Jimin x Reader
Biegłem szybko do domu mojej przyjaciółki. Miała dzisiaj urodziny i robiła przyjęcie. Co prawda ze wszystkich dzieci będę najmłodszy, ale obiecała że się mną zajmie. W swoich rączkach trzymałem paczuszkę z prezentem dla niej. Wrzuciłem jej tam ulubione słodycze i wisiorek, który kupiłem z mamą. Z wierzchu nie był jakiś specjalny, ale mama i pani ze sklepu wsadziły mu do środka zdjęcie moje i T/I. Pozwolili mi nawet wybrać napis, jaki miał być w środku. Wybrałem na zawsze razem choćby nie wiem co. Pani obiecała, że z czasem będzie można wymienić zdjęcia jak już urosnę!
Bardzo mi na tym zależało, bo teraz wszyscy śmieją się z mojego wyglądu. Mówią na mnie świnka, bo mam pucate policzki i jestem trochę grubszy od nich. Strasznie mnie to boli, ale T/I zawsze ich przegania i przytula mnie na pocieszenie. Jest moją jedyną przyjaciółką, kocham ją bardzo mocno!
Poprawiłem bluzę i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi mama T/I i zaprowadziła do reszty dzieci. Z uśmiechem, w którym brakowało kilku zębów podbiegłem do przyjaciółki i przytuliłem ją mocno. Podałem prezent i poprosiłem, by go otworzyła, chciałem zobaczyć czy się jej spodoba.
- Co tam masz grubciu? Jedzenie? Nie martw, jest go tu dużo, nie zabraknie ci.
Od razu spuściłem głowę i pociągnąłem nosem, nie cierpiałem tych dzieci. Zawsze byli dla mnie niemili i mimo że T/I zawsze ich uciszała, to nie przestawałem o tym myśleć. Bolało mnie, że śmiali się z czegoś, na co nie mam wpływu. Wcale nie jadłem jak świnka, taki po prostu byłem.
Otarłem piąstką oczy, gdy poczułem że ktoś mnie łapię za rękę. Moja przyjaciółka zaczęła mnie ciągnąć w nieznanym kierunku, a tamtym kazała iść do domu. Nie rozumiałem tego, nie chciałem jej niszczyć urodzin.
Dziewczynka zatrzymała się dopiero na wzgórzu, gdzie zazwyczaj się bawiliśmy. Zdjęła bluzę, rozcieliła ją na trawie i kazała mi usiąść. Wykonałem polecenie i zacząłem się bawić rękami. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, jak się wytłumaczyć.
- Wszystko w porządku Jimini? Przepraszam cię za nich, obiecali że nie będą tak mówić. Już więcej ich nie zaproszę! - dziewczynka tupnęła i nadęła policzki.
- Nie noona! Proszę, nie rób tego! Nie chciałem ci zepsuć urodzin. Proszę wybacz mi, nie chciałem! - rozpłakałem się i zacząłem ciągnąć starszą za bluzkę. - Nigdy już nie będę wam przeszkadzać, tylko nie przestawaj się ze mną przyjaźnić!
- Jimin, ja nie mam zamiaru zakończyć naszej przyjaźni. Jesteś moim jedynym prawdziwym przyjacielem i dla ciebie nogę rzucić tuzin nieprawdziwych. Jesteś moim kompanem i nigdy nie zamienię cię na nikogo innego! Choćby nie wiem co!
- Obiecujesz? - spojrzałem na nią spod mokrych rzęs i pociągnąłem nosem.
- Mogę ci nawet obiecać na paluszka! No chodź. - dziewczynka mnie podniosła i złączyła nasze malutkie paluszki, mój był o wiele mniejszy od jej. - Obiecuje nigdy cię nie opuścić i że już zawsze będziemy się przyjaźnić!
~*~
Wraz z upływem lat, T/I ciągle trzymała się obietnicy. Broniła mnie przed innymi dziećmi i spędzała ze mną choćby chwilę czasu. Niestety miała go dla mnie coraz mniej. Choćbym nie wiem jak chciał, noona zawsze była starsza i miała coraz więcej lekcji i obowiązków. Nawet gdy chciałem jej pomóc, to nie wiedziałem jak.
Pewnego dnia uświadomiłem sobie, że nie jest już dla mnie tylko przyjaciółką. Rumieniłem się na każdy jej dotyk, a w moim brzuchu zaczynały latać stada motyli. Bałem się jednak powiedzieć co czuje. Moi rówieśnicy wciąż dręczyli mnie przez mój wygląd. Śmiali się ze mnie na wf, nie wiedzieli jednak, że od jakiegoś czasu zacząłem lekcje tańca. Jeszcze im pokaże, kto jest lepszy.
W walentynki odważyłam się wszystko jej wyznać. Uzbroiłem się w misia i czekoladki, dodatkowo napisałem walentynkę. To ją pierwszą jej przekazałem. Nie zareagowała tak jak myślałem.
- Jimin-ah, to urocze. - dziewczyna pocałowała mnie w policzek i wzięła prezenty. - Nie martw się, zawsze będę cię kochać. Oczywiście jak przyjaciela.
- Ale noona, nie o to mi chodziło...
Ona mnie jednak nie słuchała, otwierała walentynki od chłopaków z jej wieku i rozpływała się nad wierszykami przepisanymi z internetu. Ja jej napisałem coś od serca i jedno zrozumiałem. Zrozumiałem, że w jej oczach zawsze pozostaną tym małym pulchnym dzieckiem kroczącym za nią. Choćbym nie wiem jak się zmienił, zawsze będę tym młodszym.
~*~
W reszcie nadszedł najgorszy dzień mojego życia. Dzień, kiedy T/I złamała obietnicę. Śmieszne było to, że tego samego dnia złamała mały palec. A czemu? Niedawno poznała chłopaka i to przez niego to się stało. Nakrzyczała na mnie, zwyzywała i kazała się nigdy nie pokazywać na oczy. Czemu? Dlatego, że jej chłopak mnie nie lubił. To on nas poróżnił, wymyślił bajeczkę o mojej rzekomej groźbie skierowanej w jego stronę. To nie zabolało mnie tak bardzo... Dopóki nie zrozumiałem, że ona powiedziała mu o walentynce. O mojej miłości do niej. Wyznała nasz największy sekret.
Później według jej życzenia zniknąłem jej z oczu. Ignorowałem ją na korytarzu, sam radziłem sobie z dręczycielami i przestałem odwiedzać jej mamę. Cały wolny czas poświęciłem na taniec. Dzięki niemu mogłem zapomnieć, zatracałem się w nim... Wtedy wszystko stawało mi się obojętne. Jedyne co było ważne to muzyka i moje ruchy. Skupiałem się tylko na krokach, ignorowałem zmęczenie i ból. Chciałem pokazać jej, im wszystkim, co tak naprawdę znaczę.
~*~
Później poszedłem na przesłuchanie, dostałem się do wytwórni i nie miałem czasu na wspomnienia. Ciężko pracowałem, by pewnego dnia zadebiutować. Poznałem kilku chłopaków, którzy mnie wspierali, a ja ich. Już nie byłem samotny.
Z czasem stałem się bardziej rozpoznawalny, mój wygląd się zmienił i nagle każdy chciał się ze mną spotkać. Zapomnieli, kim był ten chłopak o pucatych policzkach. Nikt już nie pamiętał, jak bardzo mnie ranił i co przez nich przeżyłem. Teraz to ja mogłem patrzeć na nich z góry i zbywać. Miałem siłę, by przezwyciężyć wszystko. Niestety tak mi się tylko zdawało.
W dniu, kiedy miał się odbyć nasz debiut, mój i chłopaków miałem nikłą nadzieję, że przyjdzie. Że mnie wesprze i doda otuchy. Do ostatniej minuty czekałem aż wejdzie i życzy mi powodzenia. Jednak występ się skończył, a ona nie przyszła. Każdy płakał ze szczęścia, a ja roniłem łzy na myśl o mojej przyjaciółce, jedynej miłości, która mnie olała. Mimo że wysłałem jej wejściówkę i list z wytłumaczeniem, przeprosinami za coś, czego nie zrobiłem. Ona mnie zignorowała i ponownie złamała mi serce. Wtedy postanowiłem, że już nigdy się nie zakocham i nie zaufam żadnej dziewczynie. Zmienię się tak, by nikt nie mógł mnie zranić. Stanę się zimny i tylko chłopaki z zespołu będą znać moją prawdziwa twarz. No może poudaje przed fanami, ale to nigdy nie będzie prawdziwe. Już nigdy nie będę ofiarą.
~*~
Nie przewidziałem, że tak się za tracę w tej grze. Nie potrafiłem rozróżnić, co było prawdą, a co kłamstwem. Robiłem coś, a myślałem inaczej. Czułem, że pogrążam się w ciemnej dziurze, z której nikt nie potrafił mnie wyciągnąć. Chciałem się uwolnić, ale... Kłamstwa przetrzymywały mnie w swoich szponach i szeptały kolejne do ucha. Dręczyły mnie wspomnieniami, podsycały mój gniew i budowały kolejne ściany oddzielające mnie od prawdziwego siebie. Kłamstwa urosły tak wielkie, że chciały pożreć mnie żywcem.
Reader pov
Chciałam mu wybaczyć, pójść i go wspierać, jednak nie potrafiłam mu wybaczyć. Wciąż słyszałam ten wściekły głos mojego chłopaka, gdy mówił mi co Jimin mu powiedział. Mój mały Jimin-ah groził innej osobie i to w tak okropny sposób. Nie mogłam już dłużej z nim rozmawiać.
Z czasem chęć pójścia do niego rosła, zawsze jednak coś mnie powstrzymywała. Chłopak, który już zresztą jest tylko przeszłością oraz oddana przyjaciółka. Tylko że jej nie chodziło o to co chłopak kiedyś zrobił, chodziło jej o jego sławę i fanki. Bała się o mnie, a ja byłam jej za to wdzięczna. Zresztą, on już może być teraz kimś zupełnie innym.
Wszystko się zmieniło, gdy znalazłam wisiorek. Ten sam, który mi dał, kiedy byliśmy jeszcze dziećmi. Łzy wzruszenia stanęły mi w oczach, a gdy przeczytałam tekst tam się znajdujący, rozpłakałam się jak małe dziecko. Jak mogłam stracić swojego najlepszego przyjaciela, mojego powiernika i oddanego towarzysza. Wszystko przez chłopaka, który okazał się zimnym draniem. Straciłam przez niego najważniejszą osobę z mojego życia.
Od razu wyszukałam aktualne zdjęcie Jimina, wydrukowałam w specjalnej drukarce i wstawiłam do wisiorka. Zaczęłam zagłębiać się informacje o jego zespole. Słuchałam wszystkich piosenek i roniłam łzy, gdy słyszałam jego głos. Był piękny niczym anioła, tak bardzo żałowałam, że nie mogłam już go słyszeć na żywo.
W kilka dni nadrobiłam wszystkie filmiki i artykuły, jakie istniały. Kupiłam albumy, które stały na honorowym miejscu. Kibicowałam BTS zawsze, gdy byli nominowani do jakiejś nagrody. Śledziłam ich profil, by usłyszeć co u mojego dawnego przyjaciela. Każda wzmianka o pogorszeniu jego zdrowia z powodu diet czy przemęczenia były dla mnie niczym kopniak w brzuch. Wszystko moja wina, moja i słów, które wypowiedziałam tego nieszczęsnego dnia. Te głupie żarty innych na pewno tak na niego nie działały.
Tak bardzo bym chciała cofnąć czas i móc znów przytulić swojego Jimin-ah.
Jimin pov
Powoli nie dawałem rady, nawet mimo pomocy przyjaciół moja psychika coraz bardziej upadała. Zacząłem żyć z dnia na dzień, żyłem tylko pracą i ćwiczeniami. Krzywdziłem się coraz bardziej, ale co mogłem zrobić? Było za późno, za mocno w tym siedziałem.
W pewnym momencie podczas koncertu zapragnąłem, by ona przyszła. Czułem to tak potężnie, że zadzwoniłem na jej dawny numer. Niestety już od dawna był nieużywany przez właściciela. Kopnąłem w ścianę i wróciłem do garderoby. Miałem ochotę coś rozwalić, ale Jin ciągle starał się mnie uspokoić, a V trzymał mnie w miejscu i szeptał słowa otuchy.
Co miałem poradzić, że tak bardzo chciałem znów zobaczyć jej twarz. Chciałem zaśpiewać dla niej, zatańczyć i pokazać na kogo wyrosłem. Pokazać, że nie jestem już małym Jiminim, teraz jestem Park Jimin. Członek zespołu BTS, pożądany przez miliony nastolatek na całym świecie.
Pamiętam, jaki byłem szczęśliwy, gdy nie miałem tego wszystkiego. Jedyne czego potrzebowałem była T/I. Tak bardzo chciałbym wrócić do tamtych czasów i nawet jeśli kocham chłopaków jak braci, to oddałbym wszystko za powrót do tamtych beztroskich chwil. Zresztą wiem, że by zrozumieli, a nawet sami by mnie odwieźli do domu. Taehyung zawsze chciał ją poznać, wiedział o niej wszystko z moich opowieści i nawet wizja końca tej sielanki nie niszczyła jego obrazu.
Jakieś irracjonalne przeczucie kazało mi czekać. Mieć nadzieję, że ona się pokaże, że w chwili, gdy wyjdę na scenę, ujrzę tę twarz w tłumie. To była jedyna rzecz, która pozwoliła mi wyjść przed fanów. Włożyłem w występ całe serce i myśli z mojej głowy. Jeszcze nigdy tak się nie starałem i to tylko dlatego... By dała mi szansę, ponieważ byłemu tutaj i czekałem na nią.
W końcu nadeszła kolej na mnie. Słowa piosenki, którą wszyscy mieli usłyszeć po raz pierwszy. Była ona o tym, co tak naprawdę czuję. To była ostatnia szansa, by przekazać noonie co się ze mną dzieje. Śpiewałem mając cichą nadzieję, że do niej wrócę, choćby na mały moment. Jedno uderzenie serca. Mrugnięcie. Wystarczające, by ujrzeć ją ostatni raz.
Powiedz mi
Ze swoim słodkim uśmiechem na ustach
Powiedz mi
Powiedz mi
Wolno szeptając do mojego ucha
Nie bądz Obłąkana
Bądź Gładka jak wąż
Chcę się uwolnić ale...
Odejdź, odejdź, odejdź ode mnie
Odejdź, odejdź, odejdź ode mnie
Uratuj mnie, za wszelką cenę
Ocal mnie
Próbuję uciekać, ale to ciągle się dzieje
Jestem uwięziony w kłamstwie
Uwięziony w kłamstwie
Znajdź ponownie mój nieskazitelny byt
Nie mogę wyplątać się z tego kłamstwa
Oddaj z powrotem mój uśmiech
Uwięziony w kłamstwie
Ocal mnie od tego piekła
Nie mogę wydostać się z tego chaosu
Ocal mnie, odbywającego karę
Pożądasz mnie
Tego, który zboczył ze ścieżki
Pożądasz mnie
Jak zawsze...
Czuje się nieobecny
Zawsze wchodzisz mi drogę
Powtarzam jeszcze raz
Odejdź, odejdź, odejdź ode mnie
Odejdź, odejdź, odejdź ode mnie
Uratuj mnie, za wszelką cenę
Ocal mnie
Próbuję uciekać, ale to ciągle się dzieje
Jestem uwięziony w kłamstwie
Uwięziony w kłamstwie
Znajdź ponownie mój nieskazitelny byt
Nie mogę wyplątać się z tego kłamstwa
Oddaj z powrotem mój uśmiech
Uwięziony w kłamstwie
Ocal mnie od tego piekła
Nie mogę wydostać się z tego chaosu
Ocal mnie, odbywającego karę
Wciąż jestem taki sam
Wciąż istnieje mój wcześniejszy byt
Ale... Przerośnięty kłamstwem
Próbuje pochłonąć mnie w żywcem
Uwięziony w kłamstwie
Znajdź ponownie mój nieskazitelny byt
Nie mogę wyplątać się z tego kłamstwa
Oddaj z powrotem mój uśmiech
Uwięziony w kłamstwie
Ocal mnie od tego piekła
Nie mogę wydostać się z tego chaosu
Ocal mnie, odbywającego karę
Nie przyszła, a mnie pochłonęły moje kłamstwa. Jimin zniknął, a została tylko jego marna namiastka utworzona przez wytwórnię i problemy. Tylko ona mogła mnie uratować. Nie zdążyła.
*W tym samym czasie*
Reader pov
Tak bardzo cieszyłam się na ten koncert. Wreszcie będę mogła go zobaczyć, przeprosić i błagać o wybaczenie. Wybiegłam z samochodu i skierowałam się do miejsca, gdzie odbywał się koncert. Przechodziłam właśnie po pasach, gdy nagle oślepiły mnie reflektory samochodu. Później opanowała mnie ciemność i nie czułam już nic. Przepraszam Jimin-ah.
~•~
Mimo że wielu ludzi się zleciało, było za późno. Dziewczyna już nie żyła, a po uprzątnięciu miejsca wypadku została tam tylko jedna rzecz. Tak mała, że nikt jej nie zauważył. Wisiorek otwarty na zdjęciach prawdziwych przyjaciół. Przyjaciół, na których spadały teraz krople deszczu. Tak jakby niebo oddawało im hołd i opłakiwało ich los.
Naprawdę przepraszam, ale mogą tu pozostać jakieś błędy. Niestety tak bardzo nie chciałam wracać, do tego wyżej, że zostawiłam to tak jak jest. Jeśli jakieś rzeczy się nie zgadzają, nie użyłam czegoś należycie to przepraszam. Proszę mi to wskazać i wytłumaczyć, a na pewno to poprawię i nauczę się jak tego używać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top