Rozdział 12 Życiowe zmiany

Zaczęła się szkoła. Nie ma w świecie, drugiej tak przewidywalnej instytucji, może tylko Kościół jest równie skostniały. Właściwie to samo od setek lat, mało tego; od zawsze! Kiedy słucham opowieści np. mojego taty, o latach jego edukacji, to dochodzę do wniosku, że wtedy były te same problemy, nuda i podobne, uczniowskie, sposoby walki z nią, co dzisiaj. Generalnie, szkoła zawsze była, jest i będzie tematem, którym nikt nie zajmował się, nie zajmuje się i nie będzie się zajmował, z własnej i nieprzymuszonej woli.:) Życie, natomiast dostarcza innych, rzeczywiście ciekawych spraw i wyzwań. Tym, które nie przestawało mnie dręczyć w chwili rozpoczęcia nowego roku szkolnego, było bardzo dziwne, wręcz graniczące z absurdalnym i szalonym, zachowanie mojego starszego brata wobec mnie. Od pewnego czasu ze zdumieniem obserwowałem, że z "czepliwego", wrednego intryganta, potwora, mówiąc bez ogródek, zmienił się w całkiem znośnego, miłego, człowieka. Dawał po sobie poznać, (może zresztą mimowolnie; przypuszczam, że wolałby to ukryć, ale jak: w końcu jestem jego bratem; chyba nikt nie zna go lepiej ode mnie, i nikt lepiej ode mnie, nie wie, jak mnie do tej pory, traktował), zakłopotanie, związane z tą sytuacją. Mimo to, widziałem, że nie chce tłumaczyć mi, przyczyn tej swojaj zmiany. Czułem, jednak, że muszę je poznać, bo jeśli nie, zjedzą mnie, ciekawość i niepokój. Miałem trzy teorie, mówiące, co mogło skłonić Clyde, do tak radykalnej, zmiany postępowania:
1. Czegoś ode mnie chce; (ta możliwość, wydawała mi się, mało prawdopodobna; czego mój do tej pory zupełnie niezależny ode mnie, starszy brat, może ode mnie chcieć), ale mając kompletny mętlik w głowie, byłem zmuszony dopuścić, także taką możliwość.
2. Zwariował, ew. jakoś pomógł sobie w "rozstaniu z rzeczywistością".:) Jednak moja obserwacja wskazywała, że poza zmianą postępowania wobec mnie, nie przejawiał zasadniczo innych, dziwnych zachowań; przynajmniej, nie bardziej, niż zwykle. Było to niezawodny znakiem, że takie przypuszczenia, trzeba porzucić.
3. Knuje jakiś podstęp; próbując wzbudzić moje zaufanie i sympatię, a potem zdradzić je, w jakiś podły i korzystny dla siebie, sposób. Najbardziej obawiałem się, że właśnie dlatego, kreuje się na fajnego brata. Taka możliwość, wydawała mi się bardzo prawdopodobna.

W końcu, nie wytrzymałem i zapytałem go otwarcie'

- Clyde, co się stało, że mnie traktujesz jak brata, od pewnego czasu?

- A jak mam cię traktować, przecież nim jesteś, co zapomniałeś?! - zaśmiał się i popatrzył na mnie wzrokiem, który, w jego zamyśle, miał przedstawiać serdeczność, uśmiech i pobłażanie, ale w rzeczywistości, był pełen zakłopotania. Widziałem to!

- To chyba ty sobie teraz przypomniałeś, że nim dla ciebie jestem. Clyde, do cholery, przecież sam wiesz, co mi robiłeś. Szukałeś wszelkich sposobów, żeby mi uprzykrzyć życie; zepsuć zabawy z przyjaciółmi, czy naopowiadać coś rodzicom, a teraz co?

- No wiesz młody, nie ma doskonałych starszych braci, ale przecież nie zawsze było między nami tak źle - teraz kompletnie osłupiałem. I wybuchłem:

- Clyde, przestań mi tu pierdolić co było kiedyś! Nagle przypomniałeś sobie dawne czasy? Powiedz, o co ci teraz chodzi?

- Powiem ci jedno: nie potrzebnie się denerwujesz. Wolałbyś, żeby nasze relacje wyglądały, gorzej, tak jak niedawno? Bo ja nie.

- Ja też tego nie chcę, tylko różnica między nami jest taka: ja ci nigdy nic nie robiłem, ty do tej pory traktowałeś mnie jak wroga, teraz jak przyjaciela, jak brata. Wiesz, to jest dla mnie podejrzane, metoda kija i marchewki. Ty czegoś ode mnie chcesz i to nie jest nic dobrego, a przynajmniej dla mnie.

- Miej trochę zaufania do mnie.

Teraz widziałem po wyrazie twarzy Clyde' a, że bije się z myślami, czy o czymś mi powiedzieć, ale też, że chce być szczery.

- Słuchaj, zmiana w moim podejściu do ciebie, jak chcesz to wiedzieć, następowała stopniowo. To się chyba zaczęło, na waszej imprezie, jak rozmawialiśmy z Alex. Wtedy pomyślałem, że bez sensu jest tak rozmawiać, tak żyć. Powiem ci, że twoja Alex to świetna, diabelnie sprytna dziewczyna.

- No, no; uważaj!

- Chłopie, chyba nie myślisz, że będę odbijal dziewczynę rodzonemu bratu!?

Czas pokaże - pomyślałem, uśmiechając się, do Clyde' a.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top