🅘🅘
Obudziłam się dzisiaj wyjątkowo wcześniej. Dzisiejsza pełnia napełniała mnie energią. Dodatkowo mój mate wrócił, więc byłam podwójnie nabuzowana. Wyskoczyłam z łóżka i wbiegłam do łazienki. Uśmiechnęłam się szeroko do własnego odbicia. Dzisiejsze samopoczucie mogę opisać mniej więcej tak: ''Kompleksy? Co to takiego?''. Zawsze tak miałam w trakcie pełni. Kiedy jej nie było, nie czułam się aż tak pewnie. Chociaż zakompleksiona też jakoś strasznie nie byłam. Zrzuciłam z siebie biały prosty stanik sportowy i majtki, po czym weszłam pod prysznic. Musiałam nieco odetchnąć. Inaczej przysięgam, że zacznę skakać w miejscu jak wariatka. Zimny strumień wody nieco ostudził moje zapędy. Chociaż w moich myślach miałam Brendona i jego seksowne ciało. Przysięgam, że temu facetowi niczego nie brakowało.
Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem Opuściłam łazienkę i przeszłam do pokoju, by się ubrać. Najpierw włożyłam na siebie koronkową czarną bieliznę. Akurat na taką miałam dzisiaj ochotę. Na to ubrałam już mniej seksowne dżinsowe rybaczki do kolan i szeroką koszulkę. Jednak nie chciałam, by zainteresował się mną jakiś wilkołak. Niestety, przez to, że mój mate to człowiek ma słabą dominację i samce nadal mogą do mnie lgnąć. Brendon w końcu nie może mnie oznaczyć.
Jakby Brendon nie miał już ze mną wystarczająco ciężko. Bowiem wilkołaki pobudza pełnia, a księżyc w nowiu je osłabia. U wampirów jest na odwrót. Kiedy księżyc nie jest widoczny na niebie, są pobudzone jak wilkołaki w trakcie pełni. Ponoć wiąże się to z tym, że w polowaniu wampirom służy ciemność, a jednak kiedy też księżyc nie świeci, jest bardzo ciemno w nocy. A mnie pobudza i nów i pełnia, więc mam aż dwa dni w miesiącu porządnej chcicy. i sama nie wiem, czy Brendon to luby, czy nienawidzi.
Zbiegłam na dół i ruszyłam do przedpokoju. Zamierzałam od razu wyjść z domu. W trakcie pełni nie myśli się o takich duperelach jak jedzenie. Nasz organizm nastawia się na rozmnażanie, dlatego dzień po pełni wilkołaki jedzą jakby głodzono je miesiąc. W końcu pełnia wiążę się z dużym wydatkiem energii.
- Toni wiem, że Ci się spieszy, ale zjedz chociaż śniadanie! - Mama zawołała mnie z kuchni.
No tam mój idealny plan ucieczki bez posiłku i kazań ojca poszedł się... Niechętnie ruszyłam w stronę kuchni. Kiedy przekroczyłam jej próg okazało się, że są tam tylko rodzice. No tak, Elio pewnie jeszcze śpi. Jego pełnia bardzo mocno osłabia. Mama czuje się dobrze, bo jest sparowana z wilkołakiem. Tata za to dobrze czuje się w trakcie nowiu, bo jest sparowany z wampirem. Elio jest jak trup w trakcie pełni, bo większość wampirów tak się wtedy czuje. Wyjątkami są właśnie wampiry sparowane z wilkołakami, ewentualnie niektóre nowo przemienione wampiry omija słabość w trakcie nowiu.
- Widzę, że pełnia ci sprzyja - Adelajda posłała w moja stronę szeroki uśmiech, podając mi kanapki z nutellą. Mama doskonale wiedziała, że tylko to przełknę w trakcie pełni.
- Dziękuję - Odwzajemniłam jej uśmiech, zabierając się za jedzenie.
- Wróć do pierwszej - Oświadczył mój ojciec pijąc kawę. - Ani minuty później. A i zamelduj się u mnie w gabinecie.
- Serio? - zapytałam, jednak nie musiałam otrzymać odpowiedzi. - Dobra. Miło, że ufasz mojemu mate i mi.
- Dziecko, ja w trakcie pełni nie ufam nawet sobie. Poza tym, nie chodzi tylko o Brendana. W trakcie pełni mogą ci się przytrafić różne rzeczy.
- Dobra, rozumiem. Wrócę do trzynastej - Nawet nie próbowałam się kłócić. Z Alfą całego kontynentu nie ma dyskusji.
- Grzeczny szczeniaczek - Tata poczochrał mnie po włosach, a ja warknęłam na niego.
- Nie jestem już szczeniakiem - Chciałam poprawić włosy, jednak się wstrzymałam. Miałam ręce nieco brudne od czekolady. - Jestem już dorosłym wilkiem - dodałam.
- Może na papierku. Jednak nadal zachowujesz się jak szczeniak - Stwierdził rozbawiony.
- Nie przejmuj się Toni - Mama pocałowała mnie w czoło. - Twój ojciec jest po prostu niereformowalny. On już zawsze będzie widział w tobie tą małą dziewczynkę - Wampirzyca poprawiła moje włosy. - No już leć do Brendana. Nie macie w końcu dzisiaj dużo czasu.
- Gdzie ją tak poganiasz? - Wtrącił się wielki Alfa.
- No zawsze może zostać, a ja mogę jej powiedzieć jaki byłeś, kiedy się poznaliśmy. Tak żeby widziała jaki z jej ojca był grzeczny szczeniaczek.
- Dobra. Idź, tylko na siebie uważaj - Wilkołak westchnął zrezygnowany. Tak, mama zawsze umiała z nim wygrać.
- Dzięki. Kocham was - Pocałowałam mamę w czoło i przytuliłam tatę na do widzenia.
- Naprawdę masz być grzeczna - dodał tata, którego chyba zaniepokoiło moje ''kocham was''. - A i jutro przyjedzie wujek Cole. Zgodził się cię trenować.
- To super - Podskoczyłam uradowana, wybiegając z kuchni.
Wujek Cole jest najmłodszym bratem mojego ojca. Z zawodu jest wojskowym. W naszym świecie wojskowi muszę robić sobie dwa pełne miesiące wolnego co rok. Bo kiedy tak nieustanie są w wojsku, to po czasie dziczeją i stają się agresywni. Bardzo cieszyłam się na to szkolenie. Chciałam dostać się do tej samej akademii co Niko, a tam rzadko przyjmują kobiety. Muszą się one wykazać umiejętnościami i duchem walki. Dlatego to szkolenie było mi bardzo potrzebne.
Szybko włożyłam buty i złapałam za kluczyki, wybiegając z domu. Podbiegłam i weszłam na motor, wsadziłam kluczyki do stacyjki. Może byłam średnio ubrana na motor, ale to nic. W końcu, żeby mnie zabić, trzeba odciąć mi głowę lub przebić serce. A przed tym nie uchroni mnie kask ani skórzana kurtka. Oczywiście istnieje też inne sposoby, ale one raczej nie mają prawa się sprawdzić w trakcie wypadku.
Odpaliłam silnik i wyjechałam poza bramę wiążąc jeszcze bandanę i ubierając kask. No dobra, niech już będzie. I tak muszę go targać, na wypadek gdybyśmy chcieli gdzieś jechać z moim mate. A najwygodniej jest go po prostu ubrać.
Po chwili usłyszałem jak z posesji, wyjeżdża samochód. No tak mój ojciec nie byłby sobą, gdyby nie posłał za mną jakiegoś wilka. Chociaż w tym wypadku pewnie była to jakaś wilczyca omega. Przyspieszyłam by zgubić ogon. Nie lubiłam, kiedy ktoś mnie śledził. Chociaż kto to lubi. Przejechałam jakieś dwa kilometry, po czym zaparkowałam motor na jednym z placów, które należały do Filipa. Tak, miał on kilka działek w strategicznych miejscach. Na tych działkach stały niewielkie domki, w których zamieszkiwali żołnierze. Często zostawiałam tam motor, który nikomu nie wadził. Wampiry już zdążyły się do mnie przyzwyczaić. Na szczęście dzięki genom matki jestem dla nich miej odstraszająca. Nie to co gdybym była wilkołakiem.
Zsiadłam ze ścigacza, zostawiając go gdzieś z boku. Podejrzewam, że cały oddział śpi, więc nawet nie będę ich budzić. Opuściłam posesję i wbiegłam do lasu. Teraz już na pewno zgubiłam swojego prześladowcę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top