Lee Know (Stray Kids) [2/2]

Dalsza część shota na zamówienie NapierdolonaJinksem i bubbleyunaa

Po upłynięciu trzech minut zaczęłam mieć coraz to większe wątpliwości i już chciałam zawrócić, kiedy obok mnie przejechał Minho. Kamień spadł mi z serca. Podjechałam za nim do stoiska. Bez słowa złożyliśmy swoje zamówienia jeden po drugim i z daleka wydawać by się mogło, że nawet się nie znamy. Zdziwiłam się zachowaniem chłopaka, aż tak mocno wziął do siebie mój żart? Każdy zapłacił za siebie, a chłopak odjechał w nieznanym mi kierunku bez słowa. Nie wiedziałam co mam robić. Jechać za nim? Nie jechać? Zdecydowałam się jednak pojechać, gdyż nawet nie wiedziałam, gdzie jestem. Jechałam dwa czy trzy metry za chłopakiem w kompletnej ciszy, która powoli zaczęła mnie denerwować. Jak można nie mieć dystansu do siebie chociaż na tyle, żeby być w stanie rozmawiać, no?! To tylko żart, głupi żart nic więcej.

- Bolesny żart - powiedział ozięble chłopak. - Powinnaś nauczyć się myśleć w myślach, gdyż po to one są jak sama nazwa wskazuje.

Podjechałam do niego i go przytuliłam.

- Po co mnie przytulasz?

- Przytulasy są dobre na wszystko - zacytowałam jego słowa, na co on się uśmiechnął.

- I tak mi za to zapłacisz, przez ciebie mam rany na łokciach i twarzy. 

Spojrzałam na jego twarz. Faktycznie były lekkie zarysowania, ale koszmaru nie było.

- Nie jest źle - wzruszyłam ramionami i ruszyłam przed siebie. 

- Nie jest źle? Ty nawet nie wiesz jak to bolało - chłopak wyrównał ze mną jazdę.

- Zdaje sobie z tego sprawę, ale jak sam dobrze określiłeś BOLAŁO, czas przeszły.

- Znalazła się lingwistka - chłopak wywrócił oczami. - A w ogólę to będziesz mi się musiała odpłacić dwa razy.

- Dwa? A za cóż dwa? Jak dobrze pamiętam wywaliłeś się przeze mnie tylko raz. 

- Za stres i strach, który przeżyłem jak ty udawałaś walnięcie nogą o bramę.

Popatrzyłam na niego spode łba i dałam kuksańca w ramię. 

- Jeszcze czego, abym ja ci musiała odpłacać dwa razy - zaśmiałam się. - Nie ma!

- Jest, jest. Ty zła kobieto.

Przez następne sześć godzin jeździliśmy sobie po mieście raz po raz coś sobie kupując. Czy to wodę czy jedzenie. Czasem nawet i ubrania. Jak już się ściemniło położyliśmy się na trawie w parku na przeciwko mojego bloku i patrzyliśmy w gwiazdy.

- Wiesz, w końcu nie zadałam Ci tych pytań co chciałam - chłopak odpowiedział ciche mhm, aja kontynuowałam dalej. - Dlaczego mnie nie lubisz?

- Nie lubię? Nie rozumiem o co Ci chodzi.

- Zawsze jak byłam obok milkłeś, uciekałeś, kiedy się pojawiałam, jak już coś do mnie mówiłeś to szeptem, tak, że ledwo Cię rozumiałam. - zamilkłam na chwilę starając się dobrać odpowiednie słowa, aby nie urazić Minho. - A teraz...jesteś kompletnie inny.

Na chwilę zapanowała cisza. Żaden z nas nie był w stanie nic powiedzieć, a atmosfera robiła się coraz cięższa. 

- Brałeś coś dzisiaj? - zapytałam na co Minho wybuchł śmiechem, a ja ten dźwięk się uśmiechnęłam. - No co? Mam podstawy tak sądzić. 

Minho na próby mojej obrony zaśmiał się jeszcze bardziej i podciągnął się do siadu.

- Wiesz, kiedy usłyszałem jak SooHwan Cię potraktował, a ty wybiegłaś z mieszkania bałem się, że coś może Ci się stać - chłopak przysunął się do mnie. - A z tego co słyszałem bywasz lekkomyślna. 

- Niby od kogo to słyszałeś, co?

- Głównie od Hwanhyunga.

- Czy ty serio sądzisz, że on jest dobrym źródłem informacji? - popatrzyłam na niego od dołu. 

- Był moim jedynym źródłem informacji na twój temat. Innych wstydziłem się zapytać, bo od razu by pytali po co chce wiedzieć i dlaczego sam nie mogę spytać.

- W sumie to dobre pytanie, dlaczego nie mogłeś?

- Bo nie byłem w stanie? - chłopak odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Nie lubię jak ktoś odpowiada pytaniem na pytanie, irytuje mnie to.

- Wiem - odparł Minho. - O tym też słyszałem. 

- A czemu nie byłeś w stanie? 

- Czy musi być jakiś konkretny powód? - chłopak ewidentnie zaczął unikać odpowiedzi.

- Czemu unikasz odpowiedzi?

- Bo nie chce odpowiadać - popatrzył się na mnie ze znudzeniem w oczach.

- Brawo, nareszcie odpowiedziałeś na pytanie zdaniem twierdzącym - zaczęłam bić brawo i usiadłam po turecku patrząc i dotykając paznokcia, który mi się haczył. - Jak nie chcesz mówić to spokojnie rozumiem, każdy ma jakieś sekrety, nie?

Odpowiedziała mi cisza przez co podniosłam głowę. Chłopak się na mnie patrzył, ale nic nie mówił.

- Proszę przestań - zaśmiałam się lekko. - To jest straszne.

Pomachałam mu przed oczami, ale on nawet nie mrugnął.

- Minhoooo - przeciągnęłam ostatnią literę niemal błagalnie. - Nienawidzę jak ktoś mnie straszy, w ogóle nie lubię strasznych rzeczy. Proszę przestań.

Ale ten zamiast się ogarnąć nadal się na mnie patrzył i wyciągnął w moją stronę rękę na co ja krzyknęłam, wstałam i odeszłam parę kroków patrząc się na niego z góry. Chłopak nadal siedział tak jak siedział, nie ruszając się nawet o centymetr. Właśnie wtedy sobie zdałam sprawę, że jestem gdzieś w parku za drzewami z, jakby nie patrząc, niemal obcym dla mnie człowiekiem. Sięgnęłam do torebki i wyjęłam z niej telefon, aby do kogokolwiek zadzwonić. Serce zaczęło mi bić tak szybko, że myślałam, że zaraz mi z piersi wyskoczy, kiedy zauważyłam, że telefon mi się rozładował. Nagle mnie olśniło, przecież jesteśmy w parku obok mojego domu. Kiedy już chciałam zacząć swój bieg chłopak wstał z trawy i złapał mnie za rękę.

- Przepraszam, taki żart.

Jego słowa totalnie zbiły mnie z tropu. Żart, ŻART, ŻART?!?!??!?! Zaczęłam go na ślepo okładać rękami.

- Ty dupku! Debilu, idioto - chłopak nawet się nie stawiał. - Jak mogłeś! Jesteś po prostu debilem, nienawidzę Cię. Nienawidzę Cię idioto!

W moich oczach pojawiły się łzy, a Minho przyciągnął mnie do siebie mimo iż szamotałam się jak mogłam. 

- Chciałem dać Ci nauczkę jak ja się wtedy czułem.

- Na pewno się tak wtedy nie czułeś debilu - odpowiedziałam opierając głowę o jego klatkę piersiową.

- Może i masz rację - chłopak wzruszył ramionami. - Wiedziałem, że nie lubisz strasznych rzeczy, ale nie spodziewałem się, że aż tak. 

- Jesteś głupi, wiesz?

- A ty nie umiesz przegrywać.

- A ty nie masz dystansu do siebie.

- A ty ubrałaś szpilki do dresów i uważałaś, że to ładnie ze sobą wyglądało.

- Ej - popatrzyłam się na chłopaka. - Nie wyglądało to w każdym bądź razie źle. 

- Wyglądało przepięknie - chłopak schylił się i lekko musnął moje usta. - Ty zawsze pięknie wyglądasz, nie ważne w czym. 

Mój mózg przestał pracować, a ja przechodziłam przez chwilowy stan otępienia. 

- Zaraz, zaraz, zaraz, co tu się właśnie stało - wyszłam z objęć chłopaka i popatrzyłam się przed siebie starając się zrozumieć co tu się właśnie zadziało. 

Minho podszedł do mnie i przytulił od tyłu.

- Musnąłem twoje usta Y/N - stał za mną dalej.

- A-ale jak...nie - mimo posiadania wielkiej chęci zrozumienia nic do mnie nie dochodziło. - Ale po jakiego to zrobiłeś?

- A czy trzeba mieć konkretny powód, aby pocałować osobę, którą się kocha?

Stałam przed nim i nadal nie przyjmowałam do siebie tego co Minho powiedział. Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nikt mnie w ten sposób nie lubił, nigdy się nie całowałam. To był dla mnie po prostu szok. Ja wiem, że mam 20 lat i teoretycznie powinnam mieć już swoją pierwszą miłość za sobą, ale mi nigdy nikt sie nie podobał. Poczułam dziwne uczucie w podbrzuszu i automatycznie złapałam się za to miejsce. Co to jest?!

- To są tak zwane motylki w brzuchu moja droga - zaśmiał się Minho. - Czuje się je wtedy gdy osoba, którą bardzo lubisz lub Ci sie podoba jest obok.

Ale ty mi się nie podobasz...

Chłopak puścił moją talię i odszedł parę kroków stając do mnie tyłem. Po jakiejś sekundzie zaczął odchodzić bez słowa. Wtedy do mnie dotarło, powiedziałam to na głos. Zaczęłam gonić chłopaka, ale jak na złość nigdzie już go nie mogłam zobaczyć. Czemu takie rzeczy muszą się akurat przytrafiać mi i to jeszcze w nocy?

- Bo na świecie musi być taki jeden pechowiec - usłyszałam za mną  i szybko się odwróciłam. Za mną stał Minho w własnej osobie.

- Jakim cudem ty jesteś za mną?! - spojrzałam na niego z wyrzutem.

- A czemu by nie? - zaśmiał się,ale na widok mojego spojrzenia przestał. - Po prostu ukryłem się za drzewem.

- Wiesz, nie chce, aby to co do Ciebie czuje cokolwiek zmieniło w naszej i tak krótkiej znajomości. Podobałaś mi  się od dawna i już nie mogłem się najzwyczajniej w świecie powstrzymać. Przepraszam, ja wiem, że jestem debilem i nie musisz mi tego uświadamiać.

Minho popatrzył w ziemię, a ja powoli i cicho do niego podeszłam i pocałowałam jego policzek. Chłopak się wyraźnie spiął nie wiedząc co robić. W sumie ja też nie wiedziałam. Jeśli nie podejmiesz ryzyka to nic nie wyjdzie...dasz radę. Minho się zaśmiał.

- Kocham twoje myślenie na głos - zaczerwieniłam się na jego słowa, znowu to zrobiłam. - Jest urocze, ale może przysporzyć trochę problemów, wiesz?

- Zdaje sobie z tego sprawę, dzięki. - odpowiedziałam z sarkazmem.

- Kocham Cię Y/N.

- Ja o dziwo chyba Ciebie też.

- Czemu o dziwo - Minho mnie przytulił. - Aż tak brzydki jestem?

- Nie, tak krótko się znamy, Ale co do brzydoty...ona też może mieć z tym związek - udałam, że się zastanawiam. - Jakby nie patrząc brzydota to pojęcie względ...

Minho chcąc mnie uciszyć kolejny raz musnął moje usta. Na co ja je szybko zakryłam i odtrąciłam delikatnie chłopaka.

- Yaaah! - popatrzyłam się na chłopaka z wyrzutem.

- No co? Masz mi się odwdzięczyć - pokazał palcem na swoje usta.

- Mowy nie ma - prychnęłam. - Nie było nic o całowaniu.

- Nie powiedziałem jak, więc ta opcja jest możliwa - Minho zbliżył się do mnie. - I pamiętaj: dwa razy.

- A zostaw mnie ty zboczeńcu.

Najszybciej jak tylko mogłam zaczęłam biec do domu. Oczywiście chłopak biegł za mną. I tak wiedziałam, że mnie wyprzedzi, a ja nie uciekne. Po prostu nie chciałam dopuścić, aby mu się "odwdzięczyć", a przynajmniej w taki sposób.

- Wiesz, że już Cię dogoniłem? - powiedział chłopak biegnąc obok mnie. - Teoretycznie przegrałaś.

-Teoretycznie, ja tam wolę praktykę - zatrzymałam się i popatrzyłam się na księżyc i gwiazdy na niebie.

- O nie - Minho do mnie podszedł. - Teraz będziesz gapić się na gwiazdy, tak?

- Tak - odpowiedziałam i dalej wpatrywałam się w nieboskłon.

- To będziesz mogła sobie popatrzeć jak mi się odwdzięczysz?

- To było pytanie czy zdanie twierdzące?

- Pytanie z prośbą- zaznaczył Minho.

- Jutro się odwdzięcze - oświadczyłam.

- Obiecujesz?

-Obiecuje.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Jest już shot o Minho, mam nadzieję, że się spodobał...przynajmniej w miarę bo trochę nad nim pracowałam. Następne shoty będę dodawać mam nadzieję szybciej, gdyż jakoś wena mi przybiegła(jest to aż dziwne).
Do zobaczonka♡
Stay☆

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top