Syrena

Od dziecka lubiła przepływać między długimi pasmami unoszących się w wodzie wodorostów. Uwielbiała to uczucie, kiedy zielone liście muskały jej ogon, a zbłąkane, drobne rybki wpadały w jasne włosy. Było tu tak pięknie... Promienie słońca padały na jej łuski, które mieniły się na złoto, odbijały od nich i tworzyły błyszczące plamki dookoła niej. Było tu tak spokojnie... W wodzie panowała niezwykła cisza zakłócana jedynie od czasu do czasu przez przepływające obok morskie stworzenie. Było tu tak bezpiecznie... A przynajmniej tak jej się wydawało. Bo w końcu co mogło jej grozić na środku morza?

Otóż było coś takiego. Syrena zachwycona pięknem tej chwili nie zauważyła, że za nią po wodzie prześlizga się cień. Niektóre ryby były jednak bystrzejsze. Umykały jedna po drugiej, aż piękna istota została całkiem sama.

Teraz cisza stała się przytłaczająca. Słońce jakby straciło swój blask, złote plamki zmatowiały. Dopiero kiedy przestała czuć na swojej skórze delikatne muśnięcia rybich płetw, zauważyła, że coś jest nie w porządku. Ale było już za późno. W jednej chwili z góry spadła na nią ogromna sieć. Syrena szarpała się i wyrywała, jak tylko mogła, ale zaplątywała się coraz bardziej. Gwałtowne szarpnięcie i powoli zaczęła unosić się do góry. Poczuła, jak ostatnie krople wody spływają po jej ciele, kiedy się wynurzała. Wciągnęła gwałtownie powietrze. Ludzie. ,,Nie panikuj", uspokajała się. ,,To tylko ludzie."

Jednak pierwszy raz miała do czynienia z tymi istotami. Nie znała ich zamiarów. Nie wiedziała, co ma robić. ,,Pieśń!", przypomniała sobie słowa matki. Na jej usta wypłynął pewny siebie uśmiech. Nabrała w płuca powietrza, a po chwili spomiędzy jej czerwonych warg wypłynęły przecudne dźwięki. Syrenia pieśń sprawiła, że mężczyźni siedzący w niewielkiej łodzi zaczęli wypuszczać z rąk sieci, przestali zauważać cokolwiek poza jej śpiewem. Ale nie wszyscy. Na jednego to nie podziałało. W ostatniej chwili zauważyła wystające z jego uszu skrawki materiału. Nie słyszał jej... Ale ona jego owszem.

Ostatnim dźwiękiem, jaki w swoim życiu usłyszała, były słowa tego człowieka.

- Nawet nie próbuj tych swoich sztuczek. Nie skrzywdzisz już nikogo. - Nie rozumiała, o co mu chodziło. Przecież nigdy nikogo nie skrzywdziła. Nie wiedziała, że jej liczne siostry owszem. A teraz ona musiała zginąć przez ich zbrodnie.

- To już koniec, bestio - powiedział, nim jego nóż przebił serce syreny.

Woda przybrała jeszcze bardziej błękitną barwę przez wypływającą z jej piersi niebieską krew, jednak już niedługo nie było po niej śladu. Odeszła w zapomnienie jedna z nielicznych niegroźnych syren. Zginęła nieświadoma niczego. Dlaczego? Była syreną. To wystarczyło.





........................................

Tego shota przetłumaczyłam na angielski, żeby dostać szóstkę na koniec roku. Dlatego jest taki krótki, z dłuższym byłoby za dużo roboty. Ale co o nim sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top