Namjoon x Reader x Junmyeon II

Nigdy się nie spodziewałem, że stanę się taki samolubny. To dzięki niej zacząłem karierę i mimo chwil słabości, nie poddawałem się. Zawsze była przy mnie, gdy po raz kolejny upadłem na kolana i gdy sława zaczynała mi ciążyć. I co ona z tego ma? Zraniłem ją w najgorszy sposób, jaki istnieje.

Czułem się podle, a przewiercające spojrzenie Jina wcale mi nie pomagało. Od kiedy usłyszał całą historię, nie poruszył się nawet o milimetr i gdyby nie jego unoszące się i opadające ramiona nie wiedziałbym, czy wciąż żyje. Jego zgaszone oczy patrzące na mnie z dezaprobatą były kolejnym sztyletem wbitym w moje serce. Zawiodłem tego samego dnia dwie najbliższe mi osoby.

- Myślisz, że mi wybaczy? - wyszeptałem i schowałem się przed jego krytycznym spojrzeniem. Wstyd się przyznać, ale mimo że to ja jestem liderem, to Jin miał największy autorytet w naszym zespole i gdy zaczynał być poważny, każdy stawał się potulny, by nie podpaść jeszcze bardziej.

- Oczywiście, że nie. Czy ty wiesz, co w ogóle zrobiłeś? Jak mogłeś być tak głupi... Nie ty po prostu oszalałeś! Co ty sobie wyobrażałeś co?! Sodówka uderzyła ci do głowy? Czy menadżer popełnił błąd, wybierając cię za naszego lidera, przykład... Zawiodłem się na tobie, już prędzej bym się spodziewał tego po najmłodszych, a tymczasem... - chłopak odwrócił głowę, by po chwili wstać, nie patrząc więcej na mnie. - Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczy. Masz przeprosić tę biedną dziewczynę i wracać do dormu. Nie chce cię widzieć na żadnym bankiecie, a tym bardziej w pobliżu alkoholu. Przegiąłeś Namjoon i nic tego nie zmieni.

Uderzyłem z całej siły w stół, gdy już wyszedł. Nie chciałem tego robić przy nim... Po raz kolejny okazywać słabość. To prawda, zawaliłem na całej linii, ale czy zrobiłem to specjalnie? Czy on myśli, że nie czuje się podle? To była moja pierwsza dziewczyna, ta z którą chciałem spędzić resztę życia.

Pamiętam, jaki byłem, za nim ją poznałem. Cichy kujon kryjący się za dużymi okularami i chowający włosy pod starą czapką. Byłemu zbyt cichy i wstydliwy, by z kimkolwiek rozmawiać, a gdy zaczynałem, to oni chcieli ode mnie tylko notatki z lekcji. Wszystko się zmieniło, gdy ją poznałem.

Śliczna dziewczyna, która w deszczowy dzień pomogła mi wyjąć referat z brudnej kałuży. W chwili, gdy nasze dłonie się spotkały, okulary zsunęły mi się z nosa, a przemoczona czapka opadła z mlaśnięciem do błota. Jej dźwięczny śmiech pamiętam do dzisiaj, a jej delikatna dłoń już na zawsze zostawiła ślad na moim policzku. Pierwszy raz ktoś nie wyśmiewał się ze mnie, tylko ze zwykłego błota pozostawionego na mojej twarzy.

Tego samego dnia zabrała mnie do siebie i doprowadziła do porządku. Okulary, jak i czapka do niczego się już nie nadawały, dlatego T/I dała mi swoją czapkę z daszkiem. Wzrok miałem dostatecznie dobry, by wrócić bez problemu do domu. Wszystkie zbędne mi rzeczy miały mnie tylko chronić przed światem zewnętrznym.

Od tamtej pory mały, naiwny Nam stał się bardziej pewny siebie, no i miałem dziewczynę, która nawet często mówiła, że jestem przystojny. Bardzo mnie to cieszyło, ponieważ ona dla mnie była piękna niczym sam anioł zesłany mi na ratunek. Dla żartu często nazwałem ją swoim aniołem stróżem, co prawda dostawałem za to w ramię, ale było warto. Choćby dla uśmiechu pojawiającego się na jej ślicznej buzi.

Z czasem zaczęła mi opowiadać o swoim najlepszym przyjacielu. Nie byłem zazdrosny. Ba! Wręcz cieszyłem się, że T/I ma swojego powiernika i towarzysza, gdy mnie nie ma w szkole. Przez te wszystkie opowieści czułem, jakbym go znał, tym bardziej chciałem, by mi go kiedyś przedstawiła.

Poznałem go w dość nietypowe sytuacji, a i on jakoś dziwnie na mnie zareagował. Do tej pory nie wiem, czy to chodziło o pokazanie mi swojej słabości, czy może był jakiś inny powód. Choćbym nie wiem jak się starał, chłopak zawsze był do mnie negatywnie nastawiony i wręcz uciekał z miejsc, gdzie i ja się znajdowałem.

Później wszytko się zepsuło. Ten list, wyznanie i jego wyjazd. Nie tego się spodziewałem po tamtym spotkaniu. Z jej opowieści znałem go jako cudownego bohatera, a w tamtej chwili zrobił najgorsze świństwo. Zostawił ją samą i nawet się nie pożegnał. Miesiącami starałem się przywrócić uśmiech na twarz [brunetki itd.] i kiedy już prawie mi się udało, obejrzała ten głupi program.

Na początku nic nie zwiastowało katastrofy. Dziewczyna wręcz zaczęła się delikatnie poruszać na kanapie, by po chwili zacząć tańczyć po całym salonie. W tamtej chwili śmiałem się razem z nią i nawet sam dołączyłem do niej, mimo że taniec nie jest moją mocną stroną. Niestety w pewnej chwili po prostu zmarła wpatrzona w telewizor. Myślałem, że może się wyłączył, albo nastąpiła przerwa w transmisji, jednak kiedy spojrzałem w tym samym kierunku, miałem ochotę głośno przekląć. Grupa, która zmusiła ją do wstania z kanapy musiała, mieć go w składzie. Na dodatek został pieprzonym liderem.

Dziewczyna znów wpadła w dołek, a ja już nie wiedziałem co robić. Jednak pewnej nocy, gdy już miałem się poddać, wpadłem na pomysł. Szybko zerwałem się po notatnik i do samego rana udoskonalałem moją pracę. Może i rano czułem się jak żywy trup, ale ten tyci uśmieszek schowany za kurtyną włosów był tego wart.

W końcu wszystko samo ruszyło. Kasting, treningi, debiut i zdobywanie nowej rzeszy fanów. Już nie miałem tyle czasu dla mojego aniołka, mimo to ona wciąż mnie wspierała i przed wyjazdami zawsze obdarowywała mnie i chłopaków słowami otuchy. Wtedy poprzysiągłem sobie, że choćby nie wiem co, muszę pokonać Exo i spotkać się z Suho jak równy z równym.

~*~

Teraz gdy o tym myślę, czuję się jak najgorszy tępak na świecie. Junmyeon ją porzucił, ale to ja ją zdradziłem i przez dłuższy czas okłamywałem. Skupiłem się na sobie i starałem się zapomnieć o swoim błędzie.

Nie poddam się jednak tak łatwo. Musi istnieć jakieś wyjście, dzięki któremu ją odzyskam. Choćbym znów musiał stanąć przeciwko mojemu największemu rywalowi.

Stanąłem przed drzwiami i po raz ostatni odwróciłem się, by spojrzeć na walizkę gotową do drogi. Bilet okropnie ciążył mi w kieszeni, a wskazówki zegara poruszały się zbyt szybko. Nie miałem już czasu, samolot nie będzie czekał, aż rozwiąże swoje problemy. Jednak mały połyskujący łańcuszek w mojej dłoni wciąż kazał mi zmienić zdanie. Co powinienem zrobić?

~*~

Junmyeon pov

Po raz ostatni przejrzałem się w lustrze i uśmiechnąłem się szeroko do swojego odbicia. Może tego dnia wreszcie mi się poszczęści i T/I wreszcie da mi moją upragnioną szansę. Czekałem na nią od lat i teraz na pewno nie oddam jej jakiemuś przypadkowymi chłopakowi.
Szybko włożyłem płaszcz, chwyciłem małą paczuszkę do rąk oraz szalik. Dziewczyna zawsze zapominała, o najpotrzebniejszych rzeczach, przynajmniej tak kiedyś było kiedyś. Pokręciłem głowa na swoje głupie myśli i wyszedłem na chłodne, zimowe powietrze. Mogę się przecież od nowa niej nauczyć, mamy dużo czasu.

Szczęśliwy biegłem na umówione spotkanie i nawet ślizgi chodnik nie mógł mnie teraz powstrzymać. Wbiegłem na plac i rozejrzałem się w poszukiwaniu fontanny, przy której mieliśmy się spotkać. Jedyne jednak co zauważyłem to wirujące płatki śniegu i kilka par siedzących na ławkach.

Powoli zaczęły nachodzić mnie dziwne myśli, na szczęście, zanim zdążyłem się cofnąć, zauważyłem znajomy płaszcz, kryjący się za jednym z drzew. T/I stała zgarbiona pod oprószonym śniegiem drzewkiem i patrzyła na płatki wirującego puchu, jakby była to najpiękniejsza rzecz na świecie.

Zmarszczyłem brwi na widok czerwonych policzków i nosa. To jedno się nie zmieniło... Już w lepszym humorze po cichu się do niej zakradłem. Szkoda, że nie zauważyłem jeszcze jednej zbliżającej się osoby.

X pov

Delikatnie, by jej nie przestraszyć, odgarnąłem jej piękne włosy na bok i ruchem ledwo wyczuwalnym założyłem naszyjnik. Uśmiechnąłem się na widok jej zdziwienia i niedowierzania. Wiedziałem, że od dawna marzyła o takim prezencie, tylko ja mogłem o tym wiedzieć. Nawet jeśli była na mnie zła, to z lekką fascynacją podniosła zawieszkę bliżej oczu.

- To mają być przeprosiny tak? Myślisz, że tak łatwo ci wybaczę?

- Cóż mam taką nadzieję, wiesz jak trudno znaleźć coś takiego o tej porze? Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem wdzięczny chłopakom za pomoc. Sam bym nie obszedł całego miasta i nawet jeśli jeden uparciuch mi nie pomógł, to wiem że całym sercem mnie wspiera - podrapałem się po głowie i przyłożyłem dłoń do jej zimnego policzka. - Daj mi szansę...

- Suho... - nie dałem jej dokończyć, po prostu złożyłem na jej zmarzniętych ustach pocałunek delikatny niczym skrzydło motyla.

- Tym razem nie oddam cię nikomu. Nie zniknę i nie zapomnę. Będę o ciebie dbał i nie pozwolę, byś była smutna. Po prostu daj mi stać się kimś więcej niż przyjacielem.

Z poważną miną czekałem na najważniejsze słowa w moim życiu, jednak zamiast odpowiedzi poczułem miękkie wargi na swoim policzku. Kiedy stałem skołowany, z dłonią przyciśniętą do policzka, poczułem wibracje w kieszeni. To tam była odpowiedź „ Proszę pomóż mi zapomnieć. Bardzo ci dziękuję za szalik i zapamiętaj wreszcie, że nie cierpię, gdy się spóźniasz. Napraw to. Twoja księżniczka. „

Rap Monster pov

Biegłem ile miałem sił w nogach. Suga mówił, że widział T/I na placu niedaleko dworca i że muszę się pospieszyć, bo na kogoś czeka. Nie wahałem się nawet sekundy i wybiegłam słysząc za sobą tylko głośne będę cię kryć. Będę musiał mu podziękować.

Stanąłem przed fontanną i zacząłem wyrównywać oddech. W międzyczasie zacząłem się rozglądać, a na widok T/I z Suho poczułem dziwny ucisk w sercu. W jednej chwili reszta świata stała się dla mnie obojętna. Przeglądałem się tej ckliwej scenie, a białe obłoczki wychodzące z moich ust były jednym dowodem mojej obecności.

Nie chciałem im przerywać, już i tak zawiniłem. Skoro to z nim ma być wreszcie szczęśliwa, to niech tak będzie. Westchnąłem i uśmiechnąłem się smutno. Już od początku byłem na przegranej pozycji. Choćbym nie wiem ile słyszał, że ona mnie kocha, ja zawsze pamiętałem ten błysk w jej oczach, gdy mówiła o swoim przyjacielu. Ten entuzjazm i pasję, gdy opowiadała mi ich przygody. To on był w jej sercu i dla mnie nie było już tam miejsca. Dość długo zajęło mi dojście do tego, jednak już wtedy on odszedł, a ja nie mogłem jej tego zrobić.

Zostałem i dalej brnąłem w tę pokręconą grę pełną samotności. Oczywiście przywiązałem się do T/I i to dlatego nie chciałem jej stracić, lecz kiedy zobaczyłem ją w jego ramionach, wszystko odeszło. Tak jakby nic przedtem nie istniało, zniknęła ta desperacja. Już nie chciałem błagać, teraz zostało mi tylko przeprosić i usunąć się w cień.

Cierpliwie poczekałem aż [brunetka itd.] odejdzie i da mi szansę porozmawiać z jej rycerzem. Kiedy do niego podszedłem miałem się na baczności, w końcu on na pewno mnie ukarze za mój błąd.

- Za nim mnie uderzysz, mogę ci coś powiedzieć?

- Hmm? Ty... - widziałem, że w jego oczach tli się złość, lecz kiedy moje słowa do niego dotarły, w jednej chwili zostały przygaszone. Tu musiałem przyznać, że go podziwiam. Ja jeszcze nie mam tak dużego doświadczenia, by tak szybko to złagodzić. Musi być świetnym liderem. - Mów.

- Na początku chciałbym cię przeprosić i powiadomić cię, że nie będę ci stał na drodze. Zrozumiałem, że wszystko zepsułem i teraz muszę dać szansę tobie. Jest jednak coś, czym chciałbym się z tobą podzielić... Pamiętaj, że w pogodę taką jak dzisiaj umawiać się z nią gdzieś w środku. Naprawdę nie lubi zimna. Codziennie dzwoni do niej nawet po kilka razy, od jakiegoś czasu potrafi spać jak kamień i jeden dzwonek jej nie do budzi. Nie używaj zbyt mocnych perfum, a na obiad nie zabieraj jej do ekskluzywnych restauracji. Nie cierpi przepychu i chwalenia się swoimi pieniędzmi... Co tu jeszcze... Teraz sobie nie przypomnę, ale daj mi swój numer, a zadzwonię do ciebie, gdy już wszystko sobie ułożę...

- Chwila, chwila, chwila. Zaczekaj trochę katarynko. Czemu mi to wszystko mówisz? - patrzyłem na niego pewnie i nie miałem zamiaru się powtarzać.

- Chcę, żeby była szczęśliwa, nie będę kazał jej czekać, aż się wszystkiego dowiesz. Mam nadzieję, że dzięki tobie zapomni o mnie i będzie prowadzić szczęśliwe życie... Nawet jeśli dla mnie nie ma już w nim miejsca...

- Woo Namjoon... Tego bym się po tobie nie spodziewał, ale dziękuję. Na pewno wykorzystam te informacje i nie dam T/I powodu do smutku - chłopak się odwrócił i zaczął odchodzić. - Nawet jeśli teraz idę to nie myśl sobie, że zapomniałem. Zapraszam na mały sparing w mojej wytwórni, ale uważaj - Brunet odwrócił się i posłał mi złośliwy uśmieszek. - W moim zespole lubią sztuki walki, a ja lubię się z nimi bawić przy treningu.

Mimo groźby uśmiechałem się. Teraz zostało mi tylko zdążyć na samolot i ponownie przeprosić Jina. Z łańcuszkiem w kieszeni skierowałem się ku taksowce czekającej na jakichkolwiek pasażerów. Wciąż zostało mi najgorsze, czyli spotkanie z T/I, ale teraz muszę dać jej czas. Niech najpierw ułoży swój nowy związek. Oby tym razem udany...

Trochę późno, ale mam nadzieję że będziesz zadowolona i że takie zakończenie przypadnie ci do gustu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top