17
Sophie P.O.V
Śmiałam się w niebo głosy z Doug'a, graliśmy w grę a on ciągle przegrywał! Jak widać Sophie Croff wygrywa .
Nagle drzwi do pokoju otwierają się z lekkim zgrzytem i widzę że Harry wchodzi do pokoju . Patrzy chwilę na mnie a potem kieruje wzrok na Doug'a.
-Co ty tu robisz ? - pyta z podniesioną brwią.
-Alfo -wstaje z podłogi na której siedział podczas gdy ja siedzę na niej dalej - Musiałem zastąpić Max'a.
-Ale to on miał tu być!
-Harry - wstaje i podchodzę do niego - To moja wina .
-Nie teraz - mówi - później pogadamy idę do Max'a.
-Harry - podnoszę głos - Zatrzymaj się!
Odwraca się do mnie i patrzy jak głupi.
-Doug wyjdź - pokazuje na drzwi a on posłusznie wychodzi.
-Hm? - podnosi lekko brew.
-To ja kazałam Max'owi iść - mówię - Chciałam aby miał dzień wolnego...
-Ale ja nie chciałem - zaciska zęby-To ja tu narazie sam wydaje rozkazy, a teraz idę do Max'a.
-Co chcesz mu zrobić - zaciskam wargi.
-Jeszcze nie wiem.
-Harry proszę...
-O co?
-Zostań tu , ze mną.
-Dobrze....
Przytulam się do niego, a sory przytulam sie do debila.
-Chce iść dziś do kina .
-Tak? - dopiero co się ocknął dekiel.
-Chcę dziś do kina - wzruszam ramionami .
-No dobrze - odpowiada i mnie do siebie przyciąga - Ale muszę mieć prezent od ciebie aby iść - uśmiecha się szyderczo.
-Jaki? - wytrzeszczam oczy jak idiota.
-Założysz dzisiaj tą bieliznę którą ci dam - jego uśmiech się rozszerza.
-To mogę nie iść do kina - udaję obrazoną i odwracam się do niego tyłem.
-A co z Max'em - odwraca mnie do niego.
-Co ty sobie myślisz - wdech i wydech Sophie bo go kurwa ukatrupie - Nie ma szantażu!
-Jest - mówi spokojnie co mnie jeszcze bardziej denerwuje - Albo spełnisz moją prośbę, albo porozmawiam z Max'em.
....
-Dorzucę bonusik, dam Max'owi wolne - splata nasze ręce - A jak nie to będzie pracował dwa razy dłużej.
-No dobra - zajebe go!
-No i to mi się podoba - robi minę zboczeńca.
Siadam na skraju łózka i patrzę na Harry'ego , on tak samo się we mnie wpatrywał , patrzymy się w siebie .
Podchodzi do mnie wolnym krokiem i słyszę jego oddech.
Nachyla się nademną i składa pocałunek na moich ustach .
-To teraz do kina ? - pyta i siada obok mnie na łóżku.
-Ym tak - odpowiadam .
-To idź się ubierz i czekam na dole w kuchni.
Podchodzę do szafy i przebieram się z piżamy w której byłam bo nie chciało mi się przebierać , ubieram na siebie czarne jeansy z dziurami , czarną bluzę z kapturem i białym kotkiem na środku i czarne convers'y . Wchodzę do łazienki i myję twarz twarz oraz ręce jagodowym mydłem i wiąże moje włoski w koka .
Schodzę na dół i kieruje się do kuchni i przy okazji przypominam sobie jak się tu zgubiłam i dotarłam do tego ,,fajnego,, pomieszczenia w domu Harry'ego , swoją drogą ciekawe po co mu To , z jednej storny to może i fajne , ale świadomość że mój przeznaczony ma takie coś w domu jest przerażająca , nie wie się co i z kim tam robił i czy ze mną zamierza to robić...jednym słowem FUJ !.
-Dzikie kminy - Harry łapie mnie w pasie .
-Nie właź do moich myśli ! - udaję maburmuszoną - Masz Zakaz!
-Nie kiciu - śmieje się - Kiedyś tego użyjemy !
W jednej chwili osupiałam , debil Harry , debil Harry ob kłamie kłamie!
-Nie nie kłamie - uśmiecha się arogancko - Hłe hłe hłe.
-Boje się ciebie - udaję przestraszoną i w jednej chwili Harry przytula mnie do siebie .
-Nie bój się - mówi cicho - Nie musisz.
Przytulam się do niego bardziej i w końcu bierze mnie na ręce tak że obserwuję jego tył .
-Nie gap się tak - robi głupią mine - Jeszcze się napatrzysz !
-Nie -odpowiadam z hihotem -Nie zjedliśmy am-am - skarże się
-A pop-cor ci coś mówi?
-Um tak wiele wiesz ? -kpię sobie - Jedzenie nie umie gadać !
-Hmm - myśli - Jedzenie to jedzenie można je zjeść czyli nie musimy jeść twojego am-am tylko pop-cor ponieważ bedzie szybciej bo zjemy na miejscu a tak to brzuchy będą pełne i nie będzie miejsca na pop-cor i nie...-Nie dokącza bo mu przerywam.
-Rozumiem tylko już nie pierdziel .
Wchodzimy do czarnego BMW i Harry odpala samochód , operam się o siedzenie i powoli zasypiam.
Jakiś czas później
Jesteśmy z Harry'm lrzed budynkiem kina , jest on beżowy i duży , ma mało okien a przez te które ma nie da się nic zobaczyć bo są zastawione szyldami typu ,, Zmora Z Epoki Kamienia Łupnego ,, lub ,, Masakra na dzikim zachodzie,, ale najbardziej przyciąga mnie mały ustawiony tuż przy plakacie z napisem ,, It,, , podchodzę do niego bliżej trzymając za rękę Harry'ego i czytam .
,,Maraton Horrorów
Dziś o godzinie 19:30-23:00 odbędzie się maraton horrorów w tym
-Naznaczony ( wszystkie części)
-It
-Obecność 1/2
-I tym podobne .
Zapraszamy ,,
Harry przegląda wszystko bardzo szybko , jego wzrok podąża to w tą , to w tamtą .
-Chcę to - wskazuje na maraton .
-Na pewno - patrzy na plakat i uważnie czyta .
-Tak mówię i pociągam go za rękę do środka .
Wchodzimy , pełno ludzi stoi przy wejściach do sal kinowych , każda ma swój numer i przy każdej jest napis co teraz leci w kinie. Podchodzimy do kasy i Harry kupuje bilety , podaje mi je abym je trzymała i sam idzie po pop-cor i colę . Stoję już kilka minut i czekam na powrót Harry'ego gdy ktoś obok mnie chrząka .
-Przepraszam - mówi szarmandzko - Czy może mi pani powiedzieć gdzie jest sala numer osiem?
-Tak - mówię i szukam wzrokiem sali osiem - Niech pan idzie za mną.
Byłam tu już kiedyś i wiem że można się tu zgubić , sama pare razy tak skączyłam z Emmą będąc w podstawówce. Stoję przed drzwiami numer osiem razem z tym mężczyzną .
-To tu - wskazuję wzrokiem - Jeśli to tyle to muszę już wracać .
-Dziękuję pani - odpowiada -Może da się pani zaprosić na kawę?
-Nie - odpowiada ktoś za mną i już wiem że to Harry - Idziemy Sophie.
-Harry przestań .
-Idziemy - mówi i łapie mnie za rękę i ciągnie w stone sali numer szesnaście.
Wchodzimy i siadamy na wuznaczonych miejscach i zakładamy okulary 3D .
To będzie nie zapomniamy wieczór!
Heja buraczki!
Koszmar , jutro na pierwszej lekcji praca klasowa z angielskiego , super co nie ?(i ten sarkazm)
Papatki📖❤
~_Animusia_~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top