Rozdział 4
Obudził mnie czyjś głos.
-... i niby dlaczego akurat na mnie się uwzięli? Przecież mówiłem im, że...- Nagle jego oczy spojrzały na mnie.- Już nie śpisz?
Dopiero po chwili do mnie dotarło, kto siedzi na brzegu mojego łóżka i w dodatku w samych spodenkach. Gwałtownie poderwałem się do góry i odsunąłem pod sam koniec łóżka. Moje serce biło jak u spłoszonego królika.
- Co tutaj robisz?!
- Jak wróciłem do domu to położyłem się spać. Później coś mnie obudziło i nie mogłem już zasnąć, więc pomyślałem, że do ciebie zajrzę. Poza tym, dość słodko wyglądałeś tuląc się do kołdry.
- Wyjdź stąd!- Zacząłem nasuwać kołdrę na swój goły tors.
Chłopak zaśmiał się wesoło.
- Z ojcem to się obściskiwać w samych spodniach nie wstydzisz, a teraz ledwo co ci było klatę widać, a już się zakrywasz.- Mówił z lekkim rozbawianiem.- Poza tym, widziałem cię już niemal nagiego.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Puściłem kołdrę, a ona opadła na moje nogi. Hiroshi obszedł moje łóżko i położył się koło mnie. Leżeliśmy przez pewien czas w ciszy, każdy wpatrując się w przestrzeń przed sobą.
- W sumie, to chętnie zobaczył bym cię znów bez spodenek.- Powiedział z uśmiechem.
- Przestań. Nie ma mowy, żebym kiedykolwiek pozwolił ci jeszcze raz na coś takiego
- Pamiętaj, że wisisz mi przysługę. Chyba poproszę o spłacenie jej w ten sposób.
- Nie ma mowy!
Poczułem jego rękę na swoim udzie.
- Przestań!
- Nie ruszaj się!- Powiedział stanowczym i groźnym tonem.
Znieruchomiałem. Naprawdę, trochę się obawiałem tego dzieciaka. Jego ręka najpierw powoli gładziła moje udo, a następnie wślizgnęła się pod moje spodenki i robiła to samo. Powoli zbliżał się do mojego krocza, aż w końcu jego dłoń znalazła się na nim i zaczęła wędrować pod materiał bokserek.
- Przestań!
- Cicho!
Szybkim ruchem wyciągnął rękę z moich bokserem i znalazł się nade mną. Chwycił moje nadgarstki i unieruchomił mi je nad głową.
- Zobowiązałeś się do przysługi? To teraz trzeba się z niej wywiązać!
- Ale nie pisałem się na seks z tobą! Jesteś synem Tatsuo!
- On się o tym nie dowie. A teraz bądź cicho.
Puścił moje ręce i zaczął zsuwać ze mnie spodnie. Moje serce biło jak szalone. Nie miałem pojęcia jak się z tego wykręcić. Zacisnąłem powieki chcąc się obudzić z tego chorego snu. Niestety, to była rzeczywistość.
Otworzyłem szeroko oczy, kiedy poczułem dotyk jego warg na moim członku. Mimowolnie wydobył się ze mnie cichy jęk. Jego usta zaczęły się przesuwać w górę i w dół. Robił to bardzo sprawnie, szybko doprowadzając mnie na granice wytrzymałości. Przestał nim zdążyłem zatracić się w tej przyjemności.
- Teraz czas na moją chwilę rozkoszy- mruknął i zsunął z siebie spodnie.
Jego ręce podniosły lekko do góry moje biodra. Powoli wchodził we mnie, aż do samego końca. Następni pochylił się nade mną, opierając się rękoma z obydwu stron. Zauważyłem, że patrzy na mnie niewidzącym wzrokiem. Trochę mnie to zaciekawiło, lecz kiedy tylko poczułem jak zaczyna się we mnie poruszać, skupiłem się na tym by odczuwać jak najmniejszy ból. Pochylił się jeszcze bardziej i oparł swoje ciało na moim. Czułem jego nierówny oddech na szyi.
- Ryuu- wyszeptał cicho.
Zaczął się we mnie poruszać coraz szybciej. Po chwili podniósł się lekko i teraz pochylał się nade mną na wyprostowanych rękach. Nadal patrzał na mnie niewidzącym wzrokiem. Jego ruchy nabierały coraz większego tępa, a ja starałem się rozluźnić by nie przysporzyć sobie bólu. Po chwili wyczułem, że to już końcówka.
- Ryuu- jękną dochodząc we mnie.
Przez chwilę miał zamknięte oczy. Kiedy je otworzył jego wzrok był już normalny. Wyszedł ze mnie i bez słowa usiadł koło mnie opierając się o poduszki. Podciągnąłem spodnie i zacząłem się zastanawiać nad tym kto to jest ten Ryuu.
- Hiroshi?
- Czego?- Warknął. Nie był w najlepszym humorze.
- Możemy pogadać?- Sam się sobie dziwiłem, że po tym wszystkim mam ochotę z nim rozmawiać, ale byłem ciekawe do kogo te imię należy.
- O czym?
- Kto to Ryuu?
Spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem i wrócił do wpatrywania się przed siebie.
- Nie musisz wiedzieć.
- Dochodziłeś we mnie z jego imieniem na ustach. Jednak chciałbym wiedzieć.
Widziałem, że jest zły na samego siebie, że taka sytuacja miała miejsce.
- Mój były- odpowiedział w końcu.
- Był dla ciebie ważny, co?
- Nie- warknął.
- Kochał cię?
- Nie.- Znowu warknął w odpowiedzi.
- Tęsknisz za nim?- Ciągnąłem dalej.
- Nie.- Jego ręce zacisnęły się w pięści.
- Kochałeś go?
- Nie.- Odwrócił się unikając mojego wzroku, a pięści zaciskały się coraz bardziej.
- Zostawił cię samego.- To już nie było pytanie.
- Przestań!- Spojrzał na mnie z wściekłością.
Sam nie wierzyłem w to co widzę. W jego oczach czaiły się łzy. Jego oddech był powolny i ciężki. Byłem w szoku. Nie spodziewałem się po nim takich uczuć. Czyli trafiłem w jego czuły punkt.
- Hiroshi- wyszeptałem ze współczuciem.
Gwałtownie wstał i szybkim krokiem wyszedł z mojego pokoju trzaskając drzwiami. Po chwili dało się słyszeć trzaśnięcie drzwi od jego pokoju. Wstałem i powoli skierowałem się w tamtą stronę. Zatrzymałem się przed jego drzwiami. Nie byłem pewien czy powinienem tam wejść. W końcu jednak otworzyłem je i wszedłem. Hiroshi siedział na łóżku zwrócony tyłem do mnie. Pochylony patrzał na ekran komórki, którą po chwili rzucił gniewnie o ścianę. Wzdrygnąłem się lekko na odgłos zderzającego się urządzenia ze ścianą.
- Hiroshi...
- Wyjdź. Zostaw mnie samego.
Ignorując go podszedłem do niego. Jeśli ktoś jest w taki stanie i mówi, żeby zostawić go samego, to znaczy, że naprawdę potrzebuje twojej obecności. Powoli usiadłem koło niego, a on odwrócił ode mnie wzrok.
- Przepraszam. Nie powinienem...
- Nie. Nic mi nie jest.
- Mogę cie o coś spytać? - Powiedziałem ostrożnym tonem.
- Zależy.
- Twój tata martwi się o ciebie. Zresztą uważam, że ma racje.
- Dlaczego?
- Cały czas wyglądasz jakbyś się czymś bardzo martwił. Co cię męczy?
- To nie twoja sprawa!
- Może nie moja, ale Tatsuo martwi się o ciebie.
- Mam po prostu swoje problemy. Sam muszę się z nimi uporać.
Nastąpiła chwila ciszy. Wiedziałem, że dalsze ciągnięcie tego tematu nie ma sensu. Nie powie mi o co chodzi. Będę musiał wrócić do tego tematu przy naszej następnej rozmowie. Teraz nie było sensu wymuszać u niego odpowiedzi, bo i tak nic nie powie.
- A możesz mi powiedzieć gdzie byłeś? Kiedy wczoraj wyszedłeś?
- W pracy- odpowiedział krótko.
- Pracy? Gdzie ty pracujesz w takich godzinach?
Nie odpowiedział, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło.
- Gdzie pracujesz? Nie powiem o tym Tatsuo.
Hiroshi spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem swoich czerwonych od łez oczu.
- Powiedz...
- W burdelu- szepnął.
Co?! Nie przesłyszałem się?!
- Dlaczego?!
- Potrzebuje tej pracy.- Powiedział nieco smutnym tonem.
- Nadal nie rozumiem dlaczego.
- Nieważne. Idę wziąć prysznic.- Powiedział wstając i ruszając w stronę drzwi.- Nie siedź tutaj długo i wyjdź stąd jak najszybciej.
Po chwili zniknął za drzwiami. Sporo się dzisiaj dowiedziałem na jego temat. Niestety nadal nie wiedziałem, czym się tak zamartwia. Spojrzałem na telefon leżący przy ścianie. Podszedłem do niego i podniosłem go. Wyglądał na cały. Spróbowałem go włączyć. Działał. To musi być naprawdę mocny telefon. Nie każdy byłby cały po rzucie w ścianę przez rozzłoszczonego nastolatka. Korzystając z okazji zacząłem przeszukiwać jego kontakty. Nie byłem na tyle bezczelny by grzebać w jego wiadomościach. Chciałem tylko sprawdzić, czy nadal ma zapisany numer tego swojego byłego. Na szczęście szybko udało mis się go odnaleźć. Rozejrzałem się wokół za jakimś długopisem i zapisałem sobie jego numer na ręce. Następnie odłożyłem wszystkie ruszane przeze mnie rzeczy na swoje miejsce i wróciłem do swojego pokoju.
Jeśli Hiroshi nie chciał mi o niczym powiedzieć, to może dowiem się czegoś od jego byłego. Nie byli ze sobą już pół roku, ale podobno zmiana zachowania czarnowłosego nastąpiła rok temu. Może będzie wiedział co się z nim dzieje. Spisałem numer z swojej ręki na swoją komórkę i zająłem się zmywaniem go z niej. Znalazłbym się w dość niezręcznej sytuacji, gdyby Hiroshi zobaczył numer swojego byłego na moim przedramieniu.
Położyłem się do łóżka, układając sobie powoli plan działania. Teraz nie mogłem nic zrobić. Było jeszcze przed siódmą, a ja byłem wykończony. Szczerze mówiąc to nie chciało mi się urządzać tego całego małego śledztwa, ale obiecałem Tatsuo, że dowiem się co go martwi. Nie miałem zamiaru go zawieść. Prześpię się jeszcze z dwie godzinki i mogę działać.
Obudziłem się z przekonaniem, że powinienem coś zrobić. Problem polegał na tym, że nie pamiętałem co to takiego było. Po chwili usłyszałem dzwonienie swojego telefonu. Sięgnąłem po niego i nie patrząc kto dzwoni odebrałem.
- Słucham- powiedziałem lekko zaspanym głosem.
- Wygląda na to, że cię obudziłem.- Usłyszałem znajomy rozbawiony głos.
- Tatsuo. Nie, wstałem parę minut wcześniej.
- No to nieźle sobie pospałeś. Słuchaj czy mógłbyś się zająć przygotowaniem dzisiejszego obiadu. Nie wiem, o której dokładnie wrócę, a nie chcę żebyście głodowali, czekając aż coś przygotuję.
- Nie ma problemu.
- Spytaj wcześniej Hiroshiego czy w ogóle będzie na obiedzie- dodał.
- Dobrze.
- Dzięki. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- Rozłączyłem się.
Spojrzałem na zegarek. Była już dwunasta godzina. No to rzeczywiście długo spałem. Wstałem, ubrałem się i udałem do kuchni. Od razu skierowałem się w stronę lodówki. Zobaczywszy jej zawartość zacząłem się zastanawiać czy zjeść śniadanie, czy może z niego zrezygnować i poczekać na obiad? W końcu wyciągnąłem jedną kiełbasę i zjadłem ją na zimno uznając ją za śniadanie. Wracając do pokoju zauważyłem Hiroshiego siedzącego w salonie.
- Będziesz w domu na obiedzie?
- Nie, ale na kolacji będę.- Odpowiedział nawet na mnie nie spoglądając.
Ta ignorancja z jego strony, z jednej strony mnie cieszyła, a z drugiej denerwowała. W pokoju usiadłem przy biurku i próbowałem sobie przypomnieć co takiego miałem zrobić. Miałem gdzieś pójść? Nie, bo niby gdzie. Zrobić coś? Na pewno, tylko co? Spojrzałem na swój telefon leżący na biurku. Miałem do kogoś zadzwonić? Nie, bo niby do kogo i w jakim... Tak! Miałem zadzwonić do niejakiego Ryuu. Jak mogłem o tym zapomnieć?! Chwyciłem telefon i wybrałem odpowiedni numer.
Zawahałem się przed wybraniem klawisza „połącz". A co jeśli to jakiś nieprzyjemny typ? Nie, na pewno nie. Przecież Tatsuo mówił, że był przyjacielski i ogólnie mile go wspominał. Nie może być jakiś zły. W końcu odważyłem się zadzwonić. Z niecierpliwością czekałem aż odbierze.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci...
- Halo?- Odezwał się ktoś.
- Dzień dobry, czy mógłbym rozmawiać z Ryuu?
- Przy telefonie. Kto mówi?- W tle dało się słyszeć czyjąś rozmowę. Prawdopodobnie przebywał w domu.
- Chciałbym chwilę porozmawiać na temat Hiroshiego Mikuzawy.
Przez dłuższą chwilę nikt nie odpowiadał.
- Halo?
- Proszę chwilę poczekać.- W tle dało się słyszeć trzaśnięcie drzwi, a głosy rozmów ucichły.- Już. O co chodzi?
- Mam parę pytań dotyczących Hiroshiego. Czy moglibyśmy się spotkać by o tym porozmawiać?- Miałem nadzieję, że się zgodzi.
- Nie mam za dużo wolnego czasu, ale może uda mi się znaleźć chwilę.- Nastała chwila ciszy.- Co by pan powiedział na dziś wieczór? Powiedzmy o dwudziestej przy kawiarni w centrum, niedaleko „Parku Wiosen"?
Dobrze wiedziałem co to za kawiarnia. W centrum znajdowały się tylko dwie kawiarnie. Jedna z nich mieściła się w galerii handlowym na parterze, a druga to była moim miejscem pracy.
- Dobrze.
- Muszę już kończyć. Do widzenia.
- Do widzenia.- Rozłączyłem się.
Cieszyłem się, że będę mógł z nim porozmawiać. Może on będzie wiedział coś przydatnego na temat Hiroshiego. Coś co może mi pomóc w dojściu do tego, co tak go martwi. Teraz nie pozostało nic innego jak czekać na spotkanie z Ryuu. Ale jak my się właściwie rozpoznamy? Dopiero teraz do mnie dotarło, że nie wiem jak on wygląda. Cóż, miałem nadzieję, że przy kawiarni nie będzie dużego tłumu. Spojrzałem na zegarek. Miałem nadzieję, że Tatsuo niedługo wróci z pracy. Będąc sam na sam w domu z Hiroshi nie czułem się bezpieczny. Wolałem siedzieć u siebie w pokoju niż z nim w salonie, narażając się na jego dotyk, nie wspominając o niczym więcej.
Siedziałem samotnie, zastanawiając się, o co właściwie chciałbym zapytać Ryuu. Może powiedziałby mi coś na temat przeszłości Hiroshiego. Możliwe, że jego zmartwienia dotyczą jakiś wydarzeń z wcześniejszych okresów z życia, albo czy ktoś go nie prześladuje czy coś w tym stylu. Nie miałem za wiele pomysłów co do przyczyny zachowania czarnowłosego.
Usłyszawszy trzaśnięcie drzwiami, odetchnąłem z ulgą. Był to dla mnie sygnał, że zostałem sam w domu. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni. Przydałoby się zrobić jakiś obiad dla Tatsuo. Jak wróci na pewno będzie głody. Tak więc zająłem się przygotowywaniem posiłku dla nas. Zajęło mi to dokładnie półtorej godziny. Kiedy odcedzałem kartofle do domu wszedł Tatsuo.
- Jest tam kto?!- Zawołał wchodząc.
- W kuchni!
Po chwili brązowooki zjawił się w kuchni z torbą przewieszoną przez ramię. Na jego twarzy gościł cudownie promienny uśmiech, na który chciało się odpowiedzieć równie promiennie.
- Widzę, że obiad gotowy.- Powiedział, łakomym wzrokiem spoglądając na porozkładane na blacie naczynia z jedzeniem.
- Tak, przyszedłeś w samą porę.
- Przebiorę się i zaraz wracam.- Rzekł po czym zniknął.
Zacząłem nakrywać talerze do stołu. Kiedy wszystko było już gotowe zjawił się właściciel domu. Usiadł przy stole koło mnie, cały czas się uśmiechając. Miło było widzieć go w dobrym nastroju.
- Wygląda smacznie- powiedział nakładając sobie jedzenie na talerz.
- Mam nadzieję, że również tak smakuję.
Wiedziałem, że będzie dobrze smakowało, ale należało zachować trochę skromności. Nie pierwszy raz przyrządzałem obiad. Właściwie to lubiłem gotować. Sprawiało mi to swego rodzaju przyjemność.
- Przepyszne- odezwał się Tatsuo przełknąwszy pierwszy kęs.
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi i sam wziąłem się za jedzenie. Przyjemnie było widzieć jak ktoś zjadał ze smakiem przyrządzony przeze mnie posiłek. Dawało mi to sporą satysfakcję. Najedzeni posprzątaliśmy po obiedzie i udaliśmy się razem na kanapę w salonie. Zaczynałem się tutaj czuć jak u siebie. Naprawdę dobrze czułem się przy jego boku. Z jego ramieniem na sobie czułem się całkowicie bezpieczny.
- Jak jutro pracujesz?
- Idę na rano, a ty.
- Od południa do wieczora. Czyli wychodzi na to, że się miniemy.
Odwróciłem lekko głowę przeczuwając nadchodzące ziewnięcie, a po chwili zasłoniłem ręką usta.
- Zmęczony?
- Nie.
- Połóż się- powiedział zabierając ręce z kolan.
- Nie trzeba, nie jestem zmęczony.
W rzeczywistości był nieco inaczej. Pomimo przespanej sporej ilości godzin odczuwałem lekkie znużenie.
- Połóż się.- Jego ton był stanowczy, a zarazem miły.
Posłuchałem się go. Nie chciałem się mu sprzeciwiać, bo prawdopodobnie w końcu i tak wszyłoby na jego. Położyłem się na kanapie, głowę kładąc na jego kolanach. Tatsuo dłonią odgarnął mi kilka kosmyków z twarzy, którymi po chwili zaczął się bawić. Zachichotałem cicho i zacząłem się wpatrywać w jego skupione brązowe oczy.
- Rozmawiałeś z Hiroshim?- Odezwał się po czasie.
Nie wiem czy to co się rano wydarzyło można było nazwać rozmową, ale przecież nie mogę mu powiedzieć co się stało.
- Tak.
- I co? Wiesz czym się tak zamartwia?
- Nie, ale wpadłem na pewien trop.
- Serio?- Spytał wyraźnie zadowolony.
- Tak, ale to jeszcze nic pewnego.
- Mój detektyw.- Ucałował mnie czule w czoło.
Wszystko okaże się po wieczornej rozmowie z byłym Hiroshiego.
- A właśnie, wieczorem wychodzę. Nie wiem dokładnie na jak długo, ale powinienem szybko wrócić.
- Nie włócz się nocą po mieście- powiedział troskliwym tonem.
- Nie będę. Wrócę jeszcze przed zachodem.
- Zgoda, ale jak nie wrócisz to idę cię szukać.
- Przecież mówię, że wrócę przed zachodem! Nie jestem dzieckiem, nie musisz się o mnie tak martwić!
Może nie powinienem tak reagować, ale nie lubiłem jak traktowano mnie jak dziecko. Jestem dorosłym facetem i potrafię o siebie zadbać. Spojrzałem na Tatsuo. Wydawał się być nieco dotknięty moją reakcją. Kurczę...
- Po prostu się o ciebie martwię- wyszeptał.
- Nie musisz. Umiem o siebie zadbać.
- A znalezienie cię na ulicy nieprzytomnego świetnie o tym dowodzi.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Chyba, rzeczywiście miał trochę racji. Ale tylko trochę! Jeden taki incydent jeszcze nie znaczy, że nie umiem sam o siebie zadbać.
- Obiecaj mi, że wrócisz zanim się ściemni. Już wystarczająco się martwię o nocne wyprawy Hiroshiego.
- Obiecuję.
Humor jakby nieco mu się poprawił. Uśmiechnął się krótko i złożył na mych ustach delikatny pocałunek. Taki mały gest, a tak cieszy. Czas do wieczora w większości spędziliśmy przed telewizorem. Kiedy zbliżała się godzina mojego spotkania z Ryuu, ruszyłem się z kanapy i nieco się odświeżyłem. Wychodząc z domu czułem na sobie wzrok Tatsuo.
Idąc na miejsce spotkania cały czas zastanawiało mnie jak my się rozpoznamy. Na szczęście nie okazał się to być trudne. Będąc pod kawiarnią, w której pracuję, przed wejściem zauważyłem chłopaka, który stał i wyglądał jakby na kogoś czekał. Z nadzieję, że to jednak on podszedłem do niego.
- Ryuu?- Spytałem niepewnie chłopaka.
- Tak, a pan to?
- Przepraszam, nie przedstawiłem się. Jestem Natsume, to ja dzwoniłem z prośbą o spotkanie.- Przedstawiłem się uprzejmie, wyjaśniając niejasności.- Może usiądziemy.- Powiedziałem wskazując dłonią na wolny stolik przed kawiarnią.
- Dobrze.
Usiedliśmy naprzeciwko siebie przy stoliku. Przez jakiś czas trwaliśmy w niezręcznej ciszy. W tym czasie uważnie przyjrzałem się chłopakowi. Był w wieku Hiroshiego lub rok młodszy. Miał bardzo długie włosy w kolorze średniego blondu z dużymi brązowymi oczami osadzonymi na mlecznej skórze. Był wysoki i chudy, ale mimo to nie wyglądał jak jakiś anemik. Dobrze było mu z jego szczupła figurą. Miał na sobie luźną białą koszulkę na krótki rękaw i dżinsowe spodnie oraz czarne trampki.
- O czym dokładnie chciał pan ze mną rozmawiać?
- Jak już wspomniałem, mam kilka pytań dotyczących Hiroshiego. Wraz z jego ojcem zaczynamy się trochę o niego martwić.
- Jeżeli można spytać, to skąd pan zna Hiroshiego i jego ojca?- Zapytał dociekliwie.
- Mieszkam u nich.- Odpowiedziałem po chwili wahania.
Więcej nie musiał wiedzieć. Chłopak przez chwilę uważnie mi się przyglądał.
- Rozumiem.- Odpowiedział tonem, jakby reszty sam się domyślił.- To co pan chce wiedzieć?
- Widać, że Hiroshi ostatnio bardzo się czymś zamartwia. Jego ojcu nie podobają się również jego nocne wyjścia. Pomyślałem, że może ty będziesz coś na ten temat wiedział.
- A skąd pan się o mnie dowiedział?
I co ja mu miałem teraz powiedzieć?! Kiedy Hiroshi dokonywał na mnie gwałtu to doszedł we mnie z twoim imieniem na ustach?! Zacząłem się gorączkowo zastanawiać co odpowiedzieć.
- Kochał się z panem.- Bardziej stwierdził niż spytał.
Patrzałem na niego, nie za bardzo wiedząc, jakiej odpowiedzi udzielić. Miałem powiedzieć prawdę?
- Nie musi pan kłamać. Jeśli chodzi o mnie, to nikomu nie powiem.
- Nie nazwałbym tak tego. Nazwał bym to raczej małym gwałtem- powiedziałem ściszonym głosem.
Ryuu westchnął kręcąc głową, niczym ojciec rozczarowany zachowaniem swojego dziecka. Po chwili spojrzał na mnie zdecydowanym wzrokiem.
- To co chce pan wiedzieć?- Zapytał znowu jakby oczekując konkretniejszej odpowiedzi.
- Myślałem, że może wiesz co może być przyczyną jego zmartwień i zachowania.
- To zależy ile z tej rozmowy zostanie między nami- odpowiedział rzeczowo.
- Jeśli sobie tego zażyczysz to wszystko zostanie tajemnicą.- Ja sam coś wykombinuję w rozmowie z Tatsuo.
- Dobrze. Tak więc niech ta rozmowa zostanie między nami.
Byłem ciekaw z jakich to też powodów nie chce, żeby ktoś się dowiedział o treści naszej rozmowy. Co on miał mi ciekawego do powiedzenia.
- Z tego co pan mówi to jego zachowanie dużo się nie zmieniło w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Niech pan wie, że kiedyś był spokojnym chłopakiem i nie tak bezczelnym. Był miły, wrażliwy i troskliwy- mówił z stęsknionym uśmiechem.
Trochę ciężko było mi sobie wyobrazić Hiroshiego z jego opisu.
- Rok temu wpadł w nieodpowiednie towarzystwo. Zaczął się lekko staczać, że tak to określę. Jego ojciec niczego się nie domyślał, bo w szkole przez ten cały czas utrzymywał tak samo wysoki poziom jak zawsze. Pewnie nadal trzyma się w czołówce, nauka zawsze przychodziła mu z łatwością godną pozazdroszczenia.
Nie wiedziałem, że Hiroshi był tak dobrym uczniem. Chociaż, rzeczywiście Mei coś wspomniała o tym, że chce być mądrzejsza od niego. Jak tak to mówiła wydawało mi się, że nie będzie to jakoś specjalnie trudne zadanie, a tu okazuje się, że jest on jednym z najlepszych uczniów.
- Powiedziałeś, że zaczął się staczać. Co miałeś na myśli?
- Zaczęły się imprezy, papierosy, alkohol i narkotyki.
- Co?! On bierze jakieś narkotyki?!
- Nie wiem czy nadal. Nie miałem z nim kontaktu od pół roku.- Mówił nieco smutnym tonem.
- Może nie powinienem pytać, ale dlaczego ze sobą zerwaliście? Podobno Hiroshi dosyć ciężko to zniósł. Po jego reakcji, kiedy zacząłem go o ciebie wypytywać, sądzę że do końca się jeszcze nie pozbierał.
Ciekawiło mnie, co było powodem ich zerwania.
- Więc i on nie zniósł za dobrze końca naszego związku?
- Skoro oboje byliście z niego zadowoleni, bo tak to rozumiem, dlaczego zerwaliście?
- Dla jego dobra.
- Dla jego dobra?- Powtórzyłem nie rozumiejąc za bardzo co miał na myśli.
- Wiedziałem, że zależy mu na tym związku równie bardzo jak mi. Mimo tego, że tak jak powiedziałem, zaczął się staczać, miedzy nami wszystko było dobrze. Nigdy nie przyszedł do mnie pijany czy naćpany. Rzadko kiedy dało się również wyczuć papierosy, mimo iż wiedziałem że pali- opowiadał.- Dałem mu wybór, albo taki tryb życia, albo ja. Już raz mu tak zagroziłem. Obiecał, że to wszystko rzuci, ale wyszło jak wszyło. Za drugim razem nie popuściłem. Nie było to dla mnie łatwe.- Jego głos zaczął lekko drżeć.- Nie było mi łatwo patrzeć jak błaga mnie na kolanach bym nie odchodził. Nie było łatwo patrzeć na jego łzy.
Widziałem, że ciężko mu o tym mówić.
- Jeśli nie chcesz o nie musisz...
- Ale musiałem to zrobić- kontynuował.- Miałem nadzieję, że ten krok jakoś bardziej zmotywuje go do rzucenia tego wszystkiego. Powiedziałem, że jak z tym wszystkim skończy to wrócę do niego. Rozeszliśmy się w czasie przerwy świątecznej, a po niej zacząłem uczęszczać do innej szkoły. Nie byłbym w stanie mijać go obojętnie na szkolnym korytarzu.
Zrobiło mi się trochę żal obydwu. Obaj na pewno bardzo cierpieli z powodu zerwania.
- Ale nie odezwał się do tej pory. Nie widziałem go przez te pół roku ani razu. Skoro nawet nie próbował się ze mną skontaktować, to możliwe, że nadal w tym siedzi. Albo po prostu już nie ma ochoty ze mną być.
Siedziałem, próbując przyswoić wszystkie te nowe wiadomości. Przez parę minut trwaliśmy w ciszy. Dałem mu czas by wziąć się w garść. Wspominanie tego wszystkiego musiało być dla niego bardzo trudne.
- A tak poza tym, to co u niego słychać?
- Ciężko mi określić, ale jak dla mnie to nie za dobrze.
- Dlaczego?
- Udało mi się z nim chwilę porozmawiać. I dowiedziałem się, gdzie pracuję... Nie wiem jak od dawna, więc możliwie, że wiesz.
- Wcześniej nie pracował. Aż taka zła?
- Burdel.
- Co?! Chyba nie mówi pan poważnie?!
Nic nie odpowiedziałem. Cisza z mojej strony była dla niego wystarczającą odpowiedzią. Pokręcił głową przeczesując palcami włosy. Widać było, że ta wiadomość mocno go zszokowała. Znów nastała chwila ciszy. W pewnym momencie ktoś próbował się skontaktować z Ryuu.
- Przepraszam, muszę odebrać.
Skinąłem głową i dałem mu porozmawiać prze komórkę. Nie przysłuchiwałem się zbytnio rozmowie jaką teraz prowadził. Poza tym długo ona nie trwała.
- Niestety muszę już iść. Przepraszam, że nie mogłem poświęcić dla pana więcej czasu.
- Nic nie szkodzi.
- Mam nadzieję, że pomogłem.- Powiedział z lekkim uśmiechem.- I niech ta rozmowa zostanie między nami. Szczególnie niech pan nawet nie wspomina Hiroshiemu, że się ze mną widział.
- Dobrze.
- Tak z ciekawości. Skąd pan miał mój numer?- Spytał wstając.
- Z komórki Hiroshiego.
- Jeśli chce pan się dowiedzieć czegoś więcej będzie musiał pan zapytać Hiroshiego. Proszę się od razu nie zniechęcać, możliwe, że powie co go męczy. Udaje że nic go nie rusza, ale tak naprawdę to wrażliwy z niego chłopak.- Na jego twarz powrócił uśmiech.- Jeśli chciałby się pan jeszcze ze mną spotkać to do końca tygodnia jestem dostępny. Później będzie to niemożliwe. Wyprowadzam się do innego miasta. Do widzenia.
- Dobrze. Do widzenia.- Pożegnałem go.
Każde z nas rozeszło się w swoją stronę. Jeśli chciałem jeszcze liczyć na pomoc Ryuu musiałem coś wymyślić w przeciągu czterech dni. Muszę jeszcze spróbować wyciągnąć coś z Hiroshiego. Spojrzałem na niebo. Słońce już powoli zachodziło, ale było jeszcze widno. Mówiłem mu, że wrócę przed zachodem. Drogę do domu przeszedłem w milczeniu. Miałem nadzieję, że w domu będę miał chwilę na poukładanie całej tej nowej wiedzy. Będąc niemal na miejscu, zauważyłem idącego znad przeciwka Hiroshiego. Wlepiłem wzrok w ziemię i szedłem dalej. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Miałem nadzieję, że przejdzie koło mnie obojętnie.
- Ej, Natsume.- Powiedział zatrzymując się koło mnie.
- Tak?- Czego on ode mnie chciał?
- Gdzie byłeś?
- Nie twoja sprawa.
Widać było, że moja odpowiedź nie była dla niego zadowalająca. On nie chciał mi powiedzieć, czym się tak martwi, to ja mu nie powiem gdzie byłem. Zagrywka godna dziecka z podstawówki, no ale cóż... Poza tym i tak nie mogłem powiedzieć. Ryuu prosił mnie, żebym nie mówił nikomu o tym spotkaniu.
- Gdzie idziesz?
- Przejść się przed pracą.
Na wspomnienie o jego pracy skrzywiłem się lekko.
- Nie rozumiem dlaczego tam pracujesz.
- Nie musisz rozumieć. Chcesz się chwilę ze mną przejść?
Jego propozycje lekko mnie zaskoczyła. Ale może udałoby mi się wtedy go jeszcze o coś zapytać.
- Dobrze.
Ruszyliśmy w stronę centrum.
- To gdzie byłeś?- Zapytał po chwili.
- To czemu tam pracujesz?- Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
Widziałem, że nie jest zadowolony z mojej wymijającej odpowiedzi. Jeśli on nie chce mi udzielić odpowiedzi, to ja również.
- Bo potrzebna mi kasa.
- Dla kasy? To nie mogłeś zająć się jakąś normalną pracą?
- Nie. To i tak lepsze niż handel narkotykami czy inne podobne i równie nielegalne zajęcia. Odpowiedziałem, teraz twoja kolej.
- Spotykałem się z kimś w kawiarni.
- Z kim?- Dopytywał.
- Dlaczego rozstałeś się z Ryuu?
- Co?! Skąd ta nagła zmiana tematu?
Patrzałem na niego wyczekując odpowiedzi. Jeśli on nie odpowie, ja również.
- Bo byłem takim idiotą, że zmarnowałem szansę, którą mi dał. Teraz ty.
- Z człowiekiem płci męskiej- odpowiedziałem z lekkim rozbawieniem.
- Co to w ogóle za odpowiedź?!
- Z twojej też się za dużo nie dowiedziałem, więc nie licz na lepszą.
Szliśmy w milczeniu. Nadal nie wiedziałem co dręczy Hiroshiego. Miałem przeczucie, że jest to związane z jego pracą, bo kto w normalnych okolicznościach chciałby pracować w burdelu. Mówił, że pracuje dla kasy. Musiały być mu ona naprawdę bardzo potrzebna, chyba że po prostu ich pragnął. Kiedy byliśmy już przy „Parku Wiosen" Hiroshi zatrzymał się.
- Ty i ojciec to coś poważnego?
Trochę zaskoczyło mnie jego pytanie. Czy ja i Tatsuo chodzimy na poważnie? Czy my w ogóle ze sobą chodzimy? Nie wiedziałem jak mu na to pytanie odpowiedzieć.
- Nie chcę, żebyś sprawił mu jakąś przykrość.- Powiedział srogim tonem.
Czyżby zależało mu na szczęściu ojca? Tego się po nim nie spodziewałem.
- Lepiej już idź. Pewnie się o ciebie martwi.
Rozejrzałem się dookoła, a następnie spojrzałem na niebo. Cholera. Lampy uliczne świeciły już swoim słabym światłem, a słońce musiało już jakiś czas być schowane za horyzontem.
- Cholera. Miałem być przed zachodem.
- No to rzeczywiście jesteś spóźniony.- Mówił rozbawiony.
- Cicho!
Zerwałem się biegiem w stronę domu. Obiecałem mu, że będę przed zachodem słońca. Miałem nadzieję, że nie będzie zły. Może zapomniał o tym i nie będzie się czepiał? Będąc już prawie na miejscu zwolniłem. Byłem trochę zdyszany tym biegiem. W oknach domu paliło się światło pochodzące prawdopodobnie z salonu. Miałem nadzieję, że na mnie nie czeka tylko po prostu ogląda sobie jakiś film czy coś w tym stylu. Starałem się wejść do domu jak najciszej by nie przyciągnąć na siebie uwagi Tatsuo. Niestety nie udało mi się.
- Jesteś nareszcie!- Powiedział idąc w moją stronę. Ciężko mi było określić w jakim właściwie jest humorze.
- Przepraszam za sp...
- Cicho!- Nie dał mi dokończyć.- Wiesz jak się o ciebie martwiłem!
Już wiedziałem w jakim jest nastroju. Spuściłem wzrok na swoje dłonie, które pocierałem nerwowo o siebie. Czyli dostanę niezłą burę za nieprzyjście do domu na czas. Czułem się jak nastolatek dostający naganę od ojca.
- Mówiłeś, że przyjdziesz na czas!
- No przepraszam. Ale przecież nic się nie stało, po co robić z tego aferę.
- Obiecałeś! Martwiłem się o ciebie! Powinieneś wrócić najpóźniej godzinę temu.
Jakim cudem minęło aż tyle czasu podczas rozmowy z Hiroshim?! Nie spodziewałem się tak dużego spóźnienia.
- Nie było się o co martwić. Widzisz, nic mi nie jest.- Starałem jakoś załagodzić sytuację.
- Dzwoniłem do ciebie! Dlaczego nie odbierałeś?!
- Dzwoniłeś?
Wyciągnąłem szybko telefon z kieszeni by to sprawdzić. 12 nieodebranych połączeń od Tatsuo. Miałem wyłączony dźwięk i wibracje w telefonie, dlatego nie wiedziałem, że do mnie dzwoni.
- Miałem wyciszony telefon...
Tatsuo ze srogą miną wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczami.
- Przepraszam.- Powiedziałem skruszony.
Jeszcze przez chwilę piorunował mnie wzrokiem poczym odwrócił się do mnie tyłem. Początkowo myślałem, że sobie pójdzie, lecz on tylko stał. Źle się czułem z tym, że tak rozzłościłem tą oazę spokoju. Ale nie zmienia to faktu, że uważam jego reakcje za przesadzoną. Podszedłem do niego i objąłem go ramionami.
- Przepraszam- wyszeptałem opierając czoło o jego plecy.
Poczułem jak bierze głęboki wdech. Po chwili obrócił się pozostając w moim uścisku. Dłońmi chwycił moją brodę i podniósł ją lekko do góry by mieć lepszy dostęp do moich ust. Złożył na moim wargach delikatny pocałunek, po czym spojrzał na mnie troskliwym wzrokiem.
- Dlaczego tak późno wróciłeś?- W jego głosie nie było już słychać gniewu.
- Rozmowę z... osobą, z którą miałem się spotkać skończyłem przed zachodem.- Zacząłem tłumaczyć.- Byłbym w domu za czas, gdyby Hiroshi mnie nie zatrzymał niemalże na miejscu. Rozmawiając doszliśmy do parku w centrum. Wtedy zauważyłem, że zrobiło się już ciemno i biegiem wróciłem do domu.
- Aha.
Po tej całej aferze, tylko „aha"?!
- Jesteś głodny?
Przyznaj, że nie wiesz co powiedzieć, a nie zmieniasz ot tak temat!
- Nie, nie jestem.
Puściłem go i poszedłem do siebie do pokoju. Idąc przez cały czas czułem na sobie jego wzrok. Będąc w środku położyłem się na łóżku i zacząłem wpatrywać się w ścianę przede mną. Po chwili usłyszałem, że drzwi pokoju otwierają się. Leżałem na brzuchu, więc nie miałem widoku na drzwi. Nikogo poza Tatsuo nie było w domu, więc to na pewno on.
- Jesteś na mnie zły?
- Nie.
No może troszeczkę.
Słyszałem jego kroki zbliżające się do mnie powolnym tempem. W końcu poczułem jak materac wygina się pod jego ciężarem. Byłem ciekaw co zrobi. Jego ręce chwyciły delikatnie moje boki. Nagle poczułem jak jego palce zaczynają mnie łaskotać. Zacząłem się wyginać na różne strony, próbując się od tego uwolnić. Skuliłem się do niego plecami próbując zasłonić wszystkie najczulsze na łaskotki miejsca.
- Natsume- zawołał mnie cicho.
Obróciłem się w jego stronę, a on natychmiast przylgnął do mnie wargami. Jego dłoń powędrowała na moje biodro i przyciągnęła mnie do siebie.
-Przepraszam.- wyszeptał i natychmiast powrócił do obdarowywania mnie pocałunkami.
Ucieszyłem się z tych przeprosin. Nie powinien tak na mnie krzyczeć, za to spóźnienie. Chociaż ja też nie byłem bez winy. W końcu oderwałem się od niego, na co on zareagował pomrukiem niezadowolenia. Wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz?
- Zgłodniałem.
W kuchni zrobiłem sobie szybko kanapki, które od razu zjadłem. Myślałem, że Tatsuo zjawi się tutaj chociaż na chwilę, ale myliłem się. Z pełnym brzuchem powróciłem do mojego pokoju. Sądziłem, że w czasie, gdy będę w kuchni Tatsuo przeniesie się do swojego pokoju. Jakby nie patrzeć w połowie miałem rację. Był w swoim pokoju, ubrał spodnie od piżamy i położył się z powrotem w moim łóżku.
- Tatsuo, śpisz?- Spytałem stojąc w drzwiach.
Nic nie odpowiedział. Leżał z rękoma założonymi za głowę.
- Tatsuo!
Nic. Albo naprawdę zasnął, albo sobie ze mną pogrywał. Podszedłem do łóżka i zacząłem się mu przyglądać. Jego tors unosił się powoli i opadał, a twarz miała spokojny wyraz. Kurczę, chyba naprawdę zasnął. No cóż... Położyłem się koło niego i sam spróbowałem zasnąć. Zanim zasnąłem poczułam jak Tatsuo przez chwilę wiercił się na łóżku po czym przerzucił sobie przez mnie rękę.
Obudził mnie budzik, uświadamiając, że należy wstać do pracy. Leżałem częściowo przygnieciony przez Tatsuo, więc chwilę zajęło mi wydostanie się spod niego, tak by go nie zbudzić. Kiedy wstałem z łóżka, ubrałem się i zjadłem szybkie śniadanie. Szybkim krokiem pomaszerowałem do pracy. Dzień dzisiaj był dużo chłodniejszy niż wczoraj. Cieszyłem się, że przed wyjściem postanowiłem nałożyć na siebie bluzę.
Kiedy dotarłem do budynku, w którym znajdowała się kawiarnia, zauważyłem przy drzwiach Olę. Przyszedłem w samą porą. Oboje weszliśmy do środka i przebraliśmy się w służbowe stroje. Oprócz poustawiania stolików i produktów na ladę musieliśmy jeszcze posprzątać lokal, bo ktoś po wczorajszej zmianie nie zrobił tego wystarczająco dobrze.
Jak zawsze z rana nie mieliśmy za dużo klientów. Właściwie przez prawię godzinę po otwarciu nikt się nie zjawił.
- Przez cały dzień będą takie pustki?- Odezwała się w końcu Ola.
- Mam nadzieję, że nie.
- Niech się w końcu ktoś zjawi- stęknęła dziewczyna.
Jakby na jej prośbę w lokalu rozbrzmiał dzwonek zawieszony nad drzwiami. Oboje jednocześnie skierowaliśmy wzrok na drzwi. Osoba, która właśnie weszła miała ciemnobrązowe włosy i jasnobrązowe oczy. Tatsuo. Najwidoczniej w końcu wstał. Z lekkim uśmiechem zmierzał w stronę kasy.
- To co zawsze?- Spytałem pamiętając, że zawsze zamawiał to samo.
- Tak- powiedział z zadowoleniem.
Zająłem się przygotowaniem kawy kątem oka spoglądając na Olę obserwującą mężczyznę. Wziąłem rogalika z koszyka na ladzie i zaniosłem mu go wraz z kawą. Kiedy odchodziłem, poczułem jak chwyta mnie za nadgarstek. Zatrzymałem się z mocno bijącym sercem.
- Posiedź przez chwilę ze mną. Na razie i tak nie macie innych klientów- odezwał się cicho.
Spojrzałem szybko na dziewczynę stojącą za kasą, która przyglądała nam się z uwagą. Chyba nie będzie miała nic przeciwko jak chwilę z nim posiedzę.
- Dobrze- powiedziałem siadając naprzeciwko niego.
- Naprawdę przepraszam, że wczoraj na ciebie tak nakrzyczałem.
Zaskoczyły mnie jego przeprosiny, co nie zmienia faktu, że miło iż zdobył się na taki gest. Drugi raz.
- Nie powinienem, ale naprawdę się o ciebie martwiłem- kontynuował.- Podobno zwiększyła się liczba gangów na ulicy i martwiłem się, że coś ci się może stać. Dobrze chociaż, że byłeś później z Hiroshim.
- Jemu to pozwalasz chodzić nie wiadomo gdzie po nocach, a mi robisz awanturę jak się spóźnię?!
- Bo wiem, że on sobie poradzi,
- A to co niby miało znaczyć?
- To, że gdyby jednak ktoś na niego napadł to ma większe szanse od ciebie. Już brał udział w dwóch bójkach, więc wiem że by sobie poradził.
- Bił się już z kimś?
- Tak. Dwa raz z tego powodu byłem wzywany do szkoły. Mam nadzieję, że miało to miejsce tylko dwa razy. Tak czy inaczej nie zmieniajmy tematu!
- No dobra, przecież przeprosiłem!
Nastała chwilą ciszy. Nie wiem jak głośno się zachowywaliśmy, ale Ola patrzyła na nas z szeroko otwartymi oczami. Kiedy zauważyła, że się na nią patrzę odwróciła wzrok, lecz wiedziałem, że zaraz znów zacznie się nam przyglądać.
- Przepraszam- odezwał się skruszony Tatsuo chwytając moją dłoń.
Czułem się lekko skrępowany tym gestem, bo wiedziałem, że koleżanka z pracy się nam przygląda i może zacząć coś podejrzewać. Nie chciałem, żeby moja orientacja wyszła na jaw. Natychmiast zabrałem rękę spod jego dłoni i położyłem na swoich udach. Nie chciałem wzbudzać większych podejrzeń u współpracowniczki.
- Okej, już w porządku- odezwałem się.- Nie mogę uwierzyć, że zasnąłeś u mnie w pokoju- wyszeptałem w końcu by nieco rozluźnić atmosferę.
Tatsuo zaśmiał się cicho biorąc łyk kawy.
- Rozumiem jeszcze gdybyś zasnął czekając na mnie, ale ty poszedłeś się przebrać w piżamę i wróciłeś się u mnie położyć.
- Nie chciałem spać sam. Jadłeś w ogóle śniadanie?- Spytał nagle zmieniając temat.
- Tak.
- Weź gryza- powiedział podsuwając mi rogalika.
- Nie, dziękuję. Przecież mówiłem, że jadłem. Nie jestem głodny.
- Weź gryza- powiedział, tym razem bardziej stanowczo.
Z cichym westchnieniem wziąłem od niego rogalika i ugryzłem kawałek.
- Zadowolony?
- Tak.
W lokalu rozbrzmiał dzwonek, a do środka wszedł klient.
- Muszę już iść. Do zobaczenia w domu- pożegnałem go odchodząc do stolika.
Wchodząc za kontuar od razu wziąłem się za realizowanie zamówienia. Po paru minutach Tatsuo skończył śniadanie i wyszedł z kawiarni. Nie rozmawialiśmy z Olą o mojej rozmowie z nim. Prawie w ogólnie nie rozmawialiśmy, bo nie mieliśmy na to za bardzo czasu. Dopiero przed samym południem mieliśmy chwilkę wolnego. Tak na prawdę to nie miałem ochoty z nią rozmawiać, bo bałem się, że może mi zadać pytanie, na które wcale nie chcę odpowiadać.
- A jednak wcale nie takie pustki, co?- Odezwała się pierwsza.
- Racja.
- Słuchaj... O co się kłóciłeś z tym twoim znajomym?
- Chyba słyszałaś.
Chociaż miałam wielką nadzieję, że nie. Niestety lokal w tamtym momencie był pusty, a każdy z nas w którymś momencie podniósł głos.
- Tak, ale nie zrozumiałam z niej za wiele. Nie żebym się przysłuchiwała- dodała po chwili.
- To nic ważnego.
- Natsume, czy ty...?
- Co?- Spytałem mając nadzieję, że jednak nie chce spytać o to co myślę.
- Jesteś gejem?- Spytała niepewnie.
- Tak.- Nie było sensu kłamać.
- Czy wy...?
- Tak.
Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- Przepraszam.
- Co? Za co?
- Że się na początku tak do niego zalecałam.
- Co? Nie, nic nie szkodzi.- Odpowiedziałem z lekkim rozbawieniem.- Nie przeszkadza ci, że wolę mężczyzn?
- Nie. Wcale.- Powiedziała swobodnie, a ja wiedziałam, że nie kłamie.
- To dobrze, ale mogłabyś nie wspominać o tym nikomu?
- Nie ma sprawy, ale dlaczego?
- Miałem sporo kłopotów przez swoją orientację. Nie każdy jest tolerancyjny.
- Aha. Jak dla mnie, orientacja nie robi żadnej różnicy.
Cieszyło mnie jej podejście. Chociaż trochę miałem za złe Tatsuo, że przez niego się wydało, że jesteśmy razem. Wolałem to zachować w tajemnicy. Nie to, żebym się jego wstydził, po prostu większość nie toleruje związku dwóch mężczyzn.
- No to niezłe ciacho ci się trafiło- powiedziała z uśmiechem.
- Dzięki- odpowiedziałem kiedy załapałem co miała na myśli.
- Dobry chociaż w łóżku?
- Co?!
Zaskoczyła mnie jej bezpośredniość. Zarumieniłem się nie wiedząc co odpowiedzieć. Oczywiście, że był świetny, ale przecież nie powiem jej tego ot tak.
- Mhm- odpowiedział nieśmiało.
Ola uśmiechnęła się do mnie i udała się w głąb lokalu by zająć się klientami. Kiedy wróciłem do rzeczywistości postąpiłem tak samo. Pozostały czas w pracy minął bardzo szybko. Nim się obejrzałem, a Jun z jakimś mężczyzną zjawili się by nas mienić. Zadowolony
i lekko zmęczony wracałem do domu po pracy. Będąc już przy drzwiach domu ogarnęłam nie przykra myśl, że zostałem sam na sam z Hiroshim w domu. Miałem nadzieję, że może wyszedł spotkać się z znajomymi lub że po prostu nie ma go w domu. Wchodząc do środka zastałem chłopaka siedzącego w salonie przed telewizorem.
- W kuchni jest obiad. Możliwe, że jeszcze ciepły- powiedział nie odrywając wzroku od telewizora.
Poszedłem do kuchni sprawdzić w jakim stanie jest obiad. Na szczęście okazało się, że nie trzeba go podgrzewać. Potrawy nie smakowały już tak samo po ponownym podgrzaniu. Zjadłem obiad i zamknąłem się w czterech ścianach swojego pokoju. Nie miałem za wiele ciekawych rzeczy do roboty, więc położyłem się wygodnie na łóżku i wziąłem się za czytanie książki. Po pewnym czasie zjawił się u mnie Hiroshi. Byłem ciekaw co go tu sprowadza.
- Mogę tu z tobą posiedzieć?- Spytał, stając w progu pokoju.
- Po co?- Może nie było to zbyt uprzejme pytanie z mojej strony, ale w jego przypadku grzeczności były bezcelowe.
- Nudno tak samemu siedzieć w salonie.
- No dobrze- odpowiedziałem po chwili zastanowienia.
Podszedł do łóżka i położył się obok. Ja starając się nie zwracać na niego uwagi wróciłem do książki. Co jakiś czas tylko na chwilę odrywałem wzrok by spojrzeć na niego. Jakoś za cicho się zachowywał.
- O nic mnie nie wypytujesz?- Odezwał się w końcu przerywając ciszę.
- Dlaczego miałbym cię o coś pytać?- Starałem się, żeby zabrzmiało to obojętnie.
- Zawsze się mnie o coś pytasz, a dzisiaj nic.
- I tak nie chcesz odpowiadać na moje pytania to jaki to ma sens?
Nie odezwał się, wiedząc, że mam rację.
- A co chciałbyś wiedzieć?- Odezwał się po czasie.
- Nie wiem, a o czym chcesz pogadać?- Włożyłem zakładkę między strony książki i odłożyłem ją na bok.
- Dlaczego tak koniecznie chcesz wiedzieć czym się martwię? Skąd pomysł, że się czymś zamartwiam?
- Już mówiłem, że Tatsuo się o ciebie martwi. A wiem, że coś cię dręczy, bo sam przyznałeś, że masz problemy oraz „że to nie moja sprawa".
- Nie chcę, żebyście się do tego mieszali. Poza tym, to już prawie koniec. Niedługo wszystko wróci do normy.
- Co masz na myśli?
- Niedługo kończę z pracą w burdelu. Nie będę już musiał tam pracować.
- To dobrze. Czy po wszystkim mógłbyś mi chociaż wyjaśnić, dlaczego musiałeś tam „pracować".
- Zastanowię się. Chcesz o coś jeszcze zapytać?
- Opowiesz mi o tobie i Ryuu?
- Co cię tak to interesuje?- Spytał marszcząc brwi.
- Nie chcesz to nie mów.
Chwyciłem książkę i powróciłem do jej czytania. Nie chce to niech nie mówi. Nie było sensu wchodzić w kłótnię. Ciekawił mnie jego punkt widzenia na ten związek. Poznałem już punkt widzenia Ryuu, byłem teraz ciekaw co o tym wszystkim sądził Hiroshi.
- Zaczęliśmy chodzić ze sobą dwa lata temu- zaczął po paru minutach.- Poznaliśmy się przez przypadek. Później się okazało, że będziemy chodzić do tej samej szkoły. Czas na przerwach spędzaliśmy razem.
- Poznaliście się przez przypadek? Czyli?
Jednak działała na niego cisza i ignorancja. Miałem wrażenie, że jest skory powiedzieć mi więcej niż dowiedziałem się od Ryuu.
- Był w parku, kiedy rozpętała się burza. Przechodziłem przez niego, kiedy zaczęła się ulewa,
a on stał pod drzewem. Zabrałem go do siebie, a ode mnie zadzwonił po rodziców. Mieszkał dość daleko, dlatego...
- A kiedy zaczęliście ze sobą chodzić?
- Miesiąc później. Bardzo dobrze się ze sobą dogadywaliśmy. Lubił fotografię, więc poszedłem z nim do parku. Robił zdjęcia krajobrazu i mi kilka przy okazji. Później oglądaliśmy zdjęcia i pocałowałem go, a następnie stchórzyłem. Znalazł mnie, powiedziałem mu, że go kocham, a on wyznał mi to samo i tak zaczęliśmy ze sobą chodzić.- Mówiąc to na jego twarzy pojawił się uśmiech.- Brzmi to prostacko, ale w rzeczywistości było bardzo romantycznie.
- Tatsuo o was wiedział?
- Tak.
- A kiedy...?- Nie wiedziałem czy zadać to pytanie, ale z jakiegoś powodu zżerała mnie ciekawość.
- Kiedy uprawialiśmy seks?- On i jego bezpośredni język.- To było już ponad pięć miesięcy naszego związku. Ojciec wyjechał gdzieś na weekend, więc zaprosiłem do siebie Ryuu na noc. Oglądaliśmy film, zaczęliśmy się całować, a reszty można się domyślić.
- Dlaczego się rozstaliście?- Chciałem znać jego opinie na ten temat.
- Mogę ci opowiedzieć pełną wersję, albo tylko streszczenie. To zależy czy będziesz mówił
o tym ojcu, bo on sam tego nie wiem i nie chcę, żeby wiedział.
- Nic mu nie powiem. Chcę pełną wersję.
- To się zaczęło gdzieś rok temu, gdy do mojej klasy trafiło dwóch nowych uczniów. Przez nich zacząłem chodzić na imprezy, pić, a później...
- A później?- Spytałem jak gdybym nie znał dalszej części.
- Brać narkotyki.
Starałem się wyglądać na zaskoczonego. Co prawda Ryuu już mi o tym powiedział, ale musiałem udawać, że słyszę to wszystko po raz pierwszy.
- Zawsze starałem się nie mieszać w to Ryuu. Przychodziłem do niego trzeźwy, nie ćpałem, ani nie paliłem w jego towarzystwie. Ale i tak mu się to nie podobało. Powiedział, że albo
z tym skończę, albo koniec z nami. Obiecałem mu, że to wszystko rzucę. I rzuciłem, ale tylko na półtorej tygodnia. Później znów się zaczęło. Pół roku temu znów postawił mnie przed tym wyborem. Znów obiecałem mu, że to wszystko rzucę, ale on powiedział, że to koniec.- Mówiąc to lekko zadrżał mu głos.- Mówił, że jak to wszytko zostawię to mogę do niego wrócić,
a dopóki będę dalej brał te świństwa to koniec. Miało to miejsc w przerwę świąteczną. Kiedy wróciłem do szkoły dowiedziałem się, że zaczął naukę gdzie indziej.
- Skoro do niego nie wróciłeś to znaczy, że nie przestałeś tego wszystkiego brać.
- Nie, przestałem.
Co?! To znaczy dobrze, że przestał palić, pić i brać narkotyki. Ale dlaczego w takim razie nie wrócił do Ryuu?
- To dlaczego nie wróciłeś do Ryuu?
- Mam do załatwienia jeszcze jedną sprawę. To ten problem, o który mnie tak wypytujesz. Jak już mówiłem, to już koniec. Ale nie wiem czy po tym wszystkim Ryuu nadal będzie chciał ze mną być.
A więc o to chodziło.
- Sądzę, że nadal chce, żebyście byli razem.
- Skąd możesz to wiedzieć? Nie znasz go.
- Mam takie przeczucie. Jak już załatwisz tę sprawę, o której nie chcesz powiedzieć, to zadzwoń do niego.
- Jak dobrze pójdzie, to dzisiaj jest mój ostatni dzień pracy w tym cholernym burdelu.
- Mam nadzieję. Nie powinieneś tam pracować. Nie powinieneś nawet nigdy odwiedzić takiego miejsca.
Uśmiechnąłem się do niego i powróciłem do książki. Ciężko mi było się na niej skupić, mając w głowie te wszystkie informacje. Chyba nie było sensu dopytywać co to za sprawa, skoro zaraz miało jej nie być.
- Nie rozumiem, jak możesz z własnej woli czytać książki.
- Normalnie. Książki są ciekawe, więc z miłą chęcią je czytam.
- Jeszcze nie znalazłem książki, która byłby ciekawa. Chyba dużo czytasz?
- Dosyć sporo.
- Twoje życie musi być nudne. Dzieje się w nim w ogóle coś ekscytującego?
Jak tak o tym mówił, to chyba z pewnej strony miał rację. W moim życiu nie działo się nic jakoś specjalnie ekscytującego, ale to chyba właśnie dlatego sięgałem do książek. Działy się tam rzeczy, których nie mogłem spotkać w rzeczywistym świecie. Chociaż jak tak pomyślę, to odkąd się tu przeprowadziłem moje życie stało się ciut bardziej kolorowe. Zamieszkanie w obskurnym hotelu, poznanie Tatsuo, praca w kawiarni, zamieszkanie tutaj, noce z Tatsuo, gwałty Hiroshiego i zabawa w detektywa na zlecenie Tatsuo. Jednak w moim życiu coś się działo.
- Wiesz, jak tak o tym pomyślę to masz rację w połowie. Było nudne, ale odkąd tu mieszkam to trochę rzeczy się wydarzyło.
Patrzał na mnie jakby nie do końca zrozumiał moją odpowiedź. Zaśmiałem się w głębi duszy i powróciłem do książki. Czytałem tak, aż do kolacji. W tym czasie Hiroshi cały czas leżał po drugiej stronie łóżka. Wstałem i ruszyłem do kuchni, a czarnowłosy szedł za mną.
- Dla ciebie też przygotować kolację, czy wychodzisz?
- Zależy co robisz? Niedługo muszę wychodzić.
- Mogę zrobić kanapki, żebyś zdążył coś zjeść.
- Zgoda.
Wspólnie zabraliśmy się za robienie kanapek. Przez cały czas czułem się nieco dziwnie. Przywykłem do tego, że Hiroshi lubi się ze mną drażnić na różne sposoby, a teraz zachowywał się normalnie. Zaczynaliśmy się dogadywać. Czyżby już miało tak być zawsze? Może on naprawdę nie był takim złym chłopakiem.
- A właśnie przypomniało mi się. Tatsuo wspominał coś, że brałeś udział w bójkach. Mogę wiedzieć o co chodziło?
- Heh, mówił ci o tym?
- Tylko wspomniał.
- Jacyś chłopacy dokuczali Ryuu w szkole z powodu jego orientacji. Pierwszy raz miało to miejsce jeszcze w zeszłym roku szkolnym, a drugi w tym. Po tym drugim zostawili go już
w spokoju. Widząc tą drugą bójkę zainteresowali się mną, ci dwaj nowi uczniowie, przez których wkopałem się w całe to gówno.
- Aha. Już myślałem, że lubisz wszczynać jakieś bójki.
Dokończyliśmy robienie kanapek i siedliśmy przy stole. Ja czekałem z posiłkiem na Tatsuo, który powinien niedługo wrócić. Hiroshi zjadł kilka kanapek i wyszedł. Przed wyjściem powiedział, żeby przekazał Tatsuo, że już wszytko wróci do normy. Wspomniał też, że wróci dzisiaj wcześniej, ale kiedy się spytałem co miał dokładnie na myśli, powiedział że przed piątą rano będzie w domu. Na pewno Tatsuo się ucieszy, kiedy mu to powiem. Długo nie musiałem czekać aż się zjawi. Możliwe nawet, że się zobaczyli, bo nie minęło nawet pięć minut jak rozległ się dźwięk otwieranego zamka w drzwiach.
- Wróciłem, jest tu kto?- Zawołał wchodząc.
- Jestem- powiedziałem wychodząc z kuchni.
Podszedłem do niego, a on nagłym ruchem chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Jego zachowanie nieco mnie zaskoczyło.
- Stęskniłem się- wyszeptał mi do ucha wtulając się we mnie.
Odwzajemniłem uścisk, w duchu przyznając, że ja również się za nim stęskniłem. Po chwili oboje siedzieliśmy w kuchni jedząc wspólnie kolacje. Tatsuo opowiadał mi jak minął mu dzień w pracy, a ja słuchałem go wpatrując się w jego brązowe oczy.
- Co tak cicho siedzisz?- Spytał, kiedy skończył jeść.- Może teraz ty coś powiesz?
- Dowiedziałem się coś na temat tego, dlaczego Hiroshi wygląda na takiego zmartwionego.
Słowo „dowiedziałem się czegoś" to może za dużo powiedziane, ale Tatsuo wydawał się być tym zainteresowany.
- No to mów czego się dowiedziałeś.
- W sumie to nie za dużo. Na początku powiedział, że po prostu ma swoje problemy. Ale jak później z nim jeszcze rozmawiałem, to powiedział, że już z tym kończy, że wszytko już wszystko wróci do normy. A i wspomniał, że przed piątą rano już będzie w domu.
Kiedy tak patrzałem na Tatsuo wydawał się być szczęśliwy. Poczułem jak nagle chwyta moją brodę i przyciąga do siebie. Złożył na mych ustach delikatny pocałunek, a następnie ramionami owinął się wokół mojej szyi wtulając się w nią.
- Dziękuje- wyszeptał.
Czułem jak w środku wypełnia mnie ciepło. Byłem szczęśliwy, że mogłem mu pomóc, chociaż niechętnie podchodziłem do tej roboty. Po chwili poczułem jak będąc wtulony we mnie ziewa przeciągle.
- Ziewnąłeś?
- Nie.
- Jesteś zmęczony?
- Nie.
Zaśmiałem się cicho.
- Ładnie to tak kłamać?
- Ja nie kłamie- powiedział odrywając się ode mnie.
- Przecież widzę, że jesteś zmęczony.
- No niech ci będzie, że jestem troszeczkę zmęczony.
- To może pójdźmy już spać. Jutro też jest dzień.
- Niech ci będzie.- Powiedział niechętnie.
Wstaliśmy od stołu, szybko posprzątaliśmy w kuchni i każde z nas udało się do swojego pokoju. Kiedy byłem w trakcie przebierania, usłyszałem jak otwierają się drzwi mojego pokoju. Po chwili poczułem przywierającego do mnie Tatsuo. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że stałem właśnie w samych majtkach.
- Tatsuo, co ty robisz?
- Chciałem ci powiedzieć dobranoc. Dobranoc.
- Dobranoc.
Ucałował mnie w kark i odkleił się ode mnie. Spojrzałem przez ramię jak opuszcza mój pokój. Uśmiechnąłem się do siebie i skończyłem się ubierać w piżamę. Po chwili leżałem już w swoim łóżku gotowy by pogrążyć się we śnie. Zasypiałem w wyjątkowo dobrym nastroju. Już dawno się tak nie czułem.
__________________________________
Mam nadzieję, że się podobało. Jak widać między Natsume i Hiroshim nawiązuje się pewna nić porozumienia. W domu robi się nieco spokojniej.
Jak to wszystko się zakończy?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top