Spotkanie - One-shot #1

EDIT: całkiem zapomniałam o wprowadzeniu 🙈

Przedstawiona tu historia ma miejsce na Dworze, Dymitr nie był strzygą, Rose skończyła szkołę, a Lissa objęła tron po abdykacji Tatiany z powodów zdrowotnych...
------------------

- Rose! - zawołał Evans z drugiego końca korytarza. - Zaniesiesz to do Hansa?

Zamachał średniej wielkości paczką, którą trzymał w ręce.

- Już skończyłam służbę.

Podbiegł do mnie.

- Proszę. Masz po drodze.

Zmierzyłam go wzrokiem.

- Ta, bardzo.

- Rose, no proszę.

- Dobra - skapitulowałam. - Dawaj to i nie jęcz.

- Jesteś wielka!

- Wisisz mi przysługę! - zawołałam za nim, gdy zniknął za rogiem.

Pokręciłam głową i przeciągnęłam się. To był meczący dzień. Masakrycznie nudny, ale męczący. Marzyłam tylko o ciepłym łóżku i Dymitrze obok. Ewentualnie jeszcze kubku gorącej czekolady.

W połowie drogi do Hansa idąc krużgankiem*, w oddali zauważyłam Dymitra, który przecinał dziedziniec, wracając po skończonej służbie do domu. Nie widzieliśmy się dzisiaj wiele, bo Christian wybył gdzieś z samego rana, jeszcze za strażnikami z nocnej zmiany i nie pojawił się przez cały dzień. Cieszyłam się, że w końcu będziemy mogli spędzić trochę czasu razem. Chciałam go zawołać, ale ktoś mnie uprzedził. Jakaś małolata rzuciła mu się w ramiona, a on -Dymitr Belikow, publicznie - odwzajemnił uścisk.

Co tu się do cholery dzieje?!

Schowałam się za kolumną tak, żeby nie było mnie widać i obserwowałam sytuację.

Dymitr puścił dziewczynę, zamienił z nią dwa słowa, a ona z powrotem się na nim uwiesiła. Dodatkowo na odchodnym pocałowała go w policzek, a on się za nią obejrzał, z uśmiechem. Z tym, który tak rzadko u niego widywałam. Dampirka odmachała mu również ze szczęściem wypisanym na twarzy.

Kto to do cholery jest?!

Poczekałam, aż Dymitr oddali się na bezpieczną odległość i dogoniłam tę dziewczynę.

- Hej, młoda!

- Do mnie mówisz? - spytała, odwracając się w moją stronę.

Miała jeszcze wyraźniejszy akcent niż Dymitr, choć u niej nie brzmiał tak pięknie. Albo po prostu patrzyłam na nią przez pryzmat tego, co się tu stało.

- Oho, Rosjanka - mruknęłam.

- Tak... - zaczęła powoli, marszcząc brwi. Chyba nie bardzo wiedziała, o co mi chodzi. - Jakiś problem?

- Jak długo się znacie?

- Kto? Z kim?

- Nie udawaj głupiej. Oczywiście, że ty z Dymitrem.

Parsknęła śmiechem. Bezczelna.

- Ja z Dymitrem? Od zawsze. I to dosłownie. Wychowywaliśmy się razem.

Prychnęłam.

- Dupek.

- Co?

- Nie ważne - wytknęłam ją palcem. - Nie wtrącaj się do nie swoich spraw.

- Ale...

- Odwal się od niego dobrze ci radze!

Dziewczyna nawet nie mrugnęła, tylko dalej wpatrywała się we mnie z lekkim uśmiechem.

Odwróciłam się, mając zamiar poważne porozmawiać z Dymitrem, a potem ewentualne wrócić do tej gówniary.

- Ty jesteś Rose? - Zawołała za mną.

- Hathaway! Rose Hathaway! Dobrze zapamiętaj sobie to nazwisko!

Gdyby nie paczka, dla Hansa, w której dostarczenie się wkopałam, od razu poszłabym wygarnąć Dymitrowi.

Cholera.

Gdy dotarłam do domu drzwi były otwarte, co dobrze się składało, bo nie miałam zamiaru jeszcze mocować się z zamkiem.

- Belikow! Belikow wyłaź, gdziekolwiek się ukryłeś!

- Rose? - Wychylił się z łazienki, wycierając ręce. - Co się stało?

Wrzucił ręcznik do łazienki i zaczął do mnie podchodzić.

- Co się stało?! - Prychnęłam. - Ty się jeszcze pytasz, co się stało?! Wszystko widziałam! Oszukałeś mnie! To się stało!

Dymitr zatrzymał się i pokręcił głową zmieszany.

- Hej, spokojnie. Ja... Co w ogóle widziałaś? Kiedy?

- Ciebie i tę dziewczynę! Na placu! Przytulaliście się! Przy ludziach! A ponoć taki zamknięty w sobie jesteś i nie pokazujesz emocji! Może ja cię w ogóle nie znam! Może masz dwie zupełnie różne twarze, jedną tu, a drugą w Rosji! Belikow, do cholery! Kim ty w ogóle jesteś?!

- Wiktoria...

- A więc tak się nazywa - wtrąciłam się. - Mi wypominałeś różnicę wieku, a ona jest jeszcze młodsza! Kiedy to się w ogóle zaczęło?

- Wiktoria jest moją siostrą - przerwał mi.

- Co? - Zbaraniałam.

- No tak. Nie wiedziałem nic o jej przyjeździe. Byłem zaskoczony, gdy tak po prostu wyrosła przede mną, jak spod ziemi.

- Czemu nic nie mówiłeś?

Podniósł brew.

- A dałaś mi dojść do słowa?

Wpatrywałam się w niego przez chwilę, próbując zrozumieć, co się tu tak naprawdę stało.

- Boże - przetarłam dłonią twarz i zaczęłam chodzić po pokoju. - A jej tam zrobiłam awanturę i kazałam się od ciebie odwalić.

Dymitr parsknął śmiechem. Ty swoim krótkim, pięknym śmiechem.

- Tak, pewnie - mruknęłam pod nosem. - Śmiej się, śmiej. Zasłużyłam.

Podszedł i przyciągnął mnie do siebie. Objęłam go w pasie i oparłam głowę na jego torsie. Przymknęłam oczy relaksując się. Kochałam ten rodzaj spokoju, którego zawsze doświadczałam w jego ramionach.

- Przepraszam.

- Nie masz za co. Dla niewtajemniczonego obserwatora to faktycznie mogło wyglądać podejrzanie. Też bym się zdenerwował i zażądał wyjaśnień, widząc cię z jakimś nieznanym facetem w takiej sytuacji.

- No właśnie. To podstawowa różnica między nami. Ty najpierw chciałbyś usłyszeć co ja mam na ten temat do powiedzenia, a ja od razu zaczęłam na ciebie krzyczeć i nie dałam ci dojść do słowa.

Pocałował mnie w czubek głowy.

- Chyba muszę iść też ją przeprosić.

- Nie musisz. Zaraz tu będzie. Miała się przebrać i przyjść cię poznać.

- Że co?!

Odsunęłam się od niego na długość rąk, wybałuszając oczy. Rosjanin uśmiechnął się pocieszająco. Przymknęłam oczy i westchnęłam.

- No to zrobiłam genialne pierwsze wrażenie. Nie, żeby mnie to kiedykolwiek obchodziło.

Dymitr pocałował mnie w czoło i odgarnął włosy z mojej twarzy.

- Nie martw się. Wiktoria nie ocenia ludzi po pozorach. Co do pozostałych sióstr, to Sonia mogłaby się trochę uprzedzić, ale i tak z pewnością każda z nich pokocha cię po bliższym poznaniu.

- Twoja mama pewnie też. I to jako pierwsza z nich wszystkich - zakpiłam.

- Dokładnie - odpowiedział.

- Ja nie mówiłam poważnie.

- A ja owszem.

- O matko.

Znowu się o niego oparłam. Po chwili Dymitr podniósł mój podbródek, żebym popatrzyła mu w oczy.

- Czyżby Rose Hathaway się bała?

- Och, spadaj.

Dźgnęłam go palcem w pierś.

- Nie masz czego - zapewnił. - Po prostu bądź sobą.

- Ta... łatwo mówić. Zależy mi na tobie i nie chce mieć żadnych zatargów z twoją rodziną.

- Słuchasz mnie w ogóle?

- Tak.

- Więc przestań się martwić.

Nie miałam nawet szansy kolejny raz zaprotestować, bo Dymitr zamknął mi usta pocałunkiem.

Nie trwało to długo, ale nie powiem, było skuteczne. Przeszkodziło nam pukanie do drzwi. Odsunęliśmy się od siebie w momencie, w którym nasz gość nacisnął klamkę. Wiktoria wyjrzała zza drzwi z uśmiechem.

- Drzwi się zamyka, tu nie afryka!

Weszła do środka, z jakimś młodym dampirem i skierowała prosto do brata. Chciała go uścisnąć, ale zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na mnie.

- Możemy? - Spytała przez śmiech.

Odwróciłam wzrok zażenowana, a ona objęła brata. Potem podała mi rękę.

- Wiktoria Belikow. Miło mi cię poznać Rose.

------------------

*KRUŻGANEK - korytarz biegnący wzdłuż zewnętrznych ścian budowli, otwarty arkadami na dziedziniec. Na ogół przykryty sklepieniem lub stropem krzyżowym, na zewnątrz otwarty najczęściej arkadami filarowymi lub kolumnowymi.

Dziękuje bardzo KaringaKlara, która, gdy miałam problem z nazwaniem tego, wymyśliła "kolumny, podtrzymujące sklepienie przy dziedzińcu" i po wpisaniu tego wujek google wreszcie zrozumiał, o co mi chodzi i zdradził, jak to się fachowo nazywa.

Pozdrawiam również WeronikaKonikowska, która, gdy wysłałam fragment pierwowzoru tego zdania z luką na brakujące słowo ("...gdy przechodziłam pod ... dziedzińca w oddali zauważyłam...") zareagowała jako pierwsza i od razu chciała wiedzieć "Kogo?". 😀 😂

------------------

Ogłoszenia parafialne

Może nie jest to, bóg wie jak ciekawe i ambitne, ale jakoś trzeba zacząć :D

Oficjalnie witam wszystkich którzy tu dotarli i mam nadzieje, że choć część z was zostanie na dłużej 😃



Parę miniaturek i one-shotów się pisze, (2 części do 3 częściowej miniaturki z cyklu "Co by było, gdyby?" są już gotowe! :D ), więc za niedługo powinno się tu coś pojawić :D



+ bonus


Z cyklu: 
Jak pisać żeby napisać?

#Błędy



Pa pa pam! 🎊 🎉

(Tak wiem, na komputerze jakość trochę RIP [*], ale nic nie poradzę, że wattpad to powiększa 😕)


***

Więc czytajcie, cieszcie się, zostajcie, a ja wracam na pinterest oglądać jeszcze więcej tego pana 😍😍😍



Do następnego! 😀


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top