🅥🅘🅘
Weszłam do domu watahy i od razu skierowałam się do gabinetu taty. Mieścił się on na drugim piętrze, więc nie musiałam dużo chodzić. Od razu ruszyłam w stronę schodów, po drodze witając się z członkami watahy. Wbiegłam na schody w wilczym tempie i już po chwili stałam przed czarnymi drzwiami. Bez pukania weszłam do środka.
Pomieszczenie było mi bardzo dobrze znane. Świeże nieskazitelnie białe ściany mógłby wydawać się nadmiernie surowe i chłodne. Dlatego zostały ocieplone przez podłogę wykonana z jasnego drewna z wyłożonym na niej czarnym dywanem i kolorystycznie pasująca do niej drewniana ściana znajdująca się za plecami mojego ojca. Biurko stojące w gabinecie było dosyć starym meblem. Już na pierwszy rzut oka wydawało się masywne. Wykonane było z czarnego drewna. Za nim stał skórzany czarny fotel. A przed biurkiem dwa szare fotele. Na biurko oczywiście stał laptop i stos papierów. Ściana znajdująca się po lewej stronie była w całości wykonana ze szkła, przez co można stąd było obserwować bramę wjazdową. Przy ścianie po prawej stała żółta kanapa przed nią czarny stolik kawowy. Dodatkowo nieopodal stała czarna drewniana półka, na której leżały książki i staranie posegregowanie dokumenty. Długa ozdobna lampa wisząca nad biurkiem była w kolorze żółtym podobnie jak znaczna część dodatków tutaj.
Cały gabinet został urządzony przez moją mamę. Która po tym, jak została luną i niedługo potem zaszła w ciążę z nudów zaczęła remont w domu watahy. Ponoć stwierdziła wtedy, że jest on tak nie gustowny, że najchętniej cały by rozwaliła i zbudowała od nowa. A nie oszukujmy się. Mama była do tego zdolna.
Alfa najwyraźniej nie usłyszał jak weszłam. Skupiony na widoku za oknem rozmawiał z kimś przez telefon. Postanowiłam mu nie przeszkadzać, dlatego stałam cicho nie dając mu poznać, że tutaj jestem.
- Hej Bruce. Jak radzi sobie Niko? - To były pierwsze słowa, jakie padły z jego ust po chwili oczekiwania na połączenie.
No tak chyba nikt nie mógł się spodziewać tego, że mój ojciec nie skontroluje tego, czy jego pierworodny sobie radzi. To było zupełnie w jego stylu. Mój ojciec to twardy i bezwzględny alfa, który potrafi podejmować trudne decyzje. Jednak ma jedną słabość. Naszą rodzinę. Zrobi dla nas wszystko i tego jestem pewna w stu procentach.
- To cudownie - Kiedy dyrektor akademii udzielił mu odpowiedzi, ten kontynuował. - Pilnuj, żeby się nie obijał, tylko ciężko pracował. Na moim pierworodnym spoczywa ogromną odpowiedzialność - Oświadczył dumnie, uśmiechając się w stronę okna. - A jak sprawa przyjęcia mojej córki? - Dopytywał, a ja byłam zachwycona. Tata naprawdę starał się załatwić mi miejsce. - Gwarantuje, że większość tych chłopaczków nie może się równać z moją Toni - Oświadczył z irytacją w głosie. - Jestem pewny, że cię zaskoczy w dniu rekrutacja - Ton jego głosu wskazywał na wiarę, w wypowiedziane przez niego słowa. - No trzymaj się - Odstawił słuchawkę od ucha i się rozłączył. -Jak ty mnie czasem wkurwiasz, Bruce - Warknął mój ojciec, odwracając się w stronę biurka.
- To przeklinanie to nie w twoim stylu, tato - Oświadczyłam rozbawiona, na co mój ojciec odwrócił się do mnie zaskoczony.
Richard nigdy nie przeklinał w naszej obecności. I zawsze nas karcił, kiedy to my przekliśmy. Jednak nie oszukujmy się, osobiście nie znam nikogo kto przynajmniej raz na jakiś czas nie przeklnie wkurzony.
- Toni - Stwierdził zaskoczony, sprawdzając godzinę na zegarku.
- Wiesz, że się spóźniłaś? - Spytał wyraźnie chcąc odciągnąć uwagę, od swojej wcześniejszej rozmowy.
- A ty wiesz, że robisz Niko wstyd, tak wydzwaniają jakby miał pięć lat? - Zdecydowałam się odbić piłeczkę. W końcu nie powiem ojcu, że byłam u dziadków, bo martwię się o swoją płodność. Aż tak bezwstydna nie jestem.
- Doskonale - Odpowiedział, czym mnie zaskoczył. - Teraz ty odpowiedz?
- Trochę zasiedziałam się z Brendanem - Skłamałam, chcąc trzymać prawdę w tajemnicy.
- Na pewno zasiedziałaś? - Spytał, podchodząc do mnie i węsząc w powietrzu.
Na szczęście zapach Brendona już nieco zwietrzał. A zapachu dziadków nie przyjęłam. Jestem w stanie chwilowo zablokować przyjmowanie zapachu jak każdy wampir. Niestety działo to krótko i zawodzi przy silnych emocjach. Dlatego korzystanie z tego podczas seksu odpada. Wampirom nie robi to różnicy. Ich zmysły są wyostrzone tylko na krew. By to dobrze zobrazować. Wampir w przeciwieństwie do wilkołaka nie jest wstanie usłyszeć jak mysz biegnie, po polanie pół kilometra dalej. Jednak są już w stanie usłyszeć jej puls lub wyczuć, jeśli jest ranna i krwawi. Wilkołak będzie czuł zarówno krew, jak i zapach gryzonia.
- Tato naprawdę aż tak mi nie wierzysz? - Spojrzałam na niego niepocieszona. Przynajmniej już wiem jak czuje się nastolatek, który przyszedł z imprezy a rodzinę sprawdzają czy śmierdzi alkoholem.
- Tobie ufam, skarbie - Pocałował mnie w czoło, a ja cieszyłam się, że nikt tego nie widzi. - Nie udam temu gówniarzowi i więzi. W końcu wiem, jak jest ze mną i mamą.
- Po pierwsze nie kończ - Uniosłam ręce w geście obronnym. - Po drugie ten gówniarz ma dwadzieścia lat i jest ode mnie starszy.
-Kolejny powód, żeby mu nie ufa. - Oświadczył, wzruszając ramionami. - Poza tym pamiętaj, że nikt nigdy nie będzie wystarczająco dobry dla mojej małej dziewczynki.
- Mówisz do KOBIETY - Zaakcentowałam ostatnie słowo. - Większej od swojego faceta.
- Nie ważne ile masz lat ani jakiego jesteś wzrostu. Zresztą powinnaś już widzieć, że zawsze będziesz moim małym darem od losu.
Kiedy rodzice oczekiwali, przyjścia na świat bliźniąt byli pewni, że to dwaj chłopcy. Miał być Eliot i Antony. Dopiero kiedy przyszliśmy na świat, lekarz podszedł do naszych rodziców i oświadczył, że w rodzinie jest jeden chłopiec mniej. Mama rozpłakała się pewna, że jedno dziecko zmarło. Jednak lekarz szybko się poprawił mówiąc, że zaszła pomyłką i jeden chłopiec okazał się dziewczynką. Takie błędy się zdarzają. Nadprzyrodzone kobiety mają specyficzną budowę wszystkich elementów związanych z ciążą. Dzieci wampirów i wilkołaków są bardziej wymagające, przez co wymagają grubszych osłon. USG jest przez to dosyć niewyraźne. Dlatego pomyłki, jeśli chodzi o płeć, zdarzają się dosyć często.
- Wiem, tato - Uśmiechnęła się do niego szeroko na to wspomnienie. Mama ma nagranie, które od razu stanęło mi przed oczami. Nagranie pokazuje jak tata, rozpłakał się pierwszy raz trzymając mnie na rękach. - I co z tą akademią? - Spytałam, chcąc zmienić temat.
- Przyjmą cię, jeśli pokażesz im, że warto - Richard skrzyżował ramiona na piersi i uśmiechnął się lekko. - No, ale my przecież wiemy, że dasz radę. W końcu jesteś moją córką i nosisz nazwisko Rooker.
- Wgniotę ich w ziemię - Wyprostowałam się dumnie. Nie było opcji, że się tam nie dostanę.
- Moja krew. Jestem pewien, że będziesz cudownie prezentować się w mundurze.
- Tylko pewnie moje imię się nie zmieści - Stwierdziłam rozbawiona.
Moje pełne imię i nazwisko to Anthwanette Emora Rooker. Brzmi super dziwnie. I nie mam pojęcia, jak to się zmieści na mundurze. Zgodnie z tradycją akademii na mundurze widnieją oba imiona. Wzięło się to od staraj tradycji, według której syn dostawał drogie imię po ojcu. Więc dzięki temu, że było ono na mundurze, było wiadomo czyim kto jest potomkiem. Ta tradycja z dziedziczeniem drugiego imienia jest już w zasadzie martwa, jednak to z umieszaniem obu imion nadal obowiązuje. I dobrze, bo gdyby nie to moi obaj bracia miałoby na drugie Richard a ja ze względu na to, że ta tradycja przeniosła się też na kobiety, byłabym Anthwanette Adelajda i wtedy to już w ogóle byłaby dziwnie.
- Pretensje i zażalenia o imię do mamy. Mi żalą się chłopaki - Stwierdził, opierając się o biurko. - Wujek przyjedzie dzisiaj w nocy, więc jutro już pewnie będziecie mieć trening.
- Dobra to ja spadam. Miłej pracy i nie z mamą może zostaniecie dzisiaj w domu watahy - Zaproponowałam co brzmiało niemal jak błaganie.
- No dobrze - Rzucił mój rozbawiony ojciec. - Dzisiaj oszczędzimy Ci słuchania.
- O dzięki Ci księżycu - Odetchnęłam z ulgą i już miałam opuścić gabinet kiedy tata mnie zatrzymał.
- Toni kiedyś zapomisz głowy i nie wiem jeszcze czego. Nie mam pojęcia po kim jesteś taka nieogarnięta - Stwierdził rozbawiony Richard siadając na krześle i wracając do pracy.
Nie miałam pojęcia o co chodzi jednak już tego nie skomentowałam. Po prostu opuściłam gabinet wiedząc, że to będzie ciężka noc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top