2.

W końcu brunet stanął przed biurkiem Emily Shattock.

– Pan Watson – przywitała go. – Jest pan bardzo punktualny.

– Dziękuję. A pani kim jest?

– Emily Shattock – dziewczyna wyciągnęła dłoń. – Asystentka szefowej.

Pan ,,Watson" uścisnął jej dłoń i zapytał:

– Jaka jest pani szefowa?

– Najlepsza kobieta w branży – odparła natychmiast Emily. – Idealna osoba, precyzyjna i profesjonalna. Jest przez nas uwielbiana.

– Ach, tak? – mruknął mężczyzna.

Emily tego nie dosłyszała. Pobiegła do drzwi gabinetu i zajrzała do niego przez szparę w drzwiach. Mężczyzna skorzystał z okazji i obejrzał asystentkę od tyłu. Całkiem niezła sztuka, pomyślał.

– Pan Watson do pani! – zawołała Emily.

Mężczyzna znalazł się w dużym, imponującym gabinecie. Wielkie okno wychodziło na dachy miasta. Brunet przeleciał wzrokiem gabinet i zatrzymał spojrzenie na osobie za biurkiem. Widok odjął mu przez chwilę mowę.

Na czarnym fotelu siedziała najpiękniejsza kobieta w firmie. W drodze widział wiele zadbanych dam (w tym Emily Shattock) ale takiej jeszcze nigdy nie spotkał: miała falujące włosy koloru gorzkiej czekolady, które spływały do ramion. Duże, brązowe oczy uważnie spojrzały na gościa znad gładkiego czoła. Figura kobiety była nienaganna, a cała postawa wyrażała dumę i spokój.

Mężczyzna podszedł do biurka.

– Pan Watson – kobieta wyciągnęła rękę. – Witam w NKA.

Brunet szybkim zerknięciem na jej lewą dłoń stwierdził, ze nie miała obrączki na serdecznym palcu. Uśmiechnął się pod nosem.

– Co sprowadza pana do NKA?

– Jestem przedstawicielem mojej firmy. Zajmujemy się wykrywaniem magicznych przedmiotów w całej Anglii. Chcemy dowiedzieć się o NKA i zastanowić się nad współpracą.

Kłamał jak z nut, ale takie miał rozkazy.

Brwi kobiety uniosły się lekko.

– Nasze informacje i dane o firmie to tajemnica. Dbamy o tajność.

– Jak każda inna firma – zażartował. – Chce mi pani powiedzieć, że nie udziela pani informacji?

Kobieta stwierdziła chłodno:

– Ani ja, ani nikt inny. Mogę tylko panu powiedzieć, że pozostajemy w stałym kontakcie z ministerstwem. Sprawy NKA to interes państwowy, który wzbija się już od sześciu lat.

– Tak, słyszałem o głośnym sukcesie firmy – powiedział brunet. – Czyli nie udzieli mi pani informacji?

– Niestety nie – odparła stanowczo.

Mężczyzna wstał i wyciągnął dłoń.

– Do widzenia pani.

Wyszedł i zamknął drzwi, Emily uśmiechnęła się na jego widok.

– Muszę przyznać, że pani szefowa to twarda sztuka – oświadczył prosto z mostu.

– To prawda.

– Słyszałem, że założyła firmę z dwoma wspólnikami, jednak nigdy o nich nie słyszałem.

Mężczyzna szedł do windy, gdy asystentka zawołała za nim:

– O jednym musiał pan słyszeć! Pan Potter jest bardzo popularny.

Brunet zatrzymał się gwałtownie i odwrócił się.

– Harry Potter? – zapytał zduszonym głosem.

– Tak – odpowiedziała Emily. – Jest w tej chwili w biurze i rozmawia z panem Ronaldem Weasleyem, drugim wspólnikiem mojej szefowej.

Słyszał i nie dowierzał uszom. Czegoś takiego się nie spodziewał, nawet nie sądził aby...

W jego głowie pojawiła się niesamowita myśl: jeśli Harry Potter i Ronald Weasley to jedni z trzech założycieli firmy, to ta ciemnowłosa kobieta musi być...

– Panno Shattock, jak ma na imię pani szefowa?

Emily oderwała się od swojej pracy.

– Hermiona Granger. Nazywa się Hermiona Granger.

A jednak.

Pożegnał się szybko z Emily i wyszedł z biura. Kiedy wyszedł na zimne, listopadowe powietrze czul rosnące podniecenie. Zdobyta informacja o szefowej NKA może okazać się kluczem do firmy. Uśmiechnął się złowrogo i odczepił plakietkę. Nie była mu już potrzebna.

Hermiona westchnęła ciężko i oparła się o oparcie fotela. Była ósma wieczorem, a ona jeszcze była w biurze. Zapaliła lampy i nadal pracowała.

– Emily!

Dziewczyna zajrzała do gabinetu.

– Wyślij proszę wiadomość do Ginewry Weasley i odwołaj nasze spotkanie. Napisz, że jej to wynagrodzę. Kiedy to zrobisz, możesz iść.

Asystentka pożegnała się i wyszła.

Hermiona sięgnęła po stos notatek, kiedy do biura weszła rudowłosa kobieta w zielonym swetrze i zwykłych dżinsach. Granger podniosła głowę.

– Ginny? Nie dostałaś mojej wiadomości?

Ginny Weasley podeszła wesoło do biurka i uśmiechnęła się szeroko.

– Minęłam się z Emily przy wyjściu. Hej, co jest? Miałyśmy iść na kolację, albo coś.

Hermiona westchnęła ciężko.

– Ginny, ja...

Twarz przyjaciółki spochmurniała.

– Och, rozumiem. Znowu nie możesz. To już trzeci raz, Miona.

– Ginny, ja muszę pracować...

– Hej, co się z tobą dzieje? – zawołała zdenerwowana Ginny. – Przychodzisz do biura prawie codziennie jako pierwsza i wychodzisz ostatnia! Tak nie można!

Szefowa patrzyła na przyjaciółkę uważnie. A Ginny ciągnęła:

– Nie traktuj tej pracy jak swoje życie! Jesteś jeszcze młoda, wyjdź, odpocznij! Czasami mam wrażenie, że ta firma jest ważniejsza niż ja, Harry czy Ron. Mówię poważnie, to nie jest twoje życie!

– Mylisz się – odparła kobieta cicho. – To wszystko, co mam. Oddaję mojej pracy wszystko, ja kocham tę firmę.

Rudowłosa chciała coś jeszcze powiedzieć, ale wzrok Hermiony dał jej znak, żeby tego nie robiła. Dziewczyna opuściła ręce.

– Hermiono, ty naprawdę jesteś szczęśliwa?

– Tak, Ginny. Jestem.

Ginewra popatrzyła na przyjaciółkę sceptycznie, pożegnała się i wyszła. Hermiona wstała i podeszła do okna, spojrzała w noc.

Jesteś szczęśliwa, powtarzała sobie w myślach. Popatrz, co osiągnęłaś. Ten raport musi być gotowy do rana. Zlekceważysz pracę dla zwykłej kolacji?

Nie. Hermiona Granger niczego nie lekceważy.

Usiadła przy biurku i wzięła do ręki pióro. Ginny mi nie ucieknie, pomyślała. Musi się pogodzić z tym, że mam pracę, nawet jeśli ta praca trochę ode mnie wymaga.

Hermiona spojrzała na pozostałe kartki. Ach, ta impreza w NKA. Jeszcze dzisiaj zrobi plan. Potem czeka stos formularzy nowych aurorów do przejrzenia.

Hermiona westchnęła i zerknęła na zdjęcie rodziców.

Robię to dla was, kochani,

Pochyliła się nad pierwszym rapotem.

– Tutaj postawi pan stoliki, tam lampy... – mówiła Hermiona, patrząc co chwila w notatki. – Tak, zdecydowanie potrzebujemy tych egzotyczych kwiatów dla przystrojenia... Emily!

Sala klubowa w NKA została zarezerwowana na imprezę dla ministerstwa: wszędzie panował rozgardiasz. Pracownicy trudzili się, aby jak najlepiej zadowolić szefów NKA i ich gości, także dostawcy robili, co mogli. Na stołach walały się obrusy, serwetki i inne rzeczy. Hermiona Granger stała w samym środku tego chaosu.

– Proszę przywieźć te kwiaty – powiedziała do dostawcy, który stał przy niej. – Będę jeszcze potrzebowała... Emily!

Dziewczyna pojawiła się natychmiast. W dłoni miała notatnik i karty menu.

– Tak, pani Granger?

– Pokaż mi menu.

Szefowa NKA uważnie przejrzała każdy detal w karcie. Wszystko było idealne, jak sobie życzył Harry. Staroangielskie potrawy, takie jak befsztyki, ryba w sosie agrestowym, suflet angielski, walijski keks czy pudding. Do picia serwowano alkohole i wytrawne wina. Hermiona przejrzała menu i oddała je asystentce.

– Em, muszę dopracować plan stołu. Masz go przy sobie?

Dziewczyna od razu podała jej kilka kartek.

– Czy zaproszenia już wysłane? – zapytała szefowa, biorąc je od niej.

– Oczywiście, pani Granger.

Nagle przy wejściu zrobiło się dziwnie cicho. Hermiona podniosła głowę i stwierdziła, że wszyscy w sali rozstąpili się, aby zrobić przejście czarnowłosemu mężczyźnie w garniturze, który był głównym szefem firmy. Emily była tak roztrzęsiona jego widokiem, że ukradkiem sprawdziła spódnicę i wyprostowała się jak struna.

Harry Potter przez wszystkie lata bardzo się zmienił. Jego kruczoczarne włosy były teraz schludne, lecz jego blizna i okulary pozostały takie same. Zrobił się atrakcyjniejszy i chociaż nie rzucał się tak w oczy jak Ron, miał w sobie kocią drapieżność i klasę. Prowadził się stylowo i godnie, stał się bardziej skryty i rzadko wymieniał więcej niż kilka krótkich zdań. Hermiona zastanawiała się, co go sprowadziło. Zazwyczaj siedział i pracował w swoim gabinecie. Nie miał asystentki i załatwiał swoje sprawy sam.

Podszedł do Hermiony i powiedział rzeczowo:

– Dzień dobry. Chciałbym porozmawiać z panią na temat przyjęcia.

– Oczywiście, panie Potter – odpowiedziała kobieta i zwróciła się do Emily:

– Zanim nie wrócę, ty zajmujesz moje miejsce.

Oczy Emily zalśniły z dumy.

Hermiona poszła za Harry'm do jego gabinetu. Był prawie taki sam jak jej, tylko że na biurku brakowało komputera. Usiadła na fotelu przed biurkiem.

– Właściwie chciałem porozmawiać o tobie, Hermiono – przyjaciel usiadł za biurkiem.

Jego lodowaty ton zniknął. Znowu był sobą.

– Dlaczego? Nic mi nie jest.

– Ginny nie jest tego zdania – odparł Harry. – Wczoraj przyszła do mnie i oświadczyła, że już trzeci raz odwołałaś spotkanie z powodu pracy. Chciała też wiedzieć, czy cię terroryzuję.

– Odwołałam spotkanie, ale mnie nie terroryzujesz.

Harry westchnął.

– Wyluzuj. Te raporty mogłem przejrzeć ja, albo Ron. Praca ci nie ucieknie. Jeśli raz nie przejrzysz dokumentów... to nie jest koniec świata.

Hermiona uśmiechnęła się i pochyliła do przodu.

– Przecież mnie znasz. Zawsze miałam poczucie obowiązku, nawet w Hogwarcie. Wiem, co robię. Nie musisz się martwić, Ginny też nie.

Harry popatrzył na przyjaciółkę uważnie i uśmiechnął się krzywo.

– Nie warto o tym dyskutować, bo i tak zrobisz swoje, prawda?

– Zgadza się! – odparła triumfalnie.

Rzekomy pan „Watson" stanął przed wielkimi czarnymi drzwiami. To tu.

Wziął głęboki oddech i zapukał głośno. Pan domu na pewno czekał...

Drzwi otworzyła mu stara pokojówka z włosami w schludnym koku.

– Dzień dobry – wycedził mężczyzna. Nienawidził tej starej.

– Pan Malfoy nie może pana przyjąć, jest zajęty – odparła pokojówka porywczo.

Brunet prychnął.

– Pieprzy się z Nadine i nie ma czasu założyć spodni?

Pokojówka, mrucząc pod nosem wpuściła go do ciemnego holu i poprowadziła do małego gabinetu w głębi wielkiego dworu.

Zapukała krótko. W gabinecie rozległ się kobiecy pisk, potem zimny jak lód głos powiedział:

– Tak, Antoine?

– Pan Blaise do pana...

Zabini Blaise przewrócił oczami. Przeszedł koło pokojówki i otworzył drzwi.

Gabinet był przyciemniony, lampa rzucała liche światło. Za biurkiem siedział przystojny blondyn o szarych oczach i wyrazistych rysach. Obok niego na biurku leżała młoda, ciemnowłosa kobieta. Zapięła guzik czerwonej, obcisłej sukienki i rzuciła na Blaise'a wymowne spojrzenie.

Brunet zamknął drzwi i odwrócił się.

– Dzień dobry, Draconie. – powiedział, kryjąc złośliwy uśmieszek. – Witaj, Nadine.

Dracon Malfoy skinął mu głową.

– Zabini Blaise... – wymruczała kobieta z uśmiechem. – Miło cię znowu spotkać.

Zeszła z biurka i podeszła do Malfoya.

– Nie teraz! – warknął zimno, kiedy położyła mu dłonie na ramionach. – Wyjdź.

– Ale kochanie...

– Wyjdź!

Nadine posłusznie wyszła, rzucając Zabiniemu kokieteryjne spojrzenie. Ten westchnął i przyciągnął sobie krzesło.

– Nie wiem, jak to wytrzymujesz – stwierdził. – To kompletna dziwka, ale przyznaję, że jest dobra.

– Irytuje mnie – wycedził Malfoy. – Cały czas się wdzięczy, przymila... ale na ciebie też jestem zły. Przerwałeś nam zabawę.

Blaise zaśmiał się swobodnie.

– Ja bym się chętnie zabawił z... nie, i tak nie uwierzysz. Nie uwierzysz, kim jest ta ,,twarda, atrakcyjna szefowa" z NKA. To niesamowite!

– Mów, przyjacielu. Wierz, że zawsze jestem gotowy na nowe wyzwania. – Dracon uśmiechnął się pod nosem.

Zabini wziął kartkę papieru i napisał na niej dwa słowa.

– To – powiedział i podał kartkę Malfoyowi – To jest imię szefowej NKA.

Blondyn wziął do ręki kartkę i spojrzał. Brwi podjechały mu do góry.

– Niemożliwe – odparł tylko.

– Zapewniam cię, że tak jest.

Malfoy westchnął i oparł się o oparcie fotela.

– Szlama Granger... – mruknął. – Ta bezużyteczna, naiwna szlama to szefowa największej firmy dla czarodziejów w Anglii. Jak to jest możliwe?!

– Ja też nie mogłem uwierzyć! – zaśmiał się Blaise. – Szkoda, że jej nie widziałeś, jest nie do poznania.

Dracon milczał przez chwilę a potem powiedział:

– Ile to już lat minęło... ostatni raz widziałem szlamę w Hogwarcie. Jej brudni rodzice zostali zamordowani przez naszych ludzi... zmieniła się?

Zabini wydał z siebie krótkie parsknięcie.

– Człowieku, gdybyś ty ją zobaczył! Wydaje się być wykuta ze stali, jest twarda i dumna. Taka cholernie seksowna – dodał cicho.

Malfoy spojrzał na niego, unosząc brew.

– Poważnie! – zapewnił Blaise. – Miałem ochotę wziąć ją na jej biurku, ale ten jej wzrok... taki przenikliwy. Poczułem się jak bezbronny dzieciak.

– Ciekawe... – zamruczał Malfoy. – Intrygujące. Muszę sobie to koniecznie obejrzeć.

Potter wydaje tę impreze dla NKA, prawda? Tak, to wspaniała okazja.

Wstał, podszedł do barku i nalał alkoholu do szklanek.

– Jestem pewny, że Granger mi ulegnie. Nie wierzę, żeby aż tak się zmieniła.

– Powodzenia! – zaśmiał się Blaise. – Ona cię zje żywcem! Ten jej wzrok...

Malfoy podał mu kieliszek i zawołał:

– Blaise, tylko ty się w niej nie...!

– W życiu! – prychnął Blaise. – Chciałbym dostać tę kobietę. Jedna noc z Granger to jak sto kieliszków dobrego alkoholu, wierz mi.

Malfoy uśmiechnął się złowieszczo, jego tęczówki zalśniły.

– Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, dostaniesz Granger, ale tylko na jeden raz.

Później ja przywłaszczę sobie tę kobietę, a nasza noc będzie dla niej ostatnią w życiu...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #dramione