Rozdział 10
Nadszedł dzień egzekucji. Katrina i Harry wstali bardzo wcześnie, żeby rozmieścić kilkunastu ludzi na placu głównym w miejscach, które wybrali dzień wcześniej. Zabrali ze sobą najlepszych żołnierzy. Większość potrafiła się skradać i chować tak, że nikt nie był w stanie ich zobaczyć. Egzekucja miała odbyć się o dwunastej, żeby przyciągnąć dodatkowe tłumy. Już z samego rana mięli utrudnione zadanie. W mieście wzmożono patrole straży, a ludzie tak bardzo byli poruszeni wydarzeniem, że zaczęli gromadzić się już bardzo wcześnie. Harry i Katrina myśleli, że to będą jedyni zainteresowani. Ku ich zaskoczeniu w samo południe na ulice wylegało najwięcej ludzi. Władca Mroku był dobrym strategiem i chciał, aby cała stolica widziała to, co zamierzał zrobić. Pozbycie się jedynego dziedzica tronu równało się z przejęciem władzy absolutnej. Jednak Harry i Katrina mięli nadzieję, że uda im się załatwić całą sprawę na tyle szybko, aby uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi.
- Myślisz, że uda nam się? - zapytała Katrina
- A mamy inne wyjście? – Dziewczyna popatrzyła na chłopaka. Jego spojrzenie skierowane było w gęsty tłum. Wiedziała, że szukał. Każdy człowiek, którego precyzyjnie rozmieścili, miał być już na swoim stanowisku i czekać. Katrina przygotowała specjalny kod komunikacyjny, żeby nikt nie zauważył porozumiewających się ze sobą ludzi.
- Harry musisz być pewien. Pamiętaj, że mamy tylko jedną próbę - powiedziała z przejęciem. – Odpowiadasz za najważniejszą część. Komunikacja na tak zatłoczonej przestrzeni ze strażnikami na każdym kroku wymaga precyzji!
Mężczyzna doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie chciał więcej rozlewu krwi niż to było konieczne. Wystarczyło, że Władca Mroku rozgromił gwardię i postawił tam większość swoich ludzi. Nikt nie mówił o Trinie. Uznawano, że to ona ma stanąć z księciem na podeście, ale Katrina wiedziała, że tam jej nie będzie.
Dziewczyna wysłała człowieka, żeby upewnił się, że to Kaja stanie z Williamem na podeście. Oprócz potwierdzenia przyniósł bardzo użyteczne informacje. Była Kapitan Straży Honorowej zrzekła się swojego stanowiska i dołączyła na służbę do nowego władcy. Wszyscy dziwili się tą informacją. Nie sądzili, że król mógłby mieć nielojalną Kapitan, ale faktów nie dało się zmienić.
Dlatego z obawy przed niebezpieczeństwem Harry zarządził odwrót oddziału, mimo sprzeciwów Katriny i jej narzekań, że to ona wydaje polecenia pod nieobecność Kai. Teraz ich obozowisko znajdowało się kilka kilometrów za murami Misttown. Harry chciał mieć pewność, że żaden łucznik kryjący się na murach obronnych, nie będzie chciał ich zestrzelić. Milczenie przedłużało się. Katrina odchrząknęła, przypominając mężczyźnie, że wcześniej coś mówiła. Harry spojrzał na nią z powagą i powiedział:
- Wiem, dlatego do tej misji wybrałem najlepszych i sam dźwigam najcięższe brzemię. Nie chciałbym, żebyś musiała kogoś oskarżać na oczach całego oddziału.
- A po co ci Dorian, Galan albo Kaspian? Przecież nie będą nam potrzebni. Przydają się w bardziej otwartych potyczkach – powiedziała. – I nie myśl, że ciebie nie czeka osądzenie na oczach wszystkich, kiedy się nie uda – uśmiechnęła się do niego.
- Wiem, że czujesz się dziwnie. Jesteś w końcu jedyną dziewczyną, która bierze w tym udział – powiedział wymijająco.
- Nie ignoruj tego co mówię i o co pytam. - Harry zaśmiał się.
- Dorian ma pewną umiejętność, która bardzo się przyda. - Katrina zmarszczyła brwi. – Nie widziałaś nigdy, jak pracuje? Jako nasz zwiadowca ma naprawdę dobry wzrok. Wypatrzy nawet najdrobniejszy ruch. Aby odnaleźć ludzi, którzy będą chcieli nam przeszkodzić w tym gąszczu, będziemy go potrzebować. Galan natomiast świetnie włada mieczem. Tak wiem co teraz powiesz, że nie jest nam potrzebna siła, ale na wszelki wypadek go wziąłem. Poza tym miewa świetne pomysły. I pamiętaj przezorny zawsze ubezpieczony.
- Nie wiem, czy którekolwiek z nas byłoby w stanie pojedynkować się z Władcą Mroku. I tak wziąłeś ich bez mojego pozwolenia. – Harry wyszczerzył zęby. Zawsze lubili się ze sobą droczyć, ale częściej takie słowa padały z ust dziewczyny.
- Nie mówię od razu o nim. Mam na myśli naszą codzienną robotę. Przecież zabijanie ludzi Cienia to nasza praca, więc z tym wszyscy sobie poradzą.
- A Kaspian do czego niby ma się przydać? Przecież.... no wiesz... - nie dokończyła.
- ...Jestem zbyt rozpoznawalny wśród tłumu? Chyba to chciałaś powiedzieć - odezwał się ktoś za ich plecami.
Oboje odwrócili się. Za nimi stał wysoki, ciemnoskóry chłopak. Twierdził, że karnację odziedziczył po ojcu. Jego kruczoczarne oczy pozostawały czujne, kiedy się na nich patrzył. Miał około osiemnastu lat. Katrina zdziwiła się, że nie usłyszała jak przyszedł. Zdała sobie sprawę, że nie wie praktycznie nic o przybyszu z wyjątkiem tego jak się nazywał i jaką pełnił funkcję.
- Jak długo nas podsłuchujesz? - zapytała rozdrażniona.
- Wystarczająco długo by wiedzieć, że rozmawiacie o mnie – odpowiedział. Wiatr rozwiał jego czarne włosy.
- Wiesz jesteś jeszcze młody i nowy w naszym zespole. Może opowiesz o sobie więcej? Nie znamy cię za dobrze, a bierzesz udział w misji, która wymaga pełnego zaufania – przy tych słowach spojrzała na Harrego z wyrzutem. Doskonale wiedziała, że przyjaciel również niewiele wie o Dorianie, a mimo tego z jakichś powodów wziął go ze sobą.
- Wiecie jak się nazywam i ile mam lat. Jeśli chodzi o moich rodziców to, moja matka była elfką, a ojciec - tu przerwał. Spojrzał Katrinie w oczy - nie znałem go. Matka mówiła, że był łagodny i troskliwy. Zawsze panował nad emocjami, a do tego był wierny i waleczny. Pochodził z Górnego Królestwa, ale został wygnany, bo nie chciał wstąpić do tamtejszej armii.
- Czy wiesz jak miał na imię?
- Nie. Ale wiem jak wyglądał z opowieści mojej matki.
- Mów – rozkazała Katrina. Harry spojrzał w jej stronę z zaniepokojeniem. Kaspian speszył się, ale po chwili zaczął mówić:
- Był ciemniejszej karnacji niż ja i inni ludzie z Tajemniczych Równin. Miał ciemnobrązowe włosy i czarne oczy. Pochodził z rodziny chłopskiej, ale po ucieczce został szlachcicem. Tylko tyle wiem. Teraz kiedy zostałem szkolącym się generałem chciałbym, żeby tu był. Żebym mógł go choć raz zobaczyć na oczy, żeby był ze mnie dumny.
Harry i Katrina popatrzyli się na siebie. Oboje znali mężczyznę, który wyglądem przypominał tego, o którym mówił chłopak. Chociaż syn nie posiadał podobnego kształtu twarzy, nosa czy ust to Katrinie wydawało się, że zna skądś te ciemne oczy. Teraz już wiedziała. Ma je po ojcu, który był wielkim człowiekiem z ciekawą historią.
- Twój ojciec. Wiesz czym się zajmował? – zapytała.
- Tak. Po tym jak przybył tutaj, wstąpił do armii, ale nie wiem jaką zajmował rangę. A teraz wybaczcie, ale muszę już iść. Zaraz zaczynamy - powiedział po czym wstał i odszedł.
-------------
Will i Kaja po raz pierwszy od bardzo dawna wyszli z celi w lochu zamkowym. Wyprowadziła ich kobieta, której oboje nie znali. Wydawała się jeszcze mroczniejsza niż reszta cienistych. Jej grymas na twarzy też był niepokojący. Chodziła cała na czarno, tak jak reszta dworu Władcy Mroku. Wiedzieli, że nadszedł ten dzień. Dzień, w którym zostaną powieszeni i nikt już nie wspomni ich, dopóki Władca Mroku nie umrze. Kaja nie dowierzała, że w teki sposób zakończy swoje jakże krótkie życie. Nie sądziła, że zawiśnie razem z księciem, który został pozbawiony tronu, korony i rodziny przez tyrana. A to właśnie tego złego człowieka miała unicestwić. Teraz już nikt nie odważy się tego zrobić, gdy rozejdzie się plotka o śmierci Przywódczyni Łowców Ciemności. Stowarzyszenie przestanie istnieć albo znacząco się osłabi. Jednak wiedziała kto i co mogło powstrzymać Władcę Mroku. Do tego potrzebowała być żywa i zapuścić się na tereny równin owianych niezwykłymi i niebezpiecznymi legendami. Dziewczyna zastanawiała się jak zareagują nie tylko ludzie i kraje, ale również jej ojciec oraz na tym, co stało się z generałami, których tak niedawno widziała na naradzie w zamku. Jej myśli przerwał głos prowadzącej ich kobiety:
- No szybciej, szybciej. Nie gmerać się tak – powiedziała.
Wchodzili właśnie po schodach. Ich ręce były związane ciasno z tyłu. Żadne z nich nie dysponowało mocą, przez co nie potrzebne były żelazne, ciężkie okowy. Will nie miał koszuli, przez co rzemień wbijał mu się w dolną część pleców. Zeszłej nocy oddał swoją górną część garderoby Kai, żeby dziewczyna mogła ubrać się w coś, co zakrywało jej ciało przed widokiem ludzi. Jej plecy nadal były zbryzgane przez jej własną krew. Pręgi po biczu zostały i ciągnęły się przez całe plecy. Krew przestała już lecieć, jednak nikt tego profesjonalnie nie opatrzył. Will starał się porwać starą koszulę Kai i opatrzyć nią rany od bicza.
Wyszli przez żelazne drzwi, prowadzące do sali tronowej. Światło dzienne oślepiło ich na ułamek sekundy. Kiedy wzrok przyzwyczaił się do nagłej zmiany natężenia światła, Kaja zauważyła, że na tronie ktoś siedział. Kiedy mężczyzna się odwrócił, Kaja wstrzymała oddech. Na tronie siedział ojciec Willa. Książę szarpnął się, ale strażnicy ustawili go do pionu. Król miał szkliste oczy, którymi obserwował związanego syna. Zza oparcia wynurzył się Władca Mroku. Stanął koło króla i uśmiechnął się szyderczo. Will był bardzo wściekły. Jego brwi były ściągnięte, jak zawsze, kiedy był zły na coś. Wpatrywał się czujnym wzrokiem w tyrana.
- Ojcze! – zawołał.
Król spojrzał na niego. Jego usta poruszyły się. Kaja wyczytała z nich nieme „Uciekaj!", jednak Will chyba nie zwracał na to zbytniej uwagi. Nadal przyglądał się tyranowi, stojącemu z założonymi rękami.
- Pozwól mi z nim pomówić! – rozkazał Will, kierując słowa do Władcy Mroku.
Tyran zaśmiał się.
- Uważasz, że pozwoliłbym ci porozmawiać z ojcem?
Król siedzący obok spojrzał w oczy Kai i prawie niezauważalnie pokręcił głową. W jego oczach było widać łzy. Kaja zrozumiała od razu przyczynę całego zajścia. Nie zdążyła nawet otworzyć ust, kiedy Władca Mroku wyciągnął sztylet zza pleców i wbił go w pierś króla. Will krzyczał i walczył z strażnikami, aby go puścili. Nic to nie dało. Kaja chciała podejść do księcia, ale kobieta, która ich tutaj przyprowadziła położyła rękę na jej ramieniu, kiwając do tego przecząco głową. Kiedy generał ponownie odwróciła głowę, jej wzrok padł na sztylet wystający z piersi króla. Oczy miał już całkowicie nieobecne, a ciało zapadnięte w tronie, jednak nie to przykuwało uwagę Kai. Rękojeść ostrza była czarna z trzema rubinami u podstawy głowicy. Serce zamarło jej po raz drugi tego dnia. Wiedziała, na co patrzy. Zdradzieckie ostrze, które widziała tylko raz. Budziło w niej wspomnienia. Spojrzała na tyrana. Władca patrzył na nią z triumfalnym uśmiechem.
- Myślę książę, że nie będziesz miał już sposobności, żeby porozmawiać z ojcem. Jakby nie patrzeć, tobie też zostało mało czasu. - Will wyrwał się ramieniem, odtrącając strażnika, który go przytrzymywał.
- To tobie zostało mało czasu. To ty jesteś tutaj zbędny, lud cię nie chce i nigdy nie zechce - zamilkł. Władca Mroku przyglądał się księciu z zaciekawieniem. Chyba nie spodziewał się tak nagłej reakcji. – Oni się ciebie boją. Nie chcą ciebie na tronie. Pragną prawowitego następcy – po tych słowach Will stanął i dumnie uniósł głowę.
- Dlaczego tak myślisz? Przecież za godzinę będziesz martwy, więc dziedzic przepadnie, a korona przypadnie mnie. – Władca Mroku nie dawał za wygraną był wręcz pewny, że uda mu się zagiąć niesfornego księcia. – I wiedz książę, że lud powinien bać się swojego władcy. Kiedy władza jest przychylna ludowi może upaść i już nigdy nie powstać. – Wyglądało to, jakby Władca Mroku dawał wykład Willowi.
- Uważasz, że nie wiem nic o władzy? Mylisz się. Wiem o niej więcej niż możesz to sobie wyobrażać – tyran zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne chłopcze. Uwierz mi, wiesz tyle, że powinieneś się wstydzić. Te informacje to nic sensownego. Widać to w twoich oczach – Will odwrócił wzrok. – Nie przejmuj się ...
- A ty? – Will spojrzał gniewnie w stronę tronu, na którego podłokietniku siedział Władca Mroku. Kaja patrzyła na tę wymianę zdań. Zauważyła, że nawet żaden strażnik nie spróbował przeszkodzić w rozmowie między księciem a Władcą. – Nikt ci nie uwierz, że masz kilka stuleci. Ludzie będą chcieli szukać dla ciebie kanclerza, żeby ci pomógł. Nic nie wskórasz w ten sposób. – Władca Mroku wstał tak szybko, że Kaja dopiero po chwili zauważyła, że mężczyzna stoi.
- Doskonale zdajesz sobie sprawę ile stuleci przeżyłem. Uwięziony przez królową – w tym momencie spojrzał Kai w oczy. Dziewczyna odwróciła wzrok. – Radzę ci, nie igraj ze mną, bo skończy się to dla ciebie gorzej niż było to zaplanowane, chłopcze – powiedział wyniośle.
- I tak zawisnę, więc nie wiem czy będzie coś gorszego od śmierci. – Will drwił z Władcy.
Kaja wiedziała, że mogą istnieć brutalniejsze sposoby. Zdawała sobie sprawę jak bardzo boli magia, a jeszcze bardziej czarna. Sama doświadczyła tego na własnej skórze. Myśląc o tym, dotknęła blizny na policzku. Po chwili skierowała wzrok na Władcę Mroku. Mężczyzna właśnie schodził z podwyższenia.
- Nie byłbym tego taki pewien książę - uśmiechnął się przerażająco i stanął przed Willem. – Sądzę, że nie wiesz jak działa czarna magia – popatrzył na swoją dłoń. – Chcesz mogę ci zademonstrować – Kaja szybko wbiła łokieć w brzuch strażnika, który ją trzymał i powaliła go na podłogę, uderzając w kolano. W następnej sekundzie stała przed Willem, odgradzając go od Władcy. – Widzę książę, że twoja kapitan chce coś powiedzieć – Kaja przełknęła ślinę. Czuła jak za plecami Will porusza się niepewnie, ale nic nie powiedziała.
Nastała długa chwila milczenia. Will mierzył wzrokiem pomieszczenie, a Władca Mroku uważnie przyglądał się twarzy Kai.
- Sądzę, że ty moja droga doskonale wiesz jak to jest, kiedy człowiek posługuje się czarną magią – przy tych słowach Władca dotknął opuszkami palców blizny na twarzy dziewczyny. Will spojrzał na niego z pełną gniewu miną. Przez ciało Kai przemknął dreszcz, mimo że Władca Mroku miał delikatne, miękkie palce. – Ale twój książę nie wie – kontynuował. - Myślę, że mogę mu pokazać, jak to boli.
Jego dotyk był palący. Kaja miała wrażenie, że zaraz straci połowę twarzy. Ręce tyrana były jak węgle rozżarzone do niewyobrażalnych temperatur. Czuła jego spojrzenie na sobie, ale nie patrzyła w jego twarz. Skupiała się na jego gorących palcach. Zastanawiała się, czy zostawi tam bliznę albo znamię. W końcu Władca Mroku oderwał rękę od twarzy Kai i wystrzelił nią w powietrze. Odsunął się na trzy kroki i wymierzył nią w Willa. Kaja wiedział, co zaraz się stanie. Mimo tak długiego czasu spędzonego w lochach i doskwierającego bólu przeszywającego jej plecy, była szybsza niż Władca Mroku. Skoczyła naprzód. Magia uderzyła w nią z taką siłą, że dziewczyna poleciała do tyłu. Spojrzała na Władcę Mroku. Mężczyzna miał zniesmaczoną minę. Kaja wiedziała, że to zaklęcie, które zostało rzucone powinno uśmiercić Willa. Niestety Władca Mroku nie spodziewał się, że nie zadziała na Kaję.
- Dlaczego ty jeszcze żyjesz? Powinnaś umrzeć! – powiedział Władca rozgniewanym głosem. – Zabierzcie ich stąd, mają zawisnąć o dwunastej!!
Po tych słowach drzwi do sali tronowej zostały zamknięte. A Will i Kaja kierowali się w stronę wyjścia z zamku, za którymi miała spotkać ich śmierć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top