Rozdział 2

Obudziłem się z strasznym bólem głowy. Otworzyłem oczy i niemal od razu je zamknąłem. Światło zdawało się być o wiele za jasne. Po chwili znów je otworzyłem, tym razem powoli przyzwyczajając do wszechobecnej jasności. Rozejrzałem się dookoła i podniosłem się do pozycji siedzącej. Przede mną znajdował się szklany stolik do kawy, a przy nim dwa beżowo-brązowe fotele z motywami roślinnymi. Całe to pomieszczenie było utrzymane w jasnych kolorach bazując na różnych odcieniach brązu.

Chwila! Gdzie ja właściwie jestem?!

Dopiero teraz dotarło do mnie, że przecież powinienem być w pokoju, w tym podrzędnym hotelu, a to na pewno nie było ono. Wątpiłem nawet, żeby ten hotel posiadał tak dobrze urządzony pokój. Byłem obolały i zdezorientowany.

- Już się obudziłeś- usłyszałem jakby znajomy głos.

Spojrzałem na prawo i dostrzegłem Tatsuo, idącego w moją stronę, trzymając w dłoni kubek z wodą. Co on tutaj robi i gdzie my jesteśmy?

- Heh, wyglądasz na trochę zdezorientowanego- powiedział z lekkim rozbawieniem.

- Gdzie my jesteśmy?- Spytałem wahając się trochę.

- U mnie w domu.

- Co?! Co ja tu robię?!- Nagle poczułem mocny ból głowy. Chyba nie powinienem tak krzyczeć.

- Spokojnie. Wracałem z pracy i znalazłem cię na ulicy nieprzytomnego, więc zabrałem cię do siebie.- Mówił opanowanym i spokojnym głosem.

Przysiadł koło mnie na kanapie i położył szklankę na stoliku, kładąc koło niej podłużną tabletkę. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.

- Weź ją, poczujesz się lepiej.

Niepewnie wziąłem tabletkę do ręki i połknąłem popijając wodą.

- Która godzina?

- Po dwunastej, a co? Pracujesz dzisiaj?

- Nie, po prostu chciałem wiedzieć.

Całe szczęście, że dzisiaj miałem wolne. Rozglądnąłem się po mieszkaniu. Z salonu można było przejść do kuchni. Za mną znajdował się korytarz. Dom z wewnątrz wydawał się być duży.

- Mieszkasz tutaj sam?- Trochę dużo miejsca jak na jedną osobę.

- Nie, mieszka ze mną jeszcze mój syn.

A więc jest hetero. Szkoda. Czyli wiem, że nie warto się nawet się starać.

- A żona?

- Mieszka z córeczką gdzie indziej. Poza tym, nie mieliśmy ślubu, więc w sumie nie jest i nigdy nie była moją żoną.

- Aha- odpowiedziałem beznamiętnie.- Nie chce być wścibski, albo coś... ale dlaczego się rozstaliście.

- Może się gdzieś przejdziemy i pogadamy? Chyba, że jeszcze nie czujesz się na siłach?
- Możemy się przejść.

Ból głowy szybko przeszedł. Ubraliśmy buty i wyszliśmy. Wychodząc z domku szyliśmy cały czas prosto. W pewnym momencie minęliśmy hotel, w którym byłem zameldowany. Szliśmy w stronę Parku Wiosen. Spacerowaliśmy wokół znajdującego się tam stawu.

- Nie planowaliśmy syna, można to nazwać wpadką, którą zresztą to było- zaczął.- Miałem siedemnaście lat, kiedy narodził się Hiroshi, Sumiko miała wtedy skończone ledwo osiemnaście lat. Od razu go pokochałem, za to ona traktowała go jako ciężar. Oczywiście za ciąże obwiniała mnie.

- Nie kochała własnego syna?

- Nie. Cały czas ja się nim zajmowałem. On ją w ogólnie nie interesował.

Jak można nie kochać własnego dziecka?! Nawet jeśli nie było planowane.

- Dziesięć lat później narodziła się Mei- kontynuował.- Pokochała ją od pierwszego wejrzenia. Ja również ją kocham, ale na mnie spad cały obowiązek wychowywania syna, a ona z przyjemnością zajęła się wychowywaniem Mei. Jakieś pięć lat później zaczęły się kłótnie. W końcu postanowiła się wyprowadzić. Oczywiście zabierała ze sobą córkę, a mi zostawiała Hiroshiego.
Wsłuchiwałem się w jego opowieść autentycznie zaciekawiony. Słuchając go, zdążyłem już znielubić matkę jego dzieci.

- Oskarżała mnie o zdrady- powiedział smutno.

- A zdradzałeś ją?

- Nie!- Odpowiedział lekko oburzony.- Mogę ci coś powiedzieć, bo mam wrażenie, że zrozumiesz?
- Tak- odpowiedziałem niepewnie.

- Jestem biseksualistą. Oskarżała mnie o zdradę za każdym razem, gdy wróciłem późno z wypadu z kolegami. Czy ciebie by nie zdenerwowały takie oskarżenia?

Co?! On jest bi?! W głębi duszy skakałem z radości jak dziecko. Możliwe, że i tak nie ma na co liczyć, ale w tym wypadku można próbować.

- Natsume?

- Przepraszam, zamyśliłem się. Dlaczego uważałeś, że to „zrozumiem"?

- Jesteś bi lub homo. Dlatego.- Odpowiedział wprost.

Rozejrzałem się wokół czy przypadkiem ktoś nie przysłuchuje się z zainteresowaniem naszej rozmowie, ale w parku nikogo nie było. Byliśmy tutaj sami.

- Skąd wiesz?- Spytałem jąkając się.

- Heh...- Na jego twarzy pojawił się uśmiech.- Obserwowałem twoje zachowanie podczas naszej rozmowy.

Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć. Czy aż tak się rzuca w oczy, że jestem gejem? Miałem nadzieję, że nie. Wiedziałem jakie mogę mieć nieprzyjemności, gdy dowie się o tym niewłaściwa osoba.

- Ja... ja będę wracał już do hotelu- odezwałem się w końcu.

Odwróciłem się od niego i ruszyłem wlepiając wzrok w chodnik. Nie zdążyłem zrobić nawet jednego kroku, kiedy poczułem jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek.

- Natsume.- Powiedział przyciągając do siebie.

Pociągnął mnie za rękę. Odwróciwszy się nie zdążyłem nawet podnieść na niego wzroku. Poczułem jak składa na mych ustach szybki, przelotny pocałunek. Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami. Na jego twarzy malował się pewny siebie uśmiech. Wpatrywał się we mnie swoimi oczami w kolorze płynnego brązu.

- Do zobaczenia.

Odwrócił się i poszedł. Stałem i wpatrywałem się jak odchodzi. Nie byłem w stanie się poruszyć. Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą stało. Będąc już przy końcu parku, Tatsuo odwrócił się na chwilę i spojrzał w moją stronę. Po chwili zniknął za zakrętem.

Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem w stronę hotelu. Po drodze odezwał się mój głodny żołądek, więc zaszedłem do jakiejś taniej jadłodajni na obiad. Będąc już w swoim hotelowym pokoju rozebrałem się i udałem się pod prysznic. Krople wody delikatnie uderzały, a następnie spływały po moim ciele w dół. Stałem tam, dopóki moje palce nie zamieniły się w suszone śliwki.

Wydarzenia ostatnich dwudziestu czterech godzin naprawdę dostarczyły mi niezłych przeżyć. Pełne ręce roboty w pracy. Pod koniec zmiany dowiaduje się, że Tatsuo pytał o mnie w kawiarni. Następnie podczas powrotu do hotelu zostałem napadnięty przez grupę trzech mężczyzn i byłem podduszany, aż do utraty przytomności. Później budzę się w mieszkaniu Tatsuo, idziemy razem na spacer, a na koniec mnie całuje! Tak naprawdę sporo się wydarzyło w ciągu niecałej doby.

Przebrałem się w jakieś czyste ciuchy, a noszone złożyłem i odłożyłem do prania. Podczas składania bluzy wyleciała z niej jakaś karteczka.

- Nie przypominam sobie, żebym coś do niej wkładał.- Powiedziałem do siebie cicho pod nosem.

Rozwinąłem kawałek papieru i wczytałem się w jego treść. Z początku nie wiedziałem, do kogo mogła należeć ta karteczka, lecz po chwili namysłu już wiedziałem, kto zostawił ją w kieszeni mojej bluzy. Charakter pisma był czytelny i schludny, lecz trochę ciężko było mi się dopatrzeć co było pod skreśleniem.


Mam nadzieję, że nic ci nie jest oraz że nie wyjdziesz zanim się zorientuje, że się obudziłeś. Słuchaj, wiem w którym hotelu jesteś zameldowany. Wiem również jakie tam panują warunki i to za jaką cenę. Może to trochę dziwnie zabrzmieć, ale jeśli chcesz to mam u siebie jeden wolny pokój.

Nie wiem kiedy to przeczytasz czy u mnie w domu, czy w całkiem innym miejscu, ale zastanów się nad moją ofertą. W razie czego dołączam poniżej mój numer telefonu. Zadzwoń jakbyś się zdecydował lub jakbyś po prostu chciał się spotkać lub porozmawiać.
A właśnie, Natsume...
Podobasz mi się w sumie to nic...

Wpatrywałem się w tę kartkę papieru przez kilka minut. Nadal nie mogłem w to uwierzyć. Szczególnie w trzy przekreślone słowa napisane drobniejszym i mniej wyraźnym pismem. Ja... ja się mu podobałem?! Nie żebym się z tego nie cieszył, ale trochę mnie dziwiło jego wyznanie.

Położyłem się na łóżku rozstawiając szeroko ręce. Wpatrywałem się w pożółkły sufit cały czas rozmyślając o jego propozycji. Bardzo chętnie bym na nią przystał, pokój mam wynajęty tylko do końca tygodnia, ale przecież ja praktycznie go nie znałem. Widzieliśmy się zaledwie trzy, może cztery razy. Miło z jego strony, że zaoferował mi pokój u siebie, ale będę musiał to poważnie przemyśleć i pogadać z Tatsuo.

Znowu to się dzieje, pomyślałem w końcu. Ile razy już przeżyłem taką miłość od pierwszego wejrzenia, a później tylko zostawałem na lodzie ze złamanym sercem? Tym razem nie pozwolę, aby się to powtórzyło. Albo coś będzie z tej znajomości, albo pozostajemy tylko znajomymi. Myślami na temat Tatsuo zamęczałem się do wieczora. Wyszedłem wtedy z hotelu zjeść gdzieś kolację nie rozmyślając już o nim. Wróciłem do teraźniejszości i martwienia się o rzeczy bardziej przyziemne jak pieniądze. W sumie kto w dzisiejszych czasach się o nie nie martwił. Chyba większość społeczeństwa żyła myśląc, czy staczy im by przeżyć od pierwszego do pierwszego.

Wróciwszy do hotelu żwawym krokiem, chcąc uniknąć podobnego incydentu co wczoraj, od razu przebrałem się w piżamę i rozłożyłem wygodnie na łóżku. Wyciągając się na nim sięgnąłem do nocnego stolika i chwyciłem swój telefon. Zapisałem w nim numer Tatsuo, ustawiłem budzik i położyłem na poduszce koło siebie. Następnie złożyłem karteczkę i ukryłem ją w kieszeni torby. Byłem naprawdę wykończony dzisiejszym dniem. Niemal natychmiast zapadłem w głęboki sen.


Znów znajdowałem się na łące otoczonej lasem. Rozglądnąłem się, lecz nikogo nie spostrzegłem. Dopiero po chwili pojawił się ON. Ubrany w to samo co poprzednim razem.

- Tatsuo!- Zawołałem.

Spojrzał na mnie, a ja ruszyłem w jego stronę. Oboje zbliżaliśmy się do siebie, aż w końcu dzieliły nas tylko centymetry. Wpatrywałem się w jego oczy w kolorze jasnego karmelu. Było w nich tyle łagodności. Położył mi delikatnie swoją dłoń na policzku, a na jego twarzy zagościł ciepły uśmiech. Nagle wyraz jego twarzy się zmienił- pochmurniała, a oczy przybrały chłodny wyraz. Patrzał jakby w przestrzeń za mną. Obróciłem się by sprawdzić co wywołało u niego taką zmianę.

Niecałe trzy metry za mną stał mężczyzna. Wyższy od nas obojga, był ubrany cały na czarno. Czarne buty, spodnie, bluza oraz kruczoczarne włosy. Postać wpatrywała się w ziemię. Po chwili podniosła wzrok i spojrzała na nas intensywnie zielonymi oczami. Wyróżniały się na tle czarno przyodzianej postaci. Dopiero po chwili do mnie dotarło, że to przecież ten chłopak, który napadł mnie i zabrał zegarek oraz na którego wpadałem przez ostatnie trzy dni.
Zaczął zbliżać się do nas powolnym krokami. Serce biło mi w rytm jego kroków. Nie wiedziałem co zrobić. Uciekać czy czekać na niego? Nim zdążyłem podjąć jakąkolwiek decyzję on był już przy mnie. Patrzał mi prosto w oczy jakby chciał przez nie dotrzeć do samej duszy. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Czułem na sobie jego gorący oddech.

- Kim jesteś?- Spytałem lekko drżącym głosem.

- Domyśl się- wyszeptał mi prosto do ucha.

Kiedy się wyprostował odwróciłem się w stronę Tatsuo, lecz go już tam nie było. Spojrzałem z powrotem na czarnowłosego. Z lekkim przerażeniem stwierdziłem, że tuż koło niego stoi Tatsuo, który powinien znajdować się za moimi plecami. Dość przerażające to było, takie nagłe zniknięcie i pojawienie się. Przyglądałem się uważnie każdemu z nich. Coś do mnie dotarło. Byli do siebie bardzo podobni z twarzy. Podobny kształt ust, twarzy, a oczy różniły się tylko kolorem. Przez chwilę naszła mnie okropna myśl, że są ze sobą spokrewnieni, ale to nie możliwe. To tylko moja wyobraźnia.

Nagle oboje położyli mi rękę na ramieniu. W tym momencie wydostałem się z tego dziwnego snu. Byłem cały mokry. Spojrzałem na zegarek. Dziesiąta. Za pięć minut będzie dzwonił budzik. Nie ma sensu się kłaść na tak krótką chwilę. Wstałem z łóżka i udałem się prosto do łazienki. Wziąłem długi odprężający prysznic. Myjąc się, starałem jakoś pozbierać myśli. Mój umysł zaprzątał sen oraz propozycja Tatsuo.

Co do snu to niemożliwe, żeby byli ze sobą spokrewnieni. Przecież nie pamiętam dokładnie twarzy tego czarnowłosego. To pewnie tylko mój umysł spłatał mi figla i upodobnił ich do siebie. Mogę przecież spytać Tatsuo jak wygląda jego syn. Pokarze mi jego zdjęcie i przekonam się na własne oczy, że to tylko moja wyobraźnia.

Natomiast jeśli chodzi o jego propozycję to może się na to zgodzę. Tylko będę musiał z nim to jeszcze dokładnie omówić. Ile by chciał za wynajęcie tego pokoju oraz czy się nie rozmyślił. Wypadałoby również trochę go lepiej poznać, bo jakoś dziwnie tak wprowadzać się do nieznajomej osoby. Zresztą, nawet jeśli pogadamy i trochę lepiej się poznamy, i tak będzie to dziwne, bo znamy się zaledwie pięć dni.

Po wyjściu z łazienki ubrałem się w biały T-Shirt i dżinsowe spodnie. Wychodząc założyłem na siebie cienką kurtkę w kolorze brudnego brązu. Udałem się prosto do taniej restauracji, gdzie jadałem za każdym razem. Mieli smaczne posiłki w rozsądnych cenach. Zamówiłem jajko z bekonem i kawę z mlekiem. Jadłem powoli rozkoszując się smakiem ciepłego posiłku. Po śniadaniu spacerowałem po okolicy podziwiając piękne widoki. Centrum nie było wielkie. Prowadziła do niego długa szeroka ulica z której biegło wiele rozwidleń. Ja znałem zaledwie cztery z nich. Jedno z nich prowadziło do części handlowej. Znajdowała się tam malutkie centrum handlowe i wiele małych sklepików nieopodal niego. Ta część miasta zapewne była często odwiedzana przez kobiety lubujące się w zakupach. Był tam też jeden może dwa lokale gastronomiczne, księgarnia oraz biblioteka.

Wzdłuż drugiej uliczki po obu stronach znajdowało się dużo różnych sklepików z bibelotami, kawiarnia w której pracowałem, dwa bary i dwie małe restauracje oraz jedna, która wyglądała na dość drogą i ekskluzywną. Na samym końcu znajdowały się banki i różnego rodzaju urzędy. Pewnie specjalnie znajdowały się na samym końcu, w przeciwieństwie do barów, które były na początku uliczki.

Na tej drodze znajdowało się również dużo zaułków i przejść do bocznych dróg. Niektóre z nich prowadziły do biedniejszej części miasta, do której miałem już nieszczęście trafić. Prowadziło tam również jedno z rozwidleń, które znajdowało się przy parku. Stamtąd zapamiętałem jedynie dom towarzyski, do którego zmierzał czarnowłosy. Większość tamtejszych budynków to duże stare kamienice. Miałem nadzieję, że już nigdy nie będę musiał tam wracać.

Czwarte rozwidlenie prowadziło do hotelu, w którym tymczasowo mieszkałem. Za nim znajdowała się już mieszkalna część miasta. Gdyby iść prosto tą drogą, to na drugim rozwidleniu idąc w prawo dotrze się do domu Tatsuo. Między drogą do hotelu, a dróżką prowadzącą do ciemniejszej części miasta znajdował się przepiękny Park Wiosen. Na jego środku znajdował się mały staw z wysepką na środku, a której zamieszkiwały różne ptaki.
W sumie moja wiedza kończyła się na tym małym kawałku miasta, chociaż ono samo nie było jakieś specjalnie duże. Zdaje mi się, że koło parku widziałem z mapą miasta. Będę się musiał kiedyś jej uważnie przyjrzeć i zapamiętać co ważniejsze miejsca.

Kiedy dochodziła już pierwsza, udałem się w stronę kawiarni. Dotarłem tam pięć minut przed czasem. Dzisiaj znów będę pracował na zmianie z Olą. Jun wraz z drugim pracownikiem o blond włosach właśnie wychodził, kiedy ja kroczyłem korytarzem. Kolejny blondyn, pomyślałem patrząc na mężczyznę stojącego koło Juna. Tutaj pracują sami blondyni, czy co?! Wchodząc do głównej części lokalu niemal od razu poczułem mocny zapach świeżej kawy.

- Dzisiaj możecie mieć spory ruch- uprzedził, kierując się w stronę pokoju dla personelu.- A, i jeszcze coś, dzisiaj znów był tu ten dziwny gościu i pytał o ciebie.

Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. Jak znowu dziwny gościu?

- No ten, który ostatnio przyszedł jako pierwszy klient, a później z nim chwilę gadałeś.

- Aa... Już wiem o kogo chodzi. Dzięki.

- Nie ma za co. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia.- Pożegnałem go i udałem się w stronę kasy.

Jun miał rację. Ludzi dzisiaj naprawdę dużo przybywało do kawiarni. Podobnie jak wczoraj z Olą nie mieliśmy czasu urządzić nawet krótkiej rozmowy. Każde z nas miało ręce pełne roboty. Dopiero pod wieczór, pół godziny przez zamknięciem lokal opustoszał. Mieliśmy chwilę żeby odpocząć i pogadać.

- Niezła harówa, nie?

- Racja- przyznałem.- Tutaj zawsze w południe tyle ludzi?- Spytałem zaciekawiony.

- Nie, ale zbliża się okres wakacyjny, a wtedy ludzi zawsze jakoś przybywa.

- Aha. Zauważyłaś, że większość pracowników ma blond włosy?- To pytanie męczyło mnie od początku zmiany.

- Rzeczywiście. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale masz rację.

- Długo już tu pracujesz?

- Będzie chyba z trzy lata. A ty gdzie wcześniej pracowałeś?

- Oj, szczerze, to trochę tego było. Jakoś nie mogę znaleźć roboty, w której dłużej bym popracował.- Mówiłem lekko smutnym i zawstydzonym tonem. Niestabilność w pracy nie jest rzeczą, którą należy się chwalić.

Rozmowę przerwał dźwięk dzwonka przy drzwiach oznajmiającego nam przybycie kolejnego klienta. Oboje jednocześnie obróciliśmy się w stronę drzwi. Do środka właśnie wszedł Tatsuo. Jak zawsze na jego twarzy widniał pogodny uśmiech. Kątem oka zauważyłem, że Ola lekko zarumieniła się na jego widok. Poczułem lekkie ukłucie zazdrości w środku.

- Co podać?- Spytała z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Kawę z mlekiem i rogalika z czekoladą.

Zająłem się przygotowywaniem kawy, a Ola sięgnęła po rogalika, a po chwili wzięła ode mnie kawę i zaniosła klientowi. Przypatrywałem się jak kładła na stoliku jego zamówienie, robiąc przy tym słodkie oczka. Poczułem lekką złość widząc to. Po chwili wróciła i stanęła koło mnie przypatrując mu się.

- Niezłe ciacho, co?

Nic nie odpowiedziałem. Gdybym potwierdził, zabrzmiałoby to trochę gejowsko, a nie chciałem by wydała się moja orientacja. Nie, dopóki nie miałem pewności, że osoba która miała się o tym dowiedzieć nie miała nic przeciwko homoseksualistą i nie zmieni przez to do mnie nastawienia. Wolałem, żeby na razie nikt się o tym nie dowiedział, szczególnie, że do tej pory zdążyłem zauważyć nie tolerancyjne nastawienie Juna. Wolałem nie ryzykować późniejszymi problemami w pracy.

Tatsuo powoli konsumował swojego rogalika, co jakiś czas zerkając w naszą stronę.
- Natsume, możemy chwilę porozmawiać?- Zawołał w końcu.

- Dobrze- powiedziałem niepewnie.

Opuściłem Olę i usiadłem naprzeciwko brązowookiego. Wziął jeszcze jedne łyk kawy, odłożył filiżankę i spojrzał na mnie.

- Jak się czujesz?

- Dobrze.- Odpowiedziałem krótko.

- Czytałeś może...?- Spytał nie pewnie nie dokańczając zdania, ale chyba wiedziałem o co miał na myśli.

- Tak.

- I jak? Zastanowiłeś się nad tym?- Pytał lekko ściszonym głosem.

- Myślałem nad tym. I sam nie wiem... Znamy się zaledwie od kilku dni i to trochę...- Nie wiedziałem jak ubrać w słowa moje myśli.

- Twoja obecność naprawdę by mi nie przeszkadzała. Mój dom nie jest mały, a jeszcze jedna osoba nie zrobiłaby dużej różnicy. Poza tym wiem, jakie warunki panują w tamtym hotelu i ile każą sobie za nie płacić.- Mówił zdecydowanym tonem, a zarazem tak cicho by Ola nie usłyszała naszej rozmowy.

- Ja... nie wiem...

- Proszę.

Jego prośba trochę mnie zaskoczyła. Jego jasnobrązowe oczy wpatrywały się wprost we mnie. Miał wyczekujący wyraz twarzy. Czułem jak serce zaczyna mi szybciej bić.

- No dobrze.

Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech.

- Kiedy kończy ci się zakwaterowanie w hotelu?- Spytał.

- Jutro.

- Którą masz jutro zmianę?

- Pierwszą, kończę po trzynastej.

- Ja mam jutro wolne, tylko z rana mam zakończenie roku w szkole syna. Przyjdę po ciebie i razem pójdziemy po twoje rzeczy.

- Zgoda, ale dogadajmy jeszcze kilka spraw.

- Jakich?

- Jak z płatnościami? Ile chcesz za wynajęcie pokoju?

- Powiedzmy, że połowę tego ile płacisz za pokój w hotelu.

- Okej, a co z wyżywieniem i tym podobnymi sprawami?

- Wszystko już jest w cenie.- Powiedział i wziął kęs rogalika.

O co by tu jeszcze warto zapytać? Miałem wrażenie, że w tym wszystkim kryje się jakiś haczyk, tylko nie miałem pojęcia.

- A jak z twoim synem? Nie będzie miał nic przeciwko? W ogóle mówiłeś mu o tym?

- Nie, nic o tym nie wiem, ale on nie ma w tym wypadku nic do gadania.

- Nie chce, żeby przeze mnie doszło miedzy wami do jakiejś kłótni czy coś...

- Dowie się już po fakcie dokonanym, że tak powiem.- Powiedział i wziął spory łyk kawy.

Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.

- Po zakończeniu wyjeżdża do mamy, wraca dopiero następnego dnia wraz z siostrą, po którą wieczorem przyjedzie moja była.

Zjadł ostatni kęs rogalika i spojrzał na mnie z zadowoleniem.

- Zaniosę- powiedziałem wstając od stolika i zabierając naczynia.

- Do zobaczenia jutro- powiedział również wstając.

- Do zobaczenia.

Wyszedł, a ja zaniosłem filiżankę i talerzyk do małej kuchni i włożyłem do zmywarki.

- O czym tak rozmawialiście?- Spytała nagle Ola.

- O niczym ważnym.- Starałem się to powiedzieć obojętnym tonem.- Chyba możemy już zamykać.- Starałem się jakoś odwieść ją od wypytywania mnie.

- Jest już za jeden dziewiąta, więc już najwyższa pora.

Ola poszła zamknąć drzwi i zajęła się papierkową robotą, a ja zajmowałem się sprzątaniem lokalu. Zeszło nam nieco dłużej niż ostatnio. Z pracy wyszliśmy prawie wpół do dziesiątej. Pożegnaliśmy się i każde z nas poszło w swoją stronę.

Szybkim krokiem zmierzałem w stronę hotelu. Na ulicach panowały pustki. Słabe światło ulicznych lamp oświetlało chodnik. Miałem nadzieję, że dzisiaj w drodze powrotnej nic mi się nie przytrafi. Na szczęście droga powrotna minęła mi szybko i bezproblemowo.

Kiedy wszedłem do pokoju mój wzrok powędrował w stronę torby. Nie będę musiał się pakować. Wszystko miałem w niej już spakowane. Przez prawie tydzień nie zadałem sobie nawet trudu wyciągnięcia z niej ciuchów i poukładania ich w szafkach. Gdy czegoś z niej potrzebowałem sięgałem po to, a później odkładałem to z powrotem do torby.

Przebrałem się w piżamę i próbując zasnąć wtuliłem się w kołdrę. Pachniała jak jakaś stara babcia. Ciekawe kiedy ostatni raz była porządnie prana, albo kiedy ostatni raz widziała wodę na oczy. Mimo cuchnącej kołdry nadal miałem dobry humor. Myśl, że będę mieszkać z Tatsuo pod jednym dachem wprawiała mnie w dziwnie wesoły nastrój. Zasnąłem myśląc o jutrzejszej przeprowadzce.


Obudził mnie dźwięk budzika. Przeciągnąłem się, po czym udałem się do łazienki by wziąć szybki prysznic. Ciepła woda działała na mnie relaksująco. Z ręcznikiem na biodrach podszedłem do torby i wyciągnąłem z niej ciuchy na dzisiaj. Ubrałem czarne spodnia, białą koszulę, czarny krawat, a na to niebieską bluzę z kapturem. Pogoda nie zapowiadała się dzisiaj jakoś specjalnie słoneczna, dlatego wolałem na wszelki wypadek zabrać ze sobą bluzę.

Wróciłem do łazienki i spojrzałem na siebie w lustrze. Ręką przeczesałem wilgotne włosy próbując je doprowadzić do ładu, niestety one miały inny gust niż ja i wolały rozchodzić się we wszystkich możliwych kierunkach. Spojrzałem jeszcze raz na siebie. Przejechałem ręką po lekkim zaroście. Przydałoby się ogolić, stwierdziłem. Nie lubiłem mieć nawet delikatnego zarostu. Spojrzałem na zegar. Zdążę.

Uporałem się z tym szybko, wytarłem dokładnie włosy i wyszedłem do pracy. Dotarłem do niej niemal jednocześnie z Junem. Więc to z nim dzisiaj będę pracował. Przebraliśmy się i przygotowaliśmy lokal do przyjęcia klientów. Kiedy wszystko było gotowe poszedłem otworzyć drzwi i wróciłem za kasę.

- Co tam słychać?- Zagadał Jun.

- A dobrze. Jak sądzisz, będzie dzisiaj spory ruch?

- Pewnie tak- przytaknął.- Dzisiaj zakończenie roku, więc rodzice mogą zabrać swoje dzieci na przykład na jakieś lody czy ciasto, więc trzeba się spodziewać sporego ruchu.

- Jun, długo już tu pracujesz?- Starałem się jakoś podtrzymać rozmowę.

- Będą to już jakieś cztery lata, a co?

- Tak po prostu pytam.

- Był tu wczoraj ten gościu?- Zmienił temat.

- Jaki?- Jaki znowu „ten gościu"?

- Ten dziwny typek, który często pyta o ciebie.

- A, o niego ci chodzi. Tak, był.- Starałem się, żeby zabrzmiało to obojętnie.

- Czego on od ciebie chce?

- To mój znajomy, przychodzi po prostu pogadać, bo po pracy ciężko nam się spotkać.- Skłamałem.
- Aha, okej. Nie żeby coś, ale jest w nim coś dziwnego. Chyba już ci to mówiłem, ale on jakoś dziwnie na ciebie patrzy.

Jeśli jego definicja „dziwnie" znaczyła to co myślę, to cieszyłem się, że patrzy na mnie takim wzrokiem.

Po chwili do lokalu weszła grupa ludzi. Od tej pory regularnie zaczęło się schodzić coraz więcej ludzi. Bliżej południa, było tak jak przewidział Jun. Rodzice zaczęli przychodzić z dziećmi, by wynagrodzić im ciężką pracę przez cały rok szkolny.

Z ulgą odetchnąłem, kiedy zjawili się pracownicy, którzy mieli nas zastąpić. Ściągnąłem z siebie szybko służbowy uniform i wyszedłem, pamiętając, że przecież przychodzi po mnie Tatsuo. Głupi by wyszło, gdyby Jun zobaczył nas razem. Na szczęście, on uciął sobie jeszcze krótką pogawędkę z jednym z kolegów z pracy.

- Cześć- przywitał mnie Tatsuo, kiedy wyszedłem z budynku.

- Cześć. To teraz do mnie po rzeczy, tak?

- Tak.

Ruszyliśmy w stronę hotelu po moją torbę. Przez całą drogę szliśmy w ciszy. Żadne z nas nie miało odwagi odezwać się jako pierwsze. W końcu doszliśmy do hotelu.

- Poczekaj na mnie na dole. Wezmę tylko torbę i wracam- powiedziałem zostawiając go w holu.
Udałem się szybko na górę do mojego pokoju i zabrałem swoją torbę. Ostatni raz spojrzałem na pomieszczenie. Cieszyłem się z tego rozstania. Nie będę tęsknił za tym łóżkiem powodującym bóle kręgosłupa, za popękanymi kafelkami w łazience i cuchnącą kołdrą. Zamknąłem drzwi i wróciłem do Tatsuo, który czekał na mnie na kanapie w holu. Ujrzawszy mnie wstał i uśmiechnął się.

- Tylko tyle?- Spytał, kiedy do niego podszedłem.

- Tak. Druga walizka przepadła na peronie.- Ruszyliśmy w stronę wyjścia.

- Jak to?

- Kiedy wszyscy wysiedli i zabrali bagaże przy wyjściu z peronu zrobił się tłok. Ludzie z przodu zaczęli się z kimś awanturować, po chwili doszło do przepychanek między wszystkimi i nie wiadomo, w którym momencie zostałem pozbawiony walizki. Będę musiał się któregoś razu wybrać na zakupy i uzupełnić garderobę.

- Moglibyśmy się jutro wybrać. Którą jutro masz zmianę?- Spytał zadowolony na pomysł o wspólnych zakupach.

- Wolne.

- To świetnie. Wybierzemy się z rana, bo później mogą być tłumy, a jeszcze później idę na nockę do pracy.

- Zgoda.

Przeszliśmy już jedną trzecią drogi do jego domu. Przez jakiś czas znów szliśmy w ciszy. Cieszyła mnie wieść o wspólnych zakupach. Mam nadzieję, że mama już przelała mi pieniądze na konto. Dzięki temu, że teraz będę mieszkać u Tatsuo za połowę mniej niż w hotelu, nie będę musiał wykorzystywać wszystkich pieniędzy na koncie, a co za tym idzie, szybciej zwrócę pieniądze matce.

- Jesteś pewny, że twój syn nie będzie miał nic przeciwko?

- Nie. Może na początku być trochę zdziwiony, ale szybko się przyzwyczai. Często nie ma go w domu, więc nie powinien mieć nic przeciwko- wyjaśnił.

- W jakim on jest wieku?

- Niedawno skończył siedemnaście lat.

- Siedemnaście?!

Siedemnaście?! To ile lat miał Tatsuo? Wyglądał dosyć młodo, a miał niemal dorosłego syna. Jak ja mam go zapytać o wiek, żeby nie zabrzmiało to nieuprzejmie?

- Nawet nie wiem kiedy to minęło.

- Słuchaj...- Zacząłem nieśmiało.- Wyglądasz dosyć młodo, a masz prawie dorosłego syna, to...

- Chcesz spytać ile mam lat?- Nie dał mi dokończyć zdania.

- Tak- wyszeptałem nieśmiało.

- Trzydzieści cztery.

- Wyglądasz na dużo młodszego.- Czyli jest starszy ode mnie o pięć lat.- Czekaj, skoro twój syn ma siedemnaście, to ty miałeś...

- Siedemnaście lat kiedy się urodził- dokończył za mnie.- Tak jak mówiłem, nie planowaliśmy tego. Szczególnie moja była, Sumiko. Dla niej był on tylko utrapieniem.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Szliśmy w niezręcznej ciszy. Czyli rzeczywiście wpadli z tą ciążą. W tym wieku to raczej nikt nie planuje, żeby zostać rodzicem. Po paru minutach drogi byliśmy już na miejscu. Przyglądnąłem się uważnie domkowi. Nie wydawał się on duży, ale kiedy się było w środku sprawiał wrażenie dosyć sporego. Był cały pomalowany na biało z dachem z brązowej dachówki oraz brązowymi okiennicami. Weszliśmy do środka.

- Oprowadzę cię- powiedział ściągając buty.

W środku było tak jak sobie zapamiętałem. Przedpokój był utrzymany w bordowo-beżowych kolorach z jasnymi panelami. Poszliśmy dalej. Salon bazował na różnych odcieniach brązu, ale utrzymany był w jasnych kolorach. Kanapa, szklany stolik do kawy i dwa fotele znajdowały się w jego centralnej części. Przy jednej ścianie stał telewizor umieszczony na specjalnym stoliku, pod którym znajdowały się opakowania z filmami. Przy innej ścianie znajdowały się szafli z różnymi bibelotami, książkami i pamiątkami z wakacji. Następnie udaliśmy się do kuchni, która służyła również za jadalnie. W jej rogu ustawiony był stolik z ciemnego drewna wokół którego były poprzysuwane krzesła z tego samego drewna. Szafki kuchenne były jasne z ciemnymi blatami. Nie było ich dużo przez co w tym pomieszczeniu było sporo wolnej przestrzeni. Dalej udaliśmy się do łazienki. Znajdowała się ona na samym końcu domu. Ściany i podłogi zdobiły niebiesko-błękitne kafelki. Znajdowała się tu kabina prysznicowa z wanną, toaleta, umywalka i pojedyncza szafka stojąca w kącie.

W następnej kolejności Tatsuo zaczął mi pokazywać pokoje.

- Tu jest mój.- Powiedział wchodząc do pierwszego pomieszczenia po prawej stronie.

Rozejrzałem się po nim. Podobnie jak w salonie dominowały tu różne odcienie brązu. Była to sypialnie połączona z gabinetem. Przy jednej ścianie stało dwuosobowe łóżko, a przed nim przylegała do niego komoda. Naprzeciwko nich znajdowało się biurko utrzymane w znakomitym porządku, zresztą jak cały dom. Znajdowała się tu jeszcze szafa z dużym lustrem. Po przyjrzeniu się całemu pomieszczeniu poszliśmy dalej.

- To jest pokój Hiroshiego.- Powiedział stając przy drzwiach kolejnego pokoju znajdującego się tuż obok jego, lecz nie otworzył ich.

Muszę zapamiętać imię jego syna. Hiroshi. Ciekawe dlaczego nie pokazał mi jego pokoju. W sumie to będąc na miejscu Hiroshiego, też bym nie chał, żeby pod moją nieobecność ktoś wchodził bez pytania do mojego pokoju i to jeszcze z jakimś obcym człowiekiem. Miło było wiedzieć, że Tatsuo szanuje prywatność swojego syna.

- A twój jest tu- powiedział wskazując na drzwi znajdujące się naprzeciwko nas na przeciwległej ścianie.

Drzwi znajdowały się pomiędzy drzwiami do pokoju Tatsuo i Hiroshiego. Weszliśmy do środka. Wszystko było utrzymane w jasnych delikatnych kolorach. Dominował tutaj błękit połączony z bielą. Rozstawienie mebli było podobne jak w pokoju Tatsuo.

- Jak skończysz się rozpakowywać to przyjdź do kuchni na obiad- powiedział z uśmiechem i zostawił mnie samego.

Drzwi się zamknęły, a ja zostałem sam w moim nowym pokoju. Podszedłem wraz z torbą do szafy i zacząłem się rozpakowywać. Zajęło mi to krótką chwilę, bo za dużo rzeczy do rozpakowania nie miałem. Wyciągnąłem jeszcze szczoteczkę do zębów, zaniosłem ją do łazienki i włożyłem do kubka, gdzie znajdowały szczoteczki pozostałych domowników. Wróciłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku. Było ono szerokie, ale raczej przeznaczone dla jednej osoby, chociaż dwie pewnie też by się zmieściły. Nie było ono ani za miękkie, ani za twarde. W końcu się wyśpię! Leżałem tak przez kilka minut wdychając fiołkowy zapach kołdry.

W końcu podniosłem się i udałem do kuchni na obiad. Kiedy wszedłem na stole były już postawione miski z obiadem, a dokładnie mówiąc pełne były jeszcze parującego ramen. W kuchni unosił się zapach obiadu.

- Wygląda i pachnie przepysznie- powiedziałem biorąc głęboki wdech.

- Dzięki. Nie wiedziałem co przyrządzić na obiad i w końcu stwierdziłem, że ramen lubią wszyscy.
Zasiadłem do stołu z uśmiechem na ustach. Aż mi ślinka ciekła na widok misek z obiadem. Tatsuo usiadł koło mnie i oboje wzięliśmy się za jedzenie.

- Naprawdę pyszne- skomentowałem po spróbowaniu dania.

- Dziękuję.

Z obiadem rozprawiliśmy się dość szybko. Później oboje udaliśmy się do salonu na kanapę.
- Chcesz posiedzieć trochę sam czy oglądamy jakiś film?

- Możemy coś oglądnąć.

Tatsuo podszedł do telewizora i wyciągnął jakiś film z szafki pod nim. Była to komedia, jak się okazało naprawdę dobra. Oglądając ją oboje często się śmialiśmy. Kiedy się kończyła siedzieliśmy w ciszy, podczas gdy w telewizji leciały jeszcze napisy końcowe. W końcu brązowooki chwycił pilota i wyłączył telewizor. Nastała chwila niezręcznej ciszy, żaden z nas się nie odzywał.

- Dlaczego zaproponowałeś mi mieszkanie u siebie?- Spytałem cicho.

Cisza. Już miałem zadać kolejne pytanie, kiedy on w końcu się odezwał.

- A dlaczego nie?- Odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Przecież prawie w ogóle mnie nie znasz.

Znów długa chwila nieznośnej ciszy. Spojrzałem szybko na niego, a następnie odwróciłem wzrok.

- Lubię cię- wyszeptał ledwie słyszalnie.

Gwałtownie odwróciłem się w jego stronę i w tym samym momencie nasze usta się złączyły. Znów czułem dotyk jego delikatnych warg. Tym razem był to dłuższy pocałunek od tego krótkiego w parku. Moje serce biło jak oszalałe. Kiedy nasze usta się rozłączyły, zawstydzony odwróciłem od niego twarz.

- Natsume- wyszeptał.

- Skąd ta pewność, że ja cię lubię- burknąłem z udawaną złością.

Za sobą usłyszałem cichy chichot. Nagle poczułem jak jego ręce obejmują mnie od tyłu, a ciało przywiera do mnie. Czułem na swoim karku jego delikatny oddech.

- Stąd- wyszeptał mi do ucha kładąc dłoń na moim sercu.

Dłonią chwycił moją brodę i obrócił ją w swoją stronę. Nasze usta ponownie się złączyły. Tym razem odwzajemniłem go. Po kilku niepewnych pocałunkach stałem się bardziej pewny siebie. Nasze języki złączyły się razem w zmysłowym tańcu. Tatsuo zaczął powoli wstawać nie pozwalając na przerwanie tych pocałunków. Szedłem tyłem kierowany przez brązowookiego. Po chwili kątem oka dostrzegłem gdzie jesteśmy. Znaleźliśmy się w sypialni Tatsuo. Wiedziałem co to oznacza, ale nie byłem do końca pewien czy tego chcę.

Drzwi zostały zamknięte, a po chwili znaleźliśmy się na skraju jego łóżka. Siedziałem na nim okrakiem, a po chwili to on znalazł się nade mną. Błądził dłonią w dół mojego ciała, aż w końcu chwycił brzeg mojej bluzy i ściągnął ją ze mnie. Chwilę później znów znalazłem się udach Tatsou. Przytrzymując mnie posuwał się na środek łóżka. Poczułam jak chwyta mój krawat i zaczyna go ze mnie ściągać. Zacząłem niepewnymi ruchami odpinać jego koszulę, ale przestałem po czterech guzikach. Znowu obrócił się ze mną. Zaczął odpinać guziki od mojej koszuli jedną ręką, drugą opierając na łóżku koło mojej głowy.

Kiedy odpiął wszystkie, zaczął mnie nachodzić lekki niepokój. Obawiałem się tego do czego mogło dojść. Nie wiem czy byłem na to gotowy. To nie tak, że nie robiłem jeszcze tego z facetem, ale mój pierwszy raz nie należał do najprzyjemniejszych. Od tamtej pory nie pozwoliłem na to, żeby jakiś mężczyzna był we mnie.

Wargi Tatsuo schodziły pocałunkami na moją szyję, a później powoli na brzuch. Czułem mocne bicie mojego serca oraz przyjemne mrowienie w miejscu, w którym jego usta dotykały mojego ciała. Po chwili wrócił do moich ust. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Poczułem jak jego ręce dotychczas błądzące po moim ciele, nagle znalazły się przy zamku moich spodni. Moje serce ogarnął lęk przed tym co planował Tatsuo.

- Tatsuo, nie...- Wyszeptałem odrywając się od jego ust.

Nie zważając na moje słowa kontynuował ściąganie moich spodni ze mnie.

- Tatsuo.- Powiedziałem tym razem nieco pewniej.

Moje spodnie były już przy kostkach. Powoli naprawdę zaczynało mi się to nie podobać. Jego ręka powędrowała na mój członek i zaczęła powoli go stymulować. Czując ten dotyk westchnąłem cicho, na chwilę zapominając o lęku. Przypomniałem sobie o nim w momencie, kiedy Tatsuo zajął się swoim zamkiem od spodni po chwili pozbywając się ich.

- Tatsuo!

- Rozluźnij się.- Powiedział, jak gdybym ja przez ten cały czas milczał.

Pochylił się nade mną, a dłońmi chwycił moje biodra unosząc je lekko do góry.
- Tatsuo!- Zacząłem go odpychać od siebie.

Dopiero teraz spojrzał na moją twarz. Wyglądał jakby dopiero do niego dotarły moje protesty. Jedną dłonią ujął moją twarz i złożył na mych ustach krótki, lecz namiętny pocałunek.
- Zaufaj mi- wyszeptał milimetry od mojej twarzy.

Nie wiem dlaczego, ale zamierzałem mu zaufać. Znowu ofiarował mi krótki pocałunek i jego dłoń z powrotem znalazła się na moim biodrze. Zasłoniłem ręką oczy i spróbowałem się rozluźnić, co nie było łatwe w tej stresującej sytuacji. Zacisnąłem oczy i wziąłem głęboki wdech.

- Rozluźnij się- powtórzył spokojnym i łagodnym tonem.

Starałem się rozluźnić tak jak mi radził. Przez długi czas nic się nie działo. W końcu poczułem jak wchodzi we mnie coraz głębiej. Oddychałem powoli i głęboko, aż w końcu Tatsuo wszedł we mnie cały. Zaczął powoli się we mnie poruszać. Jego ręce znów wędrowały po moim ciele.

- Natsume- wyszeptał zmysłowo.- Spójrz na mnie.

Zabrałem rękę z twarzy i spojrzałem w jego jasnobrązowe oczy. Było w nich tyle spokoju, tyle opanowania. Poruszał się we mnie powoli, by nie sprawić mi dużego bólu. Pochylony nade mną zbliżył swoją twarz do mojej i zaczął ją obdarowywać pocałunkami. Co jakiś czas delikatnie i zmysłowo przygryzał mi wargę. W końcu przyśpieszył swoje ruchy, a ja co jakiś czas cicho wzdychałem. Twarz Tatsuo zaczynała nabierać błogi wyraz. Jego oddech stawał się nierówny, a ruchy coraz szybsze. Po chwili zwolnił i spojrzał na mnie jak gdyby pytającym wzrokiem.

Przez chwilę zastanawiałem się o co mu może chodzić, ale szybko się domyśliłem. Niepewnie skinąłem głową biorąc równocześnie głęboki oddech. Tatsuo podniósł się nieco na rękach i ponownie przyśpieszył swoje ruchy. Odchylił do tyłu głowę z błogim wyrazem twarzy. Z jego ust zaczęły wydobywać się ciche jęki.

W końcu doszedł we mnie z moim imieniem na ustach i tłumionym jękiem rozkoszy. Powoli wyszedł ze mnie i po położył się koło mnie na łóżku. Wpatrując się w sufit próbował zapanować nad oddechem. Spojrzał na mnie z zadowoleniem. Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało w odpowiedzi.

Kiedy już zapanował nad oddechem, chwycił mnie za biodra i usadził sobie na udach. Wpatrywał się we mnie z rękoma założonymi na głowę. Położyłem dłonie na jego umięśnionym ciele. Zacząłem po nim wodzić powoli palcami czując na sobie jego wzrok. W pewnym momencie coś przyciągnęło moją uwagę.

- Masz ciekawe znamię na biodrze.- Powiedziałem cicho, jak gdyby głośniejszy dźwięk mógł zniszczyć ten wszechobecny spokój.

Słysząc to Tatsuo uśmiechnął się lekko. Z prawej strony na biodrze w miejscu, które normalnie przykrywałaby bielizna, znajdowało się pięciocentymetrowe podłużne znamię, kształtem przypominające serce .

- Może pójdziesz ubrać piżamę i przyjdziesz tu z powrotem?- Zaproponował.

Skinąłem głową i wstałem z niego. Stojąc koło łóżka zacząłem nieco pośpiesznie ubierać spodnie. Było to nieco krępujące wiedząc, że Tatsuo cały czas się we mnie uważnie wpatruje. Kiedy już założyłem je na siebie, udałem się do mojego pokoju. Podszedłem do szafy i spojrzałem na moje piżamy. Po zaginięciu walizki zostały mi tylko dwie. Jedna była na długi rękaw, ale teraz było stanowczo za gorąco by go ubrać. Z drugiego natomiast zostały tylko spodnie, bo góra zgubiła się kiedyś w praniu. Nie wiem jak koszulka mogła się zgubić podczas prania, ale tak było. Zostawiłem sobie te spodnie, ponieważ były bardzo wygodne i w sam raz na cieplejsze noce. Wychodziło na to, że będę musiał założyć same spodnie od piżamy.

Przebrałem się i wróciłem do Tatsuo. On również przebrał się w piżamę, podobnie jak ja miał na sobie tylko spodnie. Wróciłem do niego na łóżko i położyłem się obok.

- O której jutro wraca Hiroshi?

- Albo przyjedzie porannym pociągiem, albo popołudniowym. Ale wiem, że nie da rady wstać wcześnie, więc przyjedzie mniej więcej na obiad.

- A twoja córeczka, kiedy przyjeżdża?

- Również z nim. Wieczorem lub pojutrze rano przyjedzie po nią Sumiko i zabierze do domu. Wszystko będzie wiadomo jutro jak wróci Hiroshi.

Byłem bardzo ciekaw jak wyglądają jego dzieci oraz ich matka Sumiko.

- A jak ma na imię córeczka?- Nie mogłem sobie przypomnieć.

- Mei, ma siedem lat i jest strasznie podobna do matki.

To teraz miałem chociaż jakieś podstawowe pojęcie o jego bliskich.

- A teraz ty powiedz mi coś o sobie- powiedział spoglądając na mnie.

- Ale co?- Nie miałem pojęci co mogłem mu powiedzieć. Wiodłem dosyć nudne i nieciekawe życie. Nie miałem nic ciekawego do powiedzenia o sobie.

- Tak jak mówiłem wcześniej, wiem że jesteś bi albo homo. To które?

- Jestem homoseksualistą.- Jakoś dziwnie to brzmiało wypowiedziane nagłos.

- Ile miałeś już partnerów?

Trochę zaskoczył mnie jego spokojny ton, podczas zadawania mi nico osobistych pytań.

- Dwóch.

- Więc ja jestem trzecim- powiedział cicho.

Spojrzałem na niego zdziwionym wzrokiem, a on tylko zaczął się cicho śmiać. Co? Jak to trzecim?! Dlaczego on uważa, że biorę lub będę uważał go za swojego partnera?!

- Chcesz mnie o coś zapytać?- Zapytał kiedy przestał chichotać.

- Byłeś w związku tylko z Sumiko?

- Tak- odpowiedział krótko.

- Spałeś już z facetem?

- Tak.- Znów krótka odpowiedź.

- Czyli zdradzałeś Sumiko?

- Nie do końca.

Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem, do końca nie wiedząc, co miał na myśli.

- Ona sama wiele razy mnie zdradzała. Trwałem w tym związku tylko ze względu na dzieci. W czasie, kiedy przespałem się z mężczyzną nasz związek był już na krawędzi. W sumie to sam nie wiem, kiedy dokładnie on się zakończył. Czy w dniu, w którym odeszła ode mnie zabierając Mei, czy wcześniej kiedy zaczęły się kłótnie i ignorowania siebie nawzajem.

Wsłuchiwałem się uważnie w to co miał do powiedzenia. Z pewnej strony trochę mi się go żal zrobiło, ale sam nie wiem dokładnie z jakiego powodu. Czy dlatego, że dziewczyna odeszła od niego zabierając córkę, czy zdradzała go wielokrotnie, czy z powodu smutnego ogółu jego historii. Nagle poczułem się mocno zmęczony. Ziewnąłem przeciągle zasłaniając dłonią usta.

- Zmęczony?

- Troszeczkę.

- W takim razie chodźmy już spać- powiedział przykrywając mnie kołdrą.

Obróciłem się do niego tyłem i zamknąłem oczy przygotowując się snu. Nagle poczułem jak ręce Tatsuo oplatają mnie, a ciało przywiera do mojego. Czułem na karku jego ciepły oddech.
- Dobranoc- powiedziałem.

- Dobranoc.

Zasnęliśmy wtuleni w siebie, a raczej on we mnie.    

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top