26

Tess P.O.V

Wyszłam z pokoju kierując się na dół,  po drodze spotkałam Michael'a i udaliśmy sie razem do dużej sali w domu głównym.  Tak bal odbywał się u nas w watasze i było mi z tym lepiej ,  przemierzyliśmy cały korytarz tym samym natkneliśmy się na Alfę David'a.

-Witaj Alfo- powiedzieliśmy razem i ukłoniliśmy głowy na znak szacunku.

-Witajcie - powiedział szybko - Michael będziemy musieli spotkać się potem z Alfą  watahy,, Pełni Księżyca,,  - informuje Michael'a -Jeśli coś wiecie o Sophie Croff to powiecie mi teraz - powiedział głosem Alfy .

-Nic nie wiemy - wyszeptał Michel.

-Widzę że kłamiesz Michael - powiedział z rozczarowaniem - W takim razie Harry sam z wami porozmawia.

Spojrzeliśmy na siebie z Michel'em.

-Tak Alfo - wydukał.

-Będą srogie kary - zaczyna wiliczać - Kołki z tojadem - wyliczał w nieskończoność - A ty Tess'o - zwrócił się do mnie - To twoja siostra,  musisz coś wiedzieć.

-Nic nie wiem - wyszeptałam.

Chwile potem weszliśmy do pomieszczenia w którym miał odbyć się bal.  Białe ściany na których wisiały balony,  pod ścianą stoi długi stół z przystawkami a naprzeciwko drzwi jest podwyższenie z mikrofonem i fotelami.

-Teraz kolej na was - mówi Alfa - Idźcie na podwyższenie i powieccie że ja was przesłałem - rozkazał David.

Poszliśmy tak jak kazał,  spotkaliśmy tam mężczyzne ,  miał czarne włosy ,  zielone oczy i zgrabny nosek ideał.  Michael warknął na mnie  ,  czyta mi w myślach baran jeden .

Twój baran skarbie

Mój baran

-Siostra Sophie - powiedział -Masz mi powiedzieć gdzie jest moja mate!

-Nie wiem o czym mówisz alfo - spuściła wzrok .

-Wiem że wiesz - warknął w moją stronę -Czuje od ciebie jej zapach! - wydarł się a cała sala spojrzała na nas.

-Alfo - mówi Michael.

-Cicho bądź beto ! - ucisza go.

-Wiem gdzie ona jest - mówi Michael a ja staje jak wryta - Przepraszam Tess,  ale to dla twojego dobra - szepcze do mnie.

-Michael...

-Mów - karze alfa .

-Kazała po siebie przyjechać do domku w lesie i została u nas w domu w pokoju - wymamrotał.

Harry uśmiecha się tylko.

-Jak mogłeś - mówię do Michaela - Wiesz co on jej zrobił!

-O mnie mówicie?  - Harry odwrócił się w naszą stronę i srogo na nas spojrzał.

-Tam o tobie nie słyszałeś?!  - powiedziałam i Skrzyrzowałam ręce na piersi.

-Nie masz prawa mówić o mnie !  - zacisną zęby .

Cham

-Gdzie jest wasz pokój?  - zapytał szybko - Mamy mało czasu .

Pobiegliśmy w stronę pokoju,  Harry podczas biegu wściekał się że nasz pokój jest tak daleko,  ale co poradzę?  Dobiegliśmy do pokoju i Harry wywarzył dzwi.

-Uważaj co robisz - upomniał Michael ,  na co Harry tylko warknął i podszedł do łóżka trzymając w ręce małą karteczkę.

-Nie ma jej... - opadł na łóżko i zakrył twarz rękami - Znowu ją straciłem,  moją małą mate.

W tym momencie zrobiło mi się go żal,  mega żal.  Podeszłam do łóżka i zabrałam mu za pozwoleniem karteczkę i zaczęłam czytać.

,,  Tess,  nie mogłam tu zostać,  jestem za bardzo narażona na znalezienie,  powędruje przez jakiś czas i może wrócę do domu.  Pożyczyłam kilka twoich ciuchów i szczotkę do włosów oraz hajs
Oddam,,

-Oddaj mi to - poprosił załamanym głosem i wstał z łóżka wędrując na dół -Dziękuję...

Sophie P.O.V

Budzę się i jestem bardzo głodna,  nie wiem czemu,  przecież wczoraj zjadłam tego biednego małego króliczka.

~Musimy coś upolować ~ szepcze wilk ~ Bo inaczej umrę z głodu.

Zgadzam się ,  moja wilczyca wędruje przez kilka minut i zaczaja się w krzakach polując na jakąś zwierzynę,  chyba to sarna,  ale nie jestem pewna.  Chwile później martwa sarenka jest pożerana przez wilczycę,  a kiedy konczy jeść zaczyna tarzać się we wszystkim co leży na ziemi.

~Co ty robisz idiotko!  ~ wrzeszcze

~Maskuje twój zapach mądralo ~ Jak tego nie zrobię znajdą nas!

~Aaaa oki ~ wzdycham ~ Masz jakieś imię? 

~ Tak ~ odpowiada dumna ~ Nazywam się Millicent,  dla przyjaciół Mili.

~O Mili ładne imię ~ mówię chociaż w środku cisnę zazdro.

~Dla przyjaciół powiedziałam ~ powiedziała ~ Ale jak chcesz to w sumie możemy się zakumplować.

~Oki ~ mówie ~ Tylko Milli,  mamy problem,  musimy znaleźć sobie schronienie na dłużej

~Znajdziemy ~ mówi wilczek ~ Wykopiemy norkę nałożymy patyczki na to trawa i liście i gotowe ~ mówi szybko

~A gdzie to zrobimy?

~W bezpiecznym i stosownym do tego miejscu ~ kieruje się przed siebie i na trafiamy na okazały lasek ~ Tu ~ mówi i podchodzi do starego drzewa zaczynając kopać i kończyć proces robienia szałasu gdzie się kładzie ~ Jutro znajdziemy coś wartego uwagi inaczej umrę z nudów ~ wzdycha

~Ja też ~ szczerze  ,  muszę się czymś zająć bo wykorkuje~Idziemy na drzemkę.

Siedzę w wielkim,   pięknym salonie,  jest cały biały,  naprzeciwko mnie są drzwi a obok wielka plazma,  za mną jest sofa,  ale co dziwne nie ma okien.  Chwile później zauważam postać na korytarzu i planuje jej się przyjżeć.

-Sophie - wiem do kogo należy ten głos - Skarbie wróć przepraszam - szepcze Harry i podchodzi do mnie

-Odejdź - warczę - Wynoś się z tąd!

-Wszędzie tylko z tobą - próbuje się zbliżyć lecz ja się oddalam.

-Odejdź - odwracam wzrok i wystawiam rękę w znaku stopu - Zostaw mnie na zawsze - Mówię cicho,  ale wiem że Togo żałuje.

Chwilę później wszystko rozpada się na drobnę kawałki i słychać tylko przeraźliwy krzyk Harry'ego.


~_Animusia_~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top