7.
- Gryffindor !!!
Kiedy usłyszałam werdykt tiary szeroki uśmiech wkradł się na moją twarz. Tak! Będę w domu, w którym są bliźniacy! W końcu jak najdalej od brata i jego pogrzanych przyjaciół. Nie to że nie kocham brata czy coś, ale wystarczająco długo przebywałam w jego otoczeniu.
Usłyszałam oklaski i krzyki. Szczęśliwa udałam się w stronę mojego stołu. Kiedy tak przechodziłam ujrzałam minę mojego brata. Żałujcie że jej nie widzieliście. Jaki on był zaskoczony. Myślał że trafię do tego samego domu co on. A tu proszę taka niespodzianka, ha!
Usiadłam obok Freda i Geroge'a
- Witaj w śród swoich - opowiedział Harry, który siedział nieprzeciwko mnie
- To było pewne że tu trafi. - powiedzieli równocześnie bliźniacy.
Po przemowie dyrektora na stołach pojawiło się dużo różnych potraw. Od pieczonego kurczaka po bydyń czekoladowy. Nałożyłam sobie trochę ziemniaków i kurczaka, po czym to zjadłam na koniec poprawiłam wszystko sokiem pomarańczowym i budyniem czekoladowym.
Po zakończeniu kolacji udałam się za resztą do siedziby Gryffindoru. Szliśmy najpierw w prawo potem 2 piętra do góry potem skręciliśmy w lewo potem znowu 2 piętra w górę po czym skręciliśmy w lewo, prawo a może najpierw w prawo? Nie wiem, wszystko mi się pomyliło. Chyba zaopatrzę się w mapę, bo prędzej się tu zgubię niż dotrę do celu. W końcu od czego będę miała bliźniaków co nie?
Po chwili dotarliśmy pod obraz, a prefekt wypowiedział hasło 'ślizgoni to ciamajdy', bardzo fajne hasło już lubię ten dom. Weszliśmy przez wąski korytarz i znaleźliśmy
się chyba w pokoju wspólnym.
Prefekt pokazał gdzie są dormitoria chłopców i dziewcząt po czym życzył nam miłej nocy.
Udałam się w stronę pokojów dziewczyn i szukałam swojego imienia na drzwiach. Długo nie musiałam szukać, ponieważ był na samym początku.
Na liście byłam ja, Hermiona Granger, Ginny Weasley i Lavender Brown.
Weszłam do niego i ujrzałam trzy dziewczyny w tym Hermi i Ginny.
- Hej Alice - powiedziała Ginny po czym uściskała mnie.
- Cieszę się bardzo, że jesteśmy w tym samym domu i do tego w pokoju. - rzekła Hermiona tuląc mnie mocno.
- Ja także. Hej jestem Alice. - mówiąc to zwróciłam się do dziewczyny z brązowymi włosami.
- Hej Jestem Lavender miło mi.
- Mi również. - posłałam jej ciepły uśmiech, który dziewczyna od razu odwzajemniła.
- Hej laski może pograłybyśmy w butelkę? Co wy na to? - zapytała Ginny
- Jestem za, ale najpierw rozpakujmy się, dobrze? -zapytałam, kładąc mój bagaż na łóżku.
- Na luzie. - odpowiedziały dziewczyny
Po 10 minutach byłam gotowa.
- To jak dziewoje ja już jestem gotowa, a wy? - zapytałam się dziewczyn kładąc bagaż pod łóżko.
- My także - powiedziała Lav
- To jak? Kto zaczyna? Może ty Ginny? - zapytała Hermi
- Pewnie!
Po chwili zakręciła i wypadło na Lavender.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Niech będzie pytanie. - odpowiedziała
- Dobrze więc powiedz nam czy podoba ci się jakiś chłopak z Hogwartu. Jeśli tak zdradź nam jego imię, nazwisko i dom, w którym jest.
- No dobrze podoba mi się taki jeden puchon, a nazywa się Nick White.
- Uuu wysoko postawiłaś poprzeczkę. - powiedziała Hermi.
- Dobra, teraz ja kręcę - powiedziała Lav i wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie moja Alice, hm?
- Co to za pytanie oczywiście, że wyzwanie.
- To tak musisz iść do bliźniaków i powiedzieć do jednego 'Mój drogi mężu, czemu jeszcze nie śpisz?' Po czym musisz pocałować go w policzek, życzyć miłej nocy i wyjść.
-Spoko. - wstałam z mojego łóżka.
- My idziemy z tobą żeby wiedzieć, że wykonasz to zadanie. - powiedziała Ginny.
- Luzik arbuzik.
Po czym udałyśmy się do dormitorium chłopców.
Zapukałam po czym weszłam do środka i ujrzałam trzy rude czupryny, Harry'ego i Neville'a rozmawiających.
- Co ty tu robisz? - zapytał George
- Mój drogi mężu, czemu jeszcze nie śpisz? - zapytałam niby zaskoczona
- A ty, moja najdroższa żono?
- Ja przyszłam zobaczyć czy śpisz już.
Cała czwórka przypatrywała się tej scenie.
- Ależ oczywiście już się kładę moja najdroższa.
-Dobranoc kochanie, śpij dobrze -mówiąc to pocałowałam go delikatnie w policzek.
- Ty także. - powiedział
-Śpijcie dobrze, chłopcy. Kolorowych.
- Wzajemnie. - odpowiedzieli chórem
Po tej całej szopce wyszłam i zaczęłam się śmiać, a dziewczyny po mnie. Kiedy doszłyśmy do naszego dormitorium przyszykowałyśmy się do spania po czym położyłyśmy się.
- Kolorowych. - powiedziałam
- Wzajemnie. - odpowiedziały
xxx xxx xxx
Obudziłam się o 7:30. O kurde, za 10 minut mam śniadanie. Szybko pobiegłam do łazienki ogarnąć się po czym pobiegłam w stronę pokoju wspólnego i tam spotkałam George'a.
- Hej kochanie, ty jeszcze nie na śniadaniu? Zaczęło się jakieś 5 minut temu.
- Ciebie też mogłabym o to zapytać.
- Zaspałem.
- Ja także.
- To co idziemy?
- Jasne.
Szliśmy tak sobie lecz w pewnym momencie George zatrzymał się.
- Coś się stało? - zapytałam przyglądając się chłopakowi.
- Zróbmy przedstawienie na Wielkiej Sali. Co ty na to? Zgadzasz się?
- Mm...Kusząca propozycja, pewnie że się zgadzam.
Po chwili George wziął mnie na ręce jak pannę młodą i zaczął biec. Zaczęłam sie śmiać. Po chwili drzwi od Wielkiej Sali otworzyły się z hukiem, a w nich stanęliśmy my.
Ja nadal się śmiałam. Oczy wszystkich zwrócone były w naszą stronę.
- Gdzie jest ksiądz? Pobieramy się! - wykrzyczał gryfon po czym pocałował mnie w policzek.
Cała sala wytrzeszczyła oczy, a mój brat wypluł sok z buzi. Malfoyowi szczęka opadła.
A ja w ramionach George'a śmiałam się jak wariatka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top