7
Jednak nie poszłam do May, stwierdziłam że wolę zrobić coś innego. Narazie May nie musiała wiedzieć co się stało w lesie, za bardzo by mnie pouczała. Chciałabym, aby to się nie wydarzyło, ale jednak, nie wiedziałabym o planie, jaki mają te wilki. Muszę się trzymać na baczność i uważać na siebie. Postanowiłam iść do taty i porozmawiać o zajściu w lesie. Nie bardzo miałam jak w czasie ,, balu,,.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się do gabinetu taty, przeczuwałam, że tam będzie. Zatrzymałam się przed drzwiami do gabinetu i usłyszałam kawałek rozmowy.
-Ale pomyśl Harry -powiedział chyba Acze - Byłaby u nas bezpieczniejsza niż tutaj.
-Nie - powiedział stanowczo - Nie będzie się narazie nigdzie przeprowadzała, dopóki nie zobaczę, że jest z tobą szczęśliwa.
-Jak tam chcesz - powiedział chłopak wdychając - Ale jeśli stanie się tu jej krzywda, to nie ręczę za siebie.
-Przede wszystkim - powiedział - To ona powinna zdecydować.
-A o ślubie twoim i Sophie kto decydował? - wycwanił się - Kto decydował?
-Przestań - waknął - Wiem że to było głupie ale czasu nie cofnę.
W tym momencie weszłam do pomieszczenia. Mina taty i Acze była bez cenna.
-Ile słyszałam? - zapytałam - Hmm, cała rozmowę więc się nie pytajcie!
-Ale zrozum tu jesteś w niebezpieczeństwie! - warknął Acze - Możesz umrzeć a nawet gorzej!
-Nie będziesz o mnie decydował - uniosłam się - Nikt nie będzie o mnie decydował!
- A właśnie że będę - ryknął - Jestem twoim mate!
-To że jesteś jakimś moim mate to nie znaczy że będę od ciebie zależna! - krzyknęłam - Nikt nie będzie mi rozkazywać, a napewno już nie ty!
-Bo co?! - krzyknął - Bo się zdenerwujesz? Popłaczesz w kącie? Czy może poskarżysz rodzicą?
Nie wytrzymałam, moja złość sięgnęła zenitu, byłam cała czerwona na twarzy.
Rzuciłam Acze o ścianę, powiedział za dużo, a ja nie będę sobie na to pozwalać!
-Zadowolona? - zaśmiał się - Bo ja tak, w końcu poznałem twoje prawdziwe oblicze suko!
-A ja twoje śmieciu - zaśmiałam się - Już wiem czemu twoja matka cię zostawiła!
-Co powiedziałaś?! - w momencie był przy mnie - Nie masz prawa tak mówić o mojej matce - podniusł na mnie rękę - Nigdy!
-O nie , nie - podszedł do nas mój tata- Tak nie będzie, nie będziecie się wzajemnie zabijać.
-Ty Cassie - wzkazał na mnie - Idziesz się pochwalić mamie, a ty - wskazał na Acze - Idziesz się pochwalić ojcu.
-O nie nie - powiedziałam - Wystarczy że ty to widziałeś, mamy nie będę denerwować przez tego debila!
-Przestań! - ryknął - do pokoju!
-Do żadnego pokoju! - krzyknęłam i wybiegłam z pomieszczenia.
Pobiegłam do tego feralnego lasu i siadłam pod nim. Nienawidzę Acze, żałuję że jest moim mate!
-Kurwa! -wykrzyczałam na całe gardło.
Siedziałam jeszcze chwile, i kiedy miałam się zbierać, poczułam chusteczkę na mojej twarzy, a ostatnie co usłyszałam to...
-Śpij aniołku dopóki możesz, bo potem trafisz do piekła.
Hejka buraczki!
Rodział jest!
Miałam trochę weny i mam pomysł na następny! Spodziewajcie się go już napewno za tydzień! A może zrobimy maraton?
Jak będzie tutaj 10 ⭐ do pojutrza, to robię maratonik.
A tak wogule podoba wam się nowa okładka książki? Czy mam zrobić inną?
Papatki 📖❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top