• Rozdział dwunasty •

SELENE

Nic nie zapowiadało tragedii.

Noc była wyjątkowo piękna i ciepła. Selene od samego rana pracowała w pocie czoła, by jeszcze przed południem móc w spokoju odpoczywać na balkonie i cieszyć się piękną pogodą oraz dobrą książką.

– Wiesz, co mi przyszło do głowy?

Stella zakłóciła spokój kapłanki, jednak ta nie miała jej tego za złe. Lubiła towarzystwo dziewczyny – było w niej coś, co sprawiało, że w ciągu chwili potrafiła zjednać sobie ludzi. Pod warunkiem, że była sobą. Selene cieszyła się, że to właśnie ona została asystentką Luny – Stella miała na nią dobry wpływ, a dzięki temu królowa lepiej radziła sobie w swojej roli. A przynajmniej tak uważała.

– Że bezy powinny być narodowym daniem Lumeny? – zażartowała Selene i uniosła wzrok na blondynkę, która oparła się o srebrną barierkę.

Stella prychnęła rozbawiona i uniosła twarz ku Księżycowi. Wyraźnie cieszyła ją letnia pogoda. Choć jej rodzina już od kilku pokoleń mieszkała w Lumenie, Luminoso wyraźnie lgnęła do ciepła. Selene wiedziała jednak, że nie bez powodu królewska asystentka nie zamierzała skorzystać z okazji do odwiedzenia słonecznego Solaris – nie czułaby się tam dobrze zarówno jako kobieta, jak i jako magiczna.

– To też – zgodziła się Stella. – Ale zauważyłaś, że teraz dzięki tobie ,,nasi ludzie" praktycznie pełnią jedne z najważniejszych funkcji? Wykorzystaj to, może nas zalegalizujesz.

– Wspaniały pomysł, a zaraz potem Księżycowa Rada poprze legalizację wilkołaków i centaurów – ironizowała Selene. Obie wymienione istoty nie istniały.

– Znam co najmniej dwie osoby, które widziały wilkołaka! – oburzyła się Stella.

– I jestem przekonana, że miały z nim romans.

– Selene! – Stella nie mogła powstrzymać śmiechu.

Nie dało się ukryć, że skoro Siostra Nocy była tymczasowo regentką, druga z Sióstr jej asystentką, jedna z nich była łuną, a z kolei inna w teorii mogła ubiegać się o tron, to ich organizacja powoli dobierała się do władzy. I mogły to wykorzystać na swoją korzyść. Zostały im jednak tylko dwa tygodnie do powrotu Lunaris – a Selene nie mogła zawieźć przyjaciółki. Jako kapłanka również nie powinna się wychylać. W żadnym razie nie chciała podpaść Kapłance Matce.

Wciąż nie mogła przestać myśleć o zaćmieniu, gdy bogini odwiedziła ją w świątyni. Od tamtej pory żadne bóstwo nie ukazało się kapłance, Księżyc nie dawał jej żadnych nowych znaków. Nie pojawiła się też żadna nowa wizja, poprzednia zaś nie znalazła wyjaśnienia. Być może była to odległa przyszłość, jednak co mogła oznaczać? Selene nie opuszczało poczucie niepokoju, przeczucie nadchodzącej katastrofy. Wciąż miała wrażenie, że wkrótce wydarzy się coś bardzo złego.

Niespodziewanie usłyszała szum szklanej kuli. Nie należała do niej – Lunaris oddała jej przedmiot, by przez najbliższy miesiąc ona oraz upoważnione do tego osoby, w tym ambasadorzy przebywający za granicą, mogli się z nią kontaktować w sprawach państwowych. Dotąd kula milczała, większość spraw nie była wystarczająco istotna, by łączyć się z nią bezpośrednio – te wiadomości przejmowała Stella. Z kolei prywatnie Lunaris rozmawiała z Selene przy okazji jej połączeń z Artemis, gdy kapłanka używała swojej własnej szklanej kuli. Dlatego też zdziwił ją obcy szum.

Natychmiast wstała i odłożyła czytaną książkę na stolik, po czym szybkim krokiem podeszła do sekretarzyka, na którym stało urządzenie. Bezbarwne szkło na srebrnych nóżkach było teraz zamglone, a iskierki magii połyskiwały w srebrzystej chmurze.

Selene przesunęła dłonią od szczytu kuli do podstawki, by przyjąć wiadomość. Iskry miały barwę fioletu, stąd wiedziała, że czeka ją zapisana wizja, a nie rozmowa z drugą osobą. Ktokolwiek próbował nawiązać z nią kontakt.

Tej nocy miał się odbyć ślub Lunaris i Soleila. Była pewna, że dziś czeka ją spokój, gdyż większość ważnych spraw odłożono ze względu na ceremonię.

To, co zobaczyła i co usłyszała, przeszło jej najśmielsze oczekiwania i zmroziło krew w żyłach. Była pewna, że serce na moment zatrzymało się w piersi.

Jaśnie pani, błagam o pomoc. – Starszy mężczyzna o srebrnej brodzie patrzył na nią z lękiem. Mówił szybko, jakby nie wiedział, ile ma jeszcze czasu. – Słoneczni barbarzyńcy zabrali naszą królową. Czeka ją egzekucja. Wtrącili jej wysokość do lochu, póki nie skończy się Złoty Miesiąc. Wszyscy Lumeńczycy, którzy byli z nami, zaczęli znikać. Nie wiem, kiedy mnie znajdą. Arboros nie reaguje, Subterra również. Słyszałem rozkazy. Szykuje się wojna. Pro... – Nagle z wnętrza kuli dobiegły trzaski i krzyki, a wizja się rozwiała.

Pod Selene ugięły się nogi. Tragedia nadeszła.

– Księżycu, zmiłuj się nad nami wszystkimi – wyszeptała.

Nie wszyscy członkowie Księżycowej Rady zebrali się, gdy regentka zwołała obrady.

Tam, gdzie zasiadała Luna, teraz stała Selene w odświętnej białej sukni, której tren ciągnął się za nią i mienił w świetle. Patrzyła z powagą na zirytowanych i zniecierpliwionych członków Rady. Zarówno czarodzieje i niemagiczni byli zaskoczeni nagłym zebraniem. Nikt nie wiedział, do czego właśnie doszło. Te wieści miała im dopiero przekazać.

– Rozpoczynam zebranie Księżycowej Rady – ogłosiła donośnym głosem Selene. – Powodem tak nagłego oraz niezapowiedzianego zebrania jest tragedia, która dotknęła naszego kraju i która uderzyć może bardziej dotkliwie.

Widziała, jak radni szepczą między sobą niespokojni.

– Nasza królowa, jej wysokość Lunaris Alphecca, z nieznanych przyczyn została aresztowana oraz skazana na karę śmierci. – Selene nigdy nie bała się, że jej głos zadrży, że łzy będą się cisnąć do oczu. Zawsze była opanowana, nawet w najgorsze noce. Ale teraz... Teraz z trudem udawało jej się nad sobą zapanować. – Nie otrzymaliśmy wyjaśnień, sam czyn zaś jest poważnym naruszeniem Umowy o Współpracy oraz Paktu o Nieagresji z roku 1432. Kontakt z ambasadorami został uniemożliwiony, nie inaczej jest z delegacją towarzyszącą królowej oraz członkami straży. Na podstawie wiadomości od ambasadora Adrastea, którą za chwilę państwo usłyszycie, istnieje realna obawa, iż przebywający na terenie pałacu Lumeńczycy zostali aresztowani wraz z królową, solaryjskie wojska zaś szykują się do ataku na Lumenę. Mam podstawy sądzić, iż w ciągu najbliższych nocy możemy się spodziewać wypowiedzenia wojny, a nasz kraj zmuszony jest przygotować się do obrony.

Nikt nie śmiał przerwać kapłance w czasie przemowy. Gdy jednak padło słowo ,,wojna" natychmiast podniosły się krzyki najbardziej wybuchowych członków Rady. Słyszała najgorsze obelgi pod adresem Solaryjczyków, wykrzykiwane pytania, jakie podejmie kroki. Nie wiedziała. Mogła jedynie obserwować, jak na środek sali wnoszona jest kula niestandardowej wielkości, na której po chwili odtworzono wiadomość, którą Stelli udało się zachować, nim przepadła na dobre.

Selene musiała zaczekać na koniec wizji. Wtedy ją odczyta.

Ostatnią wolę Luny.

Wciąż nie chciała wierzyć, w to, co się stało. Miała wrażenie, że wszystko jest tylko złym snem, kolejną nieszczęsną wizją, z której zaraz się wybudzi. Ale świat nie rozmył się przed jej oczami niczym niestabilna iluzja. Trwała w tym koszmarze i musiała odegrać swoją rolę.

Jej przyjaciółka miała zginąć i nie mogli wysłać wojsk ani dyplomatów, by ją wydostać. Jeśli nadchodziła wojna, kraj był ważniejszy od monarchy.

Stella podzieliła się z Selene swoimi obawami. Podejrzewała, co mogło doprowadzić do tej sytuacji. Święte prawo w swojej pełnej nie było dostępne w Lumenie, jedynie najważniejsze zapisy były znane Lumeńczykom. Nieświadome popełnienie przestępstwa było tak proste... Kara z kolei nieludzka. Istniało prawdopodobieństwo, że Luna może być przy nadziei. Choć nigdy się z tym nie ujawniła, Selene od dawna wiedziała, że królowa zakochała się w swoim doradcy. Czy to możliwe jednak, że byliby tak nieostrożni? A uzdrowiciele nie zauważyli czegoś tak oczywistego? A może zataili ten fakt, nie wiedząc, że skutki tego czynu mogą być opłakane...

Nie wiedziała, dlaczego pozostali władcy nie sprzeciwili się jawnemu łamaniu postanowień Obrad Czterech. Nie wiedziała już nic...

Skoro nie tylko Luna została aresztowana, a wszyscy Lumeńczycy, oznaczało to, że Artemis również uwięziono. To zaś, że przyszły los strażniczki był jej nieznany, łamało serce Selene na drobne kawałeczki. Być może ją też czeka egzekucja. Być może już nigdy jej nie zobaczy i nigdy nie powie jej tych dwóch słów, na które Artemis tak liczyła...

Wszyscy trwali w oszołomieniu. Wizja rozwiała się. Słowa kapłanki zostały potwierdzone.

Selene wymieniła spojrzenia z Estrellą, która wpijała palce w ramię swojego tłumacza. Siostra Cicha była poruszona i zaniepokojona jak wszyscy.

– Lumena straciła dziś królową – powiedziała Selene. Chciała krzyczeć. Zachowywała się, jakby Luna już nie żyła. – Tron zaś nie ma następcy. – Kłamała. Tron miał następców. Bliźnięta, które były nieświadome tego, co zaszło. – Nim jednak podjęte zostaną dalsze kroki w sprawie bezpieczeństwa kraju oraz sukcesji, odczytana zostanie ostatnia wola królowej Lunaris, którą zapisała przed swoim odejściem.

Stella podeszła do niej z kryształową szkatułką w dłoni. Drżącą dłonią uchyliła wieko, a Selene wyciągnęła z niej zapieczętowaną kopertę. Za pomocą magii przełamała pieczęć i rozłożyła list w powietrzu przed sobą, by bez przeszkód odczytać na głos jego treść.

Treść zaś miała wywołać kolejne poruszenie – jeszcze większe niż wieści, które przyniosła ze sobą Selene.

Moją ostatnią wolą jako królowej jest ujawnienie prawdy. Przeprowadzone dochodzenie w sprawie dowodzi, iż linia rodu Gemini nie wygasła, a tron posiada prawowitych następców, którym korona należy się w pierwszej kolejności. Książę Castor oraz księżniczka Polluxa, pierworodne dzieci Io i Larissy Gemini żyją. Niejasne są okoliczności zaćmienia, w które rzekomo bliźnięta miały stracić życie w brutalnych okolicznościach. Na podstawie zebranych informacji, odnalezione zostały przysposobione bliźnięta Andromedy Sagittarius, z domu Shine, która dwadzieścia pięć lat temu pełniła funkcję królewskiej doradczyni, zmarła zaś jako członkini Księżycowej Rady. Astronom oraz Crystal Sagittarius uznani zostają przeze mnie za prawowitych następców tronu jako ostatni przedstawiciele dynastii Gemini. Zgodnie z zapisem prawnym z księgi dwunastej Kodeksu Księżyca i Gwiazd Astronom Sagittarius, którego prawdziwe imię brzmi Castor Gemini, zostaje oczyszczony z wszelkich win i zarzutów jako książę koronny Lumeny. Koronacja powinna odbyć się natychmiast po odczytaniu dokumentu, podział władzy zaś leży przede wszystkim w rękach następców. Taka jest moja wola.

Królowa Lunaris Alphecca

Posłańca do Crystal wysłać mieli następnego ranka. Do tego czasu członkowie Rady chcieli osobiście zapoznać się z zebranymi przez królową dowodami, które pozostawiła w następnej szkatule. Selene wykorzystała zamieszanie, które trwało do później pory, by wymknąć się z pałacu i w mroku zaćmienia udać się w niebezpieczną podróż.

Według Stelli, wszystkie zgromadzone dokumenty i dowody potwierdzające treść listu Lunaris musiała gromadzić aż do ostatniej chwili. Selene nie mogła się więc dziwić, że nie ujawniła tej informacji jeszcze przed swoim wyjazdem. Gdyby wszystko poszło po jej myśli, prawdopodobnie wszyscy członkowie Księżycowej Rady stawiliby się na zebraniu, a Crystal i Astro uczestniczyli w niej osobiście. Selene żałowała, że manewrując między pałacem a świątynią i Siostrami Nocy nie miała dość czasu, by wesprzeć przyjaciółkę...

Nie spodziewała się, że Astro przyjmie połączenie przez szklaną kulę, a jednak zrobił to i zgodził się spotkać z nią przy granicy w umówionym miejscu. Nie powinni kręcić się w pobliżu pęknięć, gdzie stale trwały prace naprawcze.

Bała się, że informacja, którą mu przekaże, go złamie, ale musiała mu powiedzieć, co się stało. I co się wydarzy.

W jej głowie już kształtował się plan. Na obecną chwilę zaledwie kiełkował, jednak wiedziała, że nie miał wiele czasu na dojrzewanie. Czasu nie było wiele, ponieważ Złoty Okres kończył się za nieco ponad dwa tygodnie. Stella twierdziła, że Lunaris miała wiele szczęścia, że król nie mógł przeprowadzić egzekucji jeszcze tego samego dnia. Póki słoneczni oddawali cześć Słońcu i nie mieli prawa przelewać krwi, nie mogli skrzywdzić królowej. Mogli jednak zaatakować tam, gdzie wzrok Słońca nie sięgał...

Wiatr uderzał ją w twarz i rozwiewał długie włosy, gdy pędziła na miotle. Ludzie nie zapuszczali się tak daleko, nie pod północną stronę bariery. Mogła być spokojna, że nikt nie będzie jej śledził. Zresztą teraz nie robiła nic nielegalnego. Astro jasno uznany został za niewinnego i nikt nie miał prawa aresztować ani jego, ani jej – pod warunkiem, że nie przekroczy granicy królestwa.

Z ciężkim sercem podeszła do bariery. Astro już na nią czekał po drugiej stronie. Zawsze był bardzo szczupły, jednak teraz wyraźnie zmizerniał. Widziała, że jego oczy straciły blask. Był wyraźnie zmęczony i przygnębiony.

Gdy tylko zobaczył kuzynkę, wyciągnął ręce przed siebie, szepcząc coś pod nosem i zakreślając w powietrzu znaki, po czym przyłożył dłonie do bariery i... rozchylił ją. Samodzielnie. Natychmiast po przekroczeniu granicy zasklepił ją i nie było ani śladu po wyrwie. Było to przejście takie samo jak te, które tworzono dla ludzi, którzy oficjalnie i za pozwoleniem opuszczali Lumenę, i które nie stanowiło żadnego zagrożenia dla jej struktury. Zobaczenie tego na własne oczy to potwierdziło – Astro nie mógł być odpowiedzialny za pęknięcia.

– Dlaczego chciałaś się ze mną spotkać? – zapytał Astro, rozglądając się niespokojnie.

– Muszę ci coś powiedzieć.

Aj karamba... Ale hej! Luna ma szanse na przeżycie! No chyba że nie będę dla niej łaskawa :P

Żartuję!

Ale musicie przyznać, że robi się gorąco...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top