Rozdział 32
Dni spędzone w Norze mijały w zastraszającym tempie. Ron i Hermiona cały czas, gdzieś wychodzili, a George wrócił już do swojego sklepu, tłumacząc się, tym iż przed sylwestrem zawsze jest duży ruch. Percy i Audrey nie zjawili się w Norze od kilku dni, ponieważ zajęci byli przygotowywaniem do ślubu. Andromeda całe dnie zajmowała się małym Teddym, a wolne chwile spędzała z Molly, rozmawiając z nią na różne tematy. Tylko Harry i Ginny nie robili nic ciekawego, ponieważ musieli leżeć w łóżku. Jak można się spodziewać, byli chorzy, po zabawie na śniegu. Pani Weasley powtarzała im codziennie, jak głupi to był pomysł, ale oni i tak nie tracili dobrego humoru. Zamieszkali teraz w jednym pokoju (oczywiście na osobnych łózkach), ponieważ Molly nie chciała by zarazili Rona i Hermionę.
- Mi tam się podoba. - mruknął Harry. - Może to nie był jednak taki głupi pomysł?
- Był. - odparła szybko Ginny i kichnęła.
- Ale mimo wszystko i tak ci się podobało. - powiedział i wyszczerzył się głupkowato.
- Skąd ten pomysł? - spytała, a chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się.
- Bo się rumienisz. - mruknął.
- Co? Nie! - zawołała zmieszana dziewczyna. - To tylko... tylko gorączka. Tak, to tylko gorączka!
- Przed chwilą ją mierzyłaś. - przypomniał jej chłopak. - Nie miałaś temperatury.
Ginny uderzyła się z otwartej dłoni w czoło. Nigdy nie była dobra w kłamaniu...
- No dobra... - westchnęła. - Było w porządku. Czujesz się teraz lepiej, że przyznałam ci rację?
- O niebo lepiej. - powiedział i wstał z łóżka. - Chyba przeszła mi gorączka! To ja może pójdę...
- O, nie! - krzyknęła Ginny. - Nie ruszysz się stąd, dopóki nie wyzdrowiejesz.
- Ależ, Ginny... Ja czuję się świetnie! - powiedział i uśmiechnął się. - Nie chce mi się już leżeć w tym łóżku...
- Mi też się nie chce, Harry. Trzeba to przecierpieć. - westchnęła. - Mam powiedziała, że w sylwestra pozwoli nam wstać z łózek, byśmy mogli świętować.
- Chociaż coś. - mruknął, siadając na łóżku, zrezygnowany. - A sylwester jest...
- Jutro! - wykrzyknęła Ginny i zbledła. - A ja nie mam się w co ubrać!
- A sukienka, którą dałem ci na święta? - spytał chłopak, a Ginny zamyśliła się.
- Może... Nie wiem, muszę przedyskutować to z Hermioną. - oznajmiła.
Chwilę później do ich pokoju weszła pani Weasley, niosąc im obiad. Kobieta uśmiechnęła się do nich, podając im tacę z jedzeniem.
- Jak się czujecie? - spytała troskliwie, przykładając Ginny dłoń do czoła. - Chyba nie macie już gorączki.
- Nie, nie mamy. - powiedział Harry i wziął pierwszy kęs. - Myśli pani, że mógłbym wyjść dzisiaj z łóżka? Chciałbym coś załatwić...
- Oh... - westchnęła i przyjrzała się mu. - No nie wiem, Harry. Może i już byś mógł, tylko musiałbyś się ciepło ubrać i...
- Oczywiście, pani Weasley! - zawołał podekscytowany chłopak. - To może po obiedzie, bym się ubrał i wyszedł...
- No dobrze, jak musisz. - uśmiechnęła się i opuściła ich pokój. Ginny wyglądała na równie zadowoloną.
- To znaczy, że ja też mogę wstać! - ucieszyła się. - Muszę znaleźć Hermionę. - dodała i zaczęła jeść swój posiłek.
Jakieś piętnaście minut później, Harry był już ubrany i gotowy do drogi. Sprawą, którą musiał pilnie załatwić, było kupno mieszkania. Chłopak obiecał, przecież Audrey, że dokona zakupu jeszcze w tym roku. Okularnik pożegnał się z domownikami i teleportował się na Pokątną. Udał się do banku Gringotta, by wypłacić trochę pieniędzy. Następnie przeniósł się do Doliny Godryka i zaczął samotną wędrówkę, poszukując domów na sprzedaż. W całym miasteczku, było ich tylko kilka, a niektóre z nich były w mugolskiej części miasta. Harry dokładnie oglądał, każdy dom, ale żaden nie urzekł go tak bardzo jak mały, dwupiętrowy domek znajdujący się jakieś dziesięć minut od cmentarza. Z zewnątrz wyglądał naprawdę ładnie i skromnie, co bardzo odpowiadało Harremu. W środku zaś utrzymany był w jasnych kolorach. W salonie znajdował się mały stolik kawowy, kanapa, fotel i mały kominek, który sprawiał, że pomieszczenie wyglądało naprawdę przytulnie. Z salonu było przejście do małej jadalni z widokiem na ogród, który znajdował się na tyłach domku. Oprócz tego, była tam jedna, średniej wielkości łazienka i cztery sypialnie. Harry uznał, że nic lepszego już nie znajdzie i ostatecznie zdecydował się na zakup. Po uzgodnieniu z właścicielem szczegółów, zapłacił odliczoną cenę i odebrał kluczyki do WŁASNEGO domu.
- To mi się udało. - mruknął do siebie i teleportował się przed dom Percy'ego i Audrey.
Chłopak był z siebie niesamowicie dumny, ponieważ uważał, że zakup własnego domu to prawdziwy krok ku dorosłości.
- Proszę! - zawołała Audrey i otworzyła mu drzwi. - Oh, Harry! Miło cię widzieć.
- Ciebie też. - powiedział z uśmiechem. - Jak idą przygotowania?
- Ach, mamy jeszcze dużo do zrobienia... Przede wszystkim suknia ślubna i garnitur... Ale powiedz lepiej, co cię tu sprowadza, bo zakładam, że nie przyszedłeś tu tylko na herbatkę. - odparła z uśmiechem.
- No, nie. Chciałem ci tylko powiedzieć, że - tu Harry rozejrzał się, ale gdy nie zauważył nigdzie Percy'ego, dokończył zdanie. - kupiłem już dom. Mam tu klucze.
- To cudownie! Naprawdę! - powiedziała i chwyciła za swoją kurtkę, ubierając ją.
- Gdzie idziesz? - spytał ją chłopak, a ona spojrzała na niego zdziwiona.
- No jak to, gdzie? Idę zobaczyć twój nowy dom! - zawołała i spojrzała na niego wyczekująco, a gdy chłopak dalej nic nie zrobił, dodała. - Prowadź!
- A Percy? - spytał niepewnie. - Nie zdziwi się, że cie nie ma?
Dziewczyna zachichotała.
- No, tak. Zapomniałam. - mruknęła i odwróciła się w stronę pokoju, który był gabinetem chłopaka. - Percy! Wychodzę! - i nie czekając na jego reakcję, wyszła, pociągając za sobą Harrego.
Okularnik był szczerze zdziwiony zachowaniem Audrey, ponieważ dziewczyna zawsze wydawała się być cicha, spokojna, no... Taka jak Percy. Z drugiej strony, Audrey była nieco wstydliwa, więc chłopak pomyślał, że dopiero teraz, gdy poznała się lepiej z nim i Weasleyami pokazała jaka jest naprawdę.
- To co, teleportacja łączna? - spytała i wyrwała chłopaka z jego rozmyślań.
- Tak, jasne. - mruknął i podał jej swoje ramię, by ta mogła go chwycić. Gdy tylko to zrobiła, teleportował ich przed jego nowy dom. Dziewczyna przez kilka chwil oglądała go w totalnym skupieniu, a potem wydusiła:
- Wow! Skąd ty miałeś tyle pieniędzy?
- Aaa... No wiesz, trochę po rodzicach, no i po Syriuszu... - mruknął cicho.
- Syriuszu? - powtórzyła. - Blacku? - spytała, a gdy Harry potwierdził jej skinieniem głowy, powiedziała. - Była z nim masa roboty w ministerstwie, szkoda, ze został uniewinniony dopiero pośmiertnie... Azkaban to paskudne miejsce, kiedyś miałam tę nieprzyjemność być tam, by odstawić kilku śmierciożerców, jako auror... - tu wzdrygnęła się. - Nie polecam.
- No tak... - westchnął Harry, dla którego każda wzmianka o Syriuszu, była dość nieprzyjemna i sprawiała, że łamało mu się serce. - To... chcesz wejść do środka?
Audrey widząc, że trafiła na delikatny temat, szybko pokiwała głową i weszła do środka. Rozejrzała się po całym domu, kilka razy i stwierdziła, że nie będzie mieć większego problemu z wyremontowaniem go.
- Będę ci dozgonnie wdzięczny. - powiedział Harry i uśmiechnął się. - Dziękuję.
- Oh, nie ma sprawy. - zapewniła go i zaklaskała w ręce. - Mam nadzieję, że jak dom będzie już gotowy to zaprosisz mnie na imprezę.
- Ależ oczywiście. - uśmiechną się. - Możesz czuć się zaproszona.
*******
Kiedy Harry wrócił do domu, był już wieczór. W czasie, gdy on zdążył zakupić mieszkanie i dogadać się z Audrey co do kwestii remontu, Ginny wybrała sobie sukienkę, którą założy na sylwestra i uważała to za wielki sukces.
- I co? Którą wybrałaś? - spytał ją okularnik, a Ginny uśmiechnęła się szeroko.
- Tą od ciebie. - powiedziała, a Harry uderzył się dłonią w czoło. - No co?
- Nic. Zastanawia mnie tylko, dlaczego zajęło ci to tyle czasu... - powiedział i westchnął. Dziewczyny...
- Ciekawe, co TY robiłeś tyle czasu! - powiedziała. - Może mi powiesz?
- Ta... powiem, ale jutro. - mruknął. - To będzie niespodzianka.
Rudowłosa nie ciągnęła już tematu, za co Harry był jej strasznie wdzięczny. Zamiast tego dziewczyna podeszła do niego i przytuliła go mocno. Chłopakowi zupełnie to nie przeszkadzało, więc uśmiechnął się tylko i powiedział:
- Masz już jakieś postanowienie na ten rok?
- Tak. - mruknęła. - Chcę trochę wyluzować i przestać się tak zamartwiać. Oprócz tego, podciągnę się z transmutacji i może z historii magii... A ty?
- Ja planuję zacząć dorosłe życie. No wiesz, praca i te sprawy. Chciałbym, a właściwie muszę dobrze zdać OWTM'y. - odparł i zamyślił się.
- No tak, zapomniałam. - mruknęła. - Strasznie dziwnie będzie mi bez was w szkole.
- Dasz sobie radę. - oznajmił. - To tylko rok, a potem nie będziemy musieli się już rozstawać. Zresztą... ja też będę na kursach aurorskich, więc i tak nie miałbym dla ciebie zbyt dużo czasu.
- Niby tak, ale wiesz... Rok to i tak dużo czasu. - powiedziała i spojrzała chłopakowi w oczy. - Ale dalej ze mną będziesz? No wiesz... tam też będą jakieś dziewczyny i...
- I nic mnie to nie obchodzi. - powiedział. - Jestem szczęśliwy z tobą, Ginny. Zrozum, że nie zamierzam cię zostawiać.
Dziewczyna uśmiechnęła się, gdy Harry cmoknął ją w czoło. Byli naprawdę szczęśliwi... Oboje bardzo się kochali, do tego stopnia, że oddaliby za siebie życie...
- Kocham cię, wiesz? - spytała, a on uśmiechnął się.
- Ja ciebie też, Ginny.
******
Od samego rana w Norze panował ruch. To właśnie dziś, miał zakończyć się ten rok i zacząć się następny. Pani Weasley jak zwykle krzątała się po kuchni, szykując coraz to ciekawsze przekąski, a pan Weasley zajmował się przyozdabianiem domu w dużą ilość balonów i serpentyn. W południe, zjawili się pierwsi goście, którymi byli Audrey i Percy, obydwoje w świetnych humorach. Chwilę po nich do Nory zawitał George, zabierając ze sobą kilka gadżetów ze swojego sklepu. Na samym końcu teleportowali się Bill i Fleur.
- Jak dobrze was widzieć, kochani! - ucieszyła się Molly i przytuliła swojego najstarszego syna.
- Tak, ciebie też mamo. - powiedział chłopak i rozejrzał się po pomieszczeniu. - Widzę, że tata się postarał.
Po chwili Molly poszła z powrotem do kuchni, a Bill ruszył znaleźć Percy'ego, do którego miał ważną sprawę. Fleur pobiegła zobaczyć małego Teddiego, a Audrey postanowiła poszukać Harrego i powiedzieć mu co zaplanowała. Jak się okazało, znalezienie Harrego nie było wcale trudne, ponieważ chłopak siedział razem z Ginny, Ronem i Hermioną w pokoju młodego Weasley'a.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale... mogłabym zamienić słówko z Harrym? - spytała, chłopak natychmiast przytaknął i wstał z łóżka, na którym siedział.
- Tak? - zapytał, kiedy odeszli na tyle, że już nikt nie mógł ich usłyszeć.
- Mam już plan na twój dom. - powiedziała. - Mogę ci pokazać. - dodała i wyciągnęła zwitek pergaminu, ze swojej torebki.
Harry przyglądał się mu uważnie przez kilka minut, po czym uśmiechną się szeroko.
- Jest idealny. - przyznał. - Lepiej nie mogłaś tego wymyślić.
- Dziękuję, miałam nadzieję, że ci się spodoba. - oznajmiła i zwinęła pergamin. - To co, ja cię dłużej nie zatrzymuję, wracaj do swoich przyjaciół.
Harry zrobił tak, jak powiedziała Audrey i wrócił do Rona, Hermiony i Ginny. Cała trójka od razu zaczęła go wypytywać, o co chodziło, ale on zbył ich machnięciem ręki. Potem całą czwórką zaczęli się szykować i przebierać. Harry i Ron nie mogli się napatrzeć na swoje dziewczyny. Hermiona miała na sobie piękną, srebrną sukienkę na ramiączkach, makijaż w tych samych kolorach i włosy upięte w koka. Ginny zaś, miała na sobie delikatną, zieloną sukienkę za kolano, delikatny makijaż i rozpuszczone włosy. Każda z dziewczyn miała również obcasy idealnie pasujące do ich kreacji.
- No nieźle! - stwierdził Ron i westchnął. - Ja to mam szczęście.
Hermiona uśmiechnęła się, o taki efekt jej właśnie chodziło... Ginny czekała tylko na reakcję Harrego, ale on wydawał się zaniemówić. Odezwał się dopiero po kilku minutach, dalej nie dowierzając, w to co widzi.
- Jak kupowałem tą sukienkę wiedziałem, że będziesz w niej dobrze wyglądać... - zaczął, a Ginny spojrzała na niego wyczekująco. - ... ale nie sądziłem, że aż tak...
- Masz dobry gust, Harry. - mruknęła i cmoknęła go w policzek. - Chodź na dół. Zaczyna się impreza.
********
Kiedy Ginny wreszcie usiadła, była już godzina dwudziesta trzecia. Wcześniej, cały czas tańczyła i bawiła się razem z resztą rodziny, Harrym, Hermioną i Audrey. Zabawa była przednia, a muzyka sama sprawiała, że człowiekowi nie chciało się schodzić z parkietu. Dziewczyna nie mogła zrozumieć, że ten rok, dobiega już końca. To było dla niej takie...nierealne.
- O czym myślisz? - spytał Harry, podając jej butelkę kremowego piwa.
- O tym roku. - mruknęła. - Dużo się działo...
- Ta... - westchnął Harry. - Nawet nie wiem, czy mam go zaliczyć do udanych, czy nie. Z jednej strony nie ma Voldemorta, wojna się skończyła, ale z drugiej... Tyle osób... - głos mu zadrżał i nie był w stanie dokończyć, Ginny wiedziała jednak o co mu chodzi.
- Tak, też nie wiem co mam myśleć, o tym roku... Był dziwny... - westchnęła i upiła łyk swojego napoju. - Chodźmy zatańczyć. Nie myślmy, o tym... Nie teraz.
Harry nie chciał się z nią sprzeczać, więc po prostu wstał z kanapy i ruszył za Ginny. Na środku salonu, tańczyli również Ron z Hermioną, która była w wyjątkowo dobrym humorze... Wkrótce jednak muzyka ucichła, a głos zabrał Pan Weasley.
- Uwaga! - krzyknął, a wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę. - Za dziesięć minut północ! Korzystajcie z ostatnich chwil tego roku, bo niedługo zacznie się odliczanie!
Muzyka znów zaczęła grać, ale teraz wszyscy stali się jakoś bardziej nerwowi i niecierpliwi, czekając aż wybije północ. Minęło parę minut, gdy pan Weasley wstał i ogłosił, że za chwilę odbędzie się wielkie odliczanie. Każdy ustawił się w ogródku z kieliszkami szampana w ręku, a George podszedł do fajerwerków, które miał zamiar odpalić równo o północy. Wszystkie pary stanęły blisko siebie, chwytając się za ręce. Harry, korzystając z ostatnich chwil tego roku, westchnął i przypomniał sobie cały rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty ósmy.
- Dziesięć!
Ukrywanie się przed śmierciożercami, złapanie przez szmalcowników.
- Dziewięć!
Ucieczka z domu Malfoy'ów, śmierć Zgredka.
- Osiem!
Narodziny Teddiego, włamanie do banku Gringotta, ucieczka na smoku.
- Siedem!
Powrót do Hogwartu, zniszczenie ostatnich horkruksów.
- Sześć!
Bitwa o Hogwart, śmierć Freda, Lupina, Tonks, Collina, Lavender i wielu innych osób, pokonanie Voldemorta.
- Pięć!
Odbudowa Hogwartu, wakacje, porwanie Ginny.
- Cztery!
Ratunek Ginny, pobyt w Świętym Mungu, urodziny, powrót do szkoły.
- Trzy!
Lekcje, nowe porwania i morderstwa.
- Dwa!
Tajemnicze sny, święta z Weasleyami.
- Jeden!
Kupno nowego, własnego domu.
- Nowy rok! - wrzasnęli wszyscy i zgodnie z tradycją pocałowali swoją drugą połówkę, a George odpalił fajerwerki.
Harry był teraz niesamowicie szczęśliwy i zgodnie ze swoim planem postanowił poinformować Ginny, o zakupie domu. Gdy odsunęli się od siebie, spojrzał jej w oczy i powiedział:
- Kupiłem dom!
Dobra, tego się nie spodziewaliście! No dobra, może niektórzy się domyślili... W każdym razie mam nadzieję, że ta mała niespodzianka się wam podoba. Mam również nadzieję, że takie podsumowanie "roku" się wam spodobało. Życzę zdrówka i pozdrawiam.
01.06.2020
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top