22

Eryk P.O.V

Kilka lat wcześniej

Siedzę obok ojca i rozmyślam nad tym jakby to było gdybym umiał latać , tsa jestem głupi , ale cuż.

Mój wzrok ląduje na papierach ojca które są równo poukładane na biurku,  ogólnie zawsze panuje tu porządek .

-Eryk - zawraca się do mnie tata - Możesz iść dzisiaj do lasu pod warunkiem...

-Jakim?!  - aż podskoczyłem na krześle,  tak na to czekałem.

Czemu nie mogłem wyjść teraz bez pozwolenia?  To proste,  ostatnio zabrałem mojej siostrze zabawkę i za to musiałem odpracować to w biurze taty.

-Zabierzesz Róże ze sobą- mówi powoli - Możesz też zabrać Harry'ego,  ale musisz wziąść twoją siostrę.

-Oh - wzdycham - Niech ci będzie...

Ojciec powraca do robienia tej samej czynność co wcześniej,  czyli sprawdzania papierów .

Wychodzę z pomieszczenia i kieruje się do pokoju mojej siostry Róży.  Nie pukam tylko wchodzę i widzę jak bawi się lalkami barbie... Fuj

-Chcesz iść na spacer?  - pytam szybko.

-Tak - wstaje i podchodzi do szafy wybierając z niej kurtkę i buciki.

-Nie będziesz wilkiem?  - pytam bez zastanowienia.

-Nie chce dzisiaj - odpowiada i ziewa.

Po kilkunastu minutach tata zawozi nas pod dom Harry'ego ,  a ten już na nas czeka i jedziemy do nas,  bo za domem głównym jest bardzo fajny lasek. 

Po godzinie

Jesteśmy już w lasku,  Róża idzie obok mnie po prawej stronie,  a Harry po lewej.

-A co tam u ciebie Różyczko?  - pyta jak zwykle Harry.

-Dobrze - odpowiada i co jakiś czas przeskakuje kłody - Tylko Eryk mi bardzooo dokucza!

Harry śmieje się pod nosem .

-A u ciebie jak leci ?- pyta i wywala się o leżącą kłode bluzgając pod nosem.

-Harry - wzdycham i pomagam mu wstać - Tu jest Róża....

-Przepraszam - już stoi na równych nogach,  i w tym momencie wywala się Różyczka a on pomaga jej wstać i przytula ją do siebie... Słodki widok.

-Chodzie Aniołeczki - śmieje się i za chwilę słyszę płacz Róży - Nie płacz Róża,  to tylko nogaa - krzyczę ale potem słysze wrzask Harry'ego.

Odwracam się i jeden duży wilk szarpie Róże a Harry ucieka...

-Harry!  - krzycze - Pomóż !  - Ale on jest już daleko...

Wyrywam Róże z ich objęć i zabieram do domu w postaci wilka.

Wbiegam do pokoju lekarskiego i oddaje w ręce lekarza.  Rodzice zaalarmowani przez jednego z delt który mnie widział są już tu.

Tydzień później

Róża cały czas leży w śpiączce,  rodzice nie pozwalają jej odpiąć,  leży sama w sali.  Czasami ją odwiedzam,  opowiadam historię i robię teatrzyki lalek.

Ale jedno mam postanowienie
Znajdę Harry'ego i zrobię mu to co on mi...  

~_Animusia_~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top