Suho x Reader

Drugie miejsce zajął ten pan:) Mam pytanko. Czy robić jeszcze tę listę z głosowaniem, czy wstawiać jak leci co mam?

Mały dodatek do kolażu Rillithana

Weszłam przez otwarte drzwi i okręciłam się dookoła. Z pudłem w ręku przyglądałam się pustym pomieszczeniom i świeżo wyschniętej farbie. To było pierwsze mieszkanie moje i Junmyeona. Długo podejmowaliśmy decyzję, ale wizja spędzania więcej czasu razem zwyciężyła.

Dla mnie to był prosty wybór, Suho jednak nie miał tak łatwo. W końcu mieszkał w dormie ze swoim zespołem i jeszcze się nimi zajmował. Przez wiele dni na naszych spotkaniach patrzył się w okno i rozmyślał. Martwił się, czy chłopaki sobie poradzą i czy nie będą się ciągle kłócić. Zresztą do tej pory ma wątpliwości i ja dobrze o tym wiem.

Wczoraj, gdy pomagałam mu się pakować, wciąż przegryzał wargę i rozglądał się po pokoju. Kiedy tylko któryś członek zespołu wchodził do środka, to brunet spoglądał na niego jakby z wyczekiwaniem. Już się domyśliłam, że czekał aż któryś go poprosi, by został. Nie bolało mnie to ponieważ wiedziałam jak bardzo chłopaki byli dla niego ważni.

Z zamyślenia wyrwał mnie właśnie Junmyeon, który przytulił mnie od tyłu. Pocałował mnie w policzek i uśmiechnął się szeroko.

- Ładnie wyszło. Już nie mogę się doczekać pierwszej nocy - mruknął i zabrał mi pudło z dłoni. - Prosiłem cię żebyś nie dźwigała...

- Właśnie to nasza robota! - uśmiechnięty Xiumin wszedł do środka z kilkoma kartonami i lampką. Odłożył wszystko na ziemię i rozejrzał się zadowolony. - Tutaj jest ładniej niż w dormie! Mogę z wami zostać? - zdjął grubą bluzę i mrugnął do mnie zalotnie. - Pozwolisz pani Kim?

- Z chęcią, ale ktoś musi zostać i zająć się chłopakami. Tylko tobie mogę ufać - powiedziałam rozbawiona i posłałam mu całusa. - Uważaj, bo jeszcze Suho wyrzuci cię na ten mróz tylko w tym podkoszulku.

- Nie zrobiłby tego...

- A właśnie, że by to zrobił - brunet podszedł do chłopaka i popukał go czoło. - Weź się do roboty, a nie podrywasz moją narzeczoną.

Umin tylko pokazał mu język i zbiegł po schodach ze śmiechem. Czasami się zastanawiałam czy to naprawdę on jest tym najstarszym. Spojrzałam na Suho, który znowu gapił się na drzwi. Pewnie znów myślał, czy to dobra decyzja... Westchnęłam i pogłaskałam go po ramieniu.

- Poradzą sobie. Mają Xiu i D.O, co może się stać? Są dorośli.

- Widziałaś go i nadal uważasz, że są dojrzali? - chłopak skrzyżował ramiona na piersi i spojrzał na mnie poważnie. - Może pospieszyłem się z decyzją? Co jeśli-

- Jeśli coś się stanie, to do ciebie zadzwonią. Junmyeon, oni nie są już małymi dziećmi. Kilku z nich ma już swoje dziewczyny, które się nimi zajmą. Nic nie stoi na przeszkodzie by i resztą się zajęły. Zresztą spędzacie ze sobą tyle czasu, nawet nie zauważysz różnicy.

Chciałam dodać coś jeszcze, ale przez drzwi Chan i Xiu właśnie wnosili kanapę. Podniosłam brew na widok ich ściągniętych koszulek, ale nic nie powiedziałam. Nawet nie chodzi o ich próby zdenerwowania Suho. Przecież była zima! Teraz Junmyeon na pewno będzie bardziej przeżywał.

- Czy wy oszaleliście?! Gdzie wasze ubrania i kurtki?

- Było nam gorąco - luźnym tonem powiedział Kai, który ubrany tak samo, jak jego koledzy wnosił fotel. - Na dworze i tak jesteśmy tylko chwilę, więc co się denerwujesz?

- Wpędzicie mnie kiedyś do grobu! Jak ja mam was zostawić samych?

Chłopcy chcieli już coś powiedzieć, gdy przez drzwi wleciał Lay z poważną miną. Nie patrząc na nas, rzucił na każdego z chłopaków bluzę, po czym przywiązał na ich szyjach szaliki. Po spełnionym zadaniu wyszedł jakby nigdy nic.

- A no tak. Mamy nową nadopiekuńczą mamusię - powiedział przez materiał Chan, po czym nałożył na siebie bluzę.

- Nową? - Suho spojrzał na nich smutno, a ja od razu dałam im znak, by wyszli.

- Dobrze wiesz, że nie o to im chodziło. Martwią się o ciebie i dlatego odstawili ten teatrzyk. Nikt nie potrafiłby cię zastąpić - uśmiechnęła się do niego i poczochrałam go po włosach. - Idź im pomóż i nabij trochę rozumu do głowy. Ja już zacznę rozpakowywać pudła.

- Dobrze, dziękuję ci za to, że... Za to, że jesteś - brunet uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w czoło.

Pokręciłam tylko głową i wypchnęłam go przez drzwi. Czasami sam zachowywał się jak dziecko, ale i tak go kocham.

~*~

Weszłam po cichu do mieszkania i ze zdziwieniem się rozejrzałam. Dookoła były poustawiane świeczki, a w powietrzu unosił się zapach mojego ulubionego jedzenia. Zdjęłam buty i małymi kroczkami skierowałam się do sypialni. To stamtąd dochodził ten smaczny aromat.

Gdy tylko weszłam przez próg, zatrzymałam się. Dosłownie mnie zamurowało i odjęło zdolność mowy.

Cały pokój był przystrojony lampkami choinkowymi i świeczkami. Pod oknem stała mała, sztuczna choinka, pod którą leżało małe zawiniątko. Najlepsze jednak zostawiłam na koniec. Na środku pokoju leżał Suho rozłożony na materacu, które było naszym prowizorycznym łóżkiem na dzisiejszą noc. Obok niego spoczywały plastikowe opakowania z jedzeniem i dwa kieliszki wina.

- Chyba nie myślałaś, że zapomnę? To, że nie mamy umeblowanego całkowicie domu nie znaczy, że nie będziemy obchodzić świąt - brunet podniósł się na łokciach i uśmiechnął szeroko. - Wesołych świąt króliczku.

- Ale kiedy ty to zorganizowałeś? Byłam cały czas obok ciebie!

- Chłopaki trochę pomogli. Baek miał zająć się światełkami, a D.O jedzeniem. Wino jak się dowiedziałem jest świetne. Podobno Sehun i Chanyeol tak bardzo się starali znaleźć odpowiednie, że się upili. Nie martw się, Xiumin i Lay się nimi zajęli. - chłopak otworzył butelkę i rozlał czerwony płyn do kieliszków.

Z uśmiechem podał mi jeden z nich, po czym poklepał miejsce obok siebie. Przygryzłam wargę niepewna, ale na widok pijącego Suho, rzuciłam się na miejsce obok niego. Wyglądał po prostu zbyt seksownie! Biała koszula z podwiniętymi rękawami i prowokacyjnie rozpiętymi guzikami. Czarne spodnie opinające jego zgrabne nogi doprowadzały mnie do szaleństwa, a on jeszcze dodatkowo patrzył mi prosto w oczy przy braniu kolejnego łyka karminowej substancji.

- Musisz się tak zachowywać? Już jestem twoją narzeczoną, nie musisz mnie do siebie przekonywać.

- Ale to lubię. Uroczo się wtedy rumienisz - na potwierdzenie swoich słów przejechał dłonią po moim czerwonym policzku i wyszczerzył idealne, proste zęby. - Muszę cię jakoś przy sobie zatrzymać.

Przewróciłam na jego słowa oczami i upiłam trochę wina. Nie mogłam uwierzyć, że on wciąż miał wątpliwości. Naprawdę go kochałam i nie miałam zamiaru uciec do Xiumina przy najbliższej okazji. Przez brak dużej ilości fanek jego pewność siebie znacznie zmalała, czego nie rozumiałam. Był najlepszym facetem, jakiego kiedykolwiek poznałam. Przystojny, inteligentny, odpowiedzialny i opiekuńczy. Już przy pierwszym spotkaniu zawrócił mi w głowie i sprawił, że moje serce dla niego szybciej zabiło. Zresztą Minseok był tylko moim przyjacielem. Za bardzo przypominał mi G-Dragona, by się w nim zakochać.

Pstryknęłam go w czoło i zabrałam się za jedzenie. Nie chciałam, by coś tak dobrego miało się zmarnować... Przez cały posiłek miałam na niego oko. Oczywiście wciąż próbował zwrócić na siebie moją uwagę w jednoznaczny sposób, ale go zignorowałam. Myślałam, w jaki sposób mu udowodnić, że tylko jego kocham, skoro pierścionek na moim palcu nie wystarczał.

- Junmyeon...

- Hmm?

- Co byś zrobił, gdybym odeszła do powiedzmy Chena? - przyglądałam mu się uważnie i nie umknęła mi mała zmarszczka, która na chwilę zawitała na jego czole.

- Pewnie bym się cieszył. On by cię uszczęśliwił i zająłby się tobą prawie tak dobrze, jak ja. - pokiwał poważnie głową i włożył widelec do ust w zamyśleniu.

- Dlaczego potrafisz sobie to wyobrazić? Powinieneś się teraz wkurzyć, a nie mówić jak by mi było dobrze z innym!

- [T.I.], kocham cię i chcę dla ciebie jak najlepiej. Jeśli to ja nie potrafiłabym ci tego dać to byłbym szczęśliwy, gdyby Chen mógł. Jedyne czego pragnę to uśmiech na twojej twarzy, a jeśli on by potrafił go wywołać samą swoją obecnością, to po co miałbym z nim walczyć?

- Może, żeby być ze mną? Głupku, powinieneś myśleć o sobie!

- Jak? - chłopak spojrzał na mnie smutno i pogłaskał mnie po policzku. - Twoje szczęście jest moim. Kocham cię tak mocno, że wytrzymałbym widok ciebie z kimś innym. - wzruszył ramionami i wrócił do jedzenia.

- I ty uważasz, że nie zasługujesz na mnie? Jesteś czasami taki głupi...

Potrząsnęłam głową i przyciągnęłam go za kołnierzyk do pocałunku. Miałam zamiar wybić mu z głowy te głupoty. Sprawię, że zapomni o innych chłopakach. Niech się skupi tylko i wyłącznie na nas. Bez najmniejszego skrępowania usiadłam mu na biodrach i pogłębiłam pocałunek. Chłopak ochoczo poruszał wargami i nawet przeniósł swoje dłonie na moją talię. Jednak kiedy zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli, stanowczo mnie odsunął. Spojrzał na mnie z uśmiechem i poprawił ubranie.

- To mnie nie przekona [T.I.].

- A co innego mogę zrobić, byś mi uwierzył? Codziennie pokazuje ci, jak cię kocham. Ba! Zgodziłam się za ciebie wyjść! Dlaczego mi nie ufasz? - usiadłam do niego odwrócona plecami i oparłam ręce na kolanach.

- Ufam... - brunet przytulił się do moich pleców i złożył pocałunek na moim karku. - Wiem, że mnie kochasz, ale to może się zmienić. Jesteś tak cudowną dziewczyną, że każdy chce mi cię odebrać.

- Niby kto? Zresztą nie ważne, ich zdanie nie ma znaczenia. Jeśli chcesz, to w tej chwili możemy jechać do najbliższego urzędu. Będę twoja na zawsze jeszcze tej nocy.

- To fajny pomysł na prezent świąteczny, ale tym razem ci odmówię - Junmyeon uśmiechnął się delikatnie i złączył nasze dłonie. - Taki już jestem i nic tego nie zmieni. Będę się martwić o nas codziennie, ale to nie znaczy, że od razu cię komuś oddam.

- Na pewno?

- Na pewno - chłopak pocałował mnie w nos i podał paczkę. - Koniec trudnych tematów, otwieramy prezenty!

- Skąd wiesz, że coś dla ciebie mam?

Nie czekając na jego odpowiedź, zaczęłam otwierać paczuszkę. Nie miałam najmniejszego pojęcia co mógł mi dać. Wszystko już mam. Jego, pierścionek, mieszkanie i wiele innych rzeczy. Czego chcieć więcej? Miałam nadzieję, że nie wydał za dużo pieniędzy, to że jest bogaty go nie usprawiedliwia.

Pod warstwami materiału krył się śliczny szalik i [wymarzony prezent]. Szalik był w moim ulubionym kolorze z wyhaftowanym moim imieniem. Na dodatek był taki mięciutki! Z uśmiechem założyłam go na szyję i szybko cmoknęłam chłopaka. Bez pośpiechu wstałam z materaca i podeszłam do swojej torebki. Wyjęłam z niej prezent i podałam go Suho.

W czasie gdy on się nim zajmował, posprzątałam opakowania i sztućce. Wino jeszcze zostawiłam, szkoda by się zmarnowało... Kiedy wróciłam do pokoju, zostałam od razu pociągnięta w stronę otwartych ramion Junmyeona. Chłopak wtulił twarz w moją szyję i cicho podziękował. Prezent nie był jakiś wymyślny. Suho miał wszystko i to dosłownie wszystko. Dlatego, zamiast się głowić, przygotowałam dla niego album ze zdjęciami chłopaków i naszymi. Nie było to nic wielkiego, ale chyba mu się podobało...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top