#RozetnijPrześladowanie - Posłowie

Drogi czytelniku, przy okazji posłowia, pragnę poruszyć temat tagu #RozetnijPrześladowanie, który w dużym stopniu wiąże się z tą częścią "Kronik Szkolnych".

W obecnych czasach problem dręczenia fizycznego stopniowo odchodzi w niepamięć. Możemy go oglądać zwłaszcza w serialach młodzieżowych lub tanich filmach amerykańskich i myśleć sobie: "Jak to dobrze, że ja nie chodziłem/am do takiej szkoły!"

Grona pedagogiczne podejmują coraz to bardziej zdecydowane działania, aby zaradzić agresywnym zachowaniom, jak na przykład dręczeniu słabszych uczniów. Choćby na drzwiach gabinetu psycholog zawsze wisi plakietka: "Stop agresji!Problemy rozwiązuj tylko i wyłącznie w sposób polubowny!"

W Siódemce monitoring pozostaje ślepy na niektóre incydenty, jak cierpienia naszego głównego bohatera, jednak w innych szkołach na pewno nie ma takich zaniedbań, a dyżurujący nauczyciele z wielką uwagą przeczesują korytarze. To samo tyczy się higienistek, które z pewnością nie ignorują regularnie pojawiających się siniaków na ciałach uczniów. Dzięki Bogu, że nasz świat nie jest aż tak obojętny na nieszczęścia innych, jak ten wykreowany przeze mnie, pełen absurdu i niesprawiedliwości!

Jeśli pomimo starań Oświaty, ktoś jeszcze doświadcza cierpień fizycznych ze strony dręczycieli, to niech pod żadnym pozorem nie bierze przykładu z Mike'a! Nie wolno przemilczeć tego problemu. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Jeśli doniesiesz o tym swojemu wychowawcy, nie zostaniesz wcale skarżypytą. W końcu troszczysz się o swój własny interes. To tak samo, jakbyś zignorował przestępcę, który wynosi meble z twojego własnego mieszkania, mówiąc: "Nie chcę żadnych problemów", "Co to dla mnie za strata, że zabierze sobie parę zakurzonych mebli?"

Jestem zmuszony zakwestionować zdanie głównego bohatera i powiedzieć, że konformizm to niedobra postawa. Nie bójmy się płynąć pod prąd. Nie spoczywajmy na zamulonym dnie niczym jakieś przegrzebki, które oczekują, aż gwałtowny prąd wyniesie je na powierzchnię.

Tak jak wspomniałem, problem prześladowania fizycznego zanika - łatwo je zidentyfikować, a także stłamsić w zarodku. Zupełnie inaczej przedstawia się kwestia prześladowania psychicznego lub słownego, zwał, jak zwał. Z doświadczenia zdaję sobie sprawę, że takowe może być jeszcze bardziej dotkliwe. Słowa wypowiadane przez człowieka potrafią ugodzić w czułe miejsca, niczym szpilki wbijane z chirurgiczną precyzją. Sami zatruwamy się cynizmem, jesteśmy przepełnieni nim do cna, więc musimy go z siebie jakoś wyrzucić, przekazując na inne osoby. W ten sposób zapoczątkowujemy spirale złośliwości, którą krąży i krąży... A pytanie, po co? Tak sobie myślę, że PIUcz, Program Idealizacji Uczniów, z którym będziecie mieć do czynienia w "Zielonym Oku" to wcale nie taki zły pomysł. Wszyscy posyłaliby sobie sympatyczne uśmiechy, bez cienia fałszu... Rozmawialiby o rzeczach naprawdę istotnych, nie traciliby czasu na zbędnych kłótniach lub obśmiewaniu kolegów... Najlepiej żeby na niebie pojawiła się jeszcze tęcza, prawda?

Z drugiej strony, to PIUcz pewnie zniszczyłby mi fundamenty do moich powieści. Bo jak pisać historię, w której nie ma ani żalu, ani zawiści, ani innych negatywnych odczuć? Jak tu wywołać uśmiech na twarzy czytelnika bez utarczek słownych i wzajemnych przytyków?

Właśnie tym, nieco abstrakcyjnym akcentem kończę temat #RozetnijPrześladowanie. Pozwoliłem sobie otworzyć księgę, która dawno już porosła kurzem, jednak treści w niej zawarte nie ulegają przedawnieniu. Chyba nikt nie będzie miał mi tego za złe.

Następnie pragnę podsumować tematykę tej części, na wypadek, gdyby nie do końca dotarł do Ciebie jej przekaz. Kieruję ją zwłaszcza do ludzi zduszonych przez tłum, zagubionych i bez nadziei. Niech walczą o swoje miejsce w społeczeństwie, a broń Boże, niech nie osiadają na laurach, żywiac się kłamstwami: "Wszystko jest w porządku". Albo: "Taki stan rzeczy w zupełności mi odpowiada".

Zabijajmy w sobie obojętność, skoro łososie potrafią płynąć w górę rzeki, to dlaczego my nie możemy spróbować? Niech nie zniechęcają nas osoby, które staną nam na drodze, choćby te o najpaskudniejszych charakterach, jak:

Justin Curtis - nasz cudowny redaktor "Siódmego Cudu Świata". Stanowi przestrogę, jakie szkody może spowodować drobne kłamstewko. Przedstawiajmy prawdę, nie koloryzujmy jej, nawet jeśli nie jest najpiękniejsza. Zasiane ziarenko niezgody zawsze wydaje plony, które prędzej czy później dotykają samego siewcę!

Liam Heawthorne - nasz główny czarny charakter. Nie potrafił wyrzucić z siebie nienawiści, tłumił ją w sobie, aż urosła do niebotycznych rozmiarów. Musiał dokonać swojej zemsty, ponieważ uważał, że nikt nie ma prawa bezkarnie obrazić jego godności. Sami doświadczyliście, dokąd doprowadziło Liama wybujałe ego.

Jack Connor - Hmm... Przyjaciel protagonisty...? Czyżby? Kogoś, kto ignoruje czyjeś nieszczęście, można określić przyjacielem? Może i nie postawiłbym go na równi z Heawthornem lub Curtisem, bo w zasadzie nie zrobił niczego złego... Właśnie. Niczego nie zrobił. I za to został umieszczony na naszej czarnej liście osób, z których pod żadnym pozorem nie wolno brać przykładu.

Gdybym dostał odpowiednią ilość czasu, to potępiłbym połowę wykreowanego przeze mnie świata. Począwszy od nauczycieli, aż po głównego bohatera :). Ale miejmy dla nich odrobinę litości. W końcu to tylko ludzie, prawda?

Dziękuję za uwagę

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top