Oni właściwie tylko im wszystko utrudniali. Do niedawna przecież wystarczył jeden rozkaz i ich ludzie robili wszystko. Ten jeden rozkaz mógł być zarówno sukcesem i jak i zgubą ich wszystkich.
Za to jeżeli nie mają tej władzy, ich istnienie nie ma sensu. Zostali stworzeni, ponieważ pewna grupa ludzi chciała być inna, odmienna od reszty. Mieli oni nimi dowodzić, decydować, pomagać im. Bez władzy nad nimi, muszą żyć jak zwykli ludzie, którymi jednak nie są.
Niemiec wzdycha cicho i podnosi się zza biurka. Rozciąga się i odsłania zasłonięte już dawno żaluzje. Wpatruje się w okno, jakby chłonąc obraz, który widzi, chodź tak naprawdę, jedyne co jest w stanie ujrzeć, to własne odbicie.
Życie jest niesamowite.
Wystarczy jedna, malutka rzecz, aby jego monotonność się skończyła.
⌁⌁⌁
990 słów
Oh yea, napisałam to. To moja pierwsza próba "filozofowania", więc nie ma co się spodziewać nie wiadomo czego :p
Jeśli mam być szczera, to tego one shota zaczęłam pisać już kilka tygodni temu, ale dopiero teraz udało mi się za niego zabrać i dokończyć (czy raczej napisać niemal od nowa).
Prawdę powiedziawszy, miało to trochę inaczej wyglądać, ale wydaje mi się, że tak jest lepiej :)
Udało mi się odzyskać siły i zamierzam zabrać się za pisanie innych one shotów, chociaż nie wiem jak z tym wyjdzie, bo ostatnio mam trochę problemów (nie mówię tu tylko o nauce i zbliżającym się końcu roku szkolonego, ale też życiu, które ostatnio nie układa mi się najlepiej :/). Mimo to, mam nadzieję, że uda mi się chociaż coś zacząć.
Miłego dzionka/wieczorki/nocki moje pierożki 🥟🌿🌾🪴
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top