Dowoon x Reader
– Dowoon? Dowoon-ah? Hej Dowoon!
Zdezorientowany podniosłem głowę i spojrzałem na Sungjina, który bez przerwy powtarzał moje imię. Schowałem twarz zawstydzony w ciepłej bluzie i zacząłem uderzać w bębny. Znów się zamyśliłem i opóźniłem próbę. Naprawdę próbowałem tym razem się skupić, ale jedna osoba ciągle zaprzątała moje myśli.
Ostatnio nie miałem w ogóle czasu, żeby się z nią spotkać z powodu ciągłych prób związanych ze świątecznymi koncertami. Co prawda pisałem z nią codziennie, ale to mi nie wystarczało. Tęskniłem za jej słodkim uśmiechem i wyjątkowym blaskiem w oczach, które miała tylko ona… skrzywiłem się i posłałem w stronę chłopaków przepraszający uśmiech. Kolejna pomyłka.
– Dowoon co się z tobą ostatnio dzieje? Przecież te piosenki masz dopracowane do perfekcji.
– Przepraszam hyeong – zaśmiałem się i zacząłem pocierać kark zdenerwowany. – Tym razem na pewno się nie pomylę, obiecuję.
– No wiesz Sungjin, nasz maknae po prostu usycha z tęsknoty za swoją ukochaną przyjaciółką – powiedział Jae i oparł się o ramię Wonpila. – Powiedziałeś jej wreszcie co czujesz, czy dalej świecisz do niej oczami?
– To nie jest takie proste hyeong…
– Oczywiście że jest, jak chcesz, to powiem jej to za ciebie – rozbawiony chłopak uśmiechnął się zadziornie i sięgnął po telefon. – Może nawet teraz? Zaproszę ją na próbę, co ty na to?
Przerażony zerwałem się z miejsca i wyrwałem mu komórkę z szybkim przepraszam. Miałem się już rozłączyć, gdy usłyszałem ciche “halo” wypowiedziane tak znanym mi głosem. Upuściłem zrezygnowany głowę i chciałem oddać przedmiot właścicielowi, ale ten z resztą zespołu machali na mnie dłońmi, poganiając mnie żebym podniósł słuchawkę.
– Jae? Halo? Po co do mnie dzwonisz, skoro nie odpowiadasz…
– [T.I].
– Dowoonie? Czemu dzwonisz z tego telefonu? Coś się stało?
– Nie, znaczy tak. Znaczy nie wiem? – spojrzałem spanikowany na chłopaków i jedynie Younghyun zlitował się nade mną i przejął słuchawkę.
– No hej [T.I.], masz ochotę wpaść do nas na próbę i może jeszcze coś zjeść? Nie, nie trzeba… no dobra, to widzimy się za godzinę? Świetnie, do zobaczenia – szatyn spojrzał na mnie i rzucił do mnie komórkę. – Czy to na pewno było takie trudne? No nic trzeba cię przygotować na jej przyjście. Wreszcie jej powiesz co czujesz.
– Ale hyeong…
– Nie ma żadnych ale, już ci mówiłem, że do siebie pasujecie. Musimy ci tylko trochę pomóc i zaraz będziecie razem.
~*~
– Waaa [T.I.] nie musiałaś dla nas gotować!
Szczęśliwy gitarzysta szybko objął uśmiechniętą dziewczynę i wrócił do otwierania pojemników z domowym jedzeniem.
– Nie musiałam, ale chciałam. Kiedy ostatnio jedliście coś takiego? Pochorujecie się kiedyś od tych zupek w proszku i mówię szczególnie o tobie Brian – [brunetka itp.] dźgnęła swoim malutkim paluszkiem w pierś Younghyuna i podeszła do mnie z innym pojemnikiem. – A to dla mojego ulubionego perkusisty.
– Znasz jeszcze jakiegoś innego? – zamrugałem zdezorientowany i przyjąłem jedzenie. – Jest ode mnie lepszy? Może mi dać parę lekcji?
– Tak się tylko mówi Dowoon!
– No to może dla mojego najlepszego przyjaciela? – dziewczyna przytuliła się do mnie nagle i tylko dzięki szybkiemu refleksowi udało mi się odłożyć jedzenie na czas. – Tęskniłam za tobą wiesz? Te ciężkie dni, chociaż się opłaciły?
– Zobaczysz – Jae mrugnął do niej zza wszystkich pojemników i spojrzał na nią poważnie. – Bo będziesz na koncercie prawda?
– No nie wiem, ten tutaj mnie na niego nie zaprosił, myślałam że tegoroczne święta spędza sama, a was będę widzieć tylko na filmikach z twittera…
– Nie zaprosiłeś jej?!
– Nie miałem kiedy! – podrapałem się po głowie i spojrzałem na dziewczynę wciąż opartą o moją klatkę piersiową. To zdecydowanie nie pomagało mi się skupić. – Przyjdziesz prawda?
– Hmm no nie wiem, może jednak pójdę z kumplem ze studiów na jakieś dobre jedzenie. W końcu on był pierwszy – westchnąłem i mentalnie się uderzyłem. Nie dość, że się spóźniłem, to jeszcze dałem szansę swojemu rywalowi. Nic tylko pogratulować. – Ale jako że jesteście moją ulubioną bandą przygłupów, to wybiorę was! – [brunetka itd.] wystawiła język i podeszła do chłopaków. – Jedzcie szybko i pokażcie mi małą próbkę.
~*~
– No i wtedy mnie zaprosił.
– A ty nie wiedziałaś co powiedzieć i poprosiłaś o czas? – spojrzałem na dziewczynę kątem oka i zacząłem huśtać nogami w powietrzu. Wreszcie zespół dał nam chwilę, by nadrobić zaległości.
– Dokładnie! Jak to jest, że mnie tak rozumiesz?
– Może dlaczego, że cię kocham – mruknąłem i oparłem się dłońmi o stół… chwila co ja powiedziałem?!
– Co?
– N-no wiesz jak przyjaciółkę – zaśmiałem się nerwowo i opuściłem głowę. Jestem tchórzem.
– Aaa – dziewczyna również się zaśmiała i oparła się o moje ramię. – Cieszę się, że cię mam wiesz?
– Oczywiście.
– Hej gołąbki! Zbieramy się do dormu. Idziecie?
Westchnąłem, zaskoczyłem ze stołu i podałem dłoń przyjaciółce. Nie chciałem się z nią rozstawać, ale ona miała swoje obowiązki, a ja swoje.
– Na sto procent przyjdziesz na koncert?
– Nie mogłabym tego przegapić – dziewczyna uśmiechnęła się do mnie delikatnie i zamachała naszymi załączonymi dłońmi. – Myślisz, że powinnam się zgodzić na to wyjście?
– Myślę że-
– Hej [T.I.]! A może zamiast nudnego wieczoru przyjedziesz na małe przyjęcie w wytwórni i to z nami spędzisz święta?
Spojrzałem zdziwiony na Wonpila i przegryzłem wargę. No tak! Czemu ja o tym nie pomyślałem? Nie dość, że spędzę święta z [T.I], to na dodatek żaden inny facet nie mi jej nie zabierze.
– Hmm, niech będzie, ale poznacie mnie z Got7. Deal?
– Deal! – krzyknął Jae i obejrzał się w naszą stronę. – Jesteś okropną przyjaciółką. Zamiast się cieszyć, że cię przygarniemy, to stawiasz nam warunki. Już ja ci gwarantuje, że żaden z chłopaków nawet na ciebie nie spojrzy.
~*~
Zawstydzony machałem w stronę fanek i tupałem w miejscu podekscytowany. Widziałem w tłumie [T.I.] i cały koncert starałem się jak najlepiej zagrać. Zamiana miejsc z Wonpilem przysporzyła mi trochę problemów, ale i to mi jakoś wyszło. Teraz, mimo że kochałem nasze fanki, chciałem już wyjść. Nie mogłem się doczekać spędzenia wieczoru z [brunetką itd.].
Kiedy tylko reszta była gotowa, zbiegłem ze sceny i poszedłem się szybko przebrać. Nie to, że przygotowałem jakieś specjalne ciuchy, ale chciałem wyglądać na tyle dobrze, by [T.I.] na pewno nie poszła do moich kolegów po fachu. Jeszcze tylko tego, by mi brakowało.
– Hej spokojnie, ona ci nie ucieknie, a wyjdziesz i tak dopiero z nami.
Spojrzałem smutno na hyeonga i usiadłem na jednym z fotel w garderobie. Oni zawsze robili mi pod górkę! Jeszcze jak na złość Jae strasznie powoli się przebierał. Gdyby nie mała pomoc Younghyuna, który go trzepnął w głowę, to siedzielibyśmy tu wieki.
– Wielkie mi rzeczy. Nic by mu się nie stało, jakby trochę poczekał.
– Powiem ci to samo, gdy i ty się zakochasz Jae – powiedział Sungjin poważnie i przewrócił oczami. – Zamiast mu dokuczać lepiej myśl jak mu pomóc. Słyszałeś co wczoraj odwalił. Wybacz mi Dowoon, ale to było naprawdę głupie, żeby wycofać się w takiej chwili.
– Zakochasz? Ja już mam swoją miłość i jest nią ma gitara – prychnął chłopak i wziął swoją miłość w ramiona.
– Może niech jej zaśpiewa naszą piosenkę – mruknął zamyślony YoungK i zarzucił mi ramię na barki. – Dasz radę zaśpiewać czy nie bardzo?
– Nie ma szans – prychnąłem i wsadziłem dłonie do kieszeni. – Może jednak to dobry pomysł, by Jae hyeong jej to powiedział?
– To nie jest dobry pomysł!
– Dlaczego nie? – zapytałem równocześnie z Jae i spojrzeliśmy na resztę zdezorientowani.
– Jesteście głupi? Po czymś takim to ona co najwyżej się zniechęci, a my chcemy, żeby się zeszła z naszym maknae. Albo sam jej to powiesz albo dasz drogę wolną temu jej znajomemu.
Westchnąłem i otworzyłem drzwi. Rozejrzałem się pospiesznie czy na horyzoncie nie ma żadnej fanki i powoli wyszedłem z resztą zespołu. Może i nie byliśmy tak popularni, jak resztą zespołów z naszej wytwórni, ale i u nas zdarzały się przypadki włamania za kulisy. Tutaj jednak miała prawo przebywać tylko jedna fanka.
– Chłopaki! Byliście niesamowici! Dziękuję za zaproszenie -– uśmiechnięta dziewczyna wskoczyła Sugjinowi w ramiona, by po chwili zrobić to z każdym z nas. – Jae co ty odwaliłeś z tym krawatem? Chciałeś by biedne dziewczyny dostały zawału? A ty Dowoon? Cieszę się, że wreszcie nie wstydzisz się śpiewać.
Oczarowany słuchałem jej głosu i oglądałem, jak pięknie dzisiaj wygląda. To było pewne, że jest gotowa na przyjęcie. Miała na sobie śliczną zwiewną, białą sukienkę, która sprawiała że dziewczyna wręcz błyszczała. Jeszcze jakby chciała mojej śmierci, podkreśliła swoje duże oczy, które ciągle przyciągały moją uwagę.
– To jak? Idziemy na imprezę mojego życia? Może wreszcie spotkam jakiegoś fajnego chłopaka.
– Mówiłem ci już, że ci na to nie pozwolę!
– Daj spokój Jae! Zakochałeś się we mnie, czy co? – spojrzałem na dziewczynę zdenerwowany, by zaraz posłać koledze błagalne spojrzenie.
– Może jestem i co z tym zrobisz?
– Nic, nie jesteś w moim typie – dziewczyna odwróciła się na pięcie i złapała mnie pod ramię. – Wolę chłopców takich jak Dowoonie.
– Nie jestem chłopcem [T.I] – jęknąłem i spojrzałem zrozpaczony na Younghyuna.
– Ale jesteś taki słodki – wydęła usta, ale zaraz poczochrała mnie po włosach – Przecież żartuje, jesteś super facetem i tylko czekam, aż przeprowadzisz ze sobą jakąś fajną dziewczyną. Tylko pamiętaj. Ja jestem zawsze na pierwszym miejscu, ok?
– Ok! – uśmiechnąłem się do niej i powstrzymałem się przed powiedzeniem, że już jest na pierwszym i zawsze będzie.
~*~
Stałem oparty o ścianę i przeglądałem się [T.I.], która znów przekomarzała się z hyeongiem w kącie. Chciałbym mieć tyle odwagi co on. Może gdyby tak było, to byłaby już ze mną i nie musiałbym myśleć jak pokonać moją nieśmiałość. Zresztą co jeśli zniszczę przez to naszą przyjaźń? Nie przeżyłabym tego.
– Jakieś pomysły? – poczułem dłoń na ramieniu i zaraz koło mnie stanął Sungjin i Jaebum. – Gapisz się na nich od jakiejś godziny.
– Miałeś nikomu nie mówić hyeong – mruknąłem i spojrzałem na niego zdenerwowany.
– Oj daj spokój, tylko ślepy by nie zauważył co się dzieje między tobą, a tą dziewczyną – powiedział JB i poklepał mnie po plecach. – Nie martw się, nikt ode mnie nawet się do niej nie zbliży.
– Co nie zmienia faktu, że powinieneś wreszcie coś zrobić – podszedł do nas YoungK i pomachał [T.I]. – Jae jej dłużej zabawiać nie będzie.
– Ale co ja mam zrobić?
– Hej Bambam! Spójrz w górę!
Zdezorientowani obróciliśmy się w stronę krzyku i śmialiśmy się na widok przerażonego Bambama i Jacksona, którzy stali pod jemiołą. Wszyscy zaczęli krzyczeć, by się pocałowali, a wtedy poczułem, jak faceci obok mnie sztywnieją.
– Hej co z wami? – spojrzałem na nich zaciekawiony, ale na widok ich podstępnych uśmieszków i szybkiego wycofywania się Briana, zrobiłem krok w tył. – Nie zrobicie mi tego, prawda?
– Oczywiście, że zrobimy!
W jednej chwili popchnęli mnie pod jemiołę, a w drugiej koło mnie wylądowała [T.I] wypchnięta przez Jae i Younghyuna. Spojrzałem zawstydzony na roślinę nad nami i na wszystkich zgromadzonych, którzy znaleźli kolejną ofiarę. Czułem, że moje uszy stają się czerwone, a gdy wreszcie uniosłem głowę, to zobaczyłem że policzki [T.I] powoli stają się różowe. Wziąłem głęboki wdech i nie myśląc o wszystkich innych, przyciągnąłem dziewczynę do pocałunku. Najwyżej się na mnie obrazi, raz się żyje. Już i tak długo się powstrzymywałem…
Na szczęście zamiast uderzenia w twarz, poczułem jak dziewczyna nieśmiało oddaje moje pocałunki i zarzuca mi ramiona na szyję. Uśmiechnąłem się w jej usta i ignorując głośne gwizdy, skupiłem się na jej miękkich ustach.
– No nareszcie! – usłyszałem krzyk Jae i powoli odsunąłem się od dziewczyny.
Od razu złapałem ją za rękę i wyciągnąłem z sali. Z przygryzioną wargą prowadziłem ją w kierunku jakiegoś pustego pokoju. Będę korzystał z tego małego przepływu odwagi, póki mogę.
– Dowoon…
Na jej cichy szept otworzyłem pierwsze lepsze drzwi i wprowadziłem ją do środka. Nie czekając aż się rozmyślę, złapałem ją za rękę i zacząłem mówić co mi od dawna leżało na sercu.
– [T.I.] wiem, że nie powinienem od tak cię całować, ale wiesz, jacy są moim głupi przyjaciele. Jednak bez nich nie zdobyłbym odwagi, by ci powiedzieć… że cię kocham – spojrzałem jej w oczy i dotknąłem zarumienionego policzka. – Już nie chce być tylko twoim przyjacielem, od tak dawna chciałem ci to powiedzieć. Nie chcę żebyś szła na randkę z tym swoim kolegą ze studiów. Jeśli tylko pozwolisz, to zabiorę cię gdziekolwiek zechcesz.
– A co z fankami? Z karierą?
– Zdjęli mi już bana, a na fanki nauczymy się uważać – powiedziałem szybko. – Będzie nam trochę trudno, no bo trasa, ale myślę że warto. Znaczy, jeśli ty też coś do mnie czujesz. Jeśli nie to nie szkodzi, musiałem ci to w końcu powiedzieć. Oczywiście dalej możemy się przyjaźnić, ale-
Znikąd na moich ustach wylądowała jej mała dłoń uciszając mnie. Dziewczyna przyglądała mi się z zaciętym wyrazem twarzy i puściła moją dłoń.
– Dasz mi wreszcie dojść do słowa? Ja też cię lubię i wczoraj, kiedy mi powiedziałeś… że mnie kochasz, to nie zapytałam dlatego, że byłam zaskoczona. Po prostu miałam nadzieję, że to prawda. Tak samo z tą głupią rozmową o [Imię kolegi]. Chciałam zobaczyć jak zareagujesz, ale ty nawet nie zmieniłeś wyrazu twarzy! Już myślałam, że będziesz kazać mi z nim iść.
– L-lubisz mnie? Ale tak lubisz lubisz?
– Lubię lubię – dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i pocałowała mnie w policzek. – I jeśli propozycja jest aktualna, to z chęcią z tobą gdzieś wyjdę. Nawet jeśli bym musiała odganiać od ciebie fanki grabkami.
Zaśmiałem się cicho i mocno ją przytuliłem. Gdybym tylko mógł to bym skakał ze szczęścia.
– No nareszcie! Wiesz ile musiałem się z nim męczyć!?
– Jae!
– No co?
Wesołych Świąt!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top