II / Nawet, kurwa, nie próbuj
„Małe" dwie zmiany w fabule:
– liceum, do jakiego chodzi Kageyama, to nie Karasuno a Aoba Johsai;
– liceum jest czteroletnie. Kageyama i Hinata chodzą do drugiej klasy, a Oikawa czy Iwaizumi do czwartek klasy, więc zważając, że jest początek roku szkolnego (kwiecień/maj - dokładnie nie określono), Kageyama i Hinata mają po szesnaście lat, nie piętnaście.
***
Po zajęciach w pierwszym dniu, na których nic się nie wydarzyło, Tobio zmierzał znudzony do akademika. Z powodu pokusy przechodził obok sali gimnastycznej, skąd rozlegały się hasały. Chłopak wiedział, że nie powinien przez zakaz, ale wszedł do środka. Jednak nie chciał być w głównym pomieszczeniu, ponieważ prawdopodobnie każdy skupi swoją uwagę na nim (na korytarzach w szkole też jedynie słyszał plotki na swój temat), więc wybrał wejście na trybuny.
Momentalnie podniosły się kąciki ust Kageyamy, kiedy zobaczył, że drużyna siatkarska ćwiczy. Sam tęsknił i również pragnął uczestniczyć w treningu. Niebieskie oczy śledziły Oikawe, jak zadawał kolejne zadania. Obserwował później resztę grupy, którzy wykonywali serwis. Szybko odnalazł w tłumie rudowłosą czuprynę. Położył torbę przy barierkach, a sam oparł się łokciem o poręcz.
Hinata wziął piłkę. Najpierw ją zakręcił w dłoniach, zanim ustawił nogi do rozpędzenia i skoku. Jedną ręką trzymał siatkówkę, będąc przygotowany do jej podrzutu. Tobio się spodziewał, że gdy Shouyou wybije się do góry, piłkę mocno odbije oraz przebije nad siatką, że aż libero nie będzie potrafiło jej przyjąć. Niestety, ale... z powodu braku siły, ona jedynie dotknęła krawędzi sieci, a następnie opadła na ziemie po jego stronie. Kageyama parsknął śmiechem, tak jak reszta drużyny. Rudowłosy chłopak popatrzył się z lekkim smutkiem na swoją przegraną, co wywołało ból w sercu księcia.
— Hej, hej, nic się nie stało, Shou-chan — zawołał pocieszająco Tooru. — Skończcie wykonywać serwisy i to będzie na tyle dzisiaj. Widzę się jutro rano z trzecio i czteroklasistami, którzy jadą na turniej wiosenny.
Po kilku wolniejszych minutach sala opustoszała. Kageyama obserwował, jak dwie nieznajome dziewczyny wstawały z ławki, a przy tym kontynuowały rozmowę. Domyślił się, ze to menadżerki drużyny.
— Shouyou, skończ już! Trzeba zbierać się do domu — krzyknęła blondynka, stojąc przed drzwiami wyjściowymi.
— Yacchan ma rację, Shou. Nie przemęczaj się dzisiaj — zgodził się z uczennicą Oikawa.
— Ugh... Dobra — jęknął Hinata z zrezygnowaniem. — Tylko pozbieram swoje piłki i się przebiorę. Możesz poczekać na zewnątrz, Hitoka.
Następnie dziewczyna wyszła, a na sali został sam rudowłosy z Tooru. Młodszy chłopak chodził po pomieszczeniu, łapiąc wszystkie piłki, kiedy to kapitan się jemu przyglądał. Kageyama zmarszczył brwi, gdy Oikawa podszedł do Shouyou. Zaczęli ze sobą rozmawiać, ale szeptem. Wyglądało, jakby Tooru się o coś spytał Hinaty, a ten przytaknął głową na zgodę. Po tej krótkiej wymianie słów kuzyn Tobio skierował się do wyjścia, zanim zniknął. Książę również chwycił swoją torbę, żeby kolejno odejść.
Kageyama zauważył wcześniejszą blondynkę, która opierała się o ścianę budynku. Czarnowłosy w zwyczaju nie miał, aby poznawać nowe osoby, lecz wiedział, że to ktoś bliski Hinaty.
— Hej — zaczął i na jego głos dziewczyna się obróciła. Szeroko otworzyła swe brązowe oczy, a mały kucyk po lewej stronie głowy się pokołysał. Sama się spięła na widok chłopaka. — Ummm... — wydukał Kageyama. — Czekasz na Hinatę?
— C-Co? Tak! — odparła z bardzo wysokim głosem. — Tak, czekam na Hinate, książę — odpowiedziała pełnym zdaniem nieznajoma.
— Nie mów na mnie książę, błagam. Kageyama wystarczy. — Wywrócił oczami. — Bez żadnych tytułów.
— J-Jasne! — Kiwnęła energicznie głową blondynka — Jestem Yachi. Yachi Hitoka — przedstawiła się, nadal mając na twarzy sztuczny uśmiech. — Chciałbyś czegoś od Shouyou? — zapytała.
— Tak... — Uciekł wzrokiem, czując na sobie zainteresowane spojrzenie Yachi.
— W porządku. To poczekamy razem.
Następnie Hitoka odwróciła głowę w stronę drzew, które rosły na terenie uczelni. Kageyama odchrząknął kilka razy, zanim podszedł do niej i również oparł się o ściany. Chłopak nigdy nie był dobry w rozmowy, a zauważył, ze blondynka też miała problem, aby mu odpowiadać. Możliwe, że speszyła się, ponieważ jest księciem.
Tobio kątek oka zerknął na dziewczynę. Ta stukała palcami jednej ręki o cegły, a drugą bawiła się nerwową końcem spódnicy mundurka oraz przeskakiwała z nogi na nogę. Czarnowłosy poczuł tę niezręczną atmosferę między nimi, więc z bólem serca zrozumiał, że lepiej powinien jej przeszkodzić.
— To... — zaczął, wybudzając Yachi z zamyślenia. — Skąd znasz Hinatę?
— Skąd znam Hinatę? — powtórzyła pytanie. — Ja i Shouyou mieszkamy razem. Z-Znaczy nie jesteśmy rodziną, ale nasze matki się przyjaźniły, a odkąd moi rodzice wyjechali za granicę, jego matka mnie przygarnęła. Shouyou jest dla mnie jak brat.
— Czyli również jesteś z projektu?
— Tak! — potwierdziła, a lekkie rumieńce ozdobiły jej policzki. — Wybrali mnie z powodu wysokich wyników w nauce i wydaje mi się, że skoro każdy uważa nas za rodzeństwo, wzięli ze mną Shouyou — zachichotała. — Niestety, ale Shouyou nie radzi sobie z nauką, więc często muszę mu pomagać w lekcjach.
Kageyama odetchnął, a po jego głowie przeszła myśl, że też mógłby poprosić Hitoke, jeśli nastąpiłby jakikolwiek problem w nauce. Sam nie jest wybitnych uczniem i rodzice go wysyłają na korepetycje, aby nie narobił więcej wstydu rodzinie. W szczególności miał problem z językiem japońskim, chociaż... to chyba za szybko, aby zapytać się Yachi o pomoc.
— Rozumiem. — Przytaknął głową zastanawiająco. Kiedy chciał dodać coś więcej, usłyszeli kroki z oddali.
— Już jestem! — pojawił się głos Hinaty, który wychodził z budynku. — O, Kageyama!
— Tobio-chan? — rozległo się pytanie, a czarnowłosy donośnie wzdychnął, wiedząc do kogo on należy. — A co tutaj robisz? Chyba nadal nie możesz grać?
Książę warknął pod nosem, kiedy widział Oikawe idącego za Shouyou. Nie pragnąłby, aby każdy wiedział, że ma zakaz gry w siatkówkę.
— Po prostu przechodziłem obok — odpowiedział krótko.
Tooru przyglądał się swojemu kuzynowi, a po chwili Hinacie. Rudowłosy z ekscytacją patrzył się na Kageyamy, jakby się cieszył jego obecnością. Szatyn zachichotał bezdźwięcznie.
— Uznam, ze uwierzę — oznajmił Oikawa od niechcenia. — Yacchan, przekazałem już resztę informacji Shouyou, ale jutro jest impreza przywitalna dla księcia — zwrócił się do dziewczyny, obejmując ramieniem czarnowłosego. — Oczywiście jesteście oboje zaproszeni i mam nadzieję, że się zjawicie.
— Ale Shouyou-
— Będziemy, Oikawa-san — wtrącił się Hitoce rudowłosy z wymuszonym śmiechem.
— Cieszy mnie twoja pewność siebie, Shou-chan — odparł zadowolony Tooru. — Tobio, chodźmy do akademika, bo zaraz nas kolacja ominie.
— Tylko pogadam chwilę z Hinatą i dołącze do ciebie — prychnął Kageyama, doskonale wiedząc, że nawet jeśli nie byłoby jedzenia, Oikawa poprosiłby, aby przynieśli.
— Nie ma problemu. — Wzruszył ramionami szatyn i poprawił torbę na ramieniu. — To do jutro, Shou-chan i Yacchan — pożegnał się z drugoklasistami, zanim poszedł w stronę dormitoriów.
— Cześć, Oikawa-san! — odpowiedział uśmiechnięty rudowłosy. Kiedy Tooru już zniknął z horyzontu, spojrzał na Tobio. — To co, Kageyama? Czekałeś na mnie?
— Wcale nie czekałem. Przechodziłem obok — fuknął książę, chowając ręce do kieszeni spodni. — Chciałem się spytać, gdzie dzisiaj cały dzień byłeś, bo nie mogłem ciebie złapać.
— A co ode mnie chciałby książę? — kontynuował dogryzanie Hinata.
Czarnowłosy wypuścił głęboko powietrze z płuc.
— Dlaczego kopiesz mi krzesło w trakcie lekcji?
— Serio to ci przeszkadza?! — zaśmiał się rozbawiony Shouyou.
— Hej, bądź milszy, Shou — upomniała chłopaka Yachi, która wsłuchiwała się w lekkie kłócenie uczniów.
— Tak, tak, tak... — westchnął rudowłosy. — Na przerwach siedziałem z Hitoką, bo przygotowywała mnie na poprawkę z algebry i dlatego nie mogłeś mnie znaleźć. A odpowiadając na drugie pytanie, po prostu nie umiem się powstrzymać. Jeśli ci to przeszkadza, przesiądź się — wytłumaczył Hinata, zanim chwycił plecak i go założył. — A teraz się spieszymy, bo za niedługo nam odjedzie ostatni autobus, więc zobaczymy się jutro na imprezie — kontynuował, a po chwili zaczął iść w stronę bramy wyjściowej
— Ale- — zaczął Kageyama, ale ktoś położył mu rękę na ramieniu. Spojrzał się w bok, gdzie stała Yachi i się na niego patrzyła przyjaznymi brązowymi oczami.
— Bądź trochę bardziej wyrozumiały dla Shouyou, proszę — powiedziała trochę ciszej blondynka. — Jeśli będzie chciał, wytłumaczy wszystko, ale daj mu czas — dodała, a później podążyła za Hinatą.
Tobio patrzył się z lekkim zszokiem na drugoklasistów, starając dojść do siebie. O czym mówiła dziewczyna? Zmarszczył brwi, kiedy przypomniały mu się słowa rudowłosego. Jaka impreza? Książę podjął szybko decyzje, aby przyjść do akademiku. Pospiesznym krokiem dotarł do środka i od razu skierował się do jadalni. Widział, że Oikawa siedział przy stole, jedząc kolacje oraz oglądając coś na telefonie. Kageyama najpierw też nabrał sobie jedzenie z bufetu, zanim dołączył do Tooru.
Czarnowłosy przyglądał się, jak kuzyn intensywnie patrzył na ekran komórki. Tobio wysunął szyję, aby następnie zrozumieć, że oglądał mecz siatkówki. Prawdopobnie nagranie z poprzedniego roku z preeliminacji. Chłopak nie będzie dłużej czekać, więc szturchnął Oikawe, który wybudzony z transu zastopował film. Uśmiech skradł się na jego twarzy, widząc Kageyama.
— O, w końcu przyszedłeś — powiedział zadowolony Tooru, wyciągając z uszu słuchawki.
— Jaka jutro impreza?
— No twoja. — Wzruszył ramionami szatyn. — Trzeba przywitać księcia na naszej uczelni.
— Nie zgadzałem się na żadną imprezę. Nie chcę... być w centrum uwagi — zawarczał ze złością Tobio.
— Król Dworu powinien być przyzwyczajony do bycia w centrum uwagi — mówił Oikawa, zaczynając jeść swój ryż, który już powoli stawał się zimny. — Wszystko załatwiłem, wiec nie musisz się niczym martwić. Będzie Dj, dziewczyny, alkohol. Coś jeszcze brakuje?
— Skąd masz alkohol? — zapytał ciszej Kageyama. Wiedział, że Tooru miał swoje sposoby, aby wychowawcy czy nauczyciele się nie rzucili oraz nic nie pojawiłoby się w mediach, ale... jednak.
— Nie interesuj się nieswoimi sprawami, Tobio-chan. Pamiętaj, że Shouyou będzie.
— I co z tego, że on będzie?
— Przecież widzę, że go polubiłeś — dogryzł Oikawa.
Kageyama spojrzał się podejrzliwie na chłopaka. Z niewiadomych przyczyn poczuł, jak jego policzki i końcówki uszu się czerwienieją. Denerwowało go zawsze ta sztuczna pewność siebie i drwiny ze strony kuzyna, który był dumny z dokuczania.
— Straciłem ochotę na jedzenie — mruknął czarnowłosy, podnosząc się z krzesła oraz biorąc nietknięty talerz.
— Oh, Tobiooo...! — zawołał dramatycznie Tooru, lecz Kageyama go zignorował.
***
Kageyama nienawidził tłumu, a szczególnie tłumu gorących, spoconych, ale również pijanych ciał. Sama myśl, że będąc tam, ktoś go może dotknąć, tworzy u niego odrazę. Właśnie obserwował, jak ktoś wlewa w siebie kolejne litry alkoholu albo jak inna osoba rozchichotana baluje na parkiecie. Tak, też miał w ręce kubek, w którym znajdował się nieznany płyn (został obdarowany nim przez ukochanego kuzyna), lecz jednak wolał w jakimś stopniu kontrolować swoje zachowanie. Przecież nigdy nie może zapomnieć, że reprezentuje nadal rodzinę królewską.
— I jak się bawisz, Tobio? — doszło pytanie do uszu i wręcz automatycznie wywrócił oczami.
Po chwili rozpoznał, że Oikawa usiadł obok niego na kanapie w świetnym nastroju. Jego czekoladowe tęczówki rozświetlały się w lampach, a białe zęby były widoczne nawet z kilometra. Nie pomijając, że brązowe kosmyki włosów zostały elegancko zaczesane do tyłu oraz nosił dopasowaną jasną koszule z dwoma górnymi guzikami rozpiętą. Przecież musi się pochwalić przed dziewczynami, jaką ma wyrzeźbioną klatkę piersiową.
— Wydaje mi się, że się świetnie bawisz — prychnął czarnowłosy. — Ta impreza chyba jest dla ciebie, a nie dla mnie.
— Komuś humor dopisuje — zaśmiał się nieszczerze Tooru. — Za pewne brakuje ci Shouyou. Spokojnie, on przyjdzie! Zawsze dotrzymuje słowa!
Kageyama zgniótł lekko kubek. Tak, brakowało mu radosnej kuli słońca. Czasami odnalazł szczęśliwą Yachi w tłumie z innymi dziewczynami, lecz Hinaty nadal nie widział. Książę nie lubił zawierać nowych znajomosci, więc wolał rozmawiać z kimś, kogo znał.
— A co się denerwujesz, Tobio-chan? — dokuczał Oikawa, zauważając zaciskającą rękę w pięść. — Mam coś, co może ci pomóc w rozweseleniu — powiedział, zanim zaczął grzebać w kieszeniach idealnie wyprasowanych spodni. — Proszę! — zawołał.
Czarnowłosy zmrużył oczy, gdy Tooru machał przed jego twarzą blistrem tabletek. Kilka miejsc było pustych, więc już ktoś ich wcześniej zażywał.
— Ja... chyba nie chcę. — Uciekł wzrokiem. — Nie wypada mi niczego brać.
— Ale, Tobio, potrzebujesz tego — próbował nadal namawiać kuzyna.
— Gównokawa, nie wciskaj młodszym głupot! — rozszedł się kolejny donośny głos.
Niespodziewanie między dwoma chłopakami wcisnęła się trzecia osoba. Nieznajomy nie zwracał uwagi na Kageyame, ponieważ całe skupienie utrzymywał na Tooru.
— Oh, Iwa-chan, nie umiesz się bawić — jęknął udająco narzekająco szatyn.
— Weź przestań, debilu — warknął, wyrywając tabletki z rąk Oikawy. — Uciekaj stąd i nie męcz swego kuzyna.
Czwartoklasista spojrzał na Tobio, a później na czarnowłosego, zanim głośno prychając, wstał z kanapy i dramatycznie odszedł. Dopiero teraz Kageyama rozpoznał, że to jest Iwaizumi Hajime, czyli najbliższy przyjaciel Tooru, z którym znał się od dzieciństwa. Przez tak mało światła w pomieszczeniu wcześniej nie dostrzegł wyglądu chłopaka.
— Czasami jest wkurwiający, prawda? — zagadał Hajime księcia, rozsiadając się na kanapie.
— Tak, zdarza się mu być wrzodem na dupie — odpowiedział Tobio. Z powodu braku obecności Oikawy poczuł ulgę.
— I jeszcze te jego tableteczki, kurwa — przeklnął starszy z dwójki. — Gdybym tylko wiedział, skąd on je bierze... — wymamrotał pod nosem, zanim upił łyk swojego napoju.
— Tooru... On często zażywa takie rzeczy?
— Sam nie wiem. — Zastanowił się Iwaizumi. — Większość chyba sprzedaje, ale zostawia sobie jakieś psychotropy. Również z powodu kolana bierze mocne przeciwbólowe. Wiem, że powinienem z nim pogadać, lecz zawsze gdy zaczynam ten temat, kłócimy się i gówno wychodzi z rozmowy.
Kageyama uważnie słuchał Hajime. Przecież Oikawy rodzina też była zamożna oraz nie mieli problemów finansowych.
— Czemu on to sprzedaje? — zapytał na głos Tobio. Bezsensu jest ryzykować, skoro i tak nie musiał.
— Też chciałbym to wiedzieć — westchnął chłopaka, przyglądając się parkietu. — O, patrz, Hinata przyszedł.
Oczy Kageyamy pobiegły w stronę spojrzenia Iwaizumiego. Skromnie podniósł kąciki ust, gdy zauważył, jak Shouyou pokonywał tłum oraz witał się z ludźmi. Zaciekawił się tym, że znajomi pokazywali w jego stronę butelkę z alkoholem, a ten bez zastanowienia odmawiał. Tobio w myślach stwierdził, że nawet w takim słabym oświetleniu dobrze wyglądały rude loki czy wesołe, miodowe oczy.
Shouyou rozejrzał się po pomieszczeniu i złapał kontakt wzrokowy z Tobio. Szeroko się uśmiechnął, machając do czarnowłosego, a ten delikatnie kiwnął głową na pozdrowienia. Kiedy Hajime widział ich integracje, jak i rudowłosego zmierzającego w stronę kanapy, cicho zaśmiał się pod nosem.
— Dobra, nie będę wam przeszkadzać. Idę pilnować Tooru, aby nie skończył w kiblu — zdecydował Iwaizumi, podnosząc się z kanapy. — Bawcie się bezpiecznie — dodał na koniec.
Kageyama również chciał pożegnać czteroklasiste, lecz ten od razu uciekł. Wypuścił lekko powietrze z ust. Hajime zbudzał u Tobio wysoki autorytet, jak i wyglądał na dojrzalszego niż taki Oikawa.
— Hejka, Kags, tęskniłeś? — odezwał się natychmiastowo Hinata, gdy zajął miejsce obok księcia.
Czarnowłosy prychnął na te przezwisko.
— Wcale nie — odpowiedział. — Gdzie dzisiaj byłeś? — zadał pytanie bez owijania w bawełnę.
Shouyou nie zjawił się na zajęciach, ku zawodzie Tobio. Chłopak jedynie z rudowłosym złapał jakąś nić porozumienia, jeśli chodziło o rówieśników z klasy. Oczywiście, starał się nawiązać inne znajomosci, ale z Hinatą czuł się... swobodniej.
— Czyli tęskniłeś — zachichotał Shouyou. — Miałem wizytę u lekarza i odwiedzałem siostrę.
— Ok. — Przytaknął Kageyama. Nie dopytywał się o szczegóły, ponieważ jakby rudowłosy chciałby je opowiedzieć, z własnej woli by to zrobił.
— A co pijesz? — zagadał Hinata, zaglądając do kubka chłopaka. — Oho... Książę pije alkohol?
— Pieprz się — warknął Tobio, lecz Shouyou się jedynie roześmiał. — Sam nie pijesz, więc nie powinieneś kogoś innego oceniać.
— Nie przeszkadza mi, że pijesz. Zawsze przecież na takich imprezach pije się alkohol. — Wzruszył ramionami. — Ja nie piję, bo nie mogę przez tabletki, które biorę — wyznał, a Kageyama podniósł zainteresowany brew. — Skończ tego drinka i pójdziemy na parkiet! Muszę ocenić, jak przyszły król tańczy! — zawołał.
— Nie, nie, nie... — Pokręcił natychmiastowo głową Tobio. — Nie umiem tańczyć.
Hinata zachichotał, zanim wstał z kanapy i wyrwał z rąk czarnowłosego kubek, który później położył na ławie. Chwycił dłoń Kageyamy, aby go pociągnąć do góry, ale ten wciąż się opierał. Shouyou już poczuł w uszach dźwięk muzyki, więc zaczął kręcić biodrami w rytm.
— No chodź! — krzyknął chłopak, próbując zagłuszyć hałas w powietrzu.
— Nie będę tańczyć. Wstydu narobię.
— Nauczę cię — powiedział niższy i nie czekając na odpowiedź, użył całej swojej siły, żeby zaciągnąć księcia na parkiet
— Hinata! — podniósł głos Tobio, lecz najwidoczniej Shouyou swietnie się bawił.
Rudowłosy zaprowadził Kageyame na parkiet, a ten wciąż wołał jego imię. Chłopak nie skupiał się na słowach drugoklasisty. Położył dłonie Tobio na swoich biodrach, żeby kolejno zarzucić ręce na kark księcia. Wyższemu nie podobała się decyzja Hinaty, więc nadal stał nieruchomo.
— Rozluźnij się — rzekł sympatycznie rudowłosy. — Po prostu... kołysz się w rytm muzyki — dorzucił.
Kageyama głeboko westchnął, ale zamknął oczy oraz postarał się uspokoić. Nie był chętny na taniec, lecz bolałoby go, jakby zawiódł Shouyou. Przyciągnął bliżej siebie chłopaka, pozwalając, by jego mięśnie prowadzone przez dźwięki poruszyły się, a jedna ręka zawędrowała do podstawy kręgosłupa Hinaty i drugą skierował miedzy łopatki. Delikatnie niezręczność Tobio mijała, a sam rudowłosy zadowolony dopasowywał się do ruchów księcia.
Niebieskie oczy się otworzyły, żeby następnie złapać kontakt z miodowymi odpowiednikami. Shouyou przez cały czas go obserwował z wielkim uśmiechem. Pozwolił, aby jedna ręka poszła w górę w celu zaplątania w czarne kosmyki włosów. Cera Hinaty lśniła w akompaniamencie jednego z popularniejszych kawałków z głośników, którego akurat Kageyama nie znał. Zauważył, jak na jego karku pojawiły się małe krople potu z powodu atmosfery w pokoju. Poruszali się razem, idealnie zsynchronizowani, a spojrzenie Tobio ani razu nie drgnęło z twarzy Shouyu.
Książę nie umiał żadnych olśniewających układów, lecz kojarzył kilka scen z niektórych występów. Złapał za rękę Hinate, aby kolejno go obrócić i pociągnąć do tyłu, a raczej do jego klatki piersiowej. Trzymał mocno za biodra rudowłosego, bez miejsca na żadne wątpliwości czy powietrze miedzy nim. Piosenka miała nieubłagalny, napędzający rytm, który dokładnie pasował do nastroju.
Shouyou nadal miał rękę na ramieniu Tobio, gdy kołysał swym ciałem i ocierał się o Kageyame. Czasami specjalnie przyciskał tyłek do krocza czarnowłosego, lecz ten... starał się to ignorować. Niebieskie spojrzenie całkowicie były zafascynowane wciąż wyglądem Hinaty. Jego podstępnym uśmieszkiem czy rozwichrzonymi lokami. Nikt na nich nie zwracał uwagi, więc Tobio czuł się jeszcze pewniej na parkiecie. Kiedy niższy wyciągnął język, aby polizać swoją górną wargę, książę przełknął ślinę. Pokierował Shouyou do poprzedniej pozycji, łapiąc go tym razem za talię. Hipnotyczne spojrzenie Hinaty sprawiło, że ten lekko obniżył głowę.
Niespodziewanie nastąpiła zmiana piosenki, a może raczej nie zauważyli, że tamta się skończyła. Różnica w muzyce wywołała wyburzenie z transu Kageyamy. Rozumiejąc, w jakiej sytuacji oboje się znaleźli, gwałtownie odsunął się od zszokowanego rudowłosego.
— Muszę się przewietrzyć — powiedział Tobio, zanim opuścił parkiet.
Hinata nie dał za wygraną i podążył za skonfundowanym księciem.
Po dłuższym spacerze, omijając pijanych lub obciskających nastolatków, Kageyama znalazł się na dworze. Skierował się w stronę innego budynku, żeby kolejno znaleźć się za schodami kierującymi do środka. Zajął miejsce na ziemi, opierając się plecami o mur, zanim w końcu głęboko odetchnął. Jego serce wciąż szybko biło z powodu wcześniejszej sytuacji w trakcie tańca.
Kiedy Tobio usłyszał kroki, a po chwili że ktoś usiadł obok niego, spojrzał na intruza.
— Czemu za mną poszedłeś? — jęknął Kageyama, odrzucając głowę do tyłu oraz dotykając nią ściany.
— Bo uciekłeś? Uznałem, że za pewne wzięło ci się na rzyganie i chciałem wszystko nagrać.
— Głupek — sarknął czarnowłosy, ale bez żadnego cienia zdenerwowania.
Następnie nastąpiła cisza, która jednak nie była dla nich niezręczna. Tobio czuł się swobodniej z myślą, że obok jest Hinata.
— Przepraszam za to, że wczoraj kopałem ci krzesło — zaczął spokojnie Shouyou. — Wiem, że nie powinienem, ale nie potrafię się powstrzymać. Najlepiej jakbyś po prostu się przesiadł... — kontynuował zaciekawiająco. — Najlepiej obok mnie.
— Przemyślę. — Wzruszył ramionami Kageyama, nadal przeżywając moment na parkiecie. — Dlaczego nie możesz się powstrzymać?
— Mam ADHD — powiedział badawczo Hinata, a przy tym przyglądał się Tobio, lecz ten nadal niewzruszony słuchał. — Z tego powodu również biorę tabletki, przez które nie mogę pić alkoholu i dlatego zawsze odmawiam. Dzisiaj nie było mnie w szkole, bo właśnie miałem wizytę kontrolną u psychiatry.
— Rozumiem. — Kiwnął głową czarnowłosy. — Ja czasami chodzę do psychologa przez swoje napady agresji. Wstydzę się o tym mówić, ponieważ przecież w przyszłości mam być królem, a król ma być idealny.
— Nikt nie potrafi być idealny i nikt nie powinien wymagać od ciebie czegoś niemożliwego — prychnął Shouyou, podciągając nogi do klatki piersiowej, aby je objąć oraz oprzeć brodę o kolana.
— Powiedz to moim rodzicom.
Hinata zerknął w stronę księcia, który miał zniesmaczoną minę. Każdy mówił, że rodzina królewska to przywilej i że chciałby do niej należeć, ale przyglądając się bliżej Tobio, nie brzmi przyjemnie posiadanie błękitnej krwi. Shouyou mógł poczuć smutek w głosie chłopaka, gdy ten zaczynał temat o tronie.
— Tobio-chan! — rozległ się donośny krzyk Oikawy.
Czarnowłosy automatycznie spojrzał się na Hinatę z surowym spojrzeniem.
— Nawet, kurwa, nie próbuj — syknął przyciszonym głosem.
— Czego? — zapytał się rozbawiony Shouyou. — Tobioooo-chan... — zawołał o ton głośniej w celu kpienia z Kageyamy.
— Tobio-chan?!
— Hinata, uduszę cię.
— Tobio-
Nagle książę zasłonił usta rudowłosego ręką, a ten wciąż wesoło wpatrywał się w chłopaka.
— Gównokawa, nie ma go tutaj — usłyszeli głos Iwaizumiego.
— Widziałem, jak wychodził na dwór z Shou-chan — odpowiedział rozżalony Tooru.
— Może już wrócił do swojego pokoju — warknął Hajime, a Kageyama mógł wyobrazić, jak ten właśnie wywrócił oczami ze zdenerwowania.
— Z Shouyou? — zażartował Oikawa. — To lepiej im nie przeszkadzać — rozprzestrzenił się śmiech szatyna, który powoli stawał się cichszy na znak, że odchodzą.
Tobio poczuł, jak jego policzki pokrywały się rumieńcami, tak jak Hinaty. Nadal trzymał dłoń na twarzy rudowłosego. Nie widziało mu się, aby znowu spotykać Tooru. Za pewne wciskałby ponownie mu jakieś głupoty.
— Kurwa, czy ty mnie właśnie polizałeś? — krzyknął Kageyama, gdy coś mokrego dotknęło jego ręki i ją natychmiastowo odciągnął od Shouyou.
Książę przypatrywał się swojej dłoni ze zdegustowanym spojrzeniem, kiedy Hinata zwijał się ze śmiechu z powodu tej całej sytuacji na dworze.
***
WAŻNA INFORMACJA
Większość leków nie wolno łączyć z alkoholem, a szczególnie wszelkie opioidy, leki uspokajające czy nasenne, antydepresanty lub inne psychotropy. Również nie można łączyć większości leków przeciwbólowych z alkoholem. Przed połączeniem alkoholu z lekiem najlepiej zapoznać się z ulotką leku, czy jest to dozwolone, ponieważ może być to groźne dla zdrowia lub życia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top