Cz. 17 Wampir.

-Szybki byłeś Trey.

-Możemy być spokojni. Lód nie roztopi się tak szybko.

Odparł niebieskowłosy. Po chwili rozległo się otwieranie drzwi.

-Co to za odgłosy?

Był to mężczyzna, który prawdopodobnie zajmował się kościołem.

-Przepraszamy.

Przez jakiś czas, mężczyzna opowiadał nam o wampirach, które grasowały w tych okolicach. Ona jednak istniały. Tylko pytanie. Skąd on wiedział o ataku wampira, skoro nikt mi o tym nie powiedział?

-To musimy spędzić tych Wyrzutków, którzy tam czekają.

Oznajmiła Mili.

-Wyrzurki tu są?

Spytał Lyserg. Uzgodniliśmy, że będziemy trzymać straż nad zamrożonym  Rio. Yoh i Lenny byli pierwsi. Ja, Trey i Lyserg następni. Siedzieliśmy w pokoju tamtego ochroniarza i czekaliśmy na swoją kolej trzymania warty. W pewnej chwili, Lyserg wstał z kanapy i poszedł w stronę drzwi. Poszliśmy za nim.

Zmieniliśmy się z chłopakami. Yoh razem z Lennym poszli się zdrzemnąć. Trey spał, ja bawiłam się po cichutku z Corry, a Lyserg patrzył na swoje wachadełko. Po chwili gdzieś poszedł.

-Lyserg. Gdzie idziesz?

Spytałam.

-Za chwilkę będę. Pilnuj ich.

Opdarł i wybiegł z kościoła. Po chwili usłyszałam nagłe pęknięcie lody. Kiedy tylko na nie spojrzałam, Rio zniknął.

-Gdzie jest Rio?! Trey obudź się!

Krzyknęłam. Niebieskowłosy od razu się obudził.

-Zniknął. Gdzie się schował.

Moment potem, przybyli z pomocą Yoh i Lenny.

-Trey, Rianno! Co się dzieje?

Sekundę potem, zza plecami Trey'a, pojawił się Rio. Ugryzł go i jak niby nigdy nic, popatrzył ma mnie, potem na chłopaków.

-Hej. Co się tu dzieje?

Odezwał się nagle Rio.

-Rio. To Ty?

-A kto niby? Pamiętam jak oglądałem film o wampirach, potem gryzę Trey'a po szyi. Co jest ze mną?

Spytał zakłopotany. Chwilę później, zauważyliśmy jak Trey jako wampir idzie w stronę chłopaków. Mało brakowało, aby ich zaatakował. Na szczęście Lyserg złapał to w dobrym momencie. Niestety zielonowłosy co chwilę, ściskał Trey'a coraz mocniej.

-Lyserg! Stop!

Obok Trey'a pojawił się wielki BigBen. Lyserg chciał go zabić. W chwili, kiedy Yoh wypchnął zielonowłosego na bok, Rio dzięki Tokagero mógł go zabrać i ochronić.

-Gdzie Trey?

Spytał przestraszony Lenny.

-Mamy go, ale niech ktoś mi coś wytłumaczy. Co tu się dzieje?

Wtrącił Rio.

-Teraz bo trzymaj. Później Ci wyjaśnię.

Rzekł gniewnie Lenny

-Ty tam. Zaprować ja w bezpieczne miejsce!

Zwrócił się do ochroniaża. On poszedł z Eli i Mili.

-Masz tylko 10 sekund, żeby to wyjaśnić!

Yoh zaczął krzyczeć na Lyserga.

-Yoh ja...

-Odpowiadaj! Już!

-Puki nie zniszczymy Trey'a, to skończymy jako wampiry tak jak on. A jak się to stanie, to nigdy nie pokonamy Zick'a.

-Nie mogę już o nim słuchać! Twoim priorytetem jest pomóc przyjacielowi!

-Mylisz się Yoh. Nasi przyjaciele nie są tak ważni, jak powstrzymanie Zicka.

Odparł Lyserg. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam.

-Lyserg. To nie jest wporządku. Dołączyłeś do nas tylko dlatego, bo jesteś słabszy i liczysz jedynie na pokonanie osoby, która jest możliwie niepokonana.

Surowo stwierdziłam fakt.

-Rozczarowujesz mnie Lyserg. Lenny idziemy.

Powiedział Yoh, odwracając się plecami do Lyserga.

-Yoh. Zaczekaj...

-Nie ma teraz czasu Lyserg. Później pogadamy.

-Yoh, myślałem, że dobrze robię. A poza tym. Jak ja zamienię się w wampira, to zniszcz mnie. Bez wahania. Obiecaj mi to.

Rzekł Lyserg. Po chwili usłyszeliśmy krzyki. To pewnie Eli i Mili.

-Rio. Pilnuj Trey'a i Rianny. Ja i Lenny idziemy na dół.

Rzekł Yoh.

-Poczekajcie. Idę z wami.

Powiedział Lyserg I szybko pobiegł za nimi.

-No dobra. Wyjaśnisz mi, co tu się dzieje?

-Po tym, jak ugryzł Cię wampir, byłeś nieprzytomny. Kiedy chciałeś zaatakować Eli i Mili, to Trey Cię zagroził, a jak w ostateczności się uwolniłeś to ugryzłeś od razu Trey'a.

-Łoł. Tylko tyle?

-No jeszcze Tokagero uciekł, bo się przestraszył wampira.

-To akurat wiem. Będziemy mieli wiele do tłumaczenia.

Zwrócił się bezpośrednio do swego ducha stróża.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top