Rozdział 6
Minął zaledwie tydzień, odkąd Władca Mroku przejął stolicę i władzę. Zarówno Kaja, jak i Will nie zdawali sobie sprawy, czy lud wie o ich zamknięciu. Zastanawiali się jak mieszkańcy przyjęli wiadomość o przejęciu władzy przez młodego blondyna. Oboje też zdawali sobie sprawę z tego, że nie powinien ich nikt oglądać. Wyglądali żałośnie. Brudni, głodni i zmęczeni siedzieli razem w równie paskudnej celi w lochach zamkowych.
Tak właśnie wyglądało teraz ich życie. Elegancka koszula Willa, niegdyś biała, teraz przybrała poszarzałą barwę. Mundur generalski, który miała na sobie Kaja również wypłowiał. Kurta leżała na ziemi, a dziewczyna siedziała w samej koszuli. Mundur nie nadawał się teraz do noszenia. Kurta miała różne nacięcia i plamy, dlatego nie zakrywała całego ciała, żeby można było ją nosić bez koszuli pod spodem. Wszystko to było winą tyrana zasiadającego nad ich głowami.
Kaja pytała Willa, czy nie wie o żadnych tajemniczych przejściach w lochach, dzięki którym mogliby wyjść stąd i uciec. Will twierdził, że o niczym takim nie ma pojęcia, ale generał miała przeczucie, że nie do końca mówi prawdę albo nie chce podzielić się sekretami zamku. Być może nadal nie do końca jej ufał.
Rzadko ktoś do nich zaglądał. Nie wiedzieli co się z nimi stanie dalej. Głęboko wierzyli, że uda im się uwolnić. Codziennie dostawali tylko dwa skromne posiłki. Coraz bardziej mizernieli. Przynajmniej mogli porozmawiać. Zawiązała się między nimi dziwna więź. Coś pomiędzy przyjaźnią a zaufaniem podwładnego. Kaja nie słyszała, żeby jakikolwiek król miał tak dobry kontakt z generałami i strażą królewską. Jednak książę nigdy nie traktował Kai jako kogoś, kto tylko dla niego pracuje. Rzadko mówił do niej od niechcenia, czego nie można było powiedzieć o Kai. Łowczyni nie zawsze odnosiła się do Willa z szacunkiem godnym przyszłego władcy. Zrozumiała to dopiero teraz i była pełna podziwu dla księcia za to, że nie zwracał jej nagminnie uwagi na słowa jakie kierowała pod jego adresem, będąc w jego towarzystwie. Przez te kilka dni dowiedzieli się o sobie więcej, jednak Kaja nie potrafiła wyjawić Moonowi wszystkiego na swój temat. O rodzinie nie mówiła prawie wcale, a książę jak najwięcej chciał się dowiedzieć. Kaja nie wyjawiła Willowi historii swojej matki, ani rodziny. Starała się mówić ogólnikami w taki sposób, żeby książę nie mógł dopytywać dalej. William natomiast mówił o wszystkim. Nie miał tematów, które starał się zataić przed resztą świata. Nie uważał również, że kiedyś takie tematy się nie pojawią, ale na chwilę obecną cieszył się, że ich nie ma. Oboje siedzieli w milczeniu. Do ich celi dochodziło tylko wątłe światło z korytarza. W końcu Will zapytał:
- Jak myślisz, zobaczymy kiedyś kogoś oprócz tej dziewczyny? - zapytał Will.
- Myślę, że uda nam się stąd wyjść, a bardziej mam taką nadzieję.
Siedzieli skuleni. Kaja tęskniła za swoim oddziałem. Myślała o swoich najlepszych przyjaciołach: Katrinie i Harrym. Nie wiedziała czy jej szukają, czy wiedzą, że została uprowadzona? Po Władcy Mroku wszystkiego można było się spodziewać, jednak w głębi duszy Kaja nie dopuszczała do siebie tego najgorszego. Cały czas wierzyła, że jej przyjaciele nadal żyją i działają pod przykrywką albo się stąd wynieśli.
----------
- Gdzie ona jest? Przecież dawno powinna już być w domu. Minął już tydzień, a my nadal siedzimy bezczynnie. Żaden nasz człowiek jej nie znalazł.
- Nie wiem. Może powinniśmy się rozejrzeć po mieście kolejny raz? - powiedziała Katrina. – Pamiętaj, że nie chce też ryzykować i wysyłać ludzi na jej poszukiwania. Nadal nie wiemy, co się stało w zamku. Wydaje mi się, że to nie będą dobre wiadomości, kiedy wyjdą na jaw,
Zaczęli szukać Kai już dzień po spotkaniu z księciem w zamku. Wszyscy byli zdziwieni, że nie wróciła na noc do domu. Przejrzeli całe miasto. Było duże, ale nie aż tak dla oddziału liczącego ponad tysiąc ludzi, chociaż Katrina postanowiła nie angażować wszystkich w poszukiwania. O zniknięciu Kai wiedzieli najbardziej zaufani ludzie i dziewczyna chciała pozostawić to w takim stanie jak najdłużej się dało.
- Masz rację. Musimy ją znaleźć! W ogóle nie rozumiem dlaczego miała pomysł, żeby do nas nie wrócić. Przecież jesteśmy całym jej życiem odkąd straciła matkę - odparł Harry.
- Na pewno tak uważasz Harry – zaśmiała się Katrina. – Doskonale wiesz, że tak nie jest. Ty twierdzisz, że tylko twoja osoba to całe jej życie.
Harry spojrzał na przyjaciółkę z ukosa, a dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.
- Może jeszcze mi powiesz, że to wszystko jest ukartowane albo to jakiś śmieszny żart? – Katrina zaprzeczyła.
Dziewczyna wiedziała, że Harry darzy uczuciem Kaje, ale Łowczyni tego nie odwzajemniała. Mimo że to zauważała i doskonale o tym wiedziała, w jej sercu nie było czegoś takiego jak miłość. Nawet ojciec nie traktował jej jak córki. Po śmierci Cassandry, Kaja zamknęła się w sobie, przestała ufać komukolwiek, a najbardziej ojcu. Zawsze tłumaczyła sobie, że to wszystko jego wina. Jedyną osobą, która ją kochała była jej matka. Żadne z nich nie wiedziało, co zrobił ojciec Przywódczyni, że teraz tak bardzo go nienawidziła. Wymijała ten temat, kiedy ktoś o to pytał, dlatego nie naciskali na nią.
Po ustaleniu szczegółów, Harry i Katrina wyszli z domu, który kupiła Kaja i ruszyli przez miasto.
W samym gwarze stolicy nic się nie zmieniło. Nadal było tutaj pełno ludzi krzyczących i zachęcających przechodniów do kupienia czegoś. W porcie nie było za wielu ludzi o tej porze. Statków też było mniej niż zazwyczaj. Wydawało się, że książę wstrzymał handel morski z niewiadomych powodów. Jedyne, co zaczęło niepokoić Katrinę to zmorzone patrole na ulicach. Nie wiedziała, czy książę oczekuje jakiegoś zagrożenia. Z tej racji Katrina z Elrondem uznali, że na czas wejścia ich ludzi do miasta muszą pozbyć się swoich czarnych mundurów. Nie chciała żeby ktoś rzucał się w oczy, kiedy szukali Kai.
Po dziesięciu minutach byli już na placu głównym. Jak zawsze plac był zatłoczony. Katedra wznosiła się nad nim, rzucając ostre cienie na bruk. Kwatery Kai były bardzo blisko wszystkiego co było im potrzebne. Do księcia i zamku, placu głównego czy nawet koszar było tylko kilkanaście minut biegu.
Kartina i Harry rozejrzeli się. Miasto zmieniło się diametralnie przez ten tydzień. Ludzie wyglądali zupełnie inaczej. Niektórzy mizernieli w oczach, inni umierali z niewiadomo jakich przyczyn lub wychodzili z domów i już nie wracali. Miało się wrażenie, że nad stolicę nadciągnęły czarne, ciężkie chmury. Czyżby książę zaniedbał obowiązki? Nie wiedząc od czego zacząć, podeszli do tablicy ogłoszeń. Pierwsze co się rzucało w oczy to wielkie czarne litery na samej górze. Nie mogli uwierzyć w to co tam zobaczyli. Na tablicy widniał wielki napis : WŁADCA JEST TYLKO JEDEN! TERAZ SŁUCHAJCIE PANA!!!
Popatrzyli na siebie zdumieni i jakby czytali sobie w myślach powiedzieli:
- Czy Władca Mroku przejął władzę w kraju?
- To niemożliwe – powiedziała Katrina. - Przecież zauważylibyśmy jakieś niebezpieczeństwo ze strony Cienistych – Katrina zamyśliła się.
- Chyba, że sługami Władcy Mroku są zwykli ludzie. Chociaż to raczej nie jest możliwe.
- To w takim razie, gdzie jest Kaja? Przejrzyjmy to jeszcze – wskazała na tablicę – może dowiemy się czegoś ciekawego. Mam tylko nadzieję, że Kaja wciąż żyje.
Na tablicy było pełno ogłoszeń o pracę, o różnych kradzieżach, o poszukiwanych zbiegach i przestępcach. Katrina i Harry już mieli odejść, kiedy wzrok dziewczyny padł na niewielką kartkę. Zatrzymała przyjaciela i przeczytała na głos:
- „Książę William Christopher Moon i jego Kapitan Gwardii Honorowej zostali uwięzieni w lochu. Czeka ich egzekucja, która odbędzie się za dwa dni na placu głównym w Misttown punktualnie o godzinie 12.00."
Harry spojrzał na Katrinę:
- Kaja została Kapitanką Gwardii Honorowej naszego kraju i nic nie powiedziała o tej propozycji. Chyba będę musiał pogadać sobie z księciem o pewnych rzeczach.
- Nie przesadzaj. Może wcale nie chodzi o Kaję. Może schowała się po całym tym zdarzeniu, żeby Władca Mroku nie mógł jej także złapać i uwięzić. Mogło się stać oczywiście coś o wiele gorszego – umilkła nagle, po czym dodała - A teraz chodź, musimy powiedzieć o tym reszęe!
---------
Kiedy weszli do jadalni rozmowy ucichł i wszyscy spojrzeli się w ich stronę. Nie widząc swojej Przywódczyni, wrócili do rozmów. Katrina jako zastępczyni Kai weszła na najbliższy stół i krzyknęła:
- UCISZCIE SIĘ, MAM DLA WAS WIADOMOŚĆ!!!!! Książę William Moon i prawdopodobnie nasza Przywódczyni zostali uwięzieni w zamkowym lochu i oczekują egzekucji, Musimy coś wymyślić, żeby ją uwolnić i mamy na to tylko dwa dni.
Zapała cisza. Nikt nie chciał nic mówić. Katrina zeszła ze stołu i ruszyła w kierunku swojego miejsca. Usiadła na ławie i zaczęła jeść.
- Dlaczego nikt nie reaguje? – przecież to ważne wieści oburzała się Kartina.
- Myślę, że ludzie mają czasem dość tych dodatkowych obowiązków – dziewczyna spojrzała się na Harrego, który właśnie siadał obok. – No co? Mówię szczerze. Przecież czasem tropimy te oddziały, a tak naprawdę nie wiemy czy w ogóle są czy po prostu Kaja sobie to wszystko wymyśla.
- No, na twoim miejscu nie mówiłabym tego przy Kai.
- Przyznasz, że często bywa uparta. A jeszcze jak dodasz do tego ambicję to minimalnie zaczyna przesadzać.
- Z tym akurat się zgodzi chyba każdy. Ale pamiętaj, żeby jej tego nie wypominać - powiedziała Katrina.
- Przepraszam, że przeszkodzę Zastępczyni, ale mam pytanie – do stołu podszedł mężczyzna, przerywając tym samym ich wymianę zdań.
- Tak Bill, czego chcesz? – zapytała beznamiętnie Katrina.
- Więc, jako nowy dowódca chciałbym wiedzieć, którą część oddziału mam pod swoimi skrzydłami.
Katrina wybałuszyła na niego oczy. Bill wpatrywał się w nią. Dziewczynie brakło słów. „Czy znowu coś pominęłam, co mówiła mi Kaja?" – pytała sama siebie.
- Jak to jesteś nowym dowódcą? Co się stało z Elrondem?
- Nic. Dostałem list od Przywódczyni, w którym było jasno napisane, że zostałem dowódcą – zapadło chwilowe milczenie.
- Masz go przy sobie? – spytał Harry. Bill przeniósł na niego wzrok i zmarszczył brwi. Nie lubił, kiedy ktoś wtrącał się do rozmowy.
- Oczywiście, proszę. – Bill podał list od Kai. Harry wyciągnął po niego rękę, jednak Katrina ubiegła go i pierwsza schwytała skrawek papieru.
„ Drogi Billu
Ten list może Cię zmylić. Jednak nie po to on jest. Chciałabym Cię prosić o przysługę. Już od jakiegoś czasu przyglądam się twoim poczynaniom w moich Łowcach. Stwierdzam, że pasujesz do naszego grona jak każdy inny w nie wchodzący. Jako Przywódczyni mam różne obowiązki, ale nie zawsze mogę sama sobie poradzić. Ponad tysiąc ludzi może okazać się ciężkim orzechem do zgryzienia dla jednej osoby. Dlatego piszę właśnie do Ciebie. Potrzebuję dobrego dowódcy, który pomoże mi w trudnych sytuacjach, a jednocześnie, który będzie miał pieczę nad częścią całego oddziału. Potrzebuję kogoś takiego jak Ty. W tym liście chcę poinformować cię o moich planach odnośnie twojej pozycji w oddziale. Zauważyłam, że nie boisz się spojrzeć mi w oczy, co czyni z Ciebie kogoś wyjątkowego. Przyda mi się taka osoba na miejscu dowódcy. Taka, która nie będzie wstydziła albo bała się sprzeciwić moim decyzjom. Chciałabym, abyś właśnie Ty został dowódcą. Jakbyś miał jakieś pytania skontaktuj się ze mną albo z Katriną.
Przywódczyni
Kaja C. Witch"
- Faktycznie. Nie wiedziałam o tym. – Katrina spojrzała w oczy Billa - Kiedy dostałeś list?
- W ten sam dzień kiedy Przywódczyni zniknęła. Myślę, więc że nie miała okazji cię poinformować. Nie szkodzi, nie będę zawracał ci głowy. Przepraszam. – Bill wziął list i skierował się do swojego miejsca przy stole.
Katrina, nie wiedząc czemu, wstała gwałtownie, a krzesło zapiszczało na podłodze. Wzrok wielu osób skierował się na nią, wpatrującą się w odchodzącego Billa.
- Elrondzie, proszę podejdź do nas na chwilę.
Barczysty mężczyzna o jasnych włosach podszedł do Katriny i Harrego z niespotykaną gracją. Stanął przed nimi, ale nic nie powiedział. „Typowa postawa wojownika" – zabrzmiał głos w głowie Katriny.
- Usiądź. To może zająć nam trochę czasu. – Elrond usiadł przed nimi, koło miejsca dla Kai. – Mam do ciebie bardzo ważne pytanie.
- Tak, słucham? – odezwał się, badając Katrinę wzrokiem.
- Czy.... Czy Kaja cię zdegradowała z tytuły dowódcy?
- Skądże znowu. Nadal nim jestem – powiedział posępnie, ale patrzył się podejrzliwie. – Dlaczego pytasz?
- Ponieważ właśnie odszedł od nas Bill, wcześniej oznajmiając nam, że Kaja mianowała go nowym dowódcą – Elrond roześmiał się. – Co cię śmieszy?
- Nie wiem jak działa nasza Przywódczyni, ale to że Bill został nowym dowódcą wcale nie oznacza, że ja nim już nie jestem.
- Jak to, to jest w ogóle możliwe? Kaja zawsze wyrażała dosadnie swoją opinię na temat więcej niż jednego dowódcy. Mówiła, że to będzie problematyczne, zrobi się zamęt, a ludzie nie będą wiedzieli, kogo mają słuchać.
- Widzicie, Kaja poinformowała mnie o swoich zamierzeniach już jakiś czas temu. Wiem, że nie jest miło zostać poinformowanym w taki sposób, w jaki właśnie się dowiedzieliście. Jako zastępczyni powinnaś wiedzieć to pierwsza, jednak Kaja spieszyła się, więc nie przekazała ci żadnej wiadomości – zwrócił się bezpośrednio do Katriny. - Doskonale zdaje sobie sprawę, że mając powiedzmy sobie dwóch nowych uczniów mam ręce pełne roboty i nie mam na nic czasu, ale nie narzekam. Kaspian jeszcze jakoś daje rade, ale Bill to typowy uparciuch. Wszystko chce robić sam i nie słucha się moich wskazówek. Rozumiem, że może i jest starszy ode mnie, ale powinien słuchać kogoś, kto jest bardziej doświadczony w tej kwestii, a Kaja przyprowadziła go do nas niedawno jak dobrze pamiętam. W sumie nadal nie wiem skąd on tak dokładnie się wziął – Elrond uśmiechnął się pod nosem.
- Poczekaj, bo nie za bardzo rozumiem. Czy Kaja wybrała dwóch nowych dowódców, którzy uczą się fachu u starego dowódcy? I nie zostałeś przy tym zdegradowany? Nic już nie rozumiem. Ostatnio Kaja coraz częściej mnie zaskakuje – Kartina podniosła się z krzesła. Mówiąc nadal – i... i wszystko wydaje się takie odległe i rozmyte.
- Katrina dobrze się czujesz? – zapytał Harry
- Tak. Czuję się świetnie – dziewczyna lekko zakołysała się. Harry przytrzymał jej łokieć. - Mam tylko wątpliwości odnośnie tego, jak Kaja się mną posługuje. Jako zastępca powinnam wiedzieć o wszystkich zmianach w składzie dowodzenia, a tymczasem Kaja o niczym mnie nie informuje.
- Nie denerwuj się. Myślę, że miała powód, żeby ci nie mówić. Albo nie miała czasu. Przecież sam Bill mówił, że dostał ten list w dzień, kiedy Kaja nie wróciła ze spotkania z księciem.
- W sumie masz rację. Ale naprawdę czasem tej dziewczyny nie da się zrozumieć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top