Rozdział 3.2

Weszła do zamku. Po drodze do sali tronowej nie spotkała żadnego żandarma, żadnego służącego. Wyglądało to tak, jakby zamek był opuszczony. Po kilku minutach stanęła pod drzwiami do sali tronowej. Drzwi otworzyły się przed nią. Światło zaświeciło z pięknych, kryształowych żyrandoli. Weszła do pomieszczenia.

- Generale, już się baliśmy, że nas opuściłaś. Dobiegły mnie słuchy, że twój oddział opuścił miasto – odezwał się na powitanie książę.

- Tak, Wasza Wysokość. Przepraszam za zaniepokojenie, jednak mój oddział nie mieści się w kwaterach po przybyciu pańskich gości.

W sali prócz Willa były jeszcze cztery inne osoby. Wśród nich Kaja rozpoznała siostrę swojej przyjaciółki. Lady Katelin była drobną kobietą, która, jako jedna z władczyń regionalnych królestwa, brała udział w różnych naradach proponowanych przez króla czy księcia. Teraz stała ubrana w jasnobłękitną suknię z rękami złączonymi przed sobą. Drugą kobietą, która miała miejsce w Wielkiej Radzie była Kapitan Gwardii Honorowej - Trina. Kapitan była bardzo wybuchową i arogancką osobą. Kaja od razu wyczuła niechęć bijącą od niej, kiedy tylko ją zobaczyła. Czerwony mundur gwardii królewskiej rzucał się w oczy. Ku zdziwieniu generał nie stała w ogóle jak wojownik. Miała założone ręce na piersi i przenosiła ciężar ciała z jednej nogi na drugą jakby się niecierpliwiła. W pomieszczeniu było jeszcze dwóch starszych mężczyzn, w których Kaja rozpoznała generałów i książę.

- Nie spodziewałam się, że zwołujemy naradę, Wasza Wysokość – powiedziała Kaja. Kątem oka widziała, jak Trina wywraca oczami.

- Lubię zaskakiwać swoich poddanych, generale – uśmiechnął się.

- Wasza Wysokość raczy wybaczyć, ale czy możemy zaczynać? – zapytała kapitan, stojąca obok niego.

Will spojrzał na nią z ukosa. Widać było, że książę nie przepada za kapitan Gwardii. Kaja uśmiechnęła się pod nosem, także nie przepadała za Triną. Zawsze , kiedy się widziały, coś musiało wybuchnąć. A to awantura, a to nie można było dojść do porozumienia. Kiedyś nawet straż musiała je rozdzielić. Było to kilka miesięcy temu, jednak Kaja pamiętała jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj. Książę odwrócił głowę z powrotem w kierunku stołu, ale odpowiedział ponuro na pytanie swojej kapitan :

- Nie, nie możemy jeszcze zacząć. Czekam na kogoś.

- Myślałam Wasza Wysokość, że tylko ta niedołęga się spóźni – zadrwiła Trina.

Kaja spojrzała na nią z pogardą, jednak niczego nie powiedziała. Odwróciła od niej wzrok jak najszybciej. Nie miała teraz ochoty wdawać się w kolejną kłótnię z jakże tępą osobą, która niewiadomo jak otrzymała swoje stanowisko. Will również spojrzał na nią przelotem, potem skupił swój wzrok na swoich sprawach. Reszta milczała, a jednocześnie przyglądała się księciu. Przywódczyni zauważyła, że generał Orius ma na sobie mundur w zielonym odcieni. Taki sam jak ci wojownicy w koszarach. Kaja przełknęła ślinę i spojrzała na Lydiusa, drugiego sędziwego generała i oddanego przyjaciela ojca Willa. Prawie wszystkie włosy mężczyzny były już siwe, jednak skóra nadal miała brązowy odcień przez wiele godzin spędzonych na słońcu. Kaja w końcu również spojrzała na Williama Moona.

Nagle, jakby na wezwanie księcia, drzwi do sali zaczęły się otwierać. Cała szóstka spojrzała w tamtym kierunku. Kiedy drzwi się otworzyły stanął w nich młody mężczyzna.

- Tracjanie – powiedział uradowany książę, wyciągając ramiona w kierunku przybysza.

Kaja zmieszała się delikatnie. Nie znała bowiem młodzieńca, który właśnie przybył na ich zebranie. Wiedziała jednak, że na pewno jest wojownikiem a do tego jego przełożoną była Trina. Młodzieniec miał mundur w kolorze munduru kapitan. Książę William podszedł do niego żwawym krokiem i objął. Przybysz także rozpromienił się na widok znajomej twarzy. Po chwili oboje stali już przy wielkim stole. Kaja spostrzegła, że chłopak może być w wieku księcia. Być może nawet razem uczyli się w szkole.

- Nie wiem czy wszyscy z was znają mojego przyjaciela – spojrzał po nich wszystkich, po czym dodał – Oto Tracjan, mój przyjaciel i niezastąpiony gwardzista na naszym zamku.

Kaja dostrzegła wywracającą oczami Trinę po swojej lewej stronie. „Czy ona kiedykolwiek miała jakieś przyjazne nastawienie do kogokolwiek?" – pytała się w myślach Przywódczyni.

- Dobrze. Teraz jesteśmy już wszyscy, więc możemy zaczynać – powiedział książę. – Wiecie z jakim problemem przyszło nam się borykać. Przynajmniej większość z was zdaje sobie z tego sprawę. Lady Katelin, do ciebie pewnie jeszcze żadne informacje nie dotarły – lady kiwnęła głową na zgodę. – Do naszego królestwa zawitało nowe niebezpieczeństwo – książę spojrzał ukradkowo na Kaję. – Żadne z nas nie wie, jakim cudem i skąd. Chciałbym popracować z wami nad planem eliminacji wroga z naszego terytorium. W związku z tym, że mój ojciec nie jest w stanie przejmę jego obowiązki.

- Skąd mamy wiedzieć ,Wasza Wysokość, jak śledzić oddziały nieprzyjaciela? – zapytał jeden z mężczyzn obecnych w sali.

- Dobre pytanie Oriusie. Myślę, że więcej na ten temat może powiedzieć jedynie człowiek zajmujący się tropieniem takich oddziałów od kilku miesięcy. Mówię tutaj o Łowcach Ciemności. Generale czy możesz nam przybliżyć sposób w jaki tropicie nieprzyjaciela? – zapytał Will, kierując słowa do Kai. Przywódczyni spojrzała na niego.

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć Orius odezwał się pierwszy:

- Nie wiem, Wasza Wysokość czy to jest dobry pomysł. Jej ludzie są agresywni. Zanim tutaj przybyłem, dostałem informacje o rzekomej bójce z jednym z Łowców. Niejakim Harrym Dustem, jeżeli się nie mylę. Radzę uważać na tych ludzi Wasza Wysokość. Nie wiadomo, kiedy uderzą.

Will zacisnął szczęki.

- Myślę, że sprawy pomiędzy swoimi podwładnymi powinniście załatwiać między sobą. Teraz proszę o odpowiedź na moje poprzednie pytanie, generale.

- To, z czym przyszło nam się zmierzyć, wcale nie będzie proste Wasza Wysokość – powiedziała Kaja.

- Mam wrażenie, że dla ciebie nic nie jest proste – zaśmiała się Trina.

– Oczywiście mogę wam przybliżyć temat. – Kaja zbyła słowa kapitan i mówiła dalej. - Do grupy wywiadowczej najczęściej używamy dobrze przeszkolonych zwiadowców. Podkreślam, że są oni elfami, ponieważ są w stanie wykryć wroga. Zwykły człowiek nie potrafi nawet ich dostrzec, oczywiście zdarzają się wyjątki...

- Mówisz o sobie, Przywódczyni? – zapytała z drwiną Trina.

- A żebyś wiedziała – zgromiła ją wzrokiem Kaja, po czym kontynuowała swoją wypowiedź. – Śledzenie oddziałów mroku nie jest prostym zadaniem, informacje muszą szybko napływać do dowódcy, ponieważ oddziały te potrafią bardzo szybko się przemieszczać. Po za tym – przerwała na chwilę, żeby skupić uwagę wszystkich. – Myślę, że lepiej będzie zastosować inną metodę, Wasza Wysokość.

- Co proponujesz? – zapytał drugi generał obecny w pomieszczeniu.

- Jak już wiesz Lydiusie, nie każdy z nas dysponuje elfami. Wiem, że niedawno na ziemiach tobie podległych pojawił się oddział. Chcę go wyeliminować, więc jutro wyruszam w drogę, jednak co do planu. Sądzę, Wasza Wysokość, że popełniacie błąd. – Will zmarszczył brwi. – Śledzenie nie jest dobrym pomysłem. Zgromadzenie armii wywoła zainteresowanie ze strony Władcy Mroku i możliwość wyeliminowania jego armii, a może i nawet jego samego, w całości.

- Zgodzę się z tobą, generale – powiedział Lydius. – Także bym tak postąpił.

Will rozważał wszystkie za i przeciw. Patrzył na mapę królestwa, pocierając podbródek w wielkim skupieniu. Milczenie przerwała Trina:

- Wasza Wysokość, uważam, że zgromadzenie armii, może wywołać niepokój w społeczeństwie , a co gorsza wystawiamy się na niepewność liczebności wroga – Will słuchał jej uważnie, nawet nie patrząc na nikogo. – Z drugiej strony, jeżeli nie przygotujemy armii może się to źle skończyć.

- Stonecliff jest z gotowości, Wasza Wysokość – wtrąciła lady Katelin. – Bez względu jaką decyzję podejmiesz, będziemy z tobą, Panie – dodała.

Milczenie przedłużało się. Will zdawał się nieobecny. Kaja poczuła się obserwowana. Odwróciła się i zaczęła obserwować otoczenie. W cieniach ciężko było cokolwiek dostrzec. Jej wzrok powędrował wzdłuż ścian, po suficie i balkonach nad łukowatymi, ozdobnymi korytarzykami w pomieszczeniu. Niczego nie zauważyła. Jej ręka powędrowała do rękojeści miecza. Tracjan i Lydius zrobili to samo. Kaja zawsze miała dobry kontakt z Lydiusem, chociaż ciężko było jej zapamiętać jego rysy twarzy. Za często się nie widywali, co sprawiało, że nie mogła sobie ich przypomnieć na początku jakiegokolwiek spotkania. Jedyne, co podpowiadało jej, że to właśnie generał był jego mundur w odcieniu piaskowca. W Tracjanie, Przywódczyni widziała kolejnego sprzymierzeńca, jednak to nie tylko ta dwójka stała teraz za nią. Starsza siostra lady Katelin również opowiadała się po jej stronie. Kaja nadal miała wątpliwości co do oddania Oriusa, ponieważ mężczyzna zdawał się bardzo małomówny i ponury. Rzadko wdawał się w dyskusje na naradach. Teraz dodatkowo Harry przysporzył dodatkowych komplikacji. Podobnie postępowała kapitan Trina. Kobieta z krwi i kości, tak jak Kaja. Will nagle oderwał wzrok od mapy i przeniósł go na Kaję, jednak dziewczyna wcale nie zwracała na niego uwagi. Widząc jej rękę na mieczu i podejrzliwe spojrzenia po sali, zapytał:

- Coś się dzieje generale?

- Nie, Wasza Wysokość – odpowiedziała Kaja, spoglądając na niego.

- Zatem wróćmy do naszej strategii.

Opracowywali ją jeszcze przez wiele godzin. W tym czasie Kaja zdążyła dowiedzieć się więcej o mniejszej części Wielkiej Rady oraz o samych ich członkach. Doskonale wiedziała komu z obecnych tutaj osób może zaufać. Nigdy przeczucie jej nie zmyliło. Już nie była tą naiwną, małą dziewczynką jak kiedyś. Razem z księciem i tą małą częścią otaczających go osób ustalili, że nie będą śledzić oddziałów Władcy Mroku. Kaja zadeklarowała, że zrobi co w jej mocy, żeby dowiedzieć się ile ludzi ma pod swoimi skrzydłami Władca Mroku. Sumienie podpowiadało jej, że będzie to bardzo pokaźna ilość. Stonecliff miało zająć się zbrojeniem i szykowaniem do zbierania armii, reszta miała przeszkolić swoich ludzi i czekać na rozkazy. Trina zadeklarowała, że postara się przygotować całą Gwardię Honorową na wypadek jakiegokolwiek najazdu ze strony wroga. Generał Orius stwierdził, że nieprzyjaciel zachowuje zadziwiające bezpieczeństwo i już długo nie atakuje, co może wywołać nieoczekiwany atak. Wszyscy zgodzili się z tą teorią. Po trzech godzinach ciągłych kłótni i wzajemnych sprzeciwów, książę oznajmił, że narada dobiegła końca. Kazał jeszcze pozostać Kai, ponieważ chciał z nią pomówić.

Kiedy wszyscy opuścili komnatę, a w środku została tylko Przywódczyni, książę przemówił:

- Posłuchaj mnie, generale. Dostałaś pewnie list od mnie.

- Oczywiście Wasza Wysokość. Intryguje mnie dlaczego akurat ja mam zostać kapitanem, mam oddział. Zajmuje stanowisko generała.

- Zdaje sobie sprawę z tego. Twój oddział nadal będzie pod twoją opieką, nie ośmieliłbym się odebrać go tak walecznej kobiecie – uśmiechnął się do niej szczerze. – Mam nadzieję, że rozważysz moją propozycję.

- Tak, Wasza Wysokość. Gryzie mnie tylko jedna rzecz. Czy kapitan Trina jest świadoma swojego odejścia z posady – Will poruszył się niepewnie.

- Kapitan jeszcze nie wie o moich posunięciach, jednak jako książę, który zajmuje teraz stanowisko schorowanego ojca, mogę, a nawet muszę, zmieniać posady na różnych stanowiskach. W tym także Kapitana Gwardii Honorowej. Zaproponowałem tą posadę akurat tobie, ponieważ wiedziałem, że podejdziesz do tego na poważnie. I jak widzę tak też się stało.

- Niezmiernie mi miło słyszeć twoje słowa, Wasza Wysokość.

- Proszę mów mi po imieniu – powiedział książę.

Na tym zakończyło się spotkanie, a Kaja mogła udać się wreszcie do swojego oddziału na przedpolach stolicy. Czekała ją rozmowa z Harrym.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top