6.
Reszta wakacji minęła mi szybko. Od gry w Qudittcha z bratem i jego jedynym przyjacielem, a oczywiście mowa tu o Malfoy'u do wspólnego gotowania.
Dzisiaj jest 1 września. I pomyśleć, że za niecałą godzinę będę siedzieć w pociągu Express Hogwart. Nie mogę się doczekać aż w końcu spotkam się z blizniakami. Niby Draco mówi żeby się z nimi nie zadawać, ale ja mam go głęboko gdzieś. Ja mu towarzystwa nie dobieram.
Jest godzina 10:02 o 11:00 jest wyjazd. Zeszłam z mojego łóżka i podeszłam do szafy. Dzisiaj postanowiłam założyć czarne spodnie z wysokim stanem, białą koszulę z czarnymi kotkami i czarne, krótkie conversy.
Z wybranymi ciuchami poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic żelem o zapachu arbuzowym, wyszczotkowałam zęby, włosy uczesałam w wysoką, luzną kitkę.
Po wszystkich wykonanych czynnościach zeszłam na dół na śniadanie.
*Magia Czasu*
Znajdowałam się przed peronem 9 i 10. Po chwili wbiegłam w ściane i takim oto sposobem znalazłam się na peronie 9 ¾.
- Alex pilnuj Alice dobrze? - powiedziała mama Alex'owi.
- Okey i tak zapewnie trafimy do jednego domu więc wiesz.
- Masz być grzeczna. - rzekła stanowczo mama w moją stronę.
- Dobrze mamo. - odpowiedziałam.
Zauważyłam, że mojej rodzicielce zbiera się na płacz.
-To my już się zbieramy. Do zobaczenia. Kochamy was. - powiedziałam.
-Do zobaczenia. - rzekł tata po czym przytulił nas, a mama zrobiła to samo.
Oddaliliśmy się w stronę wejścia do pociągu. Kiedy już weszliśmy zobaczyłam dwie rude czupryny, kiedy już miałam iść w ich stronę poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek.
- Ty idziesz ze mną. - powiedział mój brat.
- Ale ja idę do Freda i Georga.
- Nie ma ale idziesz ze mną.
- Ale ja nie chce iść z tobą.
- Idziesz i koniec kropka. - mówiąc to zaciągnął mnie w przeciwną stronę.
Po chwili zatrzymaliśmy się przed jednym z wielu przedziałów. Kiedy weszliśmy do środka ujrzałam pięć osób. W tym rozpoznałam tylko Malfoy'a reszty nie znałam.
- Hej Draco - powiedział mój brat.
- Hej Alex - podszedł do mojego brata i przybił mu piątkę.
-Hej Alice - podszedł do mnie i mnie przytulił.
Tak przytulił mnie byłam zdziwiona, ale odwzajemniłam przytulasa.
- Hej Malfoy.
- To jest Blaise Zabini - wskazał na czarnoskórego chłopaka - to Crabbe i Goyle - pokazał na dwóch potężnych chłopców - a to Pansy Parkinson - pokazał na dziewczynę, która miała twarz podobną do mopsa.
- Hej - powiedzieli prawie wszyscy.
Tylko ta mopsowata coś mruknęła pod nosem.
Zajęłam miejsce obok Blaise'a i zaczęłam z nim rozmowę, ale tak naprawdę nie chciałam z nikim rozmawiać. No dobra prawie z nikim. Chciałam iść do blizniaków, ale nie mogłam.
- Możesz mi mówić Diabeł. - powiedział z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
- Spoko.
Po jakiś 10 minutach zauważyłam dwie znajome czupryny, chciałam już wstać i wyjść, ale mój brat zatrzymał mnie.
- A ty dokąd?
- Do Freda i Georga.
- Do rudzielców? - zapytała mopsowata klejąc się do Malfoy'a.
- Tak, masz jakiś problem?!
- To zdrajcy krwi. - powiedziała Parkinson.
- Nie nazywaj ich tak w mojej obecności, jasne?
- Nie, nie jasne.
-To ci zaraz rozjaśnie. - warknęłam kierując się w jej stronę.
- Alice nie przesadzaj to tylko nic nie warci rudzielce. - odezwał się Malfoy
- Tak się składa, że ci 'rudzielce' są bardziej warci niż wasza 6 razem wzięta.
- Nigdzie nie pójdziesz, a teraz siadaj. - warknął Alex.
- A chcesz się założyć że pójdę?
- Nigdzie nie pójdziesz. - wycedził wyraźnie zdenerwowany.
- Ty mi znajomych nie będziesz dobierać. A może mi jeszcze chłopaka wybierzesz, a może nawet męża co?!
Wyszłam na przed przedział i zaczęłam krzyczeć.
- Ktoś chętny na mojego chłopaka lub męża jak tak to zapraszam do mojego brata!
- Uspokój się. - rzekł Alex
- Bo co, zrobisz mi coś?
- Ale wojowniczka. - powiedział Goyle.
-Zamknij się. A teraz żegnam.
Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z przedziału. Zaczęłam szukać blizniaków aż w końcu ich znalazłam.
- Hej, mogę się dosiąść? - zapytałam.
- Hej All, jasne że tak. - powiedział Fred.
- Czekaliśmy na ciebie. - George poklepał miejsce obok siebie.
- Brat mnie zatrzymał i nie pozwolił mi do was przyjść, ale magicznym sposobem przybyłam. - usiadłam na wyznaczonym mi miejscu.
Graliśmy w eksplodującego durnia. Opowiedziałam im także co wydarzyło się w wagonie u Malfoya. Po godzinie bliźniaki zaproponowali mi żebym poznała golden trio i ich przyjaciół.
Oczywiście zgodziłam się więc wyszliśmy z naszego przedziału i powędrowaliśmy do przedziału golden trio. Po chwili weszliśmy do ich przedziału i ujrzałam tam 6 osób. Trzech chłopaków i trzy dziewczyny. Rozpoznałam tam brata blizniaków - Rona.
- Hej poznajcie Alice Ollivander. - powiedział George
- All poznaj - powiedział Fred - Harry'ego Pottera, Hermione Granger, Nevilla Longbottoma, Lunę Lovegood, naszą siostrę Ginny - tu wskazał na rudą dziewczynę - i naszego brata Rona, ale go już znasz.
- Tak znam i miło mi was poznać. - powiedziałam z uśmiechem.
- Nam także. - odpowiedział z uśmiechem Harry.
I tak oto poznałam przyjaciół rudzielców.
Po 7 godzinach pociąg się zatrzymał. Kiedy wysiedliśmy ujrzałam piękny, potężny zamek oświetlny przez światło księżyca.
- Pirwszoroczni i nowe osoby za mną! - usłyszałam głos za którym po się skierowałam.
Ujrzałam wielkiego mężczyznę z długą brodą i długimi włosami. Podążyliśmy za nim w stronę jeziora, gdzie mieliśmy wsiąść do łódek. Do niej wsiadłam z dwójką dziewczynek i moim bratem.
Przez całą drogę nie odzywałam się do mojego do niego chodź ten próbował mi coś powiedzieć, ale ja skutecznie go ignorowałam.
Po dopłynięciu do brzegu udaliśmy się w stronę zamku. Kiedy weszliśmy, poszliśmy w stronę Wielkiej Sali, gdzie czekała na nas jakaś pani. Po chwili przedstawiła nam się i zaczęła opowiadać o Hogwarcie. Z tego co zrozumiałam nazywa się Minerva McGonagall i jest zastępcą dyrektora. Opowiedziała nam o domach do których zostaniemy przydzieleni.
Dowiedziałam się że są cztery domy: Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin. Każdy z nich posiada inne cechy.
Po jej przemowie udaliśmy się do Sali. Było to bardzo duże pomieszczenie w którym znajdowało się 5 stołów. Cztery stoły należały do poszczególnych domów, a ostatni do nauczycieli. Tiara zaczęła śpiewać swój hymn. Po zakończeniu głos zabrała profesor McGonagall.
- Kiedy kogoś wyczytam podejdzie do mnie, a ja mu założę Tiarę Przydziału, która wybierze mu dom. - przemówiła
- Olivia Smith!
- Hufflepuff! - wykrzyczała tiara.
Kiedy już wzyscy pierwszoroczniacy zostali wyczytani profesor wykrzyczała.
- Alex Ollivander!
Tiara się chwilę zastanowiła po czym wykrzyczała.
- Slytherin!
Stół Slytherinu zaczął krzyczeć i klaskać.
Po chwili usłyszałam swoje imię.
- Alice Ollivander!
Podeszłam do stołka, na którym zasiadłam. Chwilę później nauczycielka założyła mi tiarę, która przemówiła.
- Mądra, sprytna, czysta krew...szalona..o tak.. odważna i to bardzo.. przyjacielska ...hmm gdzie by cię tu przydzielić. Niech będzie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top