23

*Informacja*

Harry P. O. V

Stałem jak idiota przez chwilę myśląc co się właśnie tutaj odwaliło i próbowałam sobie to poukładać w głowie.

-Ash wpada do pomieszczenia
-Strzał
-Eryk przychodzi
- Porwanie Ashley
-Mój idiotyczny tok myślenia.

Odwracam się i odwiązuje moją myszkę,  tylko teraz jak się z tąd wydostaniemy?

-Skarbie - przytulam dziewczynę - Tęskniłem

-J-Ja też... - odpowiada i zaciska wargi.

-Jesteśmy razem,  tu i teraz ,  ja i ty bezpieczni - mówię spokojnie - I tylko to jest ważne.

-A Em?  - opuszcza wzrok,  a ja dopiero orientuje się że o niej zapomniałem...

-Em jest teraz w niebie - tłumacze jak małemu dziecku - Nic jej do żywych nie wróci...

-Czyli Derek też umrze?  - pyta bez zastanowienia.

-Tak - odpwiadam - Ale nie mart się.

Biorę Sophie na ręce i szukam wyjścia z tego pomieszczenia,  nagle zauważam dość spore okienko w ścianie które jak dotąd było przysłonięte starą chustą. Krzyczę na zewnątrz aby ktoś przyszedł i tak też się dzieje.  Rozbijamy okno i kilka wilków wchodzi do budynku po ciało Emmy które trzeba przetransportować Derek'owi.
Nie chcę wiedzieć co mu odwali jak ją zobaczy w takim stanie , ale ja bym chyba strzelił sobie w głowę ...

Po godzinie

Jesteśmy już w drodze do domu , Soph cały czas patrzy za okno i zaciska wargi , rozumiem ją , wlaśnie straciła kogoś kogo niedawno odzyskała .

Siedzimy na przodzie , kieruje jeden z delt , obok mnie siedzi Sophie i jedna gamma .

-Alfo - zwraca się do  mnie gamma - Delta mówi że za niedługo będziemy na miejscu.

-Dobrze - przytakuje.

Po kilkunastu minutach jesteśmy już w domu,  Sophie odrazu pobiegła na górę ale ja zostałem na dole,  aby przygotować coś do jedzenia.

Po tym jak zrobiłem spaghetti wkładam je na dwa osobne talerze które wkładam na tace,  następnie parze wodę na herbate i wkładam do kubeczków które tak jak resztę wkładam na tace.

Kieruje się na górę,  lekko pcham drzwi i wchodzę do pokoju.  Sophie ma na uszach słuchawki i nuci pod nosem tekst piosenki .  Tace kładę na półkę ,  a sam siadam obok Sophie.

-Jak się czujesz?  - pytam po chwili czasu, a Soph zdejmuje słuchawki.

-Źle - odpowiada i schyla głowę w dół - Czemu to się stało?  - drży jej głos.

-Skarbie - przyciągam ją do siebie - Ona teraz już nie cierpi -wzdycham - Wiem że teraz myślisz że to moja wina,  i taka jest prawda.

-Czemu musicie cały czas walczyć?!  - zaciska wargi

-Nie każdy jest dobry - odpowiadam spokojnie - Zło trzeba zwalczać - biorę wdech - Gdyby zło żyło tak sobie bez zasad wiesz co by tu teraz było?

- Podejrzewam - wzdycha - Czemu on to zrobił?

-No i to jest właśnie moja wina - wdech i wydech - Moja... Wina...

-Jak to t-twoja?  - głos jej się łamie .

-Musimy być między sobą szczerzy tak? 

- Opowiadaj - patrzy mi w oczy.

-Byłem wtedy młody i głupi ,  przyjaźniłem się z Erykiem - w środku normalnie umieram - Eryk miał siostrę Różyczkę,  małą słodką,  była od nas młodsza.  Pewnego dnia ojciec Eryka zgodził się abyśmy poszli na spacer,  pod warunkiem że weźmiemy ze sobą Róże.  Kiedy byliśmy w lesie zaatakowali nas... Stchórzyłem,  uciekłem,  zostawiłem ich na pastwę losu....

Jej oczy momentalnie rozszerzają się  ,  widzę w nich strach i przerażenie. Coraz ciężej oddycham... Ona się mnie boi...

- Zrozum - zaciskam mocno wargi - Ja tego nie chciałem,  byłem młody,  głupi!

-C-Co z nią się stało?

-Tego nie wiem...

-Jak o tym powiesz Deryk'owi?

-Będzie mi potrzebne trochę więcej wilków,  nie wiem co może mu strzelić do głowy Soph.

-Mogę przy tym być?

-To nie bezpieczne...

-Proszę  ,  to była moja przyjaciółka... Chce tylko tyle

-Dobrze - wzdycham - Ale schowasz się za innymi ok?

-Yhym.

-Prześpij się - radzę - Ja pójdę na dół,  muszę kilka spraw przemyśleć...

-Dobrze..

Schodzę na dół do salonu,  siadam na kanapie i włączam jakiś kanał sportowy. 

Moje myśli znowu schodzą na temat Emmy , przeze mnie nie żyje , gdybym wtedy nie uciekł , nie zostawił ich na pastwę losu , kto wie , może by teraz żyła,   czasu nie cofnę, 
ale i tak muszę myśleć jak o tym powiem Derek 'owi ...

,,Derek słuchaj , wiem że to Cię załamie , ale Emma już tu nie wróci ...,, Nie to złe ,, Przykro mi że muszę Ci to przekazać , ale musze ....

Myślę tak przez chwilę,  ale moje myślenie przerywa mi dźwięk telefonu.

-Halo - mówię do słuchawki.

-O Hej to ja Derek - odzywa się wesoły głos - Słuchaj i mi nie przerywaj , już do was jade i powiec Em żeby się szykowała.

Rozłącza się,  ogarnia mnie lekka panika, ale wiem ze muszę mu to przekazać,  chwilę później dostaje SMS'a

,, Przyjedzie ze mną mój brat Andrzej,  chciał załatwić kilka spraw,,

Słyszę kroki i wiedzę jak Sophie schodzi po schodach.

-To teraz..?  - pyta i siada obok mnie  .

-Chyba tak - wzdycham - Wiem że nie pokazałem ci jeszcze watachy,  ale wejdziesz do środka i powiesz komuś kogo spotkasz że chce aby zwołał kilkanaście wilków bo ja jestem u Zayn'a.

Chwil później zaprowadzam Sophie pod dom główny,  a sam idę do Zayn'a.  Kiedy jestem przed domem pukam i kiedy słyszę głośne ,, proszę,,  to wchodzę do budynku.

-Od kiedy to mój braciszek nauczył się pukać do drzwi domu - śmieje się Zayn - Myślałem że pukasz tylko dp drzwi mojego pokoju.

-Wyjątkowa sprawa - śmieje się - Będziesz mi potrzebny.

-Do czego?

-Dziewczyna która była z Sophie nie... Żyje i trzeba to w delikatny sposób jej mate alfie przekazać - wzdycham - Chcę abyś przy tym był.

-Okey - zaczyna ubierać przewiewną kurtkę ze względu na to że wieje lekki wiaterek i sportowe buty.

-Jak tam u Amanda'y?  - pytam  .

-Dobrze,  już za niedługo urodzi się Brand i Zuri - odpowiada a na jego twarzy widnieje uśmiech.

-Brand i Zuri - uśmiecham się

Idziemy spokojnie pod miejscem które wyznaczyłem Soph,  mieliśmy tu się spotkać a tu jej nie ma.  Każe Zayn'owi tu poczekać a ja wchodzę do pomieszczenia.

-Widziałeś młodą dziewczynę która tu nie dawno wchodziła - próbuje ukryć to że jestem zły i poddenerwowany.

-Tak alfo - ukłania się - Szła z innymi wilkami na stołówkę.

Idę na solówkę, słychać już na korytarzu gwar panujący w pomieszczeniu,  u mnie w watasze są wyznaczone godziny,  teraz jest szesnasta trzydzieści trzy,   a od szesnastej jest podwieczorek czy jakoś tam. Wchodzę do pomieszczenia i natychmiast wszystko ucicha,  szukam wzrokiem Soph i idę do niej,  siadam obok niej i postanawiam że też zjem sobię coś, nie będę jej z tąd zabierał skoro jest głodna.

-Hej - mówię do niej - Gdzie się podziewałaś?

-Byłam tu i ktoś mnie rozpoznał i zaproponowali abym coś zjadła bo wyglądam jak patyczak - dziewczyna śmieje się.

Nikt nie będzie mówił że Soph to patyk !

Po pół godziny

Stoimy razem z Zayn'em i Soph oraz z kilkoma innymi wilkami przed watachą,  kiedy podjeżdża Derek,  odrazu kieruje się do mnie i kiedy nie znajduje wzrokiem Emmy zaczyna się nie pokoić.

-Em stary gdzie jest Emma - ma grymas na twarzy.

-Derek zaszły pewne kompilacje i Emma...

-Kurwa stary jakie komplikację ?!

Zza nas inni przynoszą szklaną trumnę gdzie aktualnie znajduje się Emma,  oczy Derek'a robią się czarne.  Wilki opuszczają trumnę na trawę a Derek podchodzi do trumny  klęka nad nią i zaczyna płakać,  lecz po chwili rzuca sie na mnie.

-To przez ciebie!  -wydziera się i zadaje mi cios w twarz - Przez ciebie!

-Derek !- podnoszę głos i oddaje mu tym samym ciosem - Zabierzcie go odemnie!  - mówię do innych i kiedy odciągneli już go odemnie Derek upada i chowa twarz w rękach.

-Dajcie mi broń - prosi cicho - Teraz...

-Derek ale to cie zabije !  - Andrzej próbuje mu jeszcze coś powiedzieć.

-Dajcie!  - tym razem już krzyczy,  jego brat próbuje mu przemówić do rozsądku.

W pewnej chwili broń zostaje podana Deryk'owi i słychać tylko strzał broni i krzyk rozpaczy Andrzeja.  Potem słychać krzyk Sophie.

-Sophie - krzycze i odnajduję ją,  widzę jak Andrzej ją szarpie,  od razu podbiegam do niego i zadaje mu kilka ciosów.

-Harry przestań!  - słyszę jak moja mysia krzyczy - Harry proszę!

-Dobrze - wstaje i przytulam do siebie Sophie - Nic ci nie jest?  - pytam szybko,  nie wiadomo co ten idiota jej zrobił!

-Nie spokojnie - uspokaja mnie.

-Do lochu z nim - mówię do innych wilków - Zawiedźcie ciała do ich watachy, a potem zajme się tamtym.

Przytulam do siebie Sophie,  czuje jak się boi,  udaje że nic się nie stało,  a tak nie jest.

-Kocham cię - szepcze.

-Ja ciebie też - uśmiecha się i jeszcze bardziej się we mnie wtula .

Słyszę dźwięk SMS'a,  spoglądam w telefon i czytam powoli tak aby Sophie nie zobaczyła że wogóle mam telefon.

,, Już nie długo Skarbie ,,

Hejo buraczki!
Wiem że była dość długa przerwa i wiem że rozdział jest nudny ale w następnym gwarancja że wam nie powiem ;D

*Chcecie abym zrobiła rozdział z bohaterami jak wyglądają i wgl?*

Papatki❤📖

~_Animusia_~








Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top