39

Dusiłam,  nie dosłownie,  psiaka w swoich ramionach.  Tak dawno go nie widziałam...

-Bobiś - szepnęłam - My Best dog...

Harry tylko patrzył i się przyglądał co robię.

-Ide na spacer - poinformowałam

-A ja?  - od razu był przy mnie.

-Przepraszam - szepnęłam - Ale nie mam dwóch smyczy.

Harry spojrzał na mnie jak na idiotkę,  a potem zaczął się bardzo głośno śmiać.

-No to go - powiedziałam i przypięłam  Bobik'owi smycz.

Jeju,  jak ja tego psiaka dawno nie widzialam.   Poszliśmy z psiakiem do lasku,  który był za naszym domem.  Przyjemny wiaterek wiał ruszając moimi rozpuszczonymi włosami. 

-Zdejmij mu smycz - zachęcił Harry

-A jak ucieknie - zawołałam psa,  aby zdjąć mu smycz. 

-Zobaczysz że nie - pogładził psa po sierści, a  ten warknął.

-Co mu się stało?  - zapytałam niespokojnie.

Bobik zawsze był dla każdego miły,   a teraz?  Warknął na Harry'ego,  gdy ten go pogłaskał.  Coś jest na rzeczy i ja muszę się tego dowiedzieć.

-Nic - zbył mnie - Może boli go głowa  , lub mózg? - Bobik znowu warknął.

Szliśmy za ręce,  natomiast Bobik latał bez smyczy.  Nie mówiliśmy nic,  było jakoś... Dziwnie?  Nie żeby coś,  lubię czasami sama pomyśleć,  ale teraz jest to dość niepokojące.

-Harry - zatrzymałam się - Byłam ostatnio u  Hayden...

-I co?  - uniusł brew,  jakby jakoś specjalnie nie był zainteresowany tym co mówię.

-Nie było tam Bobika.

-Musiał spać - wzruszył ramionami - Chodź.

Harry dziwnie się zachował,  strasznie dziwnie,  to nie było podobne do niego że... Że nie odchodzą go moje sprawy?  Może mu się już znudziłam...

-Nie rób dzikich kmin - powiedział jakby na siłę - Nie możesz iść w spokoju i tyle?

- Nie - pokręciłam głową - Ale jak tak to tak - wzruszyłam ramionami i wyrwałam ręke z uścisku.

-Ejj to za co?  - spojrzał na mnie dziwnie,  a ja tylko wzruszyłam ramionami - Koniec okey?

-Hm? 

- O co ci chodzi? 

-O ten tramwaj co nie chodzi.

-Ehh,  babie nie dogodzisz.

Szłam deptając co jakiś czas samotnie leżace kłody.  Harry tylko przypatrywał się mi.

-No to o czym rozmawiamy?  - zapytał i uśmiechnął się.

-O niczym , przed chwilą byłeś wielce zły że ci ciszę przerwałam!

-Przepraszam - przytulił mnie od tyłu - Musiałem mocno pomyśleć.

-Nad czym?

-Nad jedną sytuacją  - odpowiedział i widząc że chce o coś zapytać zakrył mi usta palcem i kontynuował - Dowiesz się za chwilę.

-Ale o co chodzi?   

-Ciii,  dowiesz się w swoim czasie... Czyli za jakieś pięć minut.

Splutł nasze ręce i szliśmy dalej.  Teraz cisza mniej mi przeszkadzała,  bo moje myśli były zajęte tą... Niespodzianką?  Ciekawe co on tam zrobił,  bądź zrobi.  Cały czas mnie to nurtuje,  jestem mega ciekawa co tam jest.  Ale mniejsza.  Sophie pokaż mu że nie jesteś zainteresowana!  Taa ja i takie udawanie,  moja mina sama pewnie mówi za siebie. 

Chodziliśmy już jakieś piętnaście minut,  nie powiem nogi mnie nie bolą,  ale nudzi mi się niemiłosiernie.
Ale Harry musi pokazać to coś bardzo daleko. Może dotrzemy tam za jakieś... Em... Sto lat?  No nie,  pomyłka tysiąc lat!  A może milion... Albo miliard!  Nie no za mało,  bilard!

Harry zaczął cicho pod nosem się hihrać.  Spojrzałam na niego i zaśmiałam się lekko. 

-Tak - potwierdził - Dotrzemy tam za bilard lat!

-O niee - zaczęłam lamętować - Zły pies zabrał mnie do lasu,  abym chodziła po nim BILION lat!

Ten zaniósł się gromkim śmiechem.

-Już,  już - mówił przez śmiech - Dotrzemy tam za pięć... - nie dokończył,  bo nadal się śmiał.

-Pięć BILIARDÓW lat!  - zrobiłam głupią minę,  a on jeszcze bardziej zaczął się śmiać.

-Nie... Nie... Koniec - zakrył ręką usta.

-To koniec podróży?  - uniosłam brew

-Nie... Nie... Pięć... Minut - wymamrotał .

Szliśmy co jakiś czas śmiejąc się,  czasami nawet fajnie jest się pośmiać z tym ,, człowiekiem,,

-Ejj - warknął - Nie człowiek a... - przerwałam mu.

-Pieseł - wystawiłam mu język.

-Wilkiem - uniosł brwi.

-Niech będzie - wyszczeżyłam się - Piesku.

Po jakimś czasie Harry zatrzymał się w jednym miejscu.  Była to taka pusta polanka otoczona lasem,  prześwitujące świata idealnie padał na kawałek ściętego drzwa,  co jakiś czas słychać było odgłosy muchy,  wiatru lub ptaszków przelatujących nad naszymi głowami.

-Co się dzieje?  - rozejrzałam się dookoła - Gdzie piesek?!

-Cii - uciszył mnie i zatkał mi uszy i coś wyszeptał. 

Ledwo słyszałam,  ale chodziło o jakieś drzewo i o psiaka.  Co się dzieje?  Może Harry zachorował na jakieś zaburzenia psychiczne?

Nagle odsunął się odemnie i staną przedemną.  Poczułam na swoim ramieniu czyjąś ręke.  Momentalnie moje oczy się powiększyły... O co tu chodzi?

-Harry - szepnęłam.

-Nie bój się mnie - zaśmiał się głos kogoś bedącego za mną.

-Kim jesteś?  - nadal się nie odwróciłam,  tylko trwałam  w tej samej pozycji.

-Em... Według ciebie Bobik,  a według mnie James Lerner.

Moje oczy stały się większe.  Miałam wilka pod dachem!  Może to sen,  z którego zaraz się obudze,  albo jakiś głupi kawał Harry'ego i jego przyjaciół!?

-James - odsunęłam się i odwróciłam w jego stronę.

Blond włoski,  szare oczy,  mały nosek i wąskie usta,  miał czarną bluzę i granatowe spodnie i nike.

- Kłamiecie - zaniosłam się śmiechem - Że niby miałam wilka pod swoim dachem?!

-Tak - westchnął Harry - Miałaś psa pod swoim domem.

-Ejj - warknął James - Jeszcze raz mnie nazwiesz psem to pożałujesz suko!

-Zmieniłem płeć?  - spojrzał na  TO  i wyszczeżył się - Raczej nie.

-Ty suczko!  - wziął w ręke liście i rzucił w niego - Masz bitch!

-O ty!  - wziął go pod pachy i zaczął rzucać w jego twarz liściami - Masz psiaku.

Ten nie dawał za wygraną i wyrwał się suczce,  pchnął suczkę i walili się liściami.  Ja natomiast zaniosłam się gromkim śmiechem,  siadłam na podłodze,  a raczej ziemi i patrzyłam co robią psiako-suczki.  Przerwali swoją zabawę i podbiegli do mnie.

-James będzie u nas spał,  przez jakiś czas - poinformowała mnie suczka.

-Dobrze suczko - zaśmiałam się.

-Nawet twoja bejbe mówi że jesteś suczką,  czyli straciłeś przyjaciela! - śmiał się.

-Tego nie powiedziałam... Psiaczku - zaśmiałam się.

Wszyscy smiejąc się wróciliśmy do domu.

Hejo buraczki!

Kto się tego spodziewał 😂
Miałam do niego niecne plany,  ale lepsze to.  Uśmiałam się pisząc ten rozdział,  seryjnie. 

Papatki ❤📖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top