Rozdział 1 Po zabawie

    - Ścisz to cholerstwo, nie będę świecić oczami, dlatego, że młodym gnojkom, zachciało się urządzać imprezy - krzyknął do mnie, mój starszy brat, Clyde. Poczułem silny przypływ gniewu. Zorganizowałem świetną imprezę. Udało mi się zaaranżować unikatowe warunki: rodzice zostali wyekspediowani, na całonocny maraton klasyki filmów miłosnych, sprowadziłem najlepszego dj-a, zaprosiłem najlepszych kumpli, którzy pojawili się w komplecie, udało mi się ściągnąć najpiękniejsze koleżanki i zapewnić najwspanialsze rzeczy, do jakiejkolwiek konsumpcji, a ten wyjeżdża z pretensjami o za głośną muzykę, jak jakiś stary, sfrustrowany, dziad. Sam Clyde, nigdy nie prowadził ascetycznego żywotu mnicha, ale teraz zgrywał wrażliwego na zbyt głośne decybele, by zepsuć nam zabawę. Niedoczekanie. Wkurzony na maxa, zacisnąłęm pięści i ruszyłem w kierunku mojego starszego brata, by podziękować mu, że tak wspaniale, zajmował się mną, pod nieobecność rodziców i grzecznie go poprosić, by jednak, trochę sobie od tego odpoczął. Nagle poczułem, że ktoś łagodnie, ale zdecydowanie, chwycił mnie za ramię, nie pozwalając mi iść dalej. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem, że to moja dziewczyna, Alex. Była jak zwykle piękna, a najcudowniejsze było w niej to, że zawsze była sobą i nigdy nie czuła przed nikim respektu. Była uosobieniem braku pokory. Nawet jej wygląd, pokazywał dwie wiadomości o niej; że jest niesamowicie piękna i cholernie bystra, a więc, kiedy tylko zechce; niebezpieczna: krótkie włosy, niekiedy zabójczo groźna, rzadziej uroczo uśmiechnięta, czy wyrozumiała twarz (lecz, co niesamowite, posiadała, i w zależności od chęci, używała, w 100%, tego wszystkiego), piękne, przebiegłe, lecz, kiedy tylko zechce, stylizowane na niewinne, oczy, urzekająco piękna budowa ciała (lecz jako jej chłopak, chyba mam prawo w tej chwili, jedynie zamilknąć w zachwycie i dalszą wiedzę tajemną o niej, zachować dla siebie). Teraz miała dla mnie wyrzuty, i co dla niej nietypowe, wskazówki:
-Nie bij się, jak wiesz, że przegrasz. Tu trzeba zadziałać sposobem, takie olbrzymy, z tym sobie nie radzą- mówiąc to, wymownie spojrzała na mojego brata. Stałem jak obezwładniony i patrzyłem, co wymyśliła moja ukochana i w jaki cudowny sposób, zamierza unieszkodliwić Clyde'a. Mieszały się we mnie, w osobliwą miksturę podziw dla Alex, wiara, że najlepiej rozwiąże sprawę i obawa, że to się nie uda.Kiedy podeszła do Clyde'a, powiedziała mu:
-Clyde, chodź, porozmawiamy
No - pomyślałem sobie, ciekawie się zaczyna
-Nie słuchacie mnie, nie słucham was, nie ściszacie muzyki, nie rozmawiam- zdobył się na jakże błyskotliwą ripostę, mój starszy.
-Brzydko mówisz Clyde, a my przecież jesteśmy tacy mili- stwierdziła nieco przewrotnie moja ukochana, czym wywołała buraka wściekłości i "wybałuszenie" oczu u Clyde' a.Widać było, że myślał sobie: "na co ta smarkula sobie pozwala?", lub coś w tym stylu.Tymczasem Alex, miała mu do powiedzenia coś jeszcze:
- Clyde, masz rację, że ludziom młodym w naszym wieku, nie wolno robić pewnych rzeczy, ale tobie, kiedy z nami jesteś, też: jak myślisz, czy dla kogoś zzewnątrz, to co się tu teraz dzieje, nie musiałoby wyglądać tak, że ty starszy i silniejszy od nas, albo nam to sam zrobiłeś, albo przynajmniej nie upilnowałeś nas i pozwoliłeś nam, a jak trzeba to jeszcze coś wymyślimy, popłaczemy sobie trochę i powiemy, że nas tu biłeś, macałeś, czy robiłeś diabli wiedzą co jeszcze, a my potrafimy być bardzo przekonujący, lepiej wierz mi na słowo. Jak mnie do tego zmusisz, to tak o tym opowiem, komu trzeba, i my wszyscy, a wtedy nie będzie miło, więc lepiej daj mi spokój, póki cię jeszcze nie aresztują-
Clyde kipiał z wściekłości, ja byłem zdziwiony objawieniem się takiej przewrotności i gotowości do kłamstwa w mojej dziewczynie, ale i jej zmyślnością. Zostawiając bowiem na razie na boku dylematy moralne, trudno nie przyznać jej, takiej sprawności. Clyde eksplodował ze złości:
Ty pojebana oszustko, wkurwiasz mnie tak, że chyba cię zabije.
-Trudno, jakoś to przeżyję- powiedziała z przewrotnym, czarnym humorem Alex. Jedno ci tylko poradzę, jak to zrobisz, zacznij się pakować do więzienia: szczoteczka do zębów itd., bo wtedy faktycznie dasz im twarde materiały na zrobienie z ciebie zwyrodnialca- mówiąc to wskazała, na zaproszony przeze mnie tłum imprezowiczów, który teraz, zamienił się, w wielką gromadę skonsternowanych gapiów, wśród, których nastroje, zmieniały się jak w kalejdoskopie, stosownie do obrotu spraw w wymianie zdań między moją dziewczyną, a moim starszym bratem. I nastąpił przełom, czy jak kto woli, stał się cud: Clyde odwrócił się i odszedł, zostawiając nas w spokoju.Wśród nas wszystkich, wybuchła euforia! Wszędzie wokół roztaczał się podziw, dla dokonania mojej dziewczyny. Tylko ja podziwiając efekt końcowy, miałem dla niej, jak mi się wydawało, także kilka, kłopotliwych słów
-Słuchaj, kochanie, znamy się od dawna, ale nigdy bym nie pomyślał, że byłabyś gotowa, aż tak kłamać
-To u was dziedziczne? Najpierw twój brat wyjeżdża do mnie z tą oszustką teraz ty. Nie rozróżniasz kłamstwa od blefu, wiedziałam, że pęknie; ale zapamiętaj: czasami trzeba kogoś trochę postraszyć, nie ma innego wyjścia. Impreza trwała w najlepsze, tak, że pod naporem wielu mocnych wrażeń, wszyscy niedługo zapomnieliśmy, o tym co zrobiła Alex. Jednak poza takimi chwilami, pamięć o tym, miała trwać już zawsze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top