Jongin x Reader x Sungjin
Spojrzałam na telefon i westchnęłam, gdy nie zauważyłam żadnych nowych wiadomości. Już było za późno, by dalej czekać. Wstałam z wygodnej kanapy i zaczęłam gasić świece przygotowane do naszej kolacji. Mojej i Jongina, który po raz kolejny się nie pojawił, mimo że obiecał. Obiecał, że tym razem na pewno się pokaże. Cóż chyba powinnam przestać w to wierzyć.
Pozbierałam rzeczy ze stołu i powlokłam się do pokoju. W wejściu zrzuciłam szpilki bez patrzenia gdzie polecą i skierowałam się do łazienki, po drodze zsuwając z siebie piękną sukienkę. Mogłam nie wydawać na nią swojej wypłaty...
Kiedy byłam już ubrana w swoją ulubioną piżamę, opadłam na łóżko i przytuliłam swojego ulubionego misia. Jak na złość była to mała imitacja Kaia, ale na nią nie mogłam się gniewać, to nie jej wina. To była moja wina. Jak zwykle uwierzyłam w puste obietnice i zostałam wystawiona... cóż zdarzyło się to ostatnio aż zbyt często i powoli zaczynało mnie to męczyć.
Rozumiem, że on ma karierę, obowiązki czy inne wytłumaczenia, ale żeby od dwóch miesięcy się nie spotkać? Chociaż na chwilę?
Pociągnęłam nosem i schowałam twarz w ramionach. Kochałam go, ale już tak nie mogłam. Ile razy moje nadzieje mają zostać zdeptane? Ile jeszcze pęknięć ma się pojawić na moim sercu? Ile łez jeszcze zagości na moich policzkach, zanim on wreszcie zauważy, że nas niszczy?
~*~
Rano jak zawsze przygotowałam się do pracy i odczytałam SMS-a pełnego obietnic i przeprosin. Szkoda tylko, że dla mnie one wszystkie zaczęły wyglądać jak skopiowane z pierwszego takiego SMS-a. Westchnęłam, złapałam torebkę i zaczęłam odpisywać w drodze do samochodu. Jednak tym razem moje wybaczam, wydawało się puste, bez znaczenia. Czemu kocham cię na końcu, było tak naprawdę napisane bez emocji i bez szybkich uderzeń serca? Dlaczego pisanie tego stało się jedynie moim przyzwyczajeniem?
Całą swoją zmianę przebrnęłam ze sztucznym uśmiechem na buzi i głową zajętą myślami. Zaczęłam się zastanawiać, od kiedy tak naprawdę zaczęłam czuć tę pustkę. Związek nie powinien taki być. To nie tak miało wyglądać.
Pożegnałam się ze współpracownikami i przeszłam się do najbliższego parku. Już od dawna nie miałam żadnych planów, a tam zawsze ktoś się do mnie przyłączał. Nigdy nie widziałam twarzy tej osoby, ale kiedy opowiadała mi historie ze swojego życia, chociaż na chwilę przestawałam myśleć o swoim rozpadającym się związku.
Tym razem jednak będzie inaczej. Dzisiaj dowiem się, kto jest moim tajemniczym towarzyszem.
Usiadłam na mojej ulubionej ławce i rozejrzałam się w poszukiwaniu znajomej sylwetki. Co prawda nie powinnam ufać osobie, której w ogóle nie znam, jednak kiedy zauważyłam znajomy plecak i kaptur zarzucony na głowę, uśmiechnęłam się minimalnie. Zawsze tu dla mnie był, mimo że ktoś zawsze go dręczył telefonami, spędzał ze mną chociaż chwilę. Szkoda, że mój chłopak nie mógł taki być...
Potrząsnęłam głową na smutne myśli i poklepałam miejsce obok siebie. Piękne, brązowe oczy spojrzały na mnie zaskoczone, ale osoba przyjęła moje zaproszenie. Od razu, gdy zajęła miejsce, złapałam go za rękę i zaczęłam swój wywód. Opowiadałam mu o swojej miłości jak ze snu, który zmienił się w koszmar bez wyjścia. Oczywiście nie powiedziałam, że mój wybranek był idolem, na tyle nie mogłam zaufać obcej osobie, ale resztę... musiałam się w końcu komuś wygadać, koledzy z zespołu Jongina nie byli dobrym wyborem.
Mój cichy towarzysz ani razu mi nie przerwał, tylko wciąż obserwował mnie swoimi czarującymi oczami i poprawiał kaptur, gdy ktoś się do nas zbliżał. Dlatego nie mało się zdziwiłam, gdy zerwał się z miejsca, kiedy tylko skończyłam swój wywód. Patrzyłam na niego smutno, bo myślałam że miał mnie już dość, ale on złapał mnie mocniej za rękę i zaczął ciągnąć w nieznanym mi kierunku.
- Hej! Zatrzymaj się! - próbowałam wyrwać swoją dłoń z silnego uścisku, ale jedyne co uzyskałam, to kolejne spojrzenie - Gdzie mnie ciągniesz?!
Zaczęłam powoli panikować, gdy zaczęliśmy się zbliżać do ciemnego zaułka. W głowie przeleciało mi tysiąc scenariuszy i podobnych scen z filmów przy których kryłam się w ramionach rozbawionego Jongina. Teraz żałowałam, że nie poszłam po pracy do domu, by czekać na jakąkolwiek wiadomość od chłopaka. Jeśli to przeżyje, to na pewno nie będę już tak na niego narzekać.
Nagle poczułam, że przestaliśmy się poruszać, a nieznajomy znów mi się przypatruje. Spanikowana rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś broni, gdy nagle usłyszałam znajomy melodyjny głos.
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię - powiedział cicho chłopak i złapał za maseczkę skrywającą jego oblicze. - Chciałem się wreszcie ujawnić.
Z szeroko otwartymi oczami patrzyłam, jak zdejmuje materiał z twarzy i jak zrzuca kaptur. Od razu go rozpoznałam. Z niedowierzaniem przycisnęłam drżącą dłoń do ust.
- Cieszę się że wreszcie mogę z tobą porozmawiać normalnie i tak jak ty mnie znasz, tak ja znam ciebie. Już pierwszego dnia, kiedy spotkałem cię w parku, skojarzyłem że jesteś dziewczyną jednego z członków Exo - chłopak włożył dłonie w kieszenie i zakołysał się niepewnie na piętach. - Nie miałem zamiaru wtedy do ciebie podchodzić, bo spieszyłem się na próbę, ale kiedy zauważyłem twój wyraz twarzy, nie mogłem przejść obojętnie. Tyle ile razy dostałem po głowie za wymykanie się na spotkania z tobą nie zliczę, ale w jakiś sposób się do ciebie przywiązałem i tak wiem, że to głupie - zaśmiał się brunet, ale zaraz spojrzał na mnie poważnie. - Tak właściwie to miałem się dzisiaj z tobą pożegnać ze względu na twój związek i szacunek co do Kaia... nie mogę tego jednak zrobić, po tym co usłyszałem.
Na jego słowa od razu opuściłam głowę i przegryzłam wargę. Właśnie dlatego powinnam trzymać język za zębami, ale skąd mogłam wiedzieć, że on zna Jongina? Albo gorzej, że jest z tego samego kręgu co on. Żaden idol w końcu nie siada sobie ot, tak obok smutnej dziewczyny na ławce.
- Nie powiesz mu nic prawda?
- Oczywiście, że nie - prychnął chłopak i złapał mnie za rękę. - Ale ty powinnaś mu powiedzieć co o tym wszystkim sądzisz. Nie powinnaś ciągle się godzić na takie traktowanie. Jasne w naszym zawodzie są duże przeszkody i trudno jest się z kimś spotkać, ale to, co cię spotka... to nie w porządku - pokręcił głową idol i uśmiechnął się smutno. - Nikt na nie zasługuje na coś takiego. Wiedz jednak, że jeśli będziesz kiedyś potrzebować się znów wygadać, to jestem do twojej dyspozycji. Oczywiście jak mi dasz swój numer - mrugnął do mnie i sięgnął do swojego plecaka w poszukiwaniu telefonu.
- Dziękuję Sungjin - wyszeptałam i przyjęłam od niego komórkę - Mogę tak do ciebie mówić prawda?
Od tamtego dnia minęło trochę czasu i nie spotykałam się tak często z gitarzystą, jednak wciąż rozmawiałam z nim przez telefon. Co jakiś czas składałam mu relację z poprawy moich relacji z Jonginem i słuchałam, opowieści chłopaka o jego zespole.
~*~
Poprawiłam pasmo włosów i zaczęłam przyglądać się Kaiowi, który układał włosy przed lustrem. Jakiś czas temu pomyślałabym, że szykuje się, bo zaplanował coś dla nas na wieczór. Szkoda, że po raz kolejny bym się pomyliła. Jeśli jeszcze niedawno myślałam, że nasze relacje się poprawią, tak teraz jest coraz gorzej. Jongin znowu wrócił do dawnego zachowania i wolał spędzać swój czas z kolegami. Jedynie, kiedy go widywałam to noce, kiedy przychodzi, przeprasza i kładzie się spać. Równie dobrze mógł to robić w dormie...
- Co takiego dzisiaj robisz? - zapytałam z przyzwyczajenia i zacisnęłam wargi w prostą linię.
- Umówiłem się z Taeminem w naszym ulubionym klubie - mruknął i odwrócił się do mnie z leniwym uśmiechem. - Dawno go nie widziałem, nie gniewasz się prawda? - pocałował mnie szybko czubek głowy i zaczął zakładać kurtkę.
- Nie możesz dzisiaj zostać ze mną? Kiedy ostatni raz spędzaliśmy czas razem? I uprzedzając, spanie w jednym łóżku i szybkie śniadania się nie liczą.
Chłopak na moje słowa zamknął usta i zaczął pocierać kark zakłopotany. Oczywiście, że nie znał odpowiedzi. Nawet gdyby myślał pół godziny to i tak by sobie nie przypomniał.
- Przepraszam [T.I.], może jutro? Chociaż nie umówiłem się już z Chanyeolem i Baekhyunem. W weekend jestem cały twój, obiecuje. Wynagrodzę ci wszystko - tancerz uśmiechnął się na swój pomysł i spróbował mnie pocałować, ale odwróciłam się do niego plecami. Miałam dość.
- Jeśli teraz wyjdziesz, to nie masz po co wracać - powiedziałam beznamiętnie i zaczęłam wchodzić po schodach bez oglądania się za siebie. Ostatkiem sił powstrzymywałam łzy. - Mam dość takiej relacji Jongin i to twoja ostatnia szansa. Wybierz mądrze, proszę.
Stanęłam na szczycie i czekałam na jego kroki, jednak jedyne co usłyszałam to głośne westchnienie.
- Nie wygłupiaj się, przecież wiesz że cię kocham. Wrócę niedługo i wtedy porozmawiamy ok?
Następne co usłyszałam to trzask drzwi i cichy pomruk silnika. Dla mnie to jednak oznaczało koniec. Szybkim krokiem skierowałam się do pokoju i pierwszym co zrobiłam, było zrzucenie ramki z naszym zdjęciem na ziemię. Czułam tak wielki ból, że nie myślałam, co robię. Zrzucałam wszystkiego jego rzeczy z wieszaków i wrzucałam do jego torby. Nawet się nie wahałam przy darciu naszych wspólnych zdjęć.
To już był koniec. Miałam dość ciągłego czekania! Już od dawna czułam swoje złamane serce, teraz jedyne co czułam to złość. Złość, że byłam na tyle głupia, by ratować ten związek. Miłość zmieniła się w przyzwyczajenie i przywiązanie, ale to już koniec.
Zadzwoniłam do Kyungsoo i poprosiłam go o zabranie jego rzeczy. Nie chciałam tłumaczyć mu co się wydarzyło. Zostawiłam go ze słowami, że to koniec i że torba będzie czekać pod drzwiami. Dalszy jej los już mnie nie obchodził.
~*~
Od mojej ostatniej rozmowy z Jonginem minął miesiąc. Nie widziałam się z nim od tamtego dnia i ignorowałam wszystkie telefony jego i naszych wspólnych znajomych. Nigdy nie wpuściłam go z powrotem do mojego domu, a każde prośby o rozmowę ignorowałam. Zerwanie z nim było najlepszą decyzją. Na początku było mi ciężko, jednak z czasem zrozumiałam, że bez niego naprawdę byłam o wiele szczęśliwsza, a wszelakie uczucia do niego już dawno wygasły.
Z Sungjinem zaczęliśmy się do siebie bardziej zbliżać. Od jakiegoś czasu moje serce zaczynało szybciej bić, gdy widziałam jego uśmiech albo śliczne oczy. Nie byliśmy w związku, ale czułam zmianę w tym jak na niego patrzę. Tylko dlatego zgodziłam się wreszcie spotkać z Jonginem i zakończyć tę znajomość i może nawet spróbowałabym zostać z nim w przyjacielskich relacjach.
Przeklęłam pod nosem, gdy zobaczyłam godzinę w pobliskim sklepie. Pierwszy raz to ja się spóźniłam na nasze spotkanie, ale jakoś nie czułam wyrzutów sumienia. To była jakby moja mała zemsta. Dobiegłam do drzwi i otrząsnęłam parasolkę. Mimo jej posiadania i tak byłam cała mokra, ale przynajmniej deszcz nie uderzył w moją twarz.
Ściągnęłam płaszcz i skierowałam się do znajomej, mokrej czupryny. Poprosiłam tylko o herbatę i usiadłam naprzeciwko chłopaka. Zignorowałam jego spojrzenie i zaczęłam rozczesywać mokre włosy palcami.
- [T.I.], cieszę się, że dałaś mi szansę.
- Chciałabym powiedzieć to samo, ale z pewnych powodów nie potrafię - mruknęłam i położyłam zimne dłonie na ciepłym kubku. - Dlaczego chciałeś się spotkać? Myślałam, że wszystko między nami już wszystko jasne.
- Dla mnie nie jest. Tamtego dnia... wiem, że byłem idiotą, ale dlaczego na mnie nie zaczekałaś? Mogliśmy pogadać, zmieniłbym nawet swój grafik, żeby spędzać z tobą więcej czasu. Dlaczego nie dałaś mi szansy? - brunet spojrzał na mnie spod swojej mokrej grzywki i przysunął dłoń bliżej mojej.
- Mówisz serio? Jongin czy ty wiesz jak wiele szans już dostałeś? Jeszcze przed tamtym dniem dałam ci ich tyle, że nie potrafię ich zliczyć. Ile razy cię prosiłam? Ile razy ty mi obiecywałeś i na tym się kończyło? Zmęczyło mnie to Jongin i nawet moja miłość do ciebie nie mogła mi w tym pomóc - zmierzyłam go spojrzeniem i sięgnęła po torebkę. - Mam dla ciebie radę. Zacznij patrzeć na to, co się dokoła ciebie dzieje. To, że ty nie zauważasz swoich błędów, nie znaczy, że ich nie ma. Dla naszego związku jest za późno, ale może przyda ci się to na przyszłość. Kto wie może twój następny związek będzie bardziej udany? Żegnaj Nini, jeśli kiedyś byś chciał pogadać ale już tylko jako przyjaciele, daj mi znać. W tej chwili jednak chce skupić się na swoim szczęściu, a ty w tym rozdziale mojego życia masz już inną rolę.
Położyłam na stole zapłatę za herbatę i nie zwracając na niego uwagi, nałożyłam płaszcz i wyszłam na zimny deszcz. Miałam kompletny mętlik w głowie, ale moje serce mówili mi że dobrze postąpiłam. Szybkim krokiem kierowałam się w stronę najbliższego przystanku, gdy poczułam silny uścisk na ramieniu.
- Przepraszam [T.I], wybacz mi, proszę. Wiem, że wszystko zepsułem, że byłem najgorszym chłopakiem na świecie, ale ja wciąż cię kocham - przeglądałam się jego zrozpaczonej twarzy i naprawdę chciałabym czuć to co dawniej ale było już za późno. - Jeśli dasz mi ostatnią szansę, to się zmienię, przyrzekam. Nie pożałujesz, wiem że wciąż coś do mnie czujesz.
Chciałam mu odpowiedzieć, gdy nagle przyciągnął mnie do pocałunku. Przez zaskoczenie nie zareagowałam od razu, jednak kiedy zrozumiałam co się stało, zaczęłam się wyrywać i w końcu udało mi się go odepchnąć. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobił.
- Jongin! Proszę nie niszczy tego co do ciebie czuję! Zrozum, że jestem już szczęśliwa i moje uczucia się zmieniły. - powiedziałam i kątem oka zauważyłam coś, co ukuło mnie w serce. - Wiem co powiedziałam wcześniej, ale teraz nie wiem czy chcę cię widzieć w najbliższym czasie.
Nie czekając na jego reakcje pobiegłam za jedyną osobą, która się teraz liczyła w moim życiu. Dlaczego jak na złość Sungjin musiał akurat tędy iść? Dlaczego mam zawsze pod górkę?
- Sungjin zaczekaj! To nie tak jak myślisz!
Złapałam go za dłoń i starałam się zatrzymać, jednak ten wciąż kierował się nieugięty przed siebie.
- Sungjin proszę!
- Wracaj do swojego chłopaka, mną się nie przejmuj. Zdążyłem się przyzwyczaić do bycia tym drugim. Tylko tym razem nie daj się traktować jak przedtem, raczej nie dam cię dłużej pocieszać, gdy on znowu coś spieprzy - mruknął chłopak i wyrwał swoją dłoń. - Może ty dajesz się sobą bawić [T.I.], ale moje serce to nie jest zabawka. Mam dość tego pokręconego trójkąta. Jestem tym zmęczony.
- To nie jest mój chłopak! Proszę musisz mi uwierzyć - stanęłam w miejscu, czując się coraz gorzej. - To ciebie kocham!
Czułam jak łzy powoli spływają mi po policzkach i zaczynają się mieszać z kroplami deszczu. Jednak dla mnie czas stanął, gdy chłopak się zatrzymał. Nie kłamałam. Może już nawet wtedy w parku zaczęłam coś do niego czuć, tylko oszukiwałam się ze względu na Jongina. Teraz jednak nie miałam zamiaru czekać, wyciągnęłam lekcje z mojej przeszłości. Tylko dlatego odważyłam się to wykrzyknąć. Już nigdy nie będę na nic czekać.
Kiedy tylko zobaczyłam, że chłopak się do mnie odwraca, zaczęłam mieć nadzieję.
- Tamten pocałunek nic nie znaczył. On zresztą nawet nie był prawdziwy. Jongin zrobił to z zaskoczenia i gdy tylko zrozumiałam co się dzieje, to go odepchnęłam. Tylko ciebie kocham Sungjin. Musisz mi uwierzyć - podeszłam do niego niepewnie i położyłam dłoń na jego policzku. - Proszę?
Z zapartym tchem czekałam na jego odpowiedź i już traciłam nadzię, gdy chłopak nagle przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował. Jeszcze żaden pocałunek nie wywarł na mnie takiego wrażenia. Był pełen emocji i pasji i nawet jeśli był trochę gwałtowny, to czułam w nim uczucia Sungjina.
- Nigdy więcej tego nie rób [T.I.]. Nie wiem, czy wtedy się zatrzymam i czy to w ogóle wytrzymam, a wiesz dlaczego? Bo kocham cię już od chwili, gdy spotkałem cię zapłakaną na tamtej ławce. Nie chciałem niszczyć ci wtedy związku, ale teraz cieszę się, że to zrobiłem, nawet jeśli to wina Kaia.
Zaśmiałam się cicho i pocałowałam go jeszcze raz tylko delikatniej. Nie sądziłam, że moja historia z Jonginem zakończy się w ten sposób, ale nie mam nic przeciwko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top