33

Sophie P.O.V

Głowa lekko mnie boli,  ale pozatym nic. Próbuje chociaż wstać ,  lecz mi się to nie udaje przez coś co mnie przygniata,  aby zobaczyć to coś co mnie przygniata musiałam otworzyć oczy i była to... Ręka Harry'ego!

-Harry - zajęczałam - Chce wstać - lecz kiedy ten nie reagował musiałam wymyślić coś innego - Harry kradną mnie- wrzeszczałam

Ten zerwał się z łóżka,  zasłonił mnie sobą i głośno zawarczał .

-Oj ty głuptasie - odwrocił się do mnie i pstrykną mnie w nosek.

W odpowiedzi się zaśmiałam i poszłam do łazienki aby zrobić to co miałam zrobić,  czyli się umyć . Po skączonej czynności rozejrzałam się po łazience,  jestem głupia,  zapomniałam bielizny i ubrań! 

Sprawdziłam przez szparę od klucza czy Harry jest jeszcze w pokoju,  niestety jest.

Owinęłam się moim puchowym ręcznikiem i wyszłam z łazienki ,  pierwsze co zrobił Harry to zmierzył mnie od góry do dołu i uśmiecha się cwaniacko.

-Może zdejmiesz ten ręczniczek - chwile potem jest już obok mnie - Hm?

-Wolę zostać w nim - daję mu causa w policzek ,  a on owija mnie w pasie - A teraz mogę iść do łazienki?

-Hm - myśli - Możesz myszka.

- Ja to nie myszka - pokazuje mu język.

-Uważaj bo się obrażę - zakłada ręke na ręke.

-Ojj,  bo ci uwierzę - śmieje się i zamykam w garderobie.

Szybko wyciągam z szafy krótką bluzkę i jeansy oraz convers'y ,  zastanawiam się jeszcze trochę nad moim ubiorem,  no krótka czerwona bluzka,  granatowe jeansy i czarne convers'y,  ale stwierdzam że jest okej.

Wychodzę i widzę Harry'ego, który bacznie mnie obserwuje i widzę że coś mu się nie podoba.

-Brzydka jestem - wzruszam ramionami - wiem.

-Jesteś śliczna myszko - podchodzi do mnie , chwyta mnie w pasie i szepcze mi do ucha - Ale będzie ci zimno,  więc cię zaopatrzyłem w cieplejsze ubranka.

-Że co ?!  - odwracam się do niego - M-my wyjeżdżamy?

-Tak - mówi z uśmiechem na ustach - Mamy wolny tydzień i jedziemy w góry,  już wszystko załatwione.

-W góry - rozmarzam się,  nie byłam nigdy w górach tak na dłużej,  chyba że mijałam je jadąc samochodem - Na prawdę ?

- Nie na żarty - wytrzeszczam oczy - Jasne że naprawdę.

Rzucam mu się na szyję i całuje,  jestem mega szczęśliwa,  wiem zachowuje się jak dziecko,  ale mi tam pasuje.

-Idź się przebierz - rozkazuje - Reszta rzeczy jest w aucie.

-Już lecę - mówię i znikam w garderobie.

Wychodze będąc ubrana w za duzą szarą bluzę z czarnym napisem ,,Queen,, ,  ciemne jeansy i moje convers'y .

-No,  a teraz kurteczka,  czapka i szaliczek - patrzę na niego,  jest już ubrany - Wiem jestem najpiękniejszy na świecie - śmieje się.

- Tsa - mrucze pod nosem ,  szczerze,  to co powiedział to prawda.

-Dziękuję że się zgadzasz - uśmiecha się zwycięsko.

-Ejj - bałwan czyta mi w myślach!

-Twój bałwan skarbku - opiera się o drzwi i czeka na mnie aż się ubiorę.

-A wziąłeś kocyś ?- pytam

- Tak

-A podusię?

-Tak

- A....

-Nie wziąłem wszystkiego - uśmiecha się.

-Czego?  - ciekawe czego ten bałwan zapomniał.

-Ciebie - chwyta mnie i przeżuca mnie przez swoje ramię i kieruje się na dół.

-Mam konika - śmieje się jak dziecko.

-Masz konika dzidziusiu - pstryka mnie w nos,  on chyba uwielbia tą czynność... Seryjnie .

Po chwili jesteśmy już w samochodzie,  jest to czarne BMW.Siedzę obok kierowcy,  czyli Harry'ego.

Harry odpala auto i jedziemy!

-Spać mi się chce - ziewam.

-Spałaś całą noc,  i Poł dnia,  jeszcze ci mało?  - śmieje się.

-Jestem największym śpiochem na tej ziemi - susze zęby.

- Dobrze idź spać - pstryka mnie w nos,  on jest od tego uzależniony!  - W tej beżowej walizce masz kocyk i poduszkę.

Harry hamuje na poboczu abym spokojnie mogła iść do bagażnika i wyjąć poduszeczke i kocyś. Wracam i podpieram poduszką głowie i przykrywam poduszką.  To będzie długa droga

Hejo buraczki!
Już jest okej o rozdziały będą,  nie musicie się już martwić, dziękuję za pozdrowionka PATRYCJA200418
Kocham i pozdrawiam.

Papatki📖❤

~_Animusia_~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top