Rozdział 83
Okienko numer 18, zaległe za wczoraj
*****
Siedząc w jednej z ławek, Ginny marzyła tylko o końcu lekcji i możliwości opuszczenia sali.
To nie tak, że nie lubiła profesora Walkera, który nauczał obrony przed czarną magią - ona była po prostu przemęczona. Nie spała już z dwie noce, a w dzień ucinała sobie jedynie krótkie drzemki. Treningi quidditcha, nauka i odrabianie zadań zajmowało cały jej wolny czas. Nie mówiąc już nawet o ciągłych problemach Demelzy, która po całym tym zerwaniu doszczętnie się załamała - nie przychodziła na niektóre lekcje, a przy butelce kremowego piwa zobaczyć można było ją częściej niż przy podręcznikach, co negatywnie wpływało na jej oceny.
- Ej, wstawaj. - syknęła do Robins, kiedy ta przymknęła oczy, postanawiając się zdrzemnąć. - Zaraz będą zadania praktyczne i Walker będzie nas oceniał. Nie możesz dostać kolejnego trolla, nie takie było twoje postanowienie na ten rok szkolny.
- Moim postanowieniem nie było również zrywanie z Seamusem, a tak się stało. Postanowienia można zmienić, wiesz? - jęknęła, patrząc na nią z bardzo żałosną miną. - Powinni mi zabronić się odzywać, bo kiedy to robię to tylko psuję.
- Nie przeczę, że nie zawaliłaś, bo było w tym też sporo twojej winy, ale mimo wszystko nie powinnaś aż tak się obwiniać. Seamus też powiedział dużo rzeczy i to nie do końca miłych. Jednym słowem to wasza dwójka ponosi konsekwencję za to zerwanie, a nie tylko ty. - odmruknęła Ginny, nawet na nią nie patrząc. Uważała, że skoro Demelza ma wszystko gdzieś to chociaż jedna osoba w ich ławce powinna udawać, że słucha na lekcji.
- No tak, tylko co mi teraz po tych słowach mądrości, skoro i tak już nie jesteśmy razem i w ogóle... I tak sobie myślę, że okropna ze mnie swatka, skoro łączę ludzi wokół siebie, a nie umiem zająć się własnym związkiem... Jestem żałosna.
- Ej, przestań tak mówić. To, że oboje popełniliście kilka błędów nie czyni z was żałosnych, Demelzo. - stwierdziła rudowłosa, na chwilę zerkając na przyjaciółkę. - I mówię poważnie. Nie powinnaś cały czas obrażać samej siebie, musisz zrozumieć, że to się po prostu stało. A kto wie, może jeszcze pogodzisz się z Seamusem i znów będziecie cudowną parą.
- Przestałam wierzyć w bajki, kiedy skończyłam dziesięć lat, Ginny. - jęknęła dziewczyna, przejeżdżając dłonią po twarzy. - Nic już nie da się naprawić, nie rozumiesz? Ja nie wiem nawet, czy byłabym w stanie spojrzeć mu po tym w oczy, a co dopiero odnawiać związek.
- W takim razie ciekawa jestem, co zrobisz, kiedy któreś z nas zaprosi całą naszą grupę i będziesz zmuszona znieść jego towarzystwo.
- Zawsze pozostaje mi nie przyjść lub uciec z kraju, czy coś... Lub się upić.
- Tobie zawsze tylko jedno w głowie. - westchnęła Ginny, jednocześnie lekko się uśmiechając. Mimo wszystko za nic nie wymieniła, by takiej zwariowanej Demelzy. - Nie możesz topić smutków w alkoholu.
- Chcesz się założyć? - spytała, trącając rudowłosą łokciem. - Ja i alkohol to jedność, nie możesz nas rozdzielić.
- Popadniesz w nałóg, Robins. - oznajmiła Ginny, a szatynka spojrzała na nią ze zdziwieniem. Ginny rzadko mówiła do niej po nazwisku, a kiedy to już się zdarzało, zazwyczaj oznaczało, iż sprawa jest poważna. - Miałaś nie pić w tym roku i skupić się na nauce. Nie chcę podcinać ci skrzydeł, ale równocześnie chcę być z tobą szczera... Nikt nie przyjmie cię w Mungu, kiedy twoje oceny będą wyglądać tak, jak teraz.
- Czepiasz się. - mruknęła dziewczyna, mimo wszystko wiedząc, że przyjaciółka ma całkowitą rację. - Jeszcze jakoś wyjdę na prostą... Chyba.
- Wiedz, że ja zawsze ci pomogę, ale musisz się ogarnąć sama. Ja mogę pomóc napisać ci jakiś esej, pocieszyć cię lub nauczyć cię czegoś, co sama potrafię... Ale nie mogę sprawić, byś wzięła się za siebie, odłożyła alkoholowe przygody na później i zajęła się tym, czym musisz. Rozumiesz?
- Mhm... - westchnęła dziewczyna, kiwając głową. - Rozumiem, ale to strasznie ciężkie, w momencie, w którym kompletnie nie mam głowy do nauki... Ja po prostu chcę powiedzieć, że gdyby nie te kilka słów, które wtedy powiedziałam i te całe rozstanie...byłoby o wiele łatwiej.
- Wiem, ale nie cofniesz czasu. Znaczy, możesz to zrobić, gdy masz zmieniacz czasu, ale wątpię, byś go miała. - zaśmiała się cicho, ponieważ wciąż była na lekcji.
- To jest myśl!
- Co? - zapytała Ginny, patrząc na Demelzę jak na kogoś z innej planety.
- No, potrzebuję zmieniacza czasu. Logiczne, nie?
- Um, niezbyt...? - rudowłosa zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc toku myślenia swojej przyjaciółki. - Demelzo, czy ty wciąż jesteś pijana?
- Nie, dlaczego pytasz? - zdziwiła się dziewczyna, jakby w ogóle nie zauważając zdziwienia Ginny.
- No nie wiem, tak jakoś... Czy ty właśnie stwierdziłaś, że użyjesz zmieniacza czasu, tylko po to, by naprawić swoje relacje z Seamusem?
- No tak, to przecież świetny pomysł. Nie trzeba się dużo męczyć...
- To idiotyczny pomysł. - przerwała jej. - Serio, miałaś dużo dziwnych, idiotycznych, głupich pomysłów, ale ten to już mistrzostwo.
- Bredzisz. - prychnęła szatynka, w duchu przyznając jej rację. Nieco poniosła ją fantazja...
- Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo niebezpieczne mogą być zmieniacze czasu? - spytała, patrząc na nią uważnie. Podniosła nieco głos, co nie było dobrym pomysłem, zważając na to, że wciąż siedziała w klasie, a razem z nią profesor, któremu z pewnością niezbyt podobało się to, że jego uczniowie nie uważali.
- Psst... - usłyszała rudowłosa. Rozejrzała się z niezrozumieniem, po czym dostrzegła wpatrującego się w nią Nicka.
- O co chodzi? - mruknęła, odwracając się w jego stronę.
- Skończcie gadać, profesor krzywo już na was patrzy. Nie chcecie chyba stracić punktów lub dostać szlab...
- No nie wierzę! - Nickowi przerwał oburzony głos profesora Walkera. - Jestem młody, więc jestem w stanie zrozumieć, że czasem są takie chwile, gdzie nie ma ochoty, by słuchać słów nudnego profesora lub trzeba bardzo pilnie poinformować o czymś osobę obok... Przez pół lekcji udawałem, że nie widzę, jak panna Weasley i Robins gadają między sobą... Ja jestem naprawdę cierpliwy i ugodowy, ale kiedy widzę, że ktoś przegina to mam po prostu dość. Dałem wam cichą zgodę na przeprowadzenie rozmowy, ale odwracanie się i gadanie do innych uczniów to już za wiele!
Ginny i Demelza od razu zarumieniły się, a cała klasa zaprzestała notowania i zaczęła się w nie wpatrywać.
- Ja przepraszam i... - zaczęła się tłumaczyć, kiedy niespodziewanie przerwał jej Nick.
- To ja do niej zagadałem, profesorze. Wina leży wyłącznie po mojej stronie. - oznajmił spokojnie, patrząc prosto na młodego mężczyznę. - Jeśli ma pan zamiar wlepić komuś szlaban to mnie.
Ginny już chciała temu zaprzeczyć, bo uważała, że skoro i tak przegadała pół lekcji to nie ma sensu, by Nick brał winę na siebie, lecz zaprzestała, kiedy Demelza nadepnęła na jej stopę, posyłając jej spojrzenie, mówiące 'Oszalałaś? Jak już się produkuje to jego sprawa'.
- Bardzo szlachetne z twojej strony, Nick, by tak bronić koleżanki, ale z tego, co widziałem, całą lekcję słuchałeś i notowałeś i nie wiem, dlaczego to ty miałbyś dostać szlaban lub ponieść jakiekolwiek inne konsekwencje.
- Ale...
- Nie, Nick. Panna Weasley i Robins poniosą konsekwencje, to znaczy, odejmę po dziesięć punktów Gryffindorowi oraz wyślę wam datę szlabanu, który odbędziecie, rozumiemy się?
Pokiwały głowami, będąc już całe czerwone.
Ale wstyd.
No hej! Dziś już mam się lepiej, ale i tak nie zdążę dodać kolejnego, zaległego rozdziału. A właściwie to ten rozdział jest zaległy, a ja nie zdążę dodać tego dzisiejszego. Niestety coś mi wyskoczyło i kiedy od rana poszukiwałam weny i w końcu ją znalazłam to nie miałam jak napisać aż dwóch rozdziałów... No nic, może jutro w końcu to nadrobię. Oby. Nie przedłużając, mam nadzieję, że nie jesteście źli oraz, że rozdział wam się podobał. Życzę zdrówka i pozdrawiam.
19.12.2020
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top