Rozdział 10 Pojawienia się duchów nie odnotowano
Op. Profesora:
Wezwałem fachowca. Przyszedł, zręcznie naprawił drzwi; złota rączka. Gdyby dało się znaleźć gdzieś, takiego speca od życiowych problemów... Zawsze można pomarzyć.
Op. Matta
Dziś byłem u dziadka. Martwię się o niego, widzę, że nie jest w najlepszej formie, stał się ostatnio szalenie melancholijny. Pogadaliśmy trochę, choć były to, jedynie jego zdawkowe odpowiedzi na moje pytania, wskazujące, na jego brak usposobienia do dłuższych rozmów, czy choćby, ciągnięcia dalej naszego spotkania. Biorąc to pod uwagę, dość szybko się z nim pożegnałem. Wyszedłem od niego, martwiąc się, ale myślałem sobie, że każdemu czasem, przytrafiają się gorsze dni. Ta myśl, nieco łagodziła moje zatroskanie, a właściwie, prawie całkowicie mnie od niego uwalniała. Wiedziałem też, że dziadek to osoba, powiedzmy, nie lubiąca gromadzić na sobie zbyt dużego zainteresowania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top