Jae x Reader cz. II
Już po zajęciach, gdy wreszcie mogłem wrócić do pokoju spotkałem ją znowu. Tym razem nie dała mi od siebie uciec. Choćbym nie wiem jakie bym dawał jej znaki, że chce zostać sam to ta i tak podążała za mną. Nawet nie kłopotałem się zamknięciem drzwi, wiedziałam że jest tylko parę kroków za mną.
– [T.I] to naprawdę nie ma nic wspólnego z tobą, daj mi spokój – mruknęłam i opuściłem plecak na ziemię. – Mam dzisiaj po prostu ciężki dzień i trochę za bardzo daje ponieść się emocjom. Przepraszam za to wtedy.
Potarłem kark i wreszcie uniosłem głowę, by zobaczyć ją ze zmartwioną miną w drzwiach. No i jak bym miał zranić tą biedną, małą istotkę? Westchnąłem i zrobiłem parę dużych kroków, by ją objąć. Dałem jej się we mnie wtulić, a sam schowałem twarz w jej włosach. Tak bardzo jak chciałem jej pomóc, to tak bardzo bolało i nawet teraz kiedy miałem ją w swoich ramionach odczuwałem niedosyt. Ponieważ byłem tylko jej przyjacielem, może nawet uważała mnie za swojego brata.
– Przepraszam – szepnąłem i przytuliłem ją mocniej. – Naprawdę chce ci pomóc. Nie chciałem cię zranić.
– Nie szkodzi, wiem że nigdy byś mnie nie zranił. Ale prosze nie rób tak więcej, naprawdę się wystraszyłam, że przegięłam. W końcu to twój przyjaciel i może nie chciałbyś się dzielić-
– Spokojnie – przycisnąłem jej głowę bliżej mojego serca i pozwoliłem jednej łzie upaść w jej włosy. – Jest cały twój, już ja tego dopilnuje. Obiecuję.
~*~
– Dobra przeprosiłeś mnie, ale możesz mi chociaż powiedzieć o co ci chodziło? – Younghyun spojrzał na mnie z nad, któregoś już burgera i podniósł brew. – Zachowywałeś się jak nie ty, już miałem cię umawiać do lekarza czy coś.
– Powiedzmy, że miałem zły dzień, tydzień – westchnąłem i położyłem głowę na stoliku.
– No nie wyglądasz za dobrze stary, może jednak pójdziemy do tego lekarza, co? Wiesz że jakby coś się działo to możesz na mnie liczyć nie?
Spojrzałem na przyjaciela i zacisnąłem usta. Tak jak na nią nie mogłem być zły, tak i na niego. Niby jak bym miał skoro mówił mi takie rzeczy? Naprawdę los musiał sobie ze mnie tak zażartować i to właśnie jego w to zamieszać? Nie mógł to być Wonpil? Z nim byłoby łatwiej.
– Właściwie to jest coś co może mi pomóc.
– Mów – chłopak odłożył pusty już papierek po jedzeniu i spojrzał na mnie poważnie. – Dopóki to nas nie zabije to, to zrobimy.
– Sam się zabij idioto – zaśmiałem się i rzuciłem w niego serwetką. – Po prostu pomyślałem że może wyjdziemy gdzieś razem. Wiesz z chłopakami i może… może [T.I] też mogłaby przyjść?
– I to jest to wielkie coś? – szatynką oparł się o oparcie kanapy i prychnął. – Ja tu myślę, że będziemy musieli zrobić coś nielegalnego, a tu tylko to? Mógłbyś się bardziej postarać.
– No dobra zrozumiałem – skopiowałem jego pozycję i spojrzałem na telefon, na którym po raz kolejny dzisiaj zobaczyłem powiadomienie o wiadomości. No tak… – Ale [T.I] też może iść tak?
– Jasne nie ma problemu – nie zainteresowany zaczął sączyć swój napój. – Dlaczego mnie w ogóle o to pytasz?
– Tak tylko – mruknąłem i zacząłem zbierać swoje rzeczy. – To co mała partyjka Guitar Hero u mnie?
Chłopak tylko uniósł kciuk i ze słomką w zębach sam zaczął się zbierać.
~*~
Znudzony przeglądałem się wygłupom Briana i Dowoona. Szczerze to nie miałem ochoty wcale tutaj być, ale czego się nie robi dla przyjaciół? Mogłaby się chociaż nie spóźniać, nie po to jej tworzę szansy do poznania tego tam klowna, żebym później sam go zabawiał.
– Hej Jae na pewno powiedziałeś jej dobrą godzinę? – Sungjin usiadł koło mnie na ławce i sam zaczął się przyglądać poczynaniom chłopaków. – Jeszcze nigdy nie widziałem żeby się spóźniła.
– Sam zaczynam powątpiewać, jeśli się zaraz nie zjawi to idziemy bez niej – wzruszyłem ramionami i kiedy już miałem podnieść swoje zacne cztery litery z niewygodnych desek, zobaczyłem coś czego chyba nigdy nie zapomnę. – No i masz powód – odchrząknąłem i starałem się uciec spojrzeniem od [T.I]
Nie było to jednak takie proste, ona wręcz… promieniała. Pierwszy raz widziałem ją w takim wydaniu. Umalowana, z lokami spływającymi po jej plecach niczym fale i jeszcze ta sukienka. Wyglądała przepięknie. W tej chwili jeszcze bardziej żałowałam, że zgodziłem się jej pomóc.
– Przepraszam za spóźnienie, współlokatorka miała małe załamanie z powodu egzaminu – dziewczyna uśmiechnęła się do każdego z nas i poprawiła jedno pasemko włosów. – To na jaki film idziemy?
– Na Avengers oczywiście – posłał w jej stronę swój popisowy uśmiech Brian i oddalił się wreszcie od Dowoona. – Ładnie dzisiaj wyglądasz, z jakiej to okazji?
– Tak po prostu – zarumieniła się [T.I] i przegryzła wargę. – Miejsca już zaklepane czy mam się z kimś bić?
Zaśmiałem się odrobinę nie szczerze i podałem jej bilet, który był zaraz obok Younghyuna. Zignorowałem spojrzenie jego samego i zacząłem iść w kierunku kina. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to może dzisiaj zbiorę owoc swojej ciężkiej pracy.
Nie zdążyłem dojść daleko, gdy minął mnie śmiejący się Sungjin, a za nim biegł wkurzony Younghyun. Zacisnąłem usta w wąską kreskę i już miałem się rozwodzić w myślach, jak głupie jest te próbowanie ich zbliżyć do siebie, gdy poczułem, że ktoś bierze mnie pod ramię i ciągnie mnie na swój poziom.
– Wiem, że się starszasz i to doceniam, ale nie dało się zaaranżować czegoś z mniejszą ilością osób – usłyszałem przy swoim uchu i od razu westchnąłem. Za jakie grzechy?
– Spróbuj wyciągnąć tego człowieka na randkę to pogadamy. Do wszystkiego dojdziemy z czasem.
– Ale on tylko się wygłupia i biega za innymi – dziewczyna wydęła dolną wargę i wróciła do wodzenia spojrzeniem za uciekającymi od siebie nawzajem dzieci. – Myślisz że podoba mu się ta sukienka czy chciał być tylko miły?
– Kobieto! Jestem facetem! Ja nic nie wiem… ale jeśli mnie pytasz to wyglądasz naprawdę dobrze i nie przejmuj się nimi. Każde nasze spotkanie polega na takich wygłupach.
– Hej Jae! Wiecie że nawet ładnie razem wyglądacie? Zrobić wam zdjęcie? – krzyknął z oddali Brian i już zaczął wyciągać telefon, gdy sam zacząłem biec w jego stronę sprintem. – Yaahh! Przecież nic ci nie zrobiłem! Dlaczego mnie gonisz?!
– Sam sobie zrób z nią zdjęcie!
– A może zrobię i co?! – chłopak czym prędzej podbiegł do zdezorientowanej [brunetki itd.] i objął ją ramieniem. – Nie uważasz, że Jae się dziwnie zachowuje? – wyszeptał szybko, by zaraz krzyknąć. – I tak byś przy niej wyglądał jak jakiś ogr!
– Przestań mnie porównywać do postaci z tej bajki!
– Może trochę – speszona dziewczyna wyszeptała i spojrzała nieśmiało na obejmującego ją studenta. – Naprawdę zrobisz sobie ze mną zdjęcie?
– Czemu nie – zaśmiał się chłopak i uśmiechnął w stronę aparatu. – Przyjaciele Jae'a są moimi przyjaciółmi. Jako moja nowa przyjaciółka musisz mi powiedzieć jeśli się czegoś dowiedzieć o jego zachowaniu. Trochę się o niego martwię…
~*~
– Hej Young K! Mógłbyś łaskawie dać usiąść komuś jeszcze? – zmęczony już chciałem usiąść koło kolegi, gdy zobaczyłem spojrzenie [T.I.]. No tak zapomniałem…
Z teatralnym gestem ustąpiłem jej miejsca, by zaraz usiąść koło Wonpila. Szczyt moich marzeń… no ale co mogłem zrobić? Plan szedł po mojej myśli. Moje gołąbki zaczęły ze sobą rozmawiać, a nawet spiskować przeciwko mnie więc mamy progres! Jak żałośnie to nie brzmi.
– Może powinniśmy zaprosić [T.I.] na jedną z naszych prób? Jae zawsze ma cię tylko dla siebie i skoro postanowił się jednak podzielić, to powinniśmy to wykorzystać – powiedział Sungjin i ukradł z talerza Dowoona kawałek pizzy. – Oczywiście jeśli będziesz chciała.
– Przyjdź! Oni mają już dość czytania moich tekstów, może ty będziesz milsza – jęknął Brian i oparł o ramię studentki.
– J-jasne. Twoje teksty są świetne Younghyun, widziałam je raz u Jae'a na biurku. Masz talent.
– Naprawdę tak sądzisz?! Nikt jeszcze nie powiedział mi czegoś takiego – zawstydzony chłopak zaczął pocierać swój kark zakłopotany, ale zaraz uśmiechnął się delikatnie. – Może kiedyś przyjdziesz mi pomóc? Przydadzą mi się jakieś inne doświadczenia. Pewnie masz dużo historia, które mogą być moją inspiracją.
– Tak się składa, że nigdy jeszcze nie miałam chłopaka – westchnąłem i spojrzałem w drugą stronę nie chcąc oglądać jej rumieńców i ich świecących się oczu. Głupią miłość, po co to komu… to by był dobry tekst.
– Ale tak nigdy nigdy?! Nie wierzę. Dziewczyna taka jak ty musiała mieć chociaż jednego.
Czy powinienem iść do domu? A może powinienem poprosić Dowoona, by dźgnął mnie widelcem? Tak dużo możliwości i coraz mniejsza ochota by z nimi przebywać, a to dopiero początek!
~*~
Znudzony wlokłem się na zajęcia i sprawdzałem telefon w poszukiwaniu jakichkolwiek wiadomości od Briana albo [T.I]. Od czasu gdy ich bliżej ze sobą poznałem stałem się piątym kołem… jasne wiedziałem że będą spędzać ze sobą więcej czasu, ale żeby mnie tak ignorować? Jeszcze nawet nie są parą!
Uniosłem głowę gdy usłyszałem znajomy głos. Od razu zauważyłem dziewczynę, która z uśmiechem biegła w moją stronę i zdążyłem się uśmiechnąć, zanim ta nie skręciła w zupełnie innym kierunku. Kto by się domyślił… biegła do swojego ukochanego Younghyuna i kogo zignorowali po raz kolejny? A tak mnie. W tej chwili nie byłem zły przez swoje uczucia, ale przez to że w jednej chwili straciłem obu przyjaciół.
Westchnąłem i wróciłem do powolnego marszu w stronę głupiego budynku. Po co komu studia, gdy nie ma się ochoty by robić cokolwiek. Na dodatek dzisiaj mamy próbę, żyć nie umierać.
– Jae! Jae! Nie słyszałeś mnie czy mnie ignorujesz – spojrzałem zaskoczony na Wonpila i zamrugałem powoli próbując ogarnąć co się dzieje dookoła mnie.
– Sorry, chyba się zamyśliłem.
– Widziałem przedtem [T.I] i Younghyuna, rozmawiałeś z nimi wcześniej? Twój plan chyba działa prawda?
– Ta działa, ale z czego tu się cieszyć? – kopnąłem kamień stojący mi na drodze i tylko w umyśle pisnąłem z bólu. Głupi kamień.
– Myślałem, że się pogodziłem z tym że ona coś do niego czuje – westchnął chłopak i poklepał mnie po plecach. – Rozmawiałeś z nim? Coś jest na rzeczy? Czy dręczysz się niepotrzebnie.
– Gdybym chociaż gadał z którymkolwiek z nich! Nie wiem czemu to zadziało się tak szybko, ale żadne z nich nie ma czasu! Rozumiem [T.I] spędza czas ze swoją miłością życia czy kim tam, ale Young K? Nie uważasz że to trochę nie fair, że ignoruje swojego najlepszego kumpla?
– Jae to tylko przejściowe, dopiero się poznają i-
– Mam to gdzieś! Właśnie dlatego nie chciałem się w to bawić! Myślałem że chociaż raz znalazłem ludzi, którzy ze mną zostaną, ale jak widać świat jest tak samo do dupy jak kiedyś. Niech robią co chcą, już mnie to nie obchodzi. Cześć Wonpil i przekaż Sungjinowi, że nie przyjadę na próbę.
Szybkim krokiem oddaliłem się od krzyczącego chłopaka i skierowałem się w kierunku swojego akademika. Przeszła mi jakąkolwiek ochota na ratowanie swojej edukacji, a niech i to się jeszcze spieprzy.
~*~
– Jae masz zamiar przyjść wreszcie na próbę?-
– Hej Jae jednej z twoich profesorów pytał mnie o ciebie. Kiedy masz zamiar wrócić na zajęcia-
– Jae jak znowu się nie pojawisz, to poszukamy nowego gitarzysty!
Pierwszy raz po przesłuchaniu miliona wiadomości zareagowałem w jakikolwiek sposób. Spojrzałem na telefon, jak na zdrajcę i sprawdziłem godzinę. Jeśli nie chce stracić ostatnich znajomych, to powinienem się w tej chwili ruszyć, ale czy warto? … nie no warto.
Wstałem, wziąłem prysznic i po ubraniu się w pierwsze lepsze ciuchy, złapałem gitarę i wyszedłem z pokoju. Jak mnie okradną to trudno, życzę powodzenia w przejściu przez ten syf.
Z beznamiętnym wyrazem twarzy wszedłem do sali, w której zazwyczaj odbywały się próby i zmierzyłem pomieszczenie spojrzeniem. Zignorowałem zdziwionego Wonpila, złego Sungjina i szczęśliwego Dowoona. Ważniejszy był mój przyjaciel, który w tej chwili całował, dziewczynę którą kocham ponad życie.
Zacisnąłem usta w wąską linie i spojrzałem na swoją gitarę. Ponownie zadałem sobie pytanie czy było warto? Nie no chyba jednak nie. Zdążyłem tylko odwrócić się na pięcie, gdy poczułem mocny uścisk na ramionach
– Nawet o tym nie myśl Jae, pomyśl o tym co mi kiedyś powiedziałeś. Mówiłeś, że zrobisz wszystko była szczęśliwa i co? Jest, więc weź się w garść i przestań siedzieć w pokoju, jak w jakiejś jaskini. – spojrzałem na Wonpila i starałem się go strząchnąć. – Chcesz odejść z kapeli przez dziewczynę i na dodatek stracić nas?
– No patrzcie kto wreszcie zaszczycił nas swoją obecnością. Nie wiem czy byłeś chory, czy księżniczka miała swoje humorki, ale bierz tą gitarę i zacznij przeglądać nowe teksty! – powiedział Sungjin i zaczął mnie pchać w kierunku stołu całego w papierach. – Cieszę się, że wróciłeś ale masz naprawdę przerypane. Ale wiesz że i tak cię kochamy, prawda?
Lider zespołu uśmiechnął się do mnie i posadził mnie na krześle wprost przed parą, która wreszcie zauważyła że ja istnieje. Uroczo.
– Jae! Gdzie ty byłeś tyle czasu? Martwiłam się o ciebie!
– Ah tak? Kiedy? Przed czy po wysysaniu życia z mojego przyjaciela?
– Co ty tam mamroczesz? – dziewczyna przesiadła się bliżej mnie u spróbowała mnie objąć, ale od razu ją zbyłem. – Coś się stało? Znowu masz jeden z tych dni?
– Może mam i co związku z tym? – prychnąłem i zacząłem odrzucać sobie kolejne teksty. Kto by przypuszczał, oczywiście same o szczęśliwej miłości. – Jak tam w świecie zakochanych? Spędzacie dużo czasu ze sobą? Nie żebym zauważył, mam w końcu wielu innych przyjaciół.
– Jae, wiem że ostatnio trochę cię zaniedbaliśmy, ale wiesz jak to jest – Young zdrajca zarzucił takie na moje barki i uśmiechnął się w moją stronę. – Obiecuję, że teraz będziemy spędzać z tobą więcej czasu.
– Co jeśli ja nie mam ochoty – wstałem i zacząłem stroić swoją gitarę. – Możemy zacząć tą próbę? Śpieszę się do swojego łóżka, jest samotne.
– Jae – dziewczyna chciała złapać mnie za dłoń, ale widząc moje spojrzenie od razu się poddała. – Dlaczego taki jesteś?
– Och no nie wiem, pomyślmy. – przyłożyłem palec do ust i udałem że mnie olśniło. – A więc pomogłem ci poderwać mojego najlepszego kumpla przez głupi zakład, spędziłem kupę czasu ustawiając wasze spotkania, podpowiadałem ci przez cały czas tematy i jak z nim rozmawiać i co mam z tego?! Nie dość że przez ciebie straciłem przyjaciela, bo widywać się z nim już nie widuje, to jeszcze zostałem przez ciebie kompletnie plany! – odłożyłem gitarę na miejsce i zdałem kaptur z głowy. – Czy ty w ogóle pomyślałaś chociaż raz, jak ja się z tym czuję?! Widzisz nie wszystko się kręci wokół ciebie! Ty jak i twój kochaś dajcie mi święty spokój i najlepiej więcej nie pokazujcie mi się na oczy! Myślisz że to proste patrzeć na miłość swojego życia, jak mija cię obojętnie wpadając w ramiona twojego najlepszego przyjaciela?!
Patrzyłem na zszokowanych przyjaciół i tylko czułem, jak moja klatka unosi się z każdym ciężkim oddechem. W końcu nie doczekawszy się żadnej reakcji, zarzuciłem kaptur z powrotem na mokre włosy ukrywając przekrwione oczy. Mogłem zostać w domu!
Jednak gdy tylko znalazłem się w wystarczającej odległości od budynku, poczułem jak cała złość ze mnie ulatuje, a jej miejsce zajmuje smutek i żal. Poczułem jak głupia warga zaczyna drżeć, a oczy stają się mokre. Szybko schowałem się w jakiejś alejce i usiadłem na brudnej ziemi. Z wielkim trudem próbowałem się uspokoić. Zacząłem uderzać pięścią w ścianę za mną, by odwróci się czymś uwagę swojego organizmu i wziąć wreszcie normalny oddech. Szkoda że to nie było takie proste.
Pociągnąłem lekko nosem i spojrzałem na wyświetlacz telefonu, na którym miałem zdjęcie z tego nieszczęsnego spotkania w kinie. Czym prędzej usunąłem to zdjęcie i rzuciłem telefonem w kąt. Po co komu dziewczyna? Przyjaciel? Najlepiej wrócić do Stanów i zapomnieć o tym całym cyrku.
Na samą myśl aż mnie przeszły ciarki. Co ja niby miałem teraz zrobić? Dlaczego mam tak długi język?
– Jae?! Jesteś tutaj?
Uniosłem głowę i spojrzałem na swojego byłego najlepszego przyjaciela. Mierzyłem go chwilę spojrzeniem po czym ponownie opuściłem głowę. Tylko tego mi brakowało. Tylko kątem oka widziałem, jak chłopak siada obok mnie i sam spuszcza głowę.
– Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? – mruknął nie ruszając się nawet o milimetr. – Nie byłoby łatwiej powiedzieć mi o tym głupim zakładzie i o tym co czujesz do [T.I]? Stary myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.
– Nie jesteś w tej chwili osobą, która może to mówić. To nie ja ignorowałem twoją egzystencję.
– Tak wiem schrzaniłem, ale nie uważasz, że ty też nie jesteś bez winy? Kurcze, przecież ja się z nią spotykałem ze względu na ciebie! Nie wiedziałem wtedy czemu ci tak na tym zależy, ale teraz już rozumiem.
– A co to zmienia? Ty jesteś z nią, ona cię kocha. Ja jestem tym dziwnym typkiem, który się przy was kręci – prychnąłem i spojrzałem na swoją poobijaną dłoń. – Wiesz to śmieszne, że po raz kolejny dziewczyna robi mi coś takiego. Może ja jestem jakimś życiowym przegrywam?
Nagle poczułem uderzenie na swoim policzku i kiedy tylko zobaczyłem Younghyuna pocierającego swoją dłoń, nie wytrzymałem. Sam się na niego rzuciłem i przemienliśmy się w kulę z wystającymi od czasu do czasu kończynami. Tarzaliśmy się po ziemi i tylko od czasu do czasu potrafiliśmy uderzyć siebie nawzajem. Jednak kiedy spojrzałem na jego twarz cała wolą walki ze mnie uszła. Położyłem się tylko na plecach i czekałem na kolejne uderzenie, które nie nadeszło.
– Nie kocham [T.I]. Nawet nie chciałem z nią nigdy być – powiedział cicho chłopak i położył się obok mnie i skupił się na chmurach przelatujących nad naszymi głowami. – To ona mnie poprosiła o szansę. Na początku nie chciałem się zgodzić, dużo nad tym myślałem. Ale ona wciąż nalegała i pomyślałem "Hej, skoro Jae'owi tak na tym zależało, to czemu nie dać jej szansy". Skąd miałem wiedzieć, że to się tak skończy?
Spojrzałem na niego zdziwiony, ale zaraz wróciłem do poprzedniej pozycji. Musiałem sobie wszystko poukładać.
– Co… co się stało gdy wyszedłem?
– Szczerze? Nawet nie wiem. Byłem w takim szoku… chyba zerwałem z [T.I] przez ten zakład, w którym byłem sam nie wiem kim i wyszedłem cię poszukać. Może i schrzaniłem, ale znam pewne zasady. Przyjaciele zawsze są ważniejsi niż dziewczyny – mruknął basista i i szturchnął mnie ramieniem. – Przepraszam za to wszystko i za to że cię ostatnio ignorowałem. Wiem że nie wybaczysz mi tak od razu, ale wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć? Jeśli chcesz to nawet znowu mogę z tobą za karę biegać po czyimś trawniku w samych bokserkach. Czego się nie robi dla przyjaciół nie?
Zaśmiałem się na samo spotkanie i nawet lekko uśmiechnąłem. Nigdy nie potrafiłem się na tego idiotę długo gniewać i vice versa.
– Nie będzie tak łatwo odbudować moje zaufanie do ciebie, wiesz o tym prawda Kang?
– Oczywiście Park, ale tak łatwo się mnie pozbędziesz.
~*~
– I wtedy Kang wleciał w tę siatkę za tą głupią piłką – powiedziałem i zacząłem się śmiać z resztą zespołu. – Gdybyście widzieli jego minę!
– Nie moja wina! To ty ją tak rzuciłeś! Jesteś pewny że mi wybaczyłeś? Bo mi to wygląda na dalszą zemstę.
– Czasem mam nawroty złości, musisz z tym żyć – wyszczerzyłem się do niego i sięgnąłem po pare frytek.
– Miło widzieć, że się dogadaliście. Próby w tej dziwnej atmosferze… nie róbcie tego więcej! – Sungjin uderzył dłonią w stół, czym wystraszył biednego Dowoona, który zaczął się dławić swoim piciem. – Yahh przepraszam Dowoon! To wina tych idiotów!
Uśmiechnąłem się pod nosem i sam zacząłem sączyć mój napój. Trochę czasu minęło od kiedy wreszcie znów siedzimy razem. Na początku ciężko było wytrzymać w towarzystwie Younghyuna, ale z czasem wszystko sobie wyjaśniliśmy i w tej chwili mogę powiedzieć że prawie mu wybaczyłem. Został mi lekki żal, ale to tylko kwestia czasu zanim znów będzie moim najlepszym przyjacielem.
Co do [T.I]... Próbowała porozmawiać ze mną nie raz, ale jakoś nigdy nie byłem na to gotowy. Przynajmniej jak na razie, za to Brian już sobie z nią wszystko wyjaśniła i nawet podobno zostali przyjaciółmi. Co mnie trochę zabolało to, to że podobno jej zauroczenie nim jej przeszło. Pomyśleć że tyle musiałem przejść tylko dla tego zauroczenia… ale nie mi oceniać, w końcu ani ona ani on nie wiedzieli o moich uczuciach. Przynajmniej tak mówią.
Westchnąłem i spojrzałem w stronę drzwi i wtedy ją zobaczyłem. Piękna jak zawsze, jednak ze smutkiem nie było jej do twarzy. Zsunąłem się bardziej z kanapy i zacząłem się bawić słomką.
– Właśnie… masz zamiar kiedyś z nią porozmawiać? – spojrzałem na Wonpila i ogarnąłem grzywkę z oczu. – Wiesz mógłbyś jej dać wreszcie szansę, w końcu nie codziennie twój przyjaciel wyznaje ci swoje uczucia.
– Kocham cię Brian.
– Ja ciebie też Jae – powiedział chłopak nie odwracając swojej uwagi od telefonu.
Wskazałem na niego ręką pokazując, że można i wróciłem do mojej jakże interesującej zabawy. Spoko rozrywka polecam.
– Myślę, że powinniście pogadać. Dla Younghyuna dałeś, a on też zawinił – powiedział Dowoon i zaraz się speszył, gdy Brian spojrzał na niego, jak na zdrajcę.
– Dziękuję ci Dowoon, przez ciebie znowu będę łapał piłki twarzą.
– Jae… wiem że nie chcesz mnie widzieć, ale możemy chwilę porozmawiać? – usłyszałem cichy szept i powoli uniosłem spojrzenie. – Proszę?
Westchnąłem i pokazałem gestem Kangowi, że sam dam sobie radę. Wstałem powoli i po uprzednim otrzepaniu dżinsów skierowałem się do wyjścia. Jeszcze tych szpiegów mi potrzeba, żeby mi każde słowo podsłuchali.
– Wiesz nie bardzo mam na to ochotę, ale ktoś już mi dzisiaj powiedział, że to nie fair więc – wypuściłem powoli powietrze z płuc i zakołysałem się na piętach nawet na nią nie patrząc. – Mów co masz mówić i miejmy to już za sobą.
Jednak zamiast usłyszeć jakieś wyjaśnienia, spotkałem się z długą ciszą przerywaną przez szuranie. Oczywiście, przecież się się stresuje to zawsze trzeba butem o jakąkolwiek powierzchnię. Jak mógłbym zapomnieć.
– Jak pewnie wiesz ja I Brian nie jesteśmy już razem… i nie wiem czy cię to interesuje, ale już nic do niego nie czuję.
– Tą już mi to powiedział. Czy to wszystko?
– Ja… chciałam przeprosić – pociągnęła nosem i wreszcie na mnie spojrzała. – Nie powinnam się z tobą zakładać i zmuszać cię do pomocy, a już na pewno nie powinnam ci kraść przyjaciela. tak bardzo cię przepraszam, że przez swoje głupie zauroczenie nie zauważyłam co do mnie czujesz. Przepraszam.
Zacisnąłem usta i z niemałym problemem słuchałem jej szlochów. Co ja miałem niby teraz zrobić.
– Ymm, wybaczam? To nie tak że coś wiedziałaś i chyba wreszcie dorosłem żeby to zrozumieć. Więc nie płacz już dobrze? Wiesz że nigdy nie wiem co wtedy zrobić. Może nie będzie jak dawniej, ale wiesz z Younghyunem też od razu nie jedliśmy razem frytek…
– Chciałabym żeby to co teraz powiem było tak proste – dziewczyna się cicho zaśmiała, ale zaraz spojrzała na mnie poważnie. – Pewnie mi nie uwierzysz albo gorzej znienawidzisz mnie już kompletnie, ale… kiedy zaczął się ten niby związek z Brianem i ty wyznałeś mi swoje uczucia, coś zrozumiałam. To nie chodziło wtedy o Younghyuna, to nigdy nie było prawdziwe uczucie… chodziło o ciebie Jae. Byłam głupią że wcześniej tego nie zauważyłam. To ty zawsze sprawiłeś, że się uśmiechałam, ty mnie pocieszałeś i to z tobą kochałam spędzać czas. Przepraszam że zrozumiałam to tak późno i… zrozumiem jeśli ty już nie czujesz tego samego.
Stałem jak zamurowany i zaskoczony jej się przyglądałem. Tego się nie spodziewałem i na pewno nie miałem pojęcia co miałem teraz zrobić…
– D-dasz mi jeszcze trochę czasu? Ja… muszę to przemyśleć – burknałem i szybko ją ominąłem. – Chociaż parę dni…
~*~
Pow X
– Jae!
– Sungjin! Wonpil!
– O mój Boże Dowoon! Dowoon!
– Aaa Young K!
– Jeszcze raz, któraś krzyknie jego imię i zamachach mu cyckami przed twarzą to ją zabije! – spojrzałam na koleżankę i zaśmiałam się głośno widząc jej spojrzenie. Ta zazdrość. – Już ja mu dam faneczki i te rozdawanie autografów. Żadnego podpisywania koszulek!
– Oh daj spokój daj im się pocieszyć, zresztą Younghyun cię kocha – powiedziałam i wskazałam jej chłopaka, który mimo występu wciąż szukał jej spojrzeniem.
– Łatwo ci mówić! Tu i Jae jesteście już tyle ze sobą i po tym co przeszliście, to już niczego się nie boisz. Zresztą nadal ci nie wybaczyłam, że kiedyś całowałam się z Brian!
– Cii, to już prawie koniec.
Z uśmiechem wróciłam do klaskania i skakania w rytm. Zespół chłopaków zrobił się ostatnio bardzo popularny i nawet ostatnio podpisali nowy kontrakt z wytwórnią. Może i mieli teraz mniej czasu, ale widząc ich wielkie uśmiechy gdy występowali na scenie od razu każda z nas o tym zapominała. Jakoś tak się stało że zaraz po zejściu się mnie i Jae, każdy z chłopców sam znalazł swoją drugą połówkę.
Co do mojego związku, to na pewno nie było to łatwe. Długo musiałam udowadniać chłopakowi, że to jego kocham, a nie był zbyt ufny. Ale chyba na to zasłużyłam i będę się starać mu to wynagrodzić już zawsze.
– Hej śpiąca królewno – ocknęłam się z moich myśli, gdy poczułam pocałunek na moich uchylonych ustach. – Jeśli chcesz zostać w hali to proszę bardzo, ale ja jestem głodny i stęskniłem się za swoją dziewczyną, więc radzę zacząć kierować się do wyjścia!
Spojrzałam na swojego ukochanego i tylko się zaśmiałam. Zdecydowanie warto było tyle czekać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top